CZTERY DNI IMPREZ
Do Gdańska pojechaliśmy z Pawciem już w czwartek, bo my zazwyczaj potrzebujemy trochę
czasu na ?aklimatyzację?, czyli innymi słowy jak nie zrobimy sobie w czwartek baletu to potem
nam się słabo komentuje cały weekend. Tym razem komentowało nam się świetnie, co oznacza,
że nasze czwartkowe przygotowania były nadzwyczaj udane. Ale jak mogło być inaczej?
Najpierw obiad w towarzystwie trzech pięknych pań (Dosia, Marika i Ania ? pozdrawiamy!)
w restauracji Sioux na sopockim ?Monciaku?, potem powrót do hotelu i ?welcome party? z
Ilarim Sahamiesem i jego kumplami z Finlandii w hotelowym barze, kontynuacja imprezy w
klubie ?Tropicana Island? w doborowym towarzystwie i opanowanie ?na własność? VIP roomu,
a potem powrót do hotelu z zahaczeniem o plażę, bo jakiś trzech ziomków chciało się wykąpać
w lodowatej wodzie za butelkę Jacka Danielsa. Mało jak na jeden dzień??
Piątek to poranna
regeneracja. Śniadanko, basenik, spacer na plażę, rybka w smażalni, gofry ? czyli wszystko to,
co normalni ludzie robią nad morzem. My do normalnych nie należymy, więc to dla nas było
nie lada wyzwanie poruszać się wśród ludzi i nie narobić za bardzo ?siary?. No bo kto normalny
zagryza żurek z jajkiem gofrem z polewą toffi?? Kto wcina znalezione pod drzewem wafle??
Chyba tylko Prawiczek, który pokonał długą drogę z Białegostoku, żeby wpaść na USOP i się
w dobrym towarzystwie zrelaksować. Również na basenie miał miejsce mały incydent, bo ekipa
Greenpeace?u pomyliła Losadamosa z wielorybem i chciała go do morza zaciągnąć?
Sobota
to objazdowa impreza po gdańskich lokalach według pomysłów trzech kierowników do spraw
kulturalno-oświatowych, czyli Wiśni i Wasek Brothers. Jako KO-wcy spisywali się oni nad
podziw dobrze, więc w końcu do ostatniego klubu o nazwie ?Miasto Aniołów? wchodziła już
grupa około 50 osób. Balanga trwała oczywiście do białego rana? Coher jednogłośnie został
okrzyknięty polskim Johnem Travoltą z ?Gorączki sobotniej nocy?, Slavoy chciał poderwać
gipsowy odlew kobiety, bo miała według niego czym oddychać, a Finowie wyruszyli na wielkie
łowy wśród polskich dziewczyn.
W niedzielę nasi fińscy koledzy mieli już nas powoli dosyć, bo
co prawda bawić się chcieli, byle byśmy już ich tak nie masakrowali jak przez pierwsze trzy dni.
Sorry chłopaki, welcome to Poland! Więc w niedzielę ponownie po zakończonym finale USOP
w tango! Jeśli ktoś myślał wcześniej, że Ilari to koleś, który jako wielka gwiazda światowego
pokera zadziera nosa i nie zadaje się z byle kim to się poważnie mylił. Zarówno on, jak i jego
kumple to naprawdę przesympatyczni goście z dużym poczuciem humoru i zawsze chętni na
zabawę. Weekend spędzony w ich towarzystwie naprawdę należał do jednych z lepszych jakie
ostatnio mi się udało przeżyć. Ech, naprawdę ciężko teraz opowiedzieć wszystko to co działo
się w Gdańsku przez te kilka dni?
