W rozmowach między pokerzystami bardzo często przewijają się zdania "Dużego turnieju nie da się wygrać bez szczęście. Trzeba wygrywać coin flipy, bez tego nawet najlepszy nie ma szans". Są to twierdzenia prawdziwe, ale z małym zastrzeżeniem, coin flipów koniecznych do wygrania wcale nie musi być tak dużo.
Mniej doświadczeni gracze słysząc takie twierdzenia mogą dojść do wniosku, że każdy coin flip w turnieju trzeba przyjąć i liczyć, że to jest właśnie ten turniej i moneta będzie spadać cały czas na naszą stronę. Nie jest to prawda, o ile w ogóle rozdań typu 50/50 czy 60/40 nie da się uniknąć to dzięki dobrej grze i poprawnej ocenie sytuacji możemy zminimalizować ich ilość, chodzi tylko o to, żeby unikać niepotrzebnych coin flipów i zbyt często nie stawiać swojego turniejowego życia w sytuacjach, w których mamy 50% szans na odpadnięcie z gry.
Krótki, ale interesujący tekst na ten temat napisał Sami "LarsLuzak" Kelopuro. Jego zdanie powinno być tym ważniejsze, że Kelopuro uważany jest za dość agresywnego gracza, jednak po lekturze tego artykułu łatwo zauważyć, że agresja nie zawsze oznacza alliny z AK czy QQ.
Kelopuro zaczyna swój tekst od stwierdzenia, że w turniejach powinniśmy unikać coin flipów za cały stack i nie przyjmować tego typu wyzwań dopóki nie jest to absolutnie konieczne. Nawet rozdania za cały stack w sytuacjach, kiedy jesteśmy faworytem w stosunku 60:40 mają mniejszą wartość niż spokojne granie małych pul i omijanie sytuacji, które mogą skończyć się naszą eliminacją. Do takiej gry oczywiście najlepiej nadają się pierwsze poziomy blindów, kiedy wszyscy gracze mają duże stacki i w takiej sytuacji chcemy grać małe pule pre flop i z pewnością musimy unikać zbyt mocnego grania takich rąk jak AK czy AQ. Jest to tym bardziej istotne, że dla naszych dalszych turniejowych losów większego znaczenia nie ma wielkość stacka w początkowej fazie turnieju, to czy po pierwszych dwóch poziomach blindów będziemy mieli 25,000 czy 40,000 to sprawa drugorzędna.
Na potwierdzenie swoich słów Kelopuro przytacza kilka przykładów. Pierwsze rozdanie miało miejsce podczas tegorocznego EPT Grand Final w Monte Carlo. "LarsLuzak" otworzył podbiciem z AK i napotkał niewielki 3-bet od Nicolasa Chouity, obaj w tym momencie mieli bardzo duże stacki. AK to oczywiście zbyt silna ręka, żeby ja od razu spasować, ale też granie jej bez pozycji nie jest łatwe. "Mógłbym go 4-betować, ale wtedy muszę być przygotowany na zagranie allin. Nie sądziłem, że ma on AA lub KK, ale z pewnością nie chciałem grać coin flipa przeciwko QQ czy JJ i zdecydowałem tylko sprawdzić" – pisze Kelopuro. Po flopie T-4-4 Sami zagrał check, a jego rywal c-betował za połowę puli. Flop zupełnie nic nie zmienił i spasowanie jest ponownie zagraniem bardzo słabym, Kelopuro więc sprawdził. Turn to kolejna T i Sami zaczekał będąc przekonanym, że biorąc pod uwagę zakres rąk rywala on także zaczeka, tak też się stało. River to nic nie zmieniająca niska karta i obaj gracze ponownie zaczekali, Chouity wygrał rozdanie pokazując 6-6.
Kelopuro zaznacza, że 4-betując pre flop wygrałby prawdopodobnie to rozdanie, ale był zadowolony ze swojej ostrożnej linii rozegrania big slicka. Pre flop to była marginalna decyzja i wiele osób wolałoby przebić, wszystko za sprawą specyfiki ręki AK, która jest dużo łatwiejsza do rozegrania jeśli to my jesteśmy agresorami.
W tym samym turnieju Kelopuro ponownie napotkał zbliżoną sytuację i ponownie jego rywalem był Chouity. Tym razem Sami podpił z AQ, przeciwnik wykonał 3-bet i Fin sprawdził. Na flopie pojawiła się Q i Kelopuro przegrał połowę stacka, bo tym razem przeciwnik miał AA, ale pozostał w grze z całkiem sporym stackiem, a zagranie allinami pre flop licząc na coin flipa doprowadziłoby Kelopuro do eliminacji z turnieju.
