Let me try and we’ll know for sure

24

Dzis zero zdjec i troche przemyslen.

Wlasnie siedze sobie po raz kolejny w gigantycznym budynku rzadowym na obrzezach Bangkoku, gdzie czekam na przedluzenie wizy. Bylem juz tutaj przed wylotem na Bahamy i wiem, ze jest to zwiazane z 4-5 godzinnym oczekiwaniem, wiec tym razem wzialem ze soba rowniez laptopa i moge spokojnie napisac bloga. Za miesiac bede musial jeszcze na kilka godzin poleciec do Singapuru a juz pod koniec kwietnia wracam do Warszawy.

Pobyt w BKK dobiega wiec konca i zastanawialem sie ostatnio, jak mi sie tu funkcjonuje w porownaniu z Phuket oraz innymi miejscami, gdzie bylem troche dluzej. Oczywiscie najwiekszym plusem jest pogoda. Dzien w dzien to samo, 30 stopni i ten przyjemny powiew ciepla za kazdym razem kiedy sie wychodzi z domu, niezaleznie czy jest to 11 rano czy 2 w nocy. Kolejny plus to bliskosc bardzo ladnych i przyjemnych miejsc turystycznych, rajskich plaz, itp. Do tego bardzo dobre i tanie jedzenie, choc z tym ostatnim mam troche nietypowy problem. Oczywiscie chetnie zjem sobie dobrego i taniego tajskiego kurczaka z ryzem na obiad czy kolacje, ale juz sniadanie wole zjesc w europejskim stylu, ze swieza bagietka, wedlina, owocami (a borowki, truskawki czy czeresnie sa tu kilkakrotnie drozsze niz w europie) i dobra herbata. Ale poniewaz lokalsi nie jedza w ten sposob, to zjedzenie takiego sniadania jest i czasochlonne i kosztowne. Ale nie po to mam swoje ulubione przyzwyczajenia, zeby z nich rezygnowac. Przeplacam wiec i jezdze codziennie do duzego supermarketu, zeby funkcjonowac zgodnie ze swoimi potrzebami.

Ta kwestia sniadaniowa to tylko przyklad. W skrocie mozna powiedziec, ze pomieszkuje w Tajlandii, ale funkcjonuje w sposob europejski. Co w moim wypadku oznacza, ze w praktyce wydaje tutaj wiecej pieniedzy niz w Warszawie. Oczywiscie moglbym nie mieszkac w apartamentowcu z silownia i basenem, moglbym nie miec bardzo szybkiego internetu i ogladac NBA w hd i nie sciagac mnostwa roznych rzeczy do obejrzenia, moglbym tez jesc zupe z ryzem na sniadanie. Tylko jaki sens mialoby wtedy pracowanie i zarabianie pieniedzy, jezeli nie mozna ich przeznaczyc na rzeczy, ktore sprawiaja nam przyjemnosc? W moim wypadku dochodzi jeszcze dodatkowa sprawa – moja wydajnosc w pracy jest wprost proporcjonalna do poziomu zadowolenia z zycia. Jezeli wiec zle czuje sie w danym otoczeniu, moja praca na tym cierpi.

Pytanie brzmi wiec zatem, czy taki wyjazd na zime to dobry pomysl. Poniewaz nie jestem specjalnie racjonalnie myslaca osoba, odpowiedz brzmi: tak. Zreszta nawet gdyby mi ktos przed wyjazdem powiedzial, ze jezeli chce funkcjonowac po europejsku to bede tu sporo przeplacal, to i tak bym sie zdecydowal na wyjazd. Jestem z tych dziwnych zwierzat, ktore wola wszystkiego sprobowac samemu i przekonac sie na wlasnej skorze. Dlatego na przyklad nie czytam recenzji filmow przed pojsciem do kina, nie czytam opinii innych o restauracjach czy hotelach, wole sam obejrzec zdjecia czy menu i nie zdawac sie na innych. Jezeli chodzi o wyjazdy, to nie jestem tez typowym turysta: nie pasjonuje mnie zwiedzanie swiatyn i ogladanie pomnikow – ale chetnie wybiore sie do duzego parku, odludnej plazy czy do restauracji na 60 pietrze jakiegos wiezowca. Ostatnio byla w tajlandii moja znajoma (w szczycie turystycznym) i strasznie narzekala, ze zwiedzanie tego kraju jest skomercjonalizowane – w najpopularniejszych miejscach jest mnostwo turystow i wszystko nastawione jest na zysk. Czyli w skrocie – narzekala na takich samych jak ona sama. Kazdy chcialby obejrzec sobie Phi Phi, kiedy jest tam pusto, nie ma dziesiatek lodzi i setek chinczykow, ale jezeli nasze zwiedzanie opieramy na broszurach biura podrozy i nie mamy wlasnej wyobrazni, to trudno spodziewac sie czegos innego.

