Przygotowania do świąt Bożego Narodzenia dla większości z nas oznaczają między innymi poszukiwanie prezentów. Mam dla Ciebie pomysł na oryginalny prezent, który możesz podarować komuś bliskiemu, nieznanej osobie lub samemu sobie. Tym prezentem jest oddanie krwi. Wystarczy udać się do stacji krwiodawstwa. Wszelkie informacje są łatwo dostępne i do znalezienia w internecie.
Czas Bożego Narodzenia to czas, w którym chcemy się dzielić. Doroślejemy i w pewnym wieku dużo większą frajdą jest obdarować kogoś prezentem i zobaczyć jego autentyczną radość, niż samemu otrzymać upominek.
Jestem bardzo niedoświadczonym krwiodawcą. Mój „pierwszy raz” przeżyłem w tym roku w autobusie. Zaczęło się od apelu mejlowego rozesłanego w pracy, że ktoś – zupełnie mi obcy – będzie miał operację i potrzebuje by oddać dla niego krew. Jeżeli zgłosi się odpowiednio duża liczba osób, podstawią specjalny autobus, w którym pobierają krew. Zgłosiłem się powodowany nie odruchem serca, ale z ciekawości i z egoistycznej chęci zdobycia nowego doświadczenia. Krew egoisty nie gorsza od krwi np. papieża, a nawet lepsza, bo od papieża krwi nie wezmą (nie kwalifikuje się jako dawca z racji podeszłego wieku).
W autobusie musiałem wypełnić ankietę dotyczącą stanu zdrowia i wylegitymować się. Pielęgniarka pobrała małą próbkę krwi, żeby sprawdzić czy w tym dniu mogę oddać krew (czy parametry krwi są odpowiednie). Następnie krótkie badanie lekarskie, osłuchanie, zmierzenie ciśnienia. Te wszystkie formalności trwały 15 minut. Następnie usiadłem w fotelu. Sympatyczna pielęgniarka wbiła mi igłę w przedramię i zacząłem się spuszczać do woreczka na krew.
Po 5 minutach i oddaniu prawie pół litra krwi zszedłem z fotela. Wbicie igły – nie bolało. Oddawanie krwi – nie bolało. Nie miałem później żadnych zawrotów głowy, czułem się świetnie. Wychodząc z autobusu dostałem zgodnie z przepisami osiem czekolad (niestety polskich, a moje podniebienie wygrywającego pokerzysty przyzwyczajone jest do smaku drogiej, szwajcarskiej czekolady), wafelek i soczek.
Oddanie krwi było bardzo pozytywnym doświadczeniem. Poczułem, że zrobiłem coś dobrego. Nie kosztowało to dużego wysiłku. Krew można oddawać co 8 tygodni i za drugim razem wybrałem się do stacji krwiodawstwa. Z ciekawości, żeby zobaczyć jak jest w stacji, ale również dlatego, żeby znowu poczuć, że robię coś dobrego – ach ten mój egoizm. Kończę pisać ten odcinek, gdyż właśnie minęło 8 tygodni i za chwilę jadę oddać krew.
W „mojej” stacji krew pobierają takie pielęgniarki.
Podsumowując, jeżeli szukasz prezentu dla siebie – oddaj krew – poczujesz, że robisz coś dobrego i że jesteś wartościowym człowiekiem. Chcesz zrobić prezent bliźniemu – oddaj krew – być może zrobisz mu największy prezent i uratujesz życie. Zakończenie mojego wpisu nie może być takie pompatyczne, a więc skoro wiadomo, że 90% grających w pokera to gracze przegrywający lub wychodzący na zero, to statystycznie – oddając krew – masz szansę uratować kogoś kto jest lub jeśli nie gra a zacznie grać w pokera, będzie stolikowym dawcą. Zatem hasło na dziś – oddaj krew – uratuj fish'a (karpia…?)!
Te „wyścigi” zajęły 4 i pół roku.
To dłużej niż gram na PSie :p
brawo! ja żałuję, że nie zacząłem oddawać wcześniej, np. na studiach.
Niestety nie po każdym mieście. U mnie jest chyba 15 litrow lifetime + 3 razy w ciągu ostatniego roku, co np. wyklucza tych, którzy np. raz mieli za słabą hemoglobinę.
brawo! gratuluję i zazdroszczę wyniku. mam nadzieję, że też mi się uda oddać tyle co Tobie.
15 litrów dotyczyło zasad komunikacji miejskiej u mnie w mieście, wiec troche mi brakuje 😀
U mnie niestety licznik stanął na 4,5 litra, bo od czerwca dostałem 2 x dyskwalifikacje na 2 miechy za niskie żelazo.
4,5 litra – też ładnie! szacunek dla Ciebie, że mimo przeciwności (dyskwalifikacji czasowych) dalej robisz swoje i starasz się honorowo oddawać krew.
Plus za pielięgniarkę. No i drugi za wpis :))
mogłem też zamieścić przystojnego pielęgniarza, ale…. jednak pielęgniarka była ładniejsza 😉
Jak Cię zakwalifikują to lepiej oddaj płytki, a nie krew pełną. To trwa trochę dłuzej (40-45 minut), wymaga więcej uwagi – bo krew przechodzi przez maszynę i wraca do Ciebie – odcedzają płytki.
Zalety:
– oddanie 250 ml koncentratu liczy się jak 500 ml krwi
– można oddawać płytki co miesiąc (mężczyźni, kobiety nie tak często)
– ratujesz ludzi po przeszczepach, chemio- i radioterapii (m.in.)
do uzyskania 500ml koncentratu trzeba by odwirować aż 5 LITRÓW oddanej krwi (10 razy więcej!)
Teoretycznie organizm regeneruje się szybciej (wystarczy miesiąc księżycowy – 28 dni i można w roku zrobić 13 donacji) ale nie każdy organizm to wytrzyma (mi pękła żyła po 12-tej, potem krwiaki na całą rękę i 3 miesiące przerwy:(
Ale po 18 litrach oddanej krwi patrzysz na „kanara” z politowaniem, gdy pika mu na karcie miejskiej „ważny z poświadczeniem” – a poświadcza książeczka z wpisem.
Do końca życia jeździsz po mieście za free – ale warto oddawać krew najdłużej jak się da!
Pozdrawiam
na razie oddaję pełną krew. potem podpytam w stacji – co im jest bardziej potrzebne (pełna czy płytki). nie chcę oddawać krwi na wyścigi 🙂 fajnie, że też oddajesz!
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.