Trzeci przykład Kelopuro dotyczył wcześniejszego turnieju EPT San Remo. Fin podbił ze środkowej pozycji z Q-Q i został sprawdzony przez 4 graczy. Na flopie T 9 4 Kelopuro wiedział, że jeśli dostanie akcję to stanie przed trudną decyzją. Zagrał c-bet za 10,000, na co gracz po jego lewej zagrał allin za 90,000, pozostali się wycofali i decyzja powróciła do Fina. Kelopuro ocenił, że przynajmniej w połowie sytuacji przeciwnik będzie miał drawa, coś w stylu AJ, AT, QJ (w karach). W 10% przypadków rywal będzie miał AT lub JJ, a w pozostałych sytuacjach jego układ to sety, T-9 lub slowplayowane KK i AA. Rozważając te wszystkie możliwości i biorąc pod uwagę fakt, że Kelopuro ma stack równy swojemu przeciwnikowi jedyną rozsądną decyzją jest spasowanie pary dam. Co więcej Kelopuro pisze, że to jest tak duże przebicie, że nawet wiedząc, że rywal ma tylko drawa nie powinien on sprawdzać. Niestety dla siebie nie chciał on grać dalej turnieju ze stackiem mniejszym od średniej i jak sam pisze "podjąłem głupie ryzyko". Rywal pokazał AA i Kelopuro spadł do 1 big blinda i za chwilę odpadł z turnieju. Fin nie narzeka jednak na pecha, coolera czy inne pokerowe przypadłości, ale po prostu przyznaje, że zagrał źle i nie ma usprawiedliwienia dla takiego sprawdzenia.
Podsumowując Sami Kelopuro zaznacza, że jest niesamowicie ważnym, aby cały czas być bardzo czujnym, cały czas myśleć jeden, dwa kroki do przodu. Jeśli tak będziemy postępować to nie będziemy stawiani w sytuacjach, w których nie wiemy co mamy zrobić. Jeśli nie jesteśmy pewni co do siły swojej ręki i nie będziemy wiedzieli co zrobić jak rywal postawi nas na allinie warto myśleć z wyprzedzeniem i utrzymywać pulę na niskim poziomie. Omijanie niepotrzebnych coin flipów jest zdecydowanie ważniejsze od ich wygrywania 🙂
Na podstawie: "Avoiding unnecessary coinflips" Sami "LarsLuzak" Kelopuro – Bluff Europe
Doyle w Supersystemie z 1979 roku nadmienia o oddsach ( i wyraża je procentowo) więc jakaś tam świadomość chyba jednak była. Kombinatoryka nie jest wynalazkiem ostatnich lat i wydaje mi się że już w czasach świetności Chana pokerzyści zdawali sobie sprawę że prawdopodobieństwo jakiegoś zdarzenia da się wyrazić matematycznie.
A Hellmuth mimo że nie potrafi się dostosować i ma problemy z czynnikami zawartymi w pojęciu metagame ma na koncie 11 zwycięstw na WSOP i to nie w jakieś niszowe odmiany jak 2-7 Tripple lowball a wszystkie w Holdema.