Ostatnio dobry znajomy zadal mi pytanie: po co ty w ogole caly czas gdzies jezdzisz, nawet po kilka razy w te same miejsca, nie lepiej gdzies osiasc i zapuscic korzenie? Najprostsza odpowiedz jest chyba taka: bo praca mi na to pozwala. A bardziej szczegolowa: bo moim zdaniem nasze zycie jest zdecydowanie za krotkie, zbyt obfitujace w rozne mozliwosci (zwlaszcza obecnie) i zbyt ograniczone ilosciowo (mamy tylko jedno takie), zeby spedzic je w taki sposob, ktory w sporej wiekszosci byl idealem naszych rodzicow 40 lat temu – czyli szybki ozenek, praca na etacie, zus i mieszkanie na kredyt. Wtedy mozna juz uznac zycie za sukces i spokojnie spedzic jego reszte w kapciach przed tv. Takie myslenie jest juz chyba zreszta coraz rzadsze, zwlaszcza w duzych miastach, ale nadal czesto mozna sie z nim spotkac. Oczywiscie kazdy sobie robi to co lubi i tak jak ja nikogo nie przekonam, ze skoro swiat jest obecnie tak maly i tak bardzo w zasiegu, to warto sobie podrozowac i doswiadczac nowych rzeczy, tak mnie nikt nie przekona, ze to myslenie, ze najwazniejsza jest stabilnosc i ubezpieczenie powinno byc moim mysleniem. Tak jak pisalem wyzej – wole sie przekonac o tym na wlasnej skorze, niz uznawac za pewnik standardy sprzed kilkudziesieciu lat. Za jakis czas pewnie sobie znajde swoje miejsce (a moze nie) i byc moze bede bede prowadzil bardziej stateczne zycie. Ale przynajmniej bede mial swoje wlasne porownanie z innym rodzajem zycia.

Oczywiscie mowie o tym wszystkim z perspektywy osoby, ktorej praca pozwala na w miare swobodne funkcjonowanie. 5 dni w tygodniu po 6 godzin pracy to az nadto, zebym mogl pozwolic sobie na takie funkcjonowanie jakie lubie. A przeciez nie trace czasu na dojazd i powrot z pracy. Co ciekawe, w srodowisku pokerowym taka ilosc pracy sytuuje mnie w waskim procencie tych pracujacych najciezej. A przeciez cos za cos. Moglbym przeciez pracowac tylko 2 godziny dziennie, a 6 godzin spedzac na ogladaniu przewracajacych sie slodkich kotkow na youtubie. Ale za to nikt by mi przeciez nie placil. Wydaje mi sie, ze powodem jest to, ze leniwemu zwierzeciu jakim jest czlowiek, w wiekszosci trudno jest pracowac samemu na siebie. Na etacie jestesmy mistrzami zabijania czasu i udawania, ze pracujemy. Dlaczego zreszta banki, urzedy i sady pracuja w takim slimaczym tempie? Jezeli jednak nasz zarobek zalezy stricte od nas i ilosci oraz jakosci czasu temu poswieconemu, tez wolimy jednak te slodkie kociaki. Kilkanascie lat temu, kiedy bylem na studiach, pracowalem przez wakacje w redakcji gazety przy wklepywaniu do komputerow kuponow konkursowych. Platne bylo oczywiscie od sztuki. Szybko znalazlem optymalne rozwiazania i wklepywalem po 500-600 sztuk dziennie. Tymczasem na stanowiskach obok widzialem osoby, ktore przychodzily tam jak do pracy na etacie. Czyli herbatka, pogawedki, gazetka, rozmowy przez telefon. I nie mogli sie nadziwic, jak ja wklepuje 600, skoro dla nich rekordem bylo 150. Ale, jak zawsze, kazdy robi to co lubi. Mnie za zarobione pieniadze udalo sie pojechac do Anglii (autokarem!), pozwiedzac, zobaczyc mecze Premiership i kupic mnostwo sprzetu sportowego (wtedy jeszcze gralem w pilke w klubie).

