Z dekalogu pokerzysty: nie pouczaj!

9

Znane powiedzenie pokerowe mówi, że jeśli chcemy odnieść sukces w życiu, powinniśmy otaczać się geniuszami, jeżeli natomiast pragniemy uzyskiwać dobre wyniki w pokerze, lepiej dla odmiany trzymać się blisko kretynów. Rada ta wydaje się być oczywiście jak najbardziej słuszna i na miejscu, zastanówmy się jednak, czy sami pokerzyści aby faktycznie tak ochoczo się do niej stosują?

Najpierw wyobraźmy sobie taką oto często spotykaną sytuację: godzinę temu rozpoczęliśmy zwyczajową kilkustolikową sesję w Internecie, zdążyliśmy już trochę w niefortunnych okolicznościach przegrać, co być może wprowadziło nas w stan subtelnej i ledwie wykrywalnej irytacji, lecz wciąż jeszcze nie ma podstaw, aby owo pobudzenie nazywać tiltem, po czym nagle na jednym ze stołów udaje nam się trafić seta w podbijanej przez nas przed flopem puli. No wreszcie! Do rozdania włączył się akurat (i jak zawsze?) gracz, który wprost lubuje się w dokładaniu z byle czym, w dodatku nie przepuszcza żadnej okazji, aby potem swojego przeciwnika jakąś głupią odzywką na chacie w razie szczęśliwie wygranej puli dobić, w tym przypadku więc o slowplayowaniu nie ma nawet mowy?

Możemy zatem, ba ? musimy (!)- śmiało obstawiać, żeby jak najwięcej na naszej calling station zarobić: betujemy w efekcie równowartość puli na flopie, atakujemy równie zaciekle na turnie, aż w końcu wypalamy ostatni pocisk na riverze, niestety gdy dochodzi do showdownu, z dziką irytacją odkrywamy, iż nasz oponent beztrosko dołożył z niczym na flopie oraz zapłacił równie słono z marnym gutshotem na turnie po to tylko, aby oczywiście na riverze skompletować swojego skandalicznego strita, a następnie pocieszyć nas komentarzem w okienku chata o treści: ?loser?. W takich chwilach na usta i pod palce cisną się już tylko dwa magiczne słowa: ?lucky fish?. De facto wielu graczom nie tylko się one cisną, a wręcz same na klawiaturze wystukują, zanim więc w ogóle uda nam się zorientować, już zdążyliśmy dla określenia naszego przeciwnika uciec się do mniej lub bardziej nieprzystojnego wyzwiska, wytknąć mu jego pokerową indolencję, a na koniec już tylko czysto retorycznie oburzyć: ?jak mogłeś dokładać z 62 na runner runner gutshota?!? Co za bad beat?

Zaraz zaraz, przecież bad beaty zdarzają się tylko dobym graczom. Ale jak on mógł?! Otóż mógł, zagrał, a nawet w tym konkretnym przypadku wygrał ? i miał takie prawo. Skoro jednak już się dobrowolnie na równie słabe i na dłuższą metę nieopłacalne zagranie zdecydował, jakim prawem my z kolei mielibyśmy mu darmowej oraz zupełnie nieproszonej porady mogącej się przyczynić choćby w nieznacznym stopniu do poprawy podobnego stylu gