Ikony pokera – Andre Akkari

0

Pracowity, ambitny, bezkompromisowy – tymi trzema prostymi słowami można określić ambasadora pokera w Brazylii, który choć w podróży spędza znaczną część swojego życia, każdą wolną chwilę przeznacza na wycieczkę w rodzinne strony.

Andre Akkari, bo o nim mowa, urodził się w 1974 roku w Sao Paulo. Z całą pewnością nie można zaliczyć go do pokerzystów młodego pokolenia, jednak doświadczenie zdobyte podczas kilkudziesięciu turniejów live, jest jego niewątpliwym atutem.

Swoją przygodę z pokerem rozpoczął w dość nietypowy sposób. Pracował bowiem w firmie informatycznej, gdzie zajmował się projektowaniem stron internetowych dla serwisów pokerowych. Z czystej, ludzkiej ciekawości ściągnął na komputer oprogramowanie jednego z poker roomów i zaczął się z nim stopniowo zapoznawać. Bardzo szybko złapał bakcyla, zainwestował w zakup książek zgłębiających tajniki pokera oraz tych dotyczących efektywnej strategii gry. Pozwoliło mu to na świadome zbudowanie bankrolla oraz na wyrobienie sobie rozpoznawalnego nazwiska.

Choć zaczynał od pokera online, szybko uświadomił sobie, że granie live również może dawać dużo frajdy. Swój pierwszy turniej scashował w 2006 roku, podczas Belagio Cup w Las Vegas. Na swoim koncie ma niespełna 1.500.000$, wywalczone w turniejach live. Jego największym osiągnięciem w dotychczasowej karierze jest zwycięstwo w turnieju z wpisowym 1.500$ podczas festiwalu WSOP w 2011 roku.

Ogólnie rzecz biorąc, seria World Series of Poker jest dla Andre jedną z ulubionych. Nigdy nie ukrywał, że bardzo chętnie udaje się na turnieje do Las Vegas, by rywalizować ze śmietanką światowego pokera. Podczas ubiegłorocznego festiwalu zaliczył aż sześć miejsc płatnych, co przez wielu uznane byłoby za ogromny sukces. Niewątpliwie Andre również postrzegał to w ten sposób, jednak jego osobisty „sukces” polegał na czymś zupełnie innym.

„Gram w pokera od 9 lat, ale dopiero ten rok jest dla mnie nieco bardziej ekscytujący” – powiedział Akkari w 2015 roku.

Skąd u człowieka, który w zasadzie od początku kariery zawodowego pokerzysty, utrzymuje się w czołówce, notuje znakomite wyniki i działa aktywnie jako ambasador pokera w swoim kraju, nagłe zniechęcenie do gry? Odpowiedź jest bardzo prosta.

Andre jest osobą bardzo nadpobudliwą. Jego życiowym celem jest dążenie do spełniania swoich ambicji na różnych płaszczyznach. Używając odpowiedniej przenośni – doszedł on do momentu, w którym miał za dużo garnków z zupą, natomiast zabrakło mu rąk, by w tych garnkach regularnie mieszać.

„Miałem dość.”

Do 2015 roku Andre spędził całe dwa lata na otwieraniu różnorodnych biznesów, poczynając od hotelu dla psów, poprzez centrum fitnessu, na japońskiej restauracji kończąc. Jego chęć działania nakazywała mu pilnować tych wszystkich inwestycji osobiście, co doprowadzało do totalnego zmęczenia i pracy ponad własne siły. Ponadto w tym wszystkim zabrakło czasu i motywacji do gry w pokera, która sprawiała mu dotychczas niesamowitą frajdę.

Pewne natarczywe głosy w głowie nakazywały mu skupienie się na rzeczach, które dadzą jego rodzinie stabilność i zaplecze finansowe na najbliższe lata. Przez to całkowicie zatracił się w pracy, jednocześnie rezygnując z czasu wolnego. Gdy przekroczył granicę 40 lat, uświadomił sobie, że stracił radość z życia, jego umysł był całkowicie zajęty myślami dotyczącymi rozpoczętych inwestycji. Stwierdził wtedy, że potrzebuje radykalnej zmiany i musi ona zostać przeprowadzona bardzo szybko, zanim jego własne ambicje doprowadzą go na kres wytrzymałości.

Zdecydował się przekazać część interesów w ręce zaufanych ludzi, którzy na miejscu doglądają właściwego funkcjonowania poszczególnych biznesów. Ku jego zadowoleniu, była to bardzo dobra decyzja, gdyż wszystkie przedsięwzięcia, których był inicjatorem, po dziś dzień prosperują znakomicie.

Decyzja ta pozwoliła mu oczyścić głowę i na nowo odnaleźć radość z gry w pokera, co zaowocowało siedmioma fenomenalnymi miesiącami w jego wykonaniu, które miały miejsce przy stołach pokerowych. Na festiwal WSOP w 2015 roku pojechał zatem z nowymi siłami i motywacją do gry.

