Dziś niedziela, czas na kolejny turniej. Analizowałam swoją grę z poprzedniego tygodnia i po namyśle uznałam, że podjęłam słuszną decyzję w ostatniej, decydującej fazie turnieju.
Mogłam powalczyć o pierwsze miejsce – czyli wygrać o jakieś 17 dolarów więcej. Drugie, prawie pewne – to siedem dolarów do przodu. Z drugiej strony na szali mam spalona kolację: (schab w miodzie: 0,7 dkg schabu – warte ok. 15 zł, sos piwny – około 5 zł, bruszetty – wartość produktów około 15-20 zł oraz pół godziny mojej pracy – wiadomo – bezcenne) o wartości nie mniejszej niż 40 zł (pracy w pocie czoła nie wspominam).
Tak jak pisałam wcześniej, gram jak gram,-zatem szanse na pierwsze miejsce nie były zbyt wielkie – w końcu limit szczęścia też jest ograniczony. Miałam natomiast 100% pewności, że jeśli jeszcze trochę pogram to kolacji nie zje nawet pies. Więc uważam, że instynktownie podjęłam racjonalną decyzję. A dziś, po zwizualizowaniu tego w liczbach – w sumie mam pewność.
A jaki z powyższych przynudzań morał? O, mam, nawet dwa mam.
1. Pot oddsy czyli stosunek kosztów, jakie musimy ponieść do szans na wygraną – warto je liczyć i przy stoliku i na co dzień
2. Nigdy nie wstawiaj kolacji do piekarnika przed turniejem. Nie zawsze wylecisz z niego z w ciągu pierwszej godziny. Jak się los uprze, człowiek jest bezsilny:)
W bonusie: przepis na bruszettę (na zdjęciu przy poprzednim wpisie). Podaję, bo prostackie nad podziw, pyszniaste wyjątkowo i świetne do wina (jak ktoś uparty to i piwem można popic)
1.długa bagietka, pół szklanki oliwy, pęczek bazylii, trzy-cztery ząbki czosnku, puszka krojonych pomidorów, ser feta (nie wyrób fetopodobny!)/lazur/mozarella, co kto lubi
Oliwę wymieszać z posiekaną bazylią i przeciśniętym czosnkiem. Bagietkę pokroic na kilka mniejszych kawałków, przeciąć wzdłuż. Posmarowac obficie /nasaczyc oliwnym sosem. Na to pomidory i ser w kawałeczkach, można posolić– jeśli dużo sera- lepiej już nie. Zapiekamy w 200 stopniach aż ser się ładnie roztopi a bagietki przyrumienią. Zazwyczaj – około kwadransa.
Poker z bruszettą w tle – i ma się apetyt na życie.
a to nie dalo rady jesc i grac ?
Zgaduję, że jesteś facetem..?:)))))
Prawidłowo podana kolacja, przygotowana – przypominam, niemal w pocie czoła – wygląda tak: nakryty stół, wino, jedzenie, gadanie.. turniej pokerowy i komp jako taki nie wpisuje się w ten schemat:)
jestem facetem pomimo tego misia w awatarze 😉
Czekam na następny wykład o out’ach.
out to ja zrobiłam dzisiaj koncertowy, w połowie turnieju:)
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.