Nie, nie bójcie się, jeszcze się nigdzie nie wybieram. Nie jestem śmiertelnie chory i nie planuję również targnięcia się na własne życie. Dobrze mi tu i muszę żyć długo, bo mam jeszcze mnóstwo rzeczy do zrobienia na tym łez padole. Ale naszła mnie ochota na przygotowanie listy rzeczy, które chciałbym zrobić przed śmiercią…
Pewnie nad takimi (mimo wszystko dość drastycznymi i ostatecznymi) tematami mało kto się zastanawia. Ale ja już powoli osiągam taki wiek, w którym zaczyna się myśleć o tym, że już raczej bliżej niż dalej i trzeba sobie zacząć jakoś ten czas organizować. A jeśli tak ma się stać, to muszę wiedzieć, w jakim kierunku moje plany mają iść.
Jedne pomysły są bardzo przyziemne, łatwe do zrealizowania (nawet w najbliższym czasie), inne są mniej osiągalne, choćby ze względu na moje skromne możliwości finansowe, a jeszcze inne są prawie niemożliwe do realizacji, bo nie wiem, czy w ogóle będę w stanie tego dokonać. Postanowiłem więc każdej pozycji na liście dać „gwiazdki skali trudności”. Jedna gwiazdka oznaczać będzie „spokojnie do zrealizowania”, dwie – „trudne, ale realne”, a trzy „czekam na cud”. Dzisiaj część pierwsza mojej „bucket list”!
Polecieć na World Series of Poker ***
Zacznę od punktu, o którym pisałem już nie raz. Wiadomo – jestem pokerowym dziennikarzem i chciałbym zobaczyć największą pokerową imprezę na świecie z bliska. „Dotknąć” z bliska tego wszystkiego, o czym od lat piszę, co oglądam tylko dzięki zdjęciom i relacjom telewizyjnym. Poczuć klimat WSOP tak mocno i tak wyraźnie, jak tylko się da. I zaliczyć wreszcie wizytę w Las Vegas, stolicy światowego hazardu. Marzenie tak wielkie, jak tylko można sobie wyobrazić!
Zrobić relację z Main Eventu WSOP ***
Oczywiście zaraz za nim leci kolejne związane z tą samą imprezą. Jako pokerowy dziennikarz chciałbym oczywiście zrobić relację na żywo przynajmniej z jednego, ale za to najważniejszego turnieju na świecie – Main Eventu WSOP! Oczywiście najlepiej by było, gdyby grało w nim wielu Polaków, gdyby ktoś zaszedł daleko i można by było pisać o nim przez kilka dni, najlepiej do samego stołu finałowego. No i chciałbym przy okazji zrobić tysiące zdjęć wszystkim największym gwiazdom pokera!
Wywalczyć legalizację pokera w Polsce ***
Dałem trzy gwiazdki, bo wiadomo, że sprawa łatwa nie jest, choć osobiście wciąż od lat mam przeczucie, że sytuacja bardziej zasługuje na dwie gwiazdki. Powiedziałem sobie kiedyś, że odejdę z pokera na jakąś zasłużoną emeryturę dopiero wtedy, gdy w tym kraju będzie dla graczy tak normalnie, jak w całym cywilizowanym świecie. Zdania nie zmieniam, robię swoje, robię co mogę i co umiem, aby ten cel osiągnąć. Kropla drąży kamień – to sobie cały czas powtarzam w głowie. A jestem naprawdę strasznie upartym skurczysynem i wiem, że się to kiedyś w końcu uda! Nie zrobię tego sam, ale dołożę swój kamyczek do tego ogródka. Jeszcze zagramy cashóweczkę i turniej bez podatku!
Napisać książkę, a po niej kolejne **
Wiśta wio, łatwo powiedzieć. Pierwszą książkę to ja mam już prawie całą napisaną i w końcu ją wydam, ale jak sobie pomyślę, że będę miał znowu przechodzić przez ten ciągły brak czasu na pisanie, to nie wiem, jak to będzie z tymi kolejnymi… Ale plany mam, kilka dobrych pomysłów na kolejne tytuły również. Napiszę!