Z jakiegos powodu, nowi gracze probujacy swoich sil w pokerze uwazaja, ze to bedzie ich zloty strzal. Zero inwestycji, zero nakladu i etyki pracy, w tydzien z freerolowca wskocza na nosebleedy. Poniewaz jest to nieunikniony pewnik, juz na najnizszych stawkach stosuja strategie gry widziana na najwyzszych stawkach u durra czy isildura. I potem frustruja sie, ze jakis gosc na nl25 nie zrozumial ich genialnego blefu i nie wyrzucil asow. Nie dziwie sie, ze gracz taki jak ja wzbudza potem u nich zlosc i gniew – jak to jest, to ten gosc tu sobie gra i regularnie zarabia nie robiac nic nadzwyczajnego, a ja stosuje genialne zagrania i rewelacyjne light 5bety i nie moge wygrac? Oczywiscie musi to byc spowodowane rigged oprogramowaniem i generalnie zmowa wszystkich dookola. Po raz kolejny – kazdy robi to co lubi.

Moim zdaniem w pokerze najwazniejsza jest szczerosc i uczciwosc wzgledem siebie. Ale tez poker pokazuje jak w zwierciadle nasze prawdziwe cechy charakteru. Brak etyki pracy, nadmierne ego, oszukiwanie siebie, umiejetnosc podejmowania ryzyka lub zachowawczosc. To wszystko bedzie widac tu jak na dloni. Ja nie oszukuje siebie, ze jestem najlepszym graczem na swiecie – jestem po prostu zwyklym, w miare rozsadnym graczem na niskich stawkach. Dobra organizacja pracy i sumiennosc powoduja jednak, ze taki gracz moze pozwolic sobie na calkiem sporo, zwlaszcza w tanim kraju jak Polska. Slyszalem wielokrotnie przy stolach, ze jestem najslabszym graczem w historii pokera. Wydaje mi sie wiec, ze nic tylko sie cieszyc: skoro najslabszy gracz w historii pokera jest w stanie zarabiac niezle pieniadze przez ostatnie 12 lat i jego wykres non stop idzie ku gorze, to jak swietnie radza sobie ci 'mniej-najslabsi'? Czyli zlota era w pokerze trwa w najlepsze.

Jak Joey Knish, gram w pokera dla pieniedzy, poker to dla mnie praca. Szczesliwie dla mnie, to praca, ktora sprawia mi mnostwo radosci i satysfakcji, pozwala sporo zarabiac i miec duzo wolnego czasu na realizacje wlasnych marzen i zachcianek. Ale nie gram w pokera dla emocji – wole zachowac tu zdrowy rozsadek i nieemocjononalne podejscie (a emocje wole sobie fundowac poza pokerem). Ale po raz kolejny – kazdy robi to co lubi – przy moich stolach non stop spotykam graczy, ktorzy graja wlasnie dla emocji, poker to dla nich pojedynek ego, wyzwanie jak gra komputerowa, w ktorej leci sie na hura do przodu i strzela do przeciwnikow, a jak sie (nieuchronnie) zginie, to sie zaczyna poziom od poczatku. Ale raz na jakis czas, taka strategia da pozytywny wynik i ile wtedy radosci i satysfakcji. A ze przy okazji raczej sie traci niz zyskuje? Po pierwsze, trzeba to umiec przyznac. A jak sie juz przyzna, to przeciez czesto za przyjemnosci sie placi, tak jak ja place na przyklad za wizyte na gokartach czy w kinie.

Jest jeszcze znikomy, naprawde maly odesetek geniuszy pokerowych, ktorym wszystko przychodzi bez trudu i ida jak burza przez kolejne stawki. Nawet jednak oni w ktoryms momencie musza sie zatrzymac i przemyslec nowa strategie czy gre swoich przeciwnikow. Bo tam na szczycie nie ma juz takich wesolych oszolomow jak na niskich stawkach – tam kazdy mysli bardzo, bardzo madrze – i dlatego utrzymac sie na najwyzszych stawkach jest w stanie tylko garstka najinteligentniejszych. Przy okazji spotkan Teamu Online mialem okazje dyskutowac na rozne tematy z wymiataczami typu Kanu czy Ike Haxton. Ich wielopoziomowe myslenie na temat pokera jest niesamowite. Co ciekawe, kazdy z nich opiera swoja zawodowa gre na detalach, ktore powinny dac mu chocby najmniejsza przewage nad przeciwnikiem. Oni nie maja rozbudowanego ego, nie musza nikomu niczego udowadniac. Ich gra ma przynosic zysk im, a nie satysfakcje widzom.