Pozdrawiam
@TeddyPL
Nadal mam wrażenie, że buntujesz się na kształt rzeczywistości. Kiedyś Johnny Chan grał w HU main eventu WSOP-a trzy razy z rzędu zwyczajnie dlatego, że miał ogromny edge nad przeciwnikami, którzy nie wiedzieli, że istnieją sytuacje, w których 5-bet shove z 72o będzie +EV. Jak łatwo według Ciebie jest ograć oponenta, którego proces myślowy sprowadza się wyłącznie do ‘mam dobrze’/‘nie mam dobrze’? Zwłaszcza wtedy gdy dany gracz nie jest nawet w stanie powiedzieć jaką w przybliżeniu wartość procentową ma ‘dobrze’? Jestem przekonany, że za czasów Chana grali ludzie, którzy rzadko mieli do czynienia ze słowem ‘analiza’Kiedyś nie było książek, internetu, portali szkoleniowych. Dzisiaj to wszystko jest na wyciągniecie ręki i nawet to, że człowiek jest ze swej natury straszliwym minimalistą nie przeszkodzi słabszym graczom w usłyszeniu gdzieś i kiedyś co to jest showdown value i jak się z tym czymś obchodzić.Wspominany przez Ciebie Phil Hellmuth jest najgorszym możliwym przykładem na potwierdzenie czegokolwiek. Poker poszedł do przodu a Phil stoi w miejscu. Nadto w środowisku, w którym krzywa wyznaczająca średnią umiejętności graczy spłaszcza się na wysokim poziomie kluczowe stają się czynniki związane z metagame jak psychika (w tym aspekcie Phil jest jednym z najgorszych graczy na świecie), kondycja fizyczna, równowaga emocjonalna, mentalna elastyczność czy dieta nawet. Dla mnie to, że poker jest zmiennym środowiskiem, w którym nie ma obiektywnie dobrych zagrań jest piękne i fascynujące. To, że poziom graczy stale się zwiększa tworzy bardzo naturalną, napędzającą ewolucję sytuację “adaptuj się lub giń”. Zdecydowanie bardziej naturalną niż żal i nostalgia, które są niemal wyłącznie counterproductive.Wiele bym dał by móc grać w czasach świetności Chana, byłoby to na pewno o wiele bardziej dochodowe niż teraz. Jednak mimo zmian żaden “Matrix” nie wciąga dobrych graczy w swoje niecne sidła. Nie wciąga ich dlatego, że oni w odróżnieniu od przeciwników Chana potrafią policzyć swoje oddsy.Pozdrawiam.
zgadzam sie ale jako gracz ty czy helmuth badz ja musimy sie do tych realiow dostosowac i wygrywac na nowych zasadach badz zmienic gre byc moze na szachy badz warcraft
Nic mi do tego że pokerroomy pobierają prowizje – jest to naturalne i w pełni zrozumiałe. Chodzi o to że: (przy pełnym zrozumieniu long runu)
“Żeby zostać wygrywającym graczem i zniwelować wariancje musisz n-turniejów.
“Porek to gra skilla ale Twoje wyniki (które w środowisku pokerowym są miarą umiejętności) będą miarodajne po rozegraniu n-turniejów.”
“Zupełnie wyeliminujesz czynnik szczęścia jeśli zagrasz n-turniejów”
Donk który gra fatalnie (ale w jego przekonaniu to los go za każdym razem karze bo rozdali mu TT gdy ktoś miał Asy) w n-turniejów też będzie miał raz na jakiś czas dzień konia i wygra wetując sobie straty za te wszystkie “pechowe turnieje” i będzie zadowolony.
Podejmujący dobre przemyślane decyzje gracz też raz na jakiś czas nie zostanie z turnieju wyfiszowany, silniejsze ręce mu się utrzymają i wygra turniej.
Niby zrozumienie mechanizmów pokera jest dzisiaj szerzej znane ale czy w dzisiejszych turniejach pokerowych lepiej być skilled czy lucky? Cała koncepcja opiera się o n-próbkę turniejów ( rozdań) która generuje prowizje. Teraz żeby wygrywać musisz zagrać n-turniejów najlepiej kilka jednocześnie opierając swoją grę na statystykach z holdem managera i wtedy dopiero Twoje umiejętności wyjdą na jaw i wtedy dopiero nie będzie mowy o szczęściu czy pechu.
W nakręconym 12 lat temu filmie “Rounders” Mike McD mówi “Czemu uważasz to za hazard? Czemu tych samych 5 facetów trafia na finałowy stół na WSOP Są po prostu najszczęśliwszymi ludźmi na świecie?” Czy wtedy wyznacznikiem była n-próbka? Nie.
Kiedyś ludzie grali kilka turniejów rocznie i można było powiedzieć że ten jest dobry a ten jest słaby i nie było do tego potrzeba wielkiej próby. Teraz wszyscy podniecają się donkami którzy bez żadnych solidnych podstaw 4-betują light z 64s i są zachwyceni ich grą.
Kiedyś na FT ME WSOP Harrington squeezował Raymera (drugiego gracza nie pamiętam) z 62os za pół stacka i biorąc pod uwagę faze turnieju i jego image to jego zagranie było genialne. Teraz gdziekolwiek dostajesz push i musisz go sprawdzić stawiając turniejowe życie na 80/20 i pomijając nawet odchylenie jeden na pięć takich turniejów zakończysz. Wiadomo liczby przez lata się nie zmieniły i kiedyś też trzeba było takie sytuacje wygrywać ale na jeden turniej przypadało ich zdecydowanie mniej. Harrington pisał o krytycznym 4M a następna książka jakiegoś internetowego prosa pewnie będzie zalecała shove preflop już przy stacku 25BB – zamknij oczy i albo będziesz miał duży stack na wypychanie przeciwników albo odpalisz następny turniej.