Zobaczyć wszystkie filmy z serii „Star Wars” *
Ci, którzy znają mnie trochę bliżej wiedzą o tym, że jestem na punkcie „Gwiezdnych Wojen” totalnie pojebany. Pierwszą trylogię widziałem już ponad sto razy (każdy epizod!), każdy kolejny film z tej serii wchodzący do kin przyjmuję niczym nadejście Mesjasza. W moim gabinecie mam 18 różnych figurek Lorda Vadera, a to dopiero początek mojego hopla na tym punkcie. Za rok obejrzę w końcu dziewiąty epizod i zamknę w ten sposób prawie 40 lat swojego życia („Nową nadzieję” widziałem po raz pierwszy w drugiej klasie podstawówki, poszedłem na nią 17 razy w ciągu pierwszego miesiąca grania jej w kinach). A potem już tylko czekanie na kolejne filmy i seriale ze świata „Star Wars”!
Doczekać w kinie wszystkich części „Avatara” *
Jedna gwiazdka trochę na wyrost (powinny być dwie), bo James Cameron wystawił moją cierpliwość na naprawdę ciężką próbę. Premiera „Avatara” była dla mnie czymś niesamowitym, jako wielki fan kina przeżyłem ten film bardzo mocno, bo pokazane w nim obrazki były czymś absolutnie nieprawdopodobnym, a i sama historia bardzo mi się spodobała (śmierć tym, którzy mówią, że to Pocahontas w kosmosie!). Od tamtej pory mówi się o nakręceniu (kilku jednocześnie) nowych części tego filmu. Cameron odkładał ten projekt latami i być może w końcu wszystko dotrze do szczęśliwego finału. Ale uwaga – premiera „Avatara 5” zaplanowana jest dopiero na 2025 rok! I to jeśli nie będzie żadnej obsuwy!
Odwiedzić Bahamy podczas PCA **
Czemu Bahamy mają dwie gwiazdki, a Las Vegas trzy? Sprawa jest prosta – razem z moją żoną postanowiliśmy już, że dokładnie za rok wybieramy się na Bahamy podczas PCA! Mamy dwanaście miesięcy, aby odłożyć na to trochę kasy z naszej comiesięcznej krwawicy i spełnić nasze marzenie! Biały piasek, palmy, lazurowa woda i pływanie ze świniami – tak będzie w styczniu 2020 roku! I nie odpuszczę, póki tak się nie stanie! Zobaczę wtedy z bliska, o co tyle hałasu z tym PCA…
Zwiedzić Stany Zjednoczone ***
O ile w miarę łatwo jest odłożyć pieniądze na kilka czy kilkanaście dni na Bahamach, to na wyprawę po USA potrzeba tej kasy już więcej. Zdecydowanie więcej. Na dodatek ani ja, ani moja żona nie mamy jeszcze wizy, a wieczne zapowiedzi, że jako „największy przyjaciel Ameryki” nie będziemy musieli błagać o litość w ambasadzie jakoś się nie spełniają. Z pewnością moim marzeniem jest jednak zobaczyć Nowy Jork, Los Angeles, Waszyngton, Wielki Kanion, Miami czy San Francisco. Póki co – marzeniem ściętej głowy…
Zostać fotografem na dużych pokerowych imprezach **
Ostatni rok to pilna nauka i podnoszenie mojego skilla w dziedzinie fotografii. Kończę kolejne kursy (następny już za chwilę), ćwiczę, próbuję, staram się. Wszystko dlatego, że uważam, że zdolnych, pomysłowych i znających temat pokera fotografów jest naprawdę niewielu i jest to nisza, w którą można wskoczyć. Może się tematem nie interesujecie, ale dobrych fotografów na pokerowych imprezach jestem w stanie policzyć na palcach jednej ręki, a czterech z tych pięciu to Amerykanie i pracują głównie na WSOP. Tak więc plan jest, teraz trzeba go zrealizować!
Doczekać wnuków i prawnuków *
Mam prawie 46 lat i dwójkę dorosłych dzieci, w tym roku oboje będą „z dwójką z przodu”. Kwestia pojawienia się wnuków nie jest może sprawą najbliższych miesięcy (o rany, oby nie!), ale pewnie kilku najbliższych lat. Tak więc na pojawienie się prawnuków muszę poczekać jakieś 30 lat. Easy call! Będę akurat pewnie latał między stołami na jakiejś kolejnej pokerowej relacji…
Pojechać na długie safari po Afryce ***
Są marzenia i są MARZENIA!! I to jest właśnie ten drugi typ! Gdybym ktoś mi zaproponował, że mogę jechać do Afryki, ale mam trzy minuty na spakowanie się, to byłbym gotowy w dwie! Pisałem już kiedyś o tym, jak bardzo chciałbym zobaczyć z bliska dziką Afrykę i co mnie w niej tak cholernie kręci. Nic się nie zmienia w tym temacie, nadal jestem chory na tym punkcie i utwierdzam się w tym przekonaniu oglądając kolejne filmy przyrodnicze (przy okazji – oglądaliście już najnowszy serial Davida Attenborough „Dynasties”?). Mam wielką nadzieję, że może kiedyś uda mi się dostać od losu choćby namiastkę tego, o czym od tak wielu lat marzę.