Ze wszystkich powyzszych powodow uwazam, ze poker zawsze bedzie dochodowy. Dla kogos, kto uczciwie uzywa swojego mozgu zawsze bedzie istniala jakas przewaga nad tymi, ktorzy albo oszukuja sami siebie, albo po prostu graja dla zabawy. Jezeli ktos twierdzi, ze poker jest martwy (pomijajac kwestie najwyzszych stawek, gdzie faktycznie moze tak byc, chociaz z drugiej strony to wlasnie tam od czasu do czasu pojawia sie zadny wrazen gracz, ktorego stac na przegrane), to znaczy, ze po prostu nie potrafi sie przystosowac do okolicznosci lub tez nie chce wlozyc w swoja gre wystarczajacej ilosci pracy. A przed nami jeszcze sporo zapasu, jak chocby gigantyczny potencjal rynku azjatyckiego.

Ok, wydaje mi sie, ze starczy tych przemyslen na dzisiaj, powodzenia przy stolach!

DaWarsaw

Poprzedni artykułNick Wealthall: „Poker to nie jest sport”
Następny artykułSzaleństwo ministra Kapicy na Twitterze

24 KOMENTARZE

  1. spot on as usual

    zdecydowanie najlepszy okolo-pokerowy blog w polskim internecie! byle czesciej 😉

  2. Grzesiu kiedyś obudzi się z ręka w przysłowiowym nocniku… 40 letni facet na walizkach, myśli że używa zycia jak stuknie 50 zaczną się powazniejsze problemy zdrowotne, syndrom 2 młodości itd zobaczy ile stracił nie zakładając rodziny, w tym wieku pisac „może kiedyś zapuszczę korzenie” to dopiero oszukiwanie samego siebie, za 10 lat napisze to samo

    • Ja bym radził się martwić własną przyszłością a nie innych … Grzesiu daje radę parę ładnych lat więc nie ma się co tracić czasu na głupie rozmysły 🙂

  3. Pogratulować Grzegorzu! Wiele, wiele pracy włożonej w samorealizację i dążenie do bycia lepszym, doprowadziło Cię do obecnego poziomu jakości życia jakie wiedziesz. Każdy jest kowalem swego losu, w życiu można wiele osiągnąć samodzielnym myśleniem zamiast ślepego marszu za stadem. Pomyśleć, pomarzyć – to nic nie kosztuje, trzeba dużo samozaparcia by w końcu ruszyć tyłek z fotela i obrać inną, nie do końca pewną, ale jakże bardziej satysfakcjonującą drogę. Bo dla mnie w życiu chodzi o to… żeby ŻYĆ…i czerpać z niego pełnymi garściami. Powaga, twoje wpisy motywują do zastanowienia się i refleksjami nad swoim własnym JA. Wyrazy szacunku. Pozdr

  4. Oczywiscie, ze poker odzwierciedla nas samych a w pewnej kwestii wrecz dokladnie mowi jacy jestesmy. Mianowicie osoby ulozone, spokojne, przynajmniej na poczatku przygody z gra (zanim zaczna sie edukowac), stosuja taka sama taktyke przy stoliku 🙂 Generalnie widac, ze od pewnego czasu cos sie u ciebie dzieje niezbyt korzystnego, grunt zeby tylko glowa tym nie przesiakla, bo moze byc zle… Nic, tylko dalej isc do przodu i robic naprzekor wszystkim przeciwnosciom!!