No więc wg mnie dla przeciętnego gracza „nie maszyny” losowość pokera wyraźnie się zwiększyła i patrząc na to z tej strony można zrozumieć rozgoryczenie Hellmutha.
zgadzam sie po czesci, jedynie mam zastrzezenia do twojego “manifestu” dlaczego przejmujesz sie tym iz pokerroomy zrobily zloty interes, dla mnie jako gracza one organizuja gre, za co biora od kazdego gracza nieduza prowizje, reszta to pula w grze, druga rzecz im wiecej graczy tym wiecej donkow, a od tych najlepiej brac chipsy, zgadza sie ze czasami znajdzie sie stol ciezki do dobrego readu, i wszystko zaczyna wygladac na to iz bedzie trzeba wlozyc wiekszosc sztonow do gry i liczyc na minimu szczescia, mowie minimum gdyz dobry gracz wybierze moment akcji, prawdopodobnie monster hand badz wyczeka najgorszego blefiarza i wejdzie w rozdanie gdzie bedzie mial 60% na wygranie, moze wiecej z dobrej pozycji aby grac nie z 6 limperami ale z jednym, do kazdej praktycznie sytuacji i do kazdego stolu mozna sie przystosowac, jak mowia podstawy, jesli stol tight graj czesto, jesli stol mega agressive graj tight i mnoz stack! Daj spokoj pokerroomom one sie dorobily zajebiscie i to fakt ale ja to traktuje jak kazda firme na rynku z mega produktem, ja jestem graczem i mam to w dupie, trzeba wykorzystac plusy czyli duza ilosc donkow!
“a dla mnie to po prostu kształt rzeczywistości” – Tak jak mówiłem. The Matrix has you :)Jak sam zauważyłeś dla mnie pojęcie long run nie istnieje ponieważ gram turnieje rekreacyjnie i dla mnie jest here and now a nie someday a mimo to MTT zawsze były u mnie na plus. Staram się grać swoje handy w turnieju przynajmniej poprawnie a po każdej porażce rozmyślam co mogłem zrobić lepiej zarówno w rozdaniach które wygrałem jak i w tych które przegrałem. Często bardziej zadowolony jestem z tych przegranych rozdań… co jest smutne. Jestem graczem Tigh i staram się zawsze mieć best hand a gdyby w pokerze nie występował element szczęścia to… 🙂 Niestety obecnie poziom agresji powoduje że wiele rozdań z których (umiejętnościami czytania stołu i paternów przeciwnika) mógłbyś uciec przegrywasz oddając los w ręce szczęścia/pecha/wariancji. Dla turbo donków którzy nie mają pojęcia co zrobić ze swoim handem na flopie jest to na ręke bo zamyka oczy i otwiera je dopiero po wyłożeniu ostatniej karty. Cieszy się że zajebiście zagrał swój hand i leci dalej albo … odpala następny turniej. Samonapędzająca się maszyna która stawia na uprzywilejowanej pozycji graczy którzy ślęczą 20 turków jednocześnie przez naście godzin dziennie odprowadzając rake do pokerroomu i wiedzą że poprawne matematycznie decyzje przyniosą im profit w długim okresie czasu. Z drugiej strony jest zapewnę masa ludzi która stara się czerpać przyjemność z tej gry i z podejmowanych przez siebie decyzji (których nie podejmują wyłącznie w oparciu o wyświetlane statystyki i tabelkę ICM czy jakieś inne wynalazki). Taka gra jednym słowem jest … obdarta z czegokolwiek.
20 lat temu Chan wygrał 2 razy pod rząd ME a w kolejnym odpadł jako runnerup z Hellmuthem. Czy potrzebował dużej próbki turniejów żeby być najlepszy w tych turniejach? Czy akurat podczas tych turniejów miał masę szczęścia? (Tak jestem świadomy że wtedy ME grało po 150 osób i tak potrafię rozróżnić gre online i live) Czy inni znani gracze mający po kilka baniek wygranych turniejowych live potrzebowali rozegrania 2000 turniejów rocznie? Pokerroomy zrobiły złoty interes na Moneymakerze ( ironicznie to brzmi ) uświadamiając masy marzycieli że na swingowych MTT ( i każdej innej formie ) można coś nagrać jedynie w long runie. Rozpoczęła się wtedy złota era ale nie dla pokera a dla instytucji które wykorzystują “uświadomione” maszyny do generowania zysku.