W całej tej gonitwie za samospełnieniem, nigdy nie zapomniał jednak o rodzinie. Ma trzy córki… Wróć. Dwie córki oraz psa, którego traktuje jak trzecią córkę. Andre nie ukrywa jednak, że jego rodzinie dość ciężko przychodzi zaakceptowanie jego, problematycznej pod względem stosunków międzyludzkich, pasji.

„Gdybym powiedział, że moja rodzina lubi mój styl życia – byłoby to absolutne kłamstwo. Precyzyjniejsze będzie stwierdzenie, że to po prostu tolerują. Wszyscy wiedzą, że jest to moja praca i że wszystko co robię, robię dla nich. Podróżowanie po świecie jest tego nieodzowną częścią i nie da się ukryć, że poker zmienił nasze życie na przestrzeni kilku lat. Czerpiemy z tego całymi garściami, dlatego też musimy być świadomi, że czasem trzeba dać coś od siebie.”

Na początku jego przygody z pokerem, zdania co do ścieżki, jaką postanowił obrać, były podzielone.

„Połowa moich bliskich była zachwycona i gratulowała mi nieograniczonych perspektyw, które stoją dla mnie otworem. Druga połowa natomiast obawiała się, że stanę się zwykłym hazardzistą, jakich wielu.”

Na szczęście, jego samodyscyplina i świadomość bycia żywicielem rodziny, utrzymała go w ryzach.

Fakt, że wartości rodzinne są dla niego najważniejsze, obrazuje jeszcze jedna jego inicjatywa. Przyjął on miano ambasadora pokera w Brazylii. Za tą misją kryje się jednak dużo głębsza historia.

Szerokim echem w świecie pokera obiła się jedna z jego wypowiedzi, w których odniósł się do tematu rasizmu w Brazylii oraz do tego, że niewielki odsetek pokerzystów z tego właśnie kraju, to gracze ciemnoskórzy.

„My w Brazylii łudzimy się, że nie jesteśmy krajem rasistowskim. Wielu z nas, zwłaszcza białych i należących do tak zwanej „klasy średniej” uważa, że Brazylia jest krajem tolerancyjnym, jednak prawda jest zupełnie inna. Gdy idziesz do dobrej restauracji, lub spacerujesz po centrum handlowym – nie ma szans, byś spotkał czarnoskórego człowieka. To jest coś, z czego Brazylijczycy nawet nie zdają sobie sprawy. Fakt ten przybliżył mi mój brat, który de facto jest czarnoskóry – gdy idziesz do dobrej restauracji nagle spostrzegasz, że wszyscy się na Ciebie patrzą, wtedy dopiero orientujesz się, jak naprawę tutaj jest.”

Powód dyskryminacji czarnoskórych obywateli w Brazylii jest dla Andre bliski, gdyż jego matka oraz brat należą do tej grupy. Zdaniem pokerzysty, najlepszą drogą do tego, by na nowo wprowadzić ich do społeczeństwa, jest szerzenie zainteresowania pokerem.

„Możemy dać im możliwość zapoznania się z grą i sprawdzić, czy zostanie ona przyjęta z entuzjazmem. Możemy zatem zrobić coś, co sprawi, że ich życie stanie się lepsze. Znakomitym przykładem, który obrazuje to o czym mówię, jest fakt, że w zasadzie jedynym liczącym się w czołówce pokera czarnoskórym zawodnikiem, jest Phil Ivey. Pojawia się zatem pytanie – ilu takich czarnoskórych chłopców, którzy mogliby być lepsi niż Phil, nie gra jeszcze w pokera?

Fakt, że Andre Akkari jest chodzącym wulkanem energii potwierdza również jego najnowsza aktywność – stanął on na czele drużyny Sao Paulo Metropolitans, która bierze udział w Global Poker League. Brazylijczyk wsławił się tym, że do zdjęć podsumowujących zwycięstwa turniejowe, zawsze pozuje z flagą swojego kraju. Nie mógł zatem odpuścić takiej okazji, by po raz kolejny podkreślić konieczność popularyzacji pokera w Brazylii.

„Moim sposobem na GPL jest odnalezienie balansu pomiędzy największymi pokerowymi nazwiskami z Brazylii, a osobistościami ze światowej sceny pokerowej.”

Jeśli kiedykolwiek w swoim życiu stwierdzicie, że jedno zajęcie pochłania Was tak bardzo, że nie macie czasu na nic innego – zerknijcie na przypadek Andre Akkariego. Ten pokerzysta, biznesmen, a przede wszystkim dobry człowiek jest najlepszym przykładem na to, że „sky is the limit”.

Poprzedni artykułGPL: New York Rounders liderem Konferencji Amerykańskiej
Następny artykułPiłkarzom Premier League poker przeszkadza w dobrej grze