Jeff Gross to odnoszący sukcesy pokerzysta oraz popularny streamer, który co rusz pracuje nad nowymi projektami. W interesującym wywiadzie z portalem SoMuchPoker Amerykanin wypowiedział się m.in. o przyszłości pokera, vlogach, wspólnym mieszkaniu z Michaelem Phelpsem czy strategii GTO.
– Zawsze próbujesz nowych rzeczy – blog, Twitch, vlog itd. Zawsze starasz się odnajdywać nowe pokerowe trendy. Co według ciebie będzie kolejnym? Jak wygląda przyszłość pokera?
– PokerStars testuje obecnie rzeczy związane z wirtualną rzeczywistością i myślę, że to coś wspaniałego. Sądzę jednak, że w najbliższej przyszłości pokerem zawładnie tzw. IRL [akronim od angielskiego In Real Life, czyli w realnym życiu – red.]. Twitch już od jakiegoś czasu z tym eksperymentuje. Próbuję zrozumieć zasady kasyn związane z prywatnością, tak aby można wprowadzić IRL bez większych szkód dla samej gry. Mamy Andrew Neeme’a i innych, którzy analizują na żywo rozdania z turniejów czy gier cashowych, ale tak naprawdę zazwyczaj nie można filmować, siedząc przy stole.
Myślę, że przyszłością nie będą ludzie streamujący pokera online, ale właśnie ludzie korzystający z IRL. Musimy jednak znaleźć metodę, dzięki której filmowanie nie będzie zakłócało rozgrywki przy stole i nie będzie wbrew zasadom. Wielogodzinne streamy czy 30-minutowe vlogi zastąpi szybka i krótka treść, filmiki trwające trzy, pięć czy dziesięć minut. Właśnie tego typu interakcja będzie przyszłością.
– Dlaczego zacząłeś vloggować? Co starasz się przez to zbudować?
– Swój pierwszy vlog opublikowałem w czerwcu zeszłego roku. Chodzi przede wszystkim o doświadczenie. To osobista rzecz; pisanie dziennika czy posiadanie Instagrama jest fajne, ale vloggowanie to wizyjny pamiętnik zbierający moje pokerowe doświadczenia. Nie wiem, jak długo i intensywnie będę grał w pokera, ale mogę spojrzeć pięć czy dwadzieścia lat wstecz i obejrzeć filmy pokazujące, co i jak robiłem. To dla mnie najważniejszy powód.
To również sposób na interakcję z ludźmi, dzielenie się z nimi doświadczeniami i grą. Jest jeszcze trzeci powód – vloggowanie po prostu sprawia mi frajdę. To dobra zabawa. Kocham cały ten proces – filmowanie, edytowanie, wymyślanie tytułu. Poza tym YouTube pozwala na stworzenie pozytywnej wspólnoty ludzi, w której możemy sobie wzajemnie pomagać, i to nie tylko na płaszczyźnie stricte pokerowej.
– W jednym ze swoich vlogów z EPT w Barcelonie mówiłeś o Elliocie Roe, który jest obecnie mentalnym coachem kilku znanych graczy. Byłeś chyba pod wrażeniem wskazówki, którą się z tobą podzielił. Czego się od niego nauczyłeś?
– Myślę, że Elliot Roe jest wspaniały. Sprawia, że skupiasz się na tym co robisz, na tym, co działa, a co nie. Przykładowo, dotarło do mnie, że mój model biznesowy jako pokerzysty różni się od innych ludzi. Nie chodzi w nim tylko o pokera; mam kanał na YouTubie, Twitcha, kontrakt sponsorski i wiele innych rzeczy. U mnie nie chodzi po prostu o granie w pokera, ale o bycie szczerym w tym, co robię. Kiedy gram w turnieju, jest to czas na odłożenie telefonu i skupienie się na obecnym momencie. To nie pora na maile, Skype’a, WhatsAppa itd. Posiadając konta na Twitchu, YouTubie i innych platformach, mam jednocześnie mnóstwo obowiązków. Dostaję wiele wiadomości i różnych opinii – muszę być tego świadomy i wiedzieć, że gry gram, wiele rzeczy może mnie rozpraszać.
Czy zatem dzisiaj, rywalizując w turnieju, jestem w stanie grać mojego najlepszego pokera, odłożyć telefon i być skupionym od samego początku? W ostatnich latach miałem z tym problemy, choćby w trakcie WSOP. Dotarło do mnie, że muszę zasiadać do gry w turniejach od samego początku, nie przegapiać żadnych poziomów, ponieważ właśnie wtedy mogę zaprezentować swoje mocne strony. Muszę również podchodzić do wszystkiego w sposób realistyczny i nie robić za dużo rzeczy naraz. Odłożenie komórki, punktualność, nie przegapianie żadnych rozdań, bycie uważnym przy stole – to daje małą przewagę nad innymi. Bądź ze sobą szczery: jesteś tu na 100% czy nie? Myślę, że musisz być obecny, a jeśli nie jesteś – musisz zrozumieć, z jakiego powodu. Niepełne skupienie może być w porządku, ale musisz przynajmniej zdać sobie z tego sprawę.
– Jesteś pokerowym profesjonalistą od przeszło dziesięciu lat. Jak zbudowałeś swoja mentalną siłę?