Wyszedł z tego jakiś dziwny manifest co nie było moim zamiarem jednak dla mnie taki kształt ma rzeczywistość… a mi jako osobie która naprawdę lubi tą grę jest się z tą rzeczywistością trudno pogodzić.
Pozdrawiam
ilosc rozegranych turnieji jest istotne w MTT i jest niepodwazalnym faktem ze minimalizuje sume pechowych rozdan – tylko jesli dotyczy dobrego gracza !!! nie jestem wymiataczem jak deeb pewnie mam za slaba psyche wciaz zeby grac jak on = maszyna(w pewnym jego okresie, jak wiemy sie wypalil), ale kiedys gralem dziennie 2 turnieje MTT dziennie i po roku moj bilans to ok. 500 rozegranych MTT i w tym okresie bylem zawsze na plusie, ktory byl wystarczajacy do zycia, dzisiaj gram ciut wiecej, jeszcze w ani jednym sezonie(jesli tak to mozna nazwac) nie bylem nawet w poblizu 0 $. Nie wiem co z Wami ludzie(odnosi sie kilku na forum)ale po co paplacie jak nie macie ani cierpliwosci ani umiejetnosci a juz napewno nie jestescie pokerzystami. Sa ludzie ktorzy preferuja real cash i Ci drudzy od MTT, pewne predyspozycje sa potrzebne tu inne tam a jeszcze inne, ich jest wiekszosc sa potrzebne w obu odmianach- MTT i REAL przynosi Zysk tym co graja dobrze i duzo- AMEN
@hau hau
Żadna to głupota, zwyczajna rzeczywistość. To, że jest trudna do zaakceptowania nie odbiera jej prawdziwości.@TeddyPL
Nigdzie nie napisałem, że jesteś “głupi i nie zrozumiesz” niestety wątpię w wartość i skuteczność polemiki niejako z zasady (mimo, że na temat komunikacji przeczytałem więcej niż ‘jakąkolwiek broszurkę’). W żaden sposób nie chciałem Cię urazić ponieważ w tym również nie widzę wartości. Doświadczenie uczy, że ludzie są znacznie bardziej chętni do uskuteczniania konstruktywnych zachowań nie wtedy gdy się ich atakuje a wtedy gdy da im się trochę miejsca. Jeśli odebrałeś moją wypowiedź jak atak to bardzo mi przykro bo zdecydowanie takowym nie była.Jednocześnie chciałbym zaznaczyć, że tak samo jak nie lubię obrażać innych ze względu na ich poglądy tak samo nie przepadam za robieniem tego “co wypada” albo nie robieniem tego co “nie przystoi” jeśli poza tymi miałkimi frazami z cudzysłowów nie widzę dodatkowych logicznych powodów.Mniej więcej tak bardzo jak rozumiem ideę long runy rozumiem też jak trudno ją zaakceptować. Zwłaszcza w tak ogromnie swingowej odmianie jaką jest MTT. Jeśli dodatkowo grasz tak jak ten wspomniany przez Ciebie “rekreacyjny gracz” 2 turnieje dziennie to domyślam się jak wielu powodów do irytacji dostarcza Ci ta odmiana. Wydaje mi się, że w Twoich wypowiedziach widzę dużo rozgoryczenia. Popraw mnie jeśli się mylę. Jedyne co mogę Ci poradzić to zmiana preferowanej odmiany pokera.Ten ostatni akapit o ‘bateryjkach’ to również specyfika pokera. Wydaje mi się, że w nim również zawarłeś wiele emocji a dla mnie to po prostu kształt rzeczywistości. To naturalne, że poker roomy chcą zarabiać, tak samo naturalne jest to, że istnienie rake-u sprawia, iż gracze wygrywający są w ogromnej mniejszości. To, że zdecydowana większość przegrywa nie jest jakimś ogromnym globalnym oszustwem. Po prostu jest.@Stanko
Niestety nie jestem dobrym graczem a już na pewno nie jestem dobrym graczem turniejowym. Podałeś bardzo dobry argument. Kiedyś często używałem zdań w stylu “w nieskończenie długiej perspektywie prawdopodobieństwo zdarzeń zmienia się w idealną proporcję ich występowania” etc. dopóki bardzo inteligentny człowiek nie uświadomił mi, że tak jak wystarczy jeden przykład by sfalsyfikować teorię tak teoria falsyfikuje się sama jeśli bazuje na założeniu, którego nie można spełnić.Mimo wszystko mam wrażenie, że gdyby ludzie żyli nie 60-80 a 500 lat nikt nie miałby wątpliwości, że poker jest grą umiejętności ponieważ odchylenie standardowe byłoby dla nas łatwiejsze do zrozumienia i zaakceptowania. Niestety nie żyjemy 500 lat i tak jak napisałeś nie jesteśmy w stanie zagrać tylu EPT by mówić o long runie. Pytanie tylko co zrobisz z taką zależnością? Zrozumiesz i zaakceptujesz jak każą klasycy czy będziesz się nią gnębił dodając do ogromnej puli czynników kolejny mający potencjał by przeszkadzać Ci w graniu swojego A-game?Pozdrawiam.
