Brejkają wszystkie rule

17

Pomimo powyższych słów nikogo oszukiwać nie będę: niby na co dzień w wolnym czasie poświęcam się czynnościom zgoła od pokera odmiennym, a jednak zamiłowanie do Texas Holdem cały czas spokojnie sobie we mnie tkwi jak ten, nie ujmując, kleszcz. Dlatego właśnie w imię starych dobrych (?) czasów postanowiłam niedawno przypomnieć sobie o grze w knajpie z przypadkowo zebranymi z internetu ludźmi oraz na symboliczne stawki i w tym oto celu wybrałam się byłam do reklamowanego na jednym z for pokerowych klubu o wdzięcznej nazwie ?Deseo?. Nazwa ?Deseo?, czyli żądza, świetnie oddawała moje ówczesne nastawienie: nieważne stawki, nieważni przeciwnicy, nieważna formuła, byle wreszcie móc dotknąć kart, pobawić się żetonami oraz ogłosić ?raise?!

Niestety mój początkowy entuzjazm dosyć szybko wyparował na rzecz…irytacji. Z niemiłym zaskoczeniem odkryłam bowiem, że nagle zaczęło mi przeszkadzać zbyt wolne tasowanie kart w wykonaniu moich przeciwników, na widok kolejnego string betu miałam ochotę krzyczeć ? niestety jedyną protestującą osobą byłam ja sama, bo przecież ?nie gramy w kasynie, to jest gra towarzyska, więc po co się spinać??- w dodatku większość panów po przegraniu raptem jednego buy-ina uznała, że czas na ograniczenie strat i strategiczny odwrót. Jakby tego było mało, część moich oponentów nijak nie kryła się z reakcjami na widok kart wspólnych po zrzuceniu swoich, przerzucanie stanowiło część porządku dziennego, a gdy przy stole zaczynały się wspólne debaty na temat tego, co akurat trzyma dany gracz, nikt nie kwapił się do uciszania… Jednym słowem ? poker czysto towarzyski i na luzie.

I wtedy właśnie do mnie dotarło: ja się już chyba po prostu do pokera rozumianego rozrywkowo, czyli na bakier z egzekwowaniem suchych, niekiedy irytujących reguł, nie nadaję(!). Tak, pomimo faktu, że się za pokerzystkę nie uważam i nawet już regularnie w pokera nie grywam, raz nabyte nawyki zrobiły swoje i choćbym miała grać na zapałki, to porządek musi być. I basta! Ostatecznie ja traktuję swoich przeciwników poważnie, w dodatku stawiamy na szali swoje pieniądze, oczekuję zatem równie poważnego podejścia w odpowiedzi. Niech będzie, że to przejaw zboczenia zawodowego…

Niemniej już następnego dnia postanowiłam oto we własnych oczach za przejaw takiego ?zgredzenia? chociaż trochę się odkupić: kiedy tylko otrzymałam propozycję rozdawania kart na stoisku Everest Poker zorganizowanym dla gości Summer Party w Fortecy, przystałam na taki obrót spraw nader chętnie, a następnie niemal punktualnie o 19-tej stawiłam się na miejscu. Godzina oczekiwania, po czym nagle miejsca przy obu stołach zaczynają się zapełniać coraz to kolejnymi amatorami freerolla (spośród których zasad, zgodnie z przewidywaniami, nie zna właściwie nikt). Nie mija kolejna chwila i już mogę raczyć się wyznaniami:

hi hi hi, bo ja to się zupełnie do kart nie nadaję, hi hi hi ? trzy razy podkreśla irytująca pani w wieku około 33 lat, za każdym razem podbijając o za małą kwotę

daję Twoje 200 i dorzucam moje 200 ? umięśniony facet z rozmachem i poważnym głosem stawia przed sobą żetony jak w amerykańskim filmie, bo przecież odpowiednie wrażenie musi być

daję 250… albo nie, niech będzie 300 ? kolejny pokerowy żółtodziób jeszcze do końca nie wie, co właściwie ze swoimi żetonami zrobić, dlatego też kontrolnie próbuje różnych kwot po omacku

to za ile mogę postawić? – słyszę po raz 10-ty z rzędu od młodego osobnika, który ma przed sobą mnóstwo żetonów, a jednak z uporem maniaka chce wrzucać do gigantycznych pul jak najmniej i wciąż jeszcze nie udało mu się opanować ile

I tak dalej, i tak dalej… Po kilku godzinach cierpliwego tłumaczenia, uśmiechania się i pokazywania wszystkiego od nowa powiedziałam sobie w końcu: basta, jestem zgredem, z naturą nie wygrałam. I uciekłam do domu, skąd już następnego dnia rano wyruszyłam na USOP. O tym już w następnym odcinku.

Poprzedni artykułWSOP 2009 – Carsten Joh wygrywa bransoletkę
Następny artykułUzależnienie od pokera

17 KOMENTARZE

  1. “następnego dnia rano wyruszyłam na USOP. O tym już w następnym odcinku.”

    Niezły read Jack 😉

  2. @kuszes

    Tytuł artykułu nawiązuje do utworu “Brejkam wszystkie rule” Marcina Świetlickiego z płyty “Perły przed wieprze” zespołu Świetliki.

  3. do towarzyskiego pokera sie nie nadajesz ale i tak masz u mnie w domu karte VIP-owska;) pozdrawiam

  4. jak wygrywam z takimi ludzmi to jestem na nich tylko zdenerwowany… jak z takimi jeszcze przegrywam, to krew sie we mnie gotuje :p

  5. Co racja to racja… jak się gra towarzysko z ludźmi którzy przez to rozumieją że żadne (normalne) zasady nie obowiązują przy stole pokerowym to lepiej sobie podarować niż jak ma człowieka coś trafić… i tylko się zdenerwujemy.PS. w tym momencie teksty w stylu “to jest gra towarzyska, więc po co się spinać?” lub podobne działają na mnie jak płachta na byka… oczywiście że jest to gra towarzyska ale tak jak wszędzie obowiązują pewne reguły !!

  6. “O tym już w następnym odcinku” – Monia, przypominam Ci tylko, że o USOP Wrocław ludzie nie będą zbyt chętnie czytali w październiku 🙂

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.