    • wlasciwie to ostatni rok byl dla mnie bardzo dobry, zarowno na stolach cashowych online jak i w turniejach, i live i online

    • oczywiscie moglem zle odebrac twoj wpis. Nie mam tutaj na mysli spraw pokerowych, tylko o kwestie w zupelnie innych plaszczyznach

  5. Fajny wpis, zdziwiłem się jednak że grasz „tylko” 6 godzin dziennie. Myślałem, że grasz około 8 widać ze swoimi 5 godzinnymi sesjami nie jestem tak mocno do tyłu 🙂

    Co do opinii na Twój temat od innych graczy, w zasadzie spotkałem się z wieloma „mądrymi” głowami które grindują micro stawki ze średnimi wynikami i maja mocno wygórowanie mniemanie na swój temat. Dla nich jeśli ktoś gra nawet NL 1000 jest słaby bo napewno oni graliby te stawki lepiej… Nie ma co nawet czytać komentarzy, trzeba grać swoje a potem raz na jakiś czas zajrzeć w BR na porpawe nastroju 🙂

    • to ciekawe co piszesz, ale to wlasnie ten przyklad oklamywania siebie samego. Jest jakis powod, dla ktorego ci gracze graja nizej a inni wyzej – zly mindset, zly bankroll management, granie dla przygody, a nie dla zysku, czy po prostu za male umiejetnosci. I zamiast przyznac przed soba, ze cos jest nie tak i probowac to poprawic, wola zwalac na wszystko dookola – rigged, pech, inni to nity, a ja gram superfancy – niz u siebie. A tym wyzej nikt za darmo nic nie dal – musieli sami wypracowac swoja droge wyzej, wiec sa w czyms lepsi.

    • Nawet też nie do końca chodzi o oszukiwanie samego siebie. Jest wielu graczy słabych którzy szczekają najgłośniej nie mając za sobą praktycznie żadnych osiągnięć i wkładają sporo wysiłku w komentowanie pokerzystów mniej lub bardziej znanych, a to „przyfarcił”, „sprzedał suckouta”, „tylko gra szczęścia” itp. Ręce opadają…. Właściwie rozumiem że może się odechciec udzielać w społeczności pokerowej jak słyszy się taki odzew i pewnie dlatego tak mało tu blogów graczy hm… „poważniejszych”.

  6. Jeden z lepszych wpisów Warsaw. Może tym razem nie było bajecznych zdjęć i humoru – przecież nie zawsze o to chodzi – za to konkretny, skłaniający do myślenia o swoim podejściu do gry tekst mindset-owy. Dziękuję bardzo i pozdrawiam.

  7. grzesiu „warsaw” damilkielewicz szybkie acz WAŻNE pytanie co do rozterek życia azjatycko/europejskiego: jeśli putin najeżdza dziś Polskę walczysz w obronie ojczyzny czy wybywasz na stałe na azjatyckie lądy?

  8. Pisanie w kolejce, w zapełnianiu czasu trudnego do innego zagospodarowania ma swoje zalety. W tekście kilka razy widać zmianę planu, luźno tylko zarysowanego w myśli początkowej. Skutek? Bieżąca szczerość. Szczerość wynikająca z braku czasu na sprawdzenie już przekazanej przez klawiaturę myśli, na korektę typu „należało ująć to gładziej”.

    Klasyfikujesz siebie jako faceta od niskich stawek, solidnie i uczciwie podchodzącego do wykonywanej pracy. Wyraźnie oddzielasz siebie od grupy geniuszy pokerowych. Za mało wiem o pokerze, by Ci jednoznacznie zaprzeczyć lub potwierdzić. Mogę przypuszczać. Mogę oprzeć się na uogólnieniach, uzyskanych w obserwowaniu życia i sportu.

    Z żadnych tekstów pokerowych nie skorzystałem tyle, co z Twoich. Wskazujesz na szczegóły – naprawdę drobiazgi – pomijane przez wielu trenerów pokera jako oczywiste. A one właśnie decydują o końcowym sukcesie tych, którzy dążą do daleko wyznaczonego celu.

    Geniusze są skuteczni na własny użytek. Ucząc pomijają te pozornie nieistotne drobiazgi. Dla nich to oczywistości, po prostu ich nie zauważają. Geniuszem piłkarskim był Platini, zupełnie nie sprawdził się jako trener. Podobnie Boniek. Kolarz Szurkowski, intuicyjnie wygrywał wszystko, przekazać „jak” nie umiał. A genialni trenerzy? Łasak w kolarstwie, Wagner w siatkówce, Stamm w boksie. Wcześniej dobrzy zawodnicy, ale nie genialni. Dążąc do poprawiania własnych wyników, najpierw siebie nauczyli wynajdywania i pokonywania przeciwności. I to głównie tych drobniutkich, których inni nie zauważali. Tych, które geniusze pokonywali intuicją, a które dla tysiąckrotnie większej grupy bardzo dobrych były nie do rozszyfrowania.