Aha!! Chciałbym bardzo podziękować Pawciowi za liczne prezenty, którymi mnie hojnie
obdarzał podczas weekendu nad morzem. Na zdjęciu ostatni i największy z nich? 🙂
KOLEJNY USOP ZA NAMI
Ale oczywiście głównym powodem, dla którego przyjechaliśmy nad morze był poker i kolejny,
trzeci już turniej z cyklu Unibet Series of Poker. Udział w turnieju Ziigmunda przyciągnął do
hotelu Posejdon ponownie tłumy graczy. Ilari co prawda nie pograł zbyt długo, bo jego AK
padło w starciu z królami Matiego, ale i tak jego występ był sporą sensacją. Fin pokazał za to
klasę w turnieju sit&go następnego dnia, gdzie zajął drugie miejsce za swoim kumplem Tonym.
Sam USOP jak zwykle pełen niespodzianek. Najpierw w dniu 1A przez 4 levele rządził jak
chciał Fishunio, aby szybko oddać wszystko do Warsawa i odpaść z turnieju. Potem taki sam
los spotkał Nowego w dniu 1B. W czołówce znowu kilku graczy absolutnie nikomu nieznanych, w tym przede wszystkim dwóch zawodników z HU ? Tuczas i ZENmessenger. Sam
stół finałowy rozegrany został błyskawicznie, za to pojedynek heads up trwał strasznie długo.
Tuczas absolutnie zdominował w nim rywala, który grał po prostu zbyt pasywnie i oddawał
stack bez walki. Zakończyło się to wszystko małym suckoutem, ale wygrał na pewno lepszy
zawodnik z HU. Na uwagę należy również na pewno kolejny stół finałowy zaliczony przez
Excela i jego dominacja w klasyfikacji generalnej cyklu. Po raz kolejny bubble?a zaliczył
Wiśnia, który powoli staje się specjalistą od odpadania tuż przed kasą. Jest to element gry,
nad którym Michał musi na pewno bardzo poważnie popracować. Turniej oczywiście jak
zawsze zorganizowany świetnie i przyciąga on kolejnych nowych graczy. Pęknie w końcu
200 osób na turnieju w Polsce???
I na koniec mała uwaga – naprawdę szkoda mi Żelika, który przegrał side beta z Warsawem
i SC o to, kto będzie grał w Portugalii w czapeczce i koszulce ze świnką? 🙂
GŁÓD GRY
Po każdym USOPie odczuwam taką żądzę gry w pokera, że lecę do Hiltona na poniedziałkowy
turniej jak na skrzydłach. Jak wiecie podczas USOP tylko komentuję, ale nie gram (nad czym
boleję bardzo, ale ktoś musi przecież ogarniać całą transmisję?), więc patrzenie jak grają inni
przez trzy dni może człowieka dobić. Dlatego Terminator w poniedziałek daje mi szansę na
małe odprężenie się przy stole. Podobnie było wczoraj. Prosto z pociągu do kasyna, toboły do
szatni i spóźniony usiadłem do stołu. Grało mi się jakoś tak nadzwyczaj lekko w tym turnieju.
Bez ciśnienia, bez napięcia? Miałem świetne ready na przeciwników (oprócz jednego razu, gdy
trafiłem na kolorowym flopie seta i postawiłem na all inie gościa z nutsowym flushem), więc po
kolei eliminowałem kolejnych graczy z gry. Nawet ta wpadka z setem nie spowodowała u mnie
nerwowości, mimo przegrania 1/3 swoich żetonów. Szybko odrobiłem straty z nawiązką i na
stół finałowy siadałem z dużym stackiem. Początek był dość słaby, nadziałem się na kilka
reraise?ów, oddałem trochę stacka, ale potem jedno rozdanie ustawiło mi turniej. Złapałem AA
na wczesnej pozycji, podbiłem standardowo, na co Stasiu, który miał drugi po mnie stack na
stole przebił mnie dość mocno. Zrobiłem szopkę pod tytułem ?no dobra, albo rybki albo pipki?
i z ?ciężkim sercem? oznajmiłem all in. Na to Stasio powiedział mi ?No dobra Jacku? i pokazał
sprawdzając AK. Pomocy nie dostał i w momencie gdy na stole było jeszcze sześciu graczy ja
miałem połowę wszystkich żetonów w grze. Potem już raczej z górki, odpadali kolejni gracze,
aż zostałem w HU z gościem, którego do tej pory widziałem w grze tylko raz i od samego
początku wiedziałem, że jest absolutnym donkiem (co potwierdzi każdy grający wczoraj z nim
na stole). Miałem nad nim przewagę 130k do 50k przed HU, zabrałem mu już prawie wszystko
(przy blindach 2000/4000 miał 8500), ale jakimś cudem uciekał mi co chwila spod gilotyny.