Pewnie że to głupota jest, Lynx mówi o wariancji i long runie, ale taki dobry gracz a nie wziął pod uwagę że żaden gracz na świecie nie jest w stanie rozegrać tylu turniejów EPT aby mówić o long runie.
@Lynx33
Konstruowanie wypowiedzi “ Nie będę z tobą polemizował bo jesteś za głupi i nie zrozumiesz” a następnie ripostowanie nie przystoi redaktorowi tak zacnego portalu. Polecam przeczytanie jakiejkolwiek ( może być z żółtą okładeczką ) broszurki o komunikacji interpersonalnej.
Znam przykazanie z książeczki którą przytoczyłeś i jest to jeden z głównych motywatorów do odpalenia kolejnego turnieju po pechowo zakończonym poprzednim.
Napisałem że jest to mydlenie sobie oczu dlatego że poprawia mentalne samopoczucie. Przecież wynik rozdania jest nieważny a istotne jest to czy zagrałeś swój hand dobrze czy źle. Nie jest istotne że gość eliminuje cię na 30 miejscu z turnieju na pare tysięcy osób sprawdzając Twój 4-bet shove z UTG trzymając na CO AJos i łapiąc kolor do kickera na riverze łamiąc Ci asy. No cóż poważny missread i pewnie mu jest przykro lol. Tak naprawdę to wygrałeś to rozdanie bo zagrałeś dobrze a on zagrał źle… Ale to on dochodzi do FT tego turnieju i cashuje pare klocków a Ty dostajesz na waciki.
Dla amatora który gra rekreacyjnie dwa takie turnieje dziennie jest to inaczej odbierane niż dla “maszyny” która siedzi zgarbiona przed dwoma monitorami po 8 godzin dziennie i gra w tym czasie takich turniejów kilkadziesiąt.
Wspomniana przez Ciebie książka została napisana zanim świat poznał multitabling i różnego rodzaju wspomagacze. Kiedyś też ludzie grali w pokera i wygrywali a teraz mimo że gra ta sama wmawiają Ci że musisz stać się jedną z wielu bateryjek która zasila setkami dolarów dziennie rake’u pokerroomy żeby uszczęśliwić udziałowców i żeby TEAM PRO mógł coś wygrać ku chwale reprezentowanego pokerroomu.Lynx Matrix has you….
Szkoda że żaden z was nie napisze że turniej zależy od jednej przypadkowej ręki po której albo tobie dojdzie albo przeciwnikowi. Wygranie w cash games 20BI daje mi realne 20BI a wygranie w turnieju 20 stacków daje wielkie nic. I nikt mnie nie przekona że po 1000 turniejach w 1000 rękach wyrwanych z całości rozdań które decydują o moim być lub nie być w turnieju suma szczęścia wyniesie zero. Bo to zwykła głupota jest.
Lynx33 – wszystko co moglbym napisac a nawet dwa slowa wiecej !!! odrazu widac ze hugolin nie nalezy do zwyciezcow a Ci “skupiaja sie na wladzy, a nie na szczesciu” to ze deeb sie wypalil, moze jego psychika nie byla na takim poziomie jaki sobie wyobrazalem obserwujac tego wymiatacza internetowego. Deeb w przeciagu 2-3 lat zarabial srednio miesiecznie pewnie z 50 000zl moze i wiecej…przy dobrej grze ilosc rozegranych turnieji minimalizuje do zera sume pecha w poszczegolnych grach. Dobry gracz MTT rozgrywa ich sporo i czerpie sile ze swojego ROI, po 20 przegranych turniejach, badz 100 bez wiekszej kasy zadaje sobie pewne pytania na ktore musi odpowiedziec a po kolejnych 100 cieszy sie ze zwyciestwa w jakims calkiem przyzwoitym turku, ty tego hugolin nie zrozumiesz bo nie jestes z tej gliny ulepiony.