    Grzesiu, mam nadzieję, że nie urażę Cię faktem, iż przy niskiej własnej wiedzy zgodzę się z Twoją klasyfikacją samego siebie. Z mojego punktu widzenia to ogromna zaleta. Pisz dalej swoje teksty i pokazuj własnym działaniem, jak skuteczne potrafią być formułowane przez Ciebie wnioski.

    • ha, szczerze mowiac bardzo rzadko czytam swoje teksty po napisaniu, czasami tylko poprawie literowki, wiec nie ma znaczenia czy pisze w kolejce, w samolocie czy w domu. Ale dzieki za mile slowa (osobom w poprzednich komentarza rowniez!). Co do nauki, to na razie sporo wrzucam do kanalu na youtube, a po powrocie do Polski chce tez zrobic jakis fajny challenge na twitchu, taki z gra od nl2 do nl100 zgodnie z bankroll management.

  9. Bardzo fajny wpis, dzięki! Zazdroszczę skillsów i tego, że w ten sposób potrafiłeś sobie zorganizować życie/pracę Oczywiście zazdroszczę w pozytywnym tego słowa znaczeniu ;), na zasadzie inspiracji a nie zawiści.

    Tak trzymaj!

  10. Świetny wpis, jednak mam wrażenie, że niepotrzebnie przejmujesz się negatywnymi opiniami na swój temat. Dobrze to podsumowałeś, ale imo samo podjęcie tematu o czymś świadczy. Rzadko kiedy spotykam się z jakąkolwiek krytyką odnośnie Twojej gry wśród ogarów. Jeśli już z czymś takim się spotykałem, to nigdy nie była to opinia rega cash. Mega często (bardzo rzadko :), ale często gdy już pada temat twojej osoby) widzę opinie o tym, że jesteś solidny, masz zajebisty mindset, chciałoby się mieć tak zajebiście zdrowe podejście do gry jak twoje, jesteś dobrym graczem itd. Na negatywne opinie odnośnie Ciebie (nie jako gracza) nigdy nie trafiłem. Piszę o tym pomimo tego, że widzę Twoje podejście odnośnie tej jakże konstruktywnej krytyki pojawiającej się pod każdym wpisem/newsem, ponieważ czytając przez kilka lat ciągle i ciągle negatywne komentarze na swój temat człowiek może podświadomie zaczynać w nie wierzyć a na pewno nie są pomocne. Problemem tych ludzi jest to, że im nie przeszkadza tak bardzo to, że nie mogą się przebić przez NL2, znacznie mocniej im przeszkadza to, że inni są w stanie. Wolą szukać „szczęścia” w sukcesie innych niż błędów w swoich porażkach. Swoje życiowe frustracie przelewają w jadzie pod komentarzami. Swoją drogą pamiętam gdy zaczynałem grać w pokera, zamówiłem sobie t-shirt P* i chodziłem w nim dumnie myśląc o tym jak to zajebiście byłoby być takim Góralem czy Warsawem. Przykro mi się więc robi gdy widzę tego typu jad w komentarzach, nawet wiedząc, że są one pisane przez stałe grono 5-10 tych samych pajaców.

    • Dzieki za wyczerpujaca opinie, jednak ten wpis nie jest spowodowany jakas krytyka pod moim adresem, zreszta gdybym sie mial takowa przejmowac, to juz dawno nie gralbym w pokera 🙂 po prostu takie przemyslenia w kolejce po pieczatke 🙂

      a te przykladowe cytaty, to bardziej w ramach zobrazowania jakiegos przemyslenia i tyle.

    • niech na każdy komentarz pisany z zazdrości przypada 10k$ w rollu i można z uśmiechem czytać te pierdoły 😀

  11. Poker jako zwierciadło duszy. So tru . Ostatnio się o tym przekonałam i pracuję nad tym, by być bardziej cierpliwą.

  12. IMO. Twój najlepszy Wpis. Lapidarny i Bardzo konkretny.

    Nie ukrywam, że podziwiam Cię za konsekwentne dążenie do celu.

    Tak off T. Rób notatki z podróży, jak Ci się praca znudzi, to założysz blog podróżnika 🙂

    Pozdrowienia

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.