A to kupił kolor do Q2, z którym sprawdzał, gdy stawiałem go na all inie, a to dostał strita z
flopa? No co chwila coś mu się udawało! Ale gdy na boardzie 56789 zagrałem all in po tym
jak on bił na flopie i turnie to karty wyrzucił! Pokazałem mu wtedy swoje Q3 (dobierałem z
tym dziadostwem do koloru) i lekko się wkurzył, bo myślał, że mam dziesiątkę (on strita miał
już na turnie). W końcu postawiłem go na all inie z moją parą 55, on sprawdził z JT i choć
kupił waleta na turnie to ja do piątki kier dostałem kolor na river i wygrałem pierwszy turniej
w nowej edycji Terminatora. W poprzedniej zająłem ostatecznie czwarte miejsce, a trzecie
w ogólnej klasyfikacji kwartalnej w kasynie Olympic.
Teraz przede mną na pewno finał Strefy Live w Hyatcie, a następnie tydzień później Wiśniewski
Open w Ślesinie. Oj, będzie się znowu działo!!!
Q3s dziadostwo? To chyba jakaś pomyłka! Przecież to zaraz po niskich drzewkach i K8off najlepsza reka startowa w TH!!!
Tak, z okazji świąt będą pewnie niezłe jaja (czyt.: bad beaty)…
Zapraszam na świąteczne Polowanie na JD o 21 na Unibecie!
Ja bym powiedział Stasiu, że Ty byłes raczej rozmazany… 🙂 Głównie po podłodze 🙂
no widać ze Polacy przywitali Ziigmunda chlebem i … wódką :)) coś niewyraźny jest ;]
Tak jak napisałeś Stasiek.
Obydwa turnieje – miałem namyśli ostatni USOP i opisany wyżej Terminator.
Ależ ja wielokrotnie widziałam śmiejącego się Ziigmunda na żywo z kolegami podczas EPT, tyle że jego blaza jest po prostu przyjemniejsza do obserwacji 😉
Może ktoś napisać coś więcej dlaczego USOP z Wrocka poleciał do Łodzi?
Wierz mi Monia, że Ilari potrafi się uśmiechać 🙂 Choć szczerze mówiąc oglądając go w TV sam w to wątpiłem…Oziris. żeby nie było nieporozumień – ja wtedy smacznie spałem :)Snoopski, nie ma sprawy, drink w barze załatwi temat 🙂
Kartka – Jak chcesz to moge Ci zdjecie z półuśmiechem wyslac ;)Dzieki jeszcze raz JD za dowiezienie mnie jakos do hotelu, na nastepnym USOPie sie jakos zrewanzuje 🙂
Ziigmund jak zwykle ma na twarzy soczystą blazę – mniam 😉
fota Adasia – miażdży 🙂
A co do prezentów to kiedyś w podobnych okolicznościach dostałem gaśnicę 😉
Przy takiej grze trafi na swoj wlasciwy turniej to sobie odbije. mialo byc.
Wiśnia po prostu chce wygrać turniej, a nie przeczekać bubla. Przy takiej właściwej trafi na swój właściwy to sobie odbije.
Co do Pana Stasia to jak pamiętam podobnie odpadł z USOP. W obyzdwu turniejach callując przy tak niskich blindach, miał wszelkie podstawy przypuszczać iż ktoś może mieć na tyle starszą parę, że nie da mu coinflipa.
Hahaha, no wiecie co…takiego fajnego dorszyka tam serwowali, a wy im po pijaku baner zakosiliście 😀
ta foto to raczej maly bad beat, chlopaki wygladaja jak glupi i glupszy 🙂
Przystojna fota z Pawciem 🙂
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.