@TeddyPL
Mógłbym się wdać w polemikę ale wątpię w jej wartość i skuteczność. Nadto musiałbym się mocno rozpisać a nie ma takiej potrzeby bo dwóch inteligentnych panów zrobiło to za mnie. Wydali nawet ładną książeczkę z żółta okładką, w której piszą między innymi o pewnym kluczowym dla każdego wygrywającego pokerzysty przykazaniu: “Understand and Accept the Realities of Poker”. Mydlenie sobie oczu, o którym wspomniałeś to po prostu rzeczywistość. Wynik to w pokerze po prostu pochodna dobrych decyzji. Dla standardowo myślącego człowieka specyfika pokera nie jest naturalna ponieważ w wielu innych dziedzinach życia ‘akcja x’ da zawsze ‘wynik y’.“I zagranie 5K turków żeby się wyrównało niczego tutaj nie wyjaśnia bo grając najgorszego pokera na świecie można coś w końcu ugrać…”Tak, to jest właśnie dokładnie to, co pokerzyści i statystycy nazywają wariancją. To jest właśnie to, co wygrywający pokerzysta musi zrozumieć by takim się stać. Po Twoim komentarzu wnioskuję, że znacznie bardziej przekonująca od wariancji jest dla Ciebie idea sprawiedliwości. Dla mnie wielkim problemem jest to, że sprawiedliwości w odróżnieniu od wariancji nie da się przypisać wartości liczbowej…
w pokerze jak w życiu
trzeba być w odpowiednim czasie, we właściwym miejscu 🙂
a raczej w turniejach
Największym mankamentem Holdema no limit jest fakt że grając perfekcyjnie (wg fundamentalnej teorii pokera – czyli znając hand przeciwnika) i tak często przegrasz. Fajnie że przeciwnik popełnił błąd i wpłacił się stackiem na turnie ciągnąć do 2 outów ale co z tego jeśli dociągnął. Mydlenie sobie oczu i podnoszenie morale że zagrałem dobrze i w 100 takich przypadkach on przegra 95 razy po pewnym czasie przestaje działać szczególnie jeśli było to kluczowe rozdanie w turnieju i te 95% przypadków już cię nie dotyczy bo oglądasz turniej zza barierki.
Deep runy nie zdarzają się w turniejach gdzie masz mase szczęścia a w takich gdzie nie dostałeś kilku lub jednego kończącego suckouta.I zagranie 5K turków żeby się wyrównało niczego tutaj nie wyjaśnia bo grając najgorszego pokera na świecie można coś w końcu ugrać ( przykład Moon, Jang itd albo kolega z ostatniego filmiku o MTT – miał być ciąg dalszy więc gdzieś tam głęboko dojechał )
Grając perfekcyjnie dostając badbeaty w kluczowych rozdaniach nic nie zdziałasz.
Joe Cada swoimi suckoutami na FT ME ugrał 8 baniek i tytuł Mistrza świata mimo że miał w pewnym momencie finałowego 1% żetonów w grze.
Możliwe że kosząc centy na starsach przegrał 10 takich rozdań z rzędu trzymając overpare nad kimś i statystyka mu oddała. Niby się wyrównało…
BTW Eastgate też na FT ME2008 łapał 1-outery na river.
Jedyne wyjście? Nie jestem specjalnie dobry w naukach ścisłych ale z tego co wiem logika głosi, iż wystarczy podać jeden przykład falsyfikujący teorię by sfalsyfikować całą. Jesteś w stanie wymienić “złoty strzał” któregokolwiek z internetowych pro grających cash games? Ich wariancja dotyczy również. Ponadto grindują długie godziny, których nie spędzają grając turek na Bahamach ale zgarbieni przed dwoma monitorami w domowym zaciszu.Poza tym o co chodzi z tym wypalonym życiem? Rozumiem, że tysiące ludzi pracujących osiem godzin dziennie na kasie w supermarkecie za pensje w przedziale 1-1,5k PLN wypala swoje życie jeszcze bardziej?I dlaczego traktowanie pokera zdroworozsądkowo to traktowanie go jak rozrywki? Zdrowy rozsądek wielu ludzi podpowiada im, że warto go traktować jak źródło utrzymania. Dzięki temu nie mają szefa, nie są wepchnięci w kontekst instytucji hierarchicznej i zarabiają wystarczająco dużo pieniędzy by nie martwić się rachunkiem za prąd. To, że należą do dość ekskluzywnego grona 5-10% wszystkich graczy nie czyni ich sytuacji nie możliwą do osiągnięcia, być może trudną ale na pewno nie niemożliwą.Pozdrawiam.