Nauczyć się angielskiego w stopniu wysoce komunikatywnym **
Z moim angielskim jest dość ciekawa sytuacja. Nigdy w życiu nie miałem choćby pół lekcji tego języka (bo jestem stary i gdy chodziłem do szkoły, to uczyli nas wtedy rosyjskiego), ale od wielu lat się nim jakoś porozumiewam. I o drogę zapytam, i obiad zamówię, i o wielu tematach porozmawiam, i piosenkę pod nosem zaśpiewam. A mimo wszystko gdzieś tam wewnątrz siebie czuję, że to nie jest to, czego bym chciał. Nauczyłem się tego co umiem zupełnie sam (najwięcej oglądając filmy i seriale z napisami), ale dziury gramatyczne mam ogromne. Mam za to bogaty zasób słów, co w jakiś sposób mnie ratuje. Dobrze by było kiedyś usystematyzować posiadaną wiedzę. Jak inaczej zrobię wywiad z Philem Hellmuthem?
Kupić sobie apartament na Teneryfie ***
Ten punkt powinien mieć pięć gwiazdek, a nie trzy. Nierealne teraz i nie sądzę, żeby w najbliższej przyszłości było w ogóle realne. Gdy pierwszy raz wybraliśmy się z żoną na Teneryfę, to ceny tamtejszych nieruchomości były dosłownie śmieszne w porównaniu z tym, co tam się dzieje teraz. Nie zmienia to faktu, że ile razy nie wyjeżdżamy z żoną na tę piękną wyspę, to zawsze „szukamy sobie nowego domu”. I nie jest już ważne, że musiałbym chyba zająć miejsce w TOP3 na jakimś EPT, żeby mnie było na to stać… Jedno jest pewne – Teneryfa to nasze miejsce na ziemi i nic już raczej tego nie zmieni.
Pójść ponownie na mecz Manchesteru United *
Jestem wielkim fanem Czerwonych Diabłów od czasów, których pewnie większość czytających ten tekst nawet nie pamięta. Wystarczy powiedzieć, że doskonale pamiętam jeszcze czasy „Class of ‘92” czy występy Erica Cantony. A mimo wszystko na meczu United byłem tylko raz. Kiedyś, już dość dawno temu, bo był to rok 2010, pojechałem na mecz Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium. Nie za wiele, jak na tyle lat kibicowania. Trzeba to zmienić, a nie jest to jakiś wielki problem w dzisiejszych czasach.
Spędzić Sylwestra w ciepłych krajach *
Mam już tyle lat na karku, a wciąż w tego cholernego Sylwestra nie udało mi się pojechać nigdy w miejsce, gdzie zamiast mrozu i śniegu jest przyjemne ciepło i piasek pod nogami. Zawsze coś wypada, albo się spłuczemy na święta i prezenty, albo moja żona pracuje (w jej branży to szczyt sezonu), albo jeszcze coś innego staje na drodze. A wystarczy naprawdę niewiele, aby ten cel osiągnąć. Trzeba się tylko w końcu odpowiednio zmobilizować i zorganizować!
Zabrać w końcu żonę do Pragi *
Jestem pod tym względem okropnym, paskudnym mężem! Sam byłem w czeskiej Pradze tyle razy, że nawet nie umiem tego policzyć. Turnieje, relacje, jakieś inne pokerowe wypady (raz byłem tam nawet na jedną noc – poleciałem rano, wróciłem następnego dnia po południu). A wciąż nie zabrałem tam mojej żony, o czym ona marzy od lat! W tym roku ten punkt listy zostanie wykonany na 100%, bo to wstyd, żebyśmy nie spędzili tam razem choćby jednego romantycznego weekendu we dwoje.
Praga, Manchester i Stany to także moje cele. Wszystkie – na razie – z dwiema albo trzema gwiazdkami, ale wiem, że kiedyś to zrobię 🙂
Powodzenia w realizacji planów!
Praga, Manchester i Stany to także moje cele. Wszystkie – na razie – z dwiema albo trzema gwiazdkami, ale wiem, że kiedyś to zrobię 🙂
Powodzenia w realizacji planów!
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.