– Trzeba zdać sobie sprawę, że gra w pokera wiąże się ze wzlotami i upadkami. Zawsze miałem dobry bankroll management, nie lubiłem podejmować ryzyka. Poker to trudny sposób na życie: jest oczywiście mnóstwo zalet i pięknych rzeczy związanych z grą – przyjaźnie czy podróże – ale czasem brakuje stabilizacji. Jeśli naprawdę chcę utrzymywać się z pokera, muszę zminimalizować wszelkie ryzyko. Zawsze dawałem sobie z tym radę.
Poker to skomplikowana rzecz; musisz być zorganizowany i zdyscyplinowany, musisz być silny mentalnie, ponieważ na swojej drodze będziesz się zmagać z wieloma przeciwnościami losu. Często nie będziesz wygrywać czy dochodzić do miejsc płatnych. Musisz się z tym pogodzić i przyjąć do wiadomości.
– Z czego jesteś najbardziej dumny czy szczęśliwy, jeśli chodzi o twoją pokerową karierę?
– Najbardziej dumny jestem z faktu, że przetrwałem próbę czasu – jestem w grze już od siedemnastu lat. Zbudowałem odnoszący sukcesy kanał na Twitchu oraz bazę fanów, którzy mnie wspierają. Jestem postrzegany jako pozytywna postać. Dobrze sobie radzę z niepowodzeniami i przeciwnościami.
Utrzymuję się z pokera i pracuję nad wieloma projektami. Jednocześnie nie chcę być postrzegany jako osoba namawiająca ludzi do rzucenia pracy i utrzymująca, że zostanie profesjonalnym pokerzystą to bułka z masłem. Chcę być naprawdę szczery. Przejście na zawodowstwo jest trudne, trzeba być bardzo ostrożnym i posiadać inne źródła zarobku. To powinna być dobra zabawa, a nie coś stresującego. Dlatego trzeba posiadać plan awaryjny.
– Przez długi czas mieszkałeś razem z Michaelem Phelpsem. Czego nauczyłeś się od sportowca z największą liczbą medali olimpijskich w historii? Czy mieszkanie z nim coś w tobie zmieniło?
– Nauczyłem się od niego rzeczy związanych z wyznaczaniem celów, faktu, że nie możesz przejmować się tym, co robią inni. Sam wyznaczał swoje czasy. Przykładowo – w trakcie następnych igrzysk chcę przepłynąć 100 metrów motylkiem w takim a takim czasie. Z właściwą etyką pracy uda mi się osiągnąć taki wynik. Wynik, który według mnie wystarczy do zwycięstwa.
Podobnie jest w pokerze czy na Twitchu – nie brakuje tam rywalizacji. Ale nie możesz patrzeć na innych. Lepiej zastosować zasadę Phelpsa. Wyznaczyć swoje własne cele, nie rozglądać się na wszystkie strony. Chcę osiągnąć następującą rzecz – wiem, że mogę to zrobić, jeśli tylko wykonam niezbędną pracą. To jedyne, co mogę kontrolować. Nie rywalizuję z innymi, rywalizuję z samym sobą. To najpotężniejsza rzecz, jaką się od niego nauczyłem.
– Barry Greenstein wypowiedział się ostatnio w kwestii solverów GTO [Game Theory Optimal – red.], twierdząc, że większość graczy używa ich w niewłaściwy sposób. Według niego gracze popełniają błąd, odrzucając na bok wszelkie psychologiczne aspekty gry. Jaka jest twoja opinia na ten temat?
– Rozmowy w rodzaju GTO kontra strategia eksploatywna są zawsze bardzo interesujące. To nieco skomplikowane, ale myślę, że GTO to rzecz, którą warto znać. Jednak ludzie często przesadzają. Są również tacy, którzy nie do końca rozumieją jego zasady i przez to korzystają z GTO w błędny sposób. Strategia eksploatywna to bardzo ważna część pokera. Kiedy siedzisz przy stole i mierzysz się z konkretną osobą w konkretnym spocie, gra GTO niekoniecznie będzie najlepszym pomysłem.
GTO jest bardzo skomplikowane. To nie tak, że wystarczy przeznaczyć na jego naukę kilka godzin i już gra się perfekcyjnie. Najlepsi pokerzyści świata, gracze z najlepszymi wynikami, rozumieją obydwa koncepty i wiedzą, kiedy z nich korzystać. Znajomość i rozumienie GTO jest ważne, ponieważ to dobra baza. Jednak umiejętność eksploatacji poszczególnych spotów i ludzi zawsze będzie prowadzić do najlepszych wyników. Osoby, które boją się, że gra została już „rozwiązana”, powinni przestać się martwić – do tego jeszcze daleka droga, szczególnie w pokerze live. Koncept GTO jest bardzo przeceniany.
– Ostatnie pytanie: jakie są twoje obecne cele i plany?
– Przede wszystkim nauka. Ciężko pracowałem i pracuję nad swoją grą, a teraz jestem w fazie delikatnego detoksu po intensywnych WSOP, SCOOP i WCOOP. Moim celem jest wygrana w styczniowym evencie za 25.000$, który odbędzie się na Bahamach. Intensywnie się do niego przygotowuję, ale spędzam również czas z rodziną. Na początku przyszłego roku chcę być w najwyższej formie. Ten event to życiowa szansa. Zagra w nim ponad trzystu graczy, wielu z nich nigdy nie uczestniczyło w turnieju z wpisowym 5.000$ czy większym. Chcę mieć więc pewność, że będę gotowy i wypoczęty. To będzie specjalny event – coś w rodzaju pokerowego Superbowl czy olimpiady.