Mnie jeszcze poraża jedno magiczne słowa – “wariacja” – pewnie zagraj 1000, lepiej 5000 turniejów (itd.), wtedy spójrz na swoje wypalone zycie jak Debb. Nie dajcie sobie ludzie robić wody z mózgu, większość prosów została nimi dzięki złotemu strzałowi w jakimś grubym turnieju, może się liczy “wariacja”, ale lepiej aby pojawiła się na początku pokerowej drogi, a nie gdy wasze życie będzie jedną wielką ruiną. Zdrowy rozsądek i traktowanie pokera jak rozrywki, to jedyne wyjście.
nie rozumiem dlaczego tak wieszacie psy na Stanko, przecież mądrze gada ;/
Lynx , zgadzam się z Tobą w 100% , podałem tylko świeżutki prosty przykład wpakowania się z AK w problemy 😛
pewnie że w turniejach liczy się szczęście wygranie QQ vs AK ma zupełnie inną wartość w różnych turniejach i różnych fazach. 1 coinflip to nie jest jak na cashu pula 2bi, tylko raz bi a raz 500bi, Można wygrać 500 razy nic nie znaczące pule i byc na minusie, można też być lucky donkiem i trafić kilka pul w 1 turnieju(choćby moon).
to co napisał @hugolin to ironia, ludzie…
w MTT szcezscie sie nie liczy tylko konsekwencja, cierpliwosc, powtarzam w kolko zagraj 100 turnieji badz lepiej 1000 jesli 1000 turnieji nie przyniesie Ci zysku nie graj w pokera badz jesli masz do tego serce ucz sie ucz i jeszcze raz ucz – LEARN
ja tam pije, ale tylko z asami
“Tym razem Sami podpił z AQ, przeciwnik wykonał 3-bet i Fin sprawdził.”Ja czasem pije ze sobą ale z kartami pierwszy raz słysze żeby ktoś podpił. 😀 Poprawcie tą literówkę. 😉
@ ollin żyjesz w błędzie
O jakim wy szczęściu mówicie? Przecież każdy pro z naszywkami od czoła do butów, będzie twierdził, że poker to taka sama gra jak szachy.
lol jak przeciwnik byl aggro to sporo % mozna bylo dac na to ze 4betuje light
dajmy na to
gosc bet, simon 3bet, gosc light 4bet a light 3betujacego Simona, wiec Simon co tutaj moze zrobic z AK skoro gra vs ktos komu nie obcy bylby tutaj 4bet z QJs ?
No tak pamietajcie dziatki, jak zczytacie kogos robiacego 4-bet na KK , to zawsze 5-bet shove overbet , krole zawsze sie zrzuca, bo reprezentujemy AA.
taa… teoria – teorią, 15 kroków do przodu.. ale i tak bez beretu szczęścia ani rusz w MTT
@Tasiorro
Jeśli jedno zdanie z relacji jest według Ciebie wszystkim co jest potrzebne do tego by wyrobić sobie opinię na temat ręki to polecam obejrzenie dużej ilości filmików szkoleniowych i przeczytanie jeszcze większej ilości artykułów.Simon jest świetnym graczem i to, że w jednej sytuacji, którą prawdopodobnie ocenił bardzo dobrze trafił na top range-u przeciwnika może być przykładem chyba tylko na to, że od czasu do czasu każdy trafia AA…
LUZAK to swietny gracz , w 100% ma racje ale ameryki nie odkryl
ME WSOP 2010:
“Niestety, Simon został wyeliminowany na zaledwie kilka minut przed końcem dnia. Nasz gracz znalazł u siebie A-K, z którymi zdecydował się na zagranie 5-bet shove. Jeden z rywali sprawdził to zagranie z rakietami A-A, po flopie żaden cud się nie zdarzył i Simon musiał pogodzić się z porażką.”niestety to właśnie przykład takiej sytuacji
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.