W Las Vegas trwa aktualnie World Series of Poker. Jak bywa w przypadku dużych turniejów, znowu pojawia się kwestia dyskusyjnego zachowania na bubble'u turnieju. Niektórzy uważają, że w bardzo wolnej grze nie ma nic zdrożnego. Terrence Chan ma dość rewolucyjny pomysł z tym związany.
Wolna gra na bubble'u turnieju (stalling) zdaje się być wielkim problemem pokerowych turniejów na całym świecie. Dziennikarz i zawodowy gracz Terrence Chan uważa, że kwestia ta nie została należycie rozwiązana zarówno w zakresie gry w sieci, jak i gry live.
Chan zauważa, że niektórzy profesjonaliści nie widzą nic złego w wolnej grze przed wejściem do kasy. Przyznają się nawet, że sami to robią. Niestety, nie stawia to społeczności graczy w zbyt dobrym świetle:
Pokerzyści od dłuższego czasu muszą radzić sobie z publicznym postrzeganiem ich jako hazardzistów i angle shooterów. Takie zachowanie tylko umacnia podobny punkt widzenia.
Z dyskusji na Twitterze wyłania się obraz, z którego wynika, iż kwestie gry na bubble'u trzeba zmienić. Ike Haxton i Justin Bonomo proponują, aby wprowadzić modyfikacje w zakresie struktury. Chodzi dokładnie o szybciej wprowadzaną grę „rozdanie po rozdaniu” lub nawet „runda po rundzie”. Chan jednak zauważa, że „rozdanie po rozdaniu” na 50 miejsc przed kasę nie oznacza, iż ludzie przestaną zwalniać rozgrywkę.
Z kolei w drugim przypadku wszystkie stoły musiałyby jednak czekać na zakończenie gry na tym najwolniejszym, co powoduje, że pokerzystom amatorskim grałoby się znacznie gorzej. Jak wytłumaczyć im, że tak funkcjonuje gra „runda po rundzie”?
Potrzebne zmiany kulturowe i „likwidacja” bubble'a!
W pokerze duże znaczenie mają kwestie kulturowo-społecznościowe. Dziennikarz podaje tutaj przykłady slowrollingu, zbyt długiego zastanawiania się w rozdaniu, czy wyzywania graczy amatorskich przy stole. Wszystkie te zachowania mogły być kiedyś akceptowane i pojawiały się. Dzisiaj są w dużej mierze krytykowane, bo wpływają na liczbę grających i kondycję pokera.
Chan zauważa, że takiej zmiany kulturowej wymaga również gra na bubble'u. To nie będzie proste, bo społeczność profesjonalistów jest częściowo zamknięta. Muszą oni jednak przemóc się, pomyśleć o kondycji pokera i zacząć poddawać ostracyzmowi rywali, którzy za wszelką cenę chcą dojść do miejsc płatnych, przedłużając grę.
Jeżeli to nic nie da, wprowadzić trzeba będzie zasadniczą zmianę w strukturze turniejów i po prostu… „zlikwidować” bubble'a:
Teraz, w większości turniejów na świecie, bubble jest warte pomiędzy 0,75 a 2 buy-inami. To oczywiście znaczące pieniądze. Jeżeli wolna gra będzie dalej społecznie akceptowalna, jedynym sposobem na walkę, jest płacenie ogromnej części fieldu i zmiana, aby min-cash wynosił 0,1 buy-ina. Zauważcie, że w każdym wielkim turnieju MTT tuż po bubble'u odpada masa osób, bo kolejne skoki w kasie to ułamek wpisowego.
Chan jako przykład podaje wypłaty z Millionaire Makera:
Pokerzysta argumentuje, że przed pierwszym miejscem płatnym, które wynosi 2.249$, uczestnicy zaczną zwalniać grę, ale już pomiędzy kolejnymi poziomami wypłat, gdzie różnica stanowi kilkanaście procent, robić tego nie będą.
Kanadyjczyk sam zaznacza, że nie wydaje mu się, aby zawodowym graczom spodobało się wygrywanie 0,3 wpisowego na bubble'u. Wypłaty w całym turnieju musiałyby też zostać mocno spłaszczone. Może jednak to właśnie jest jakimś rozwiązaniem? Co sądzicie o tak szalonym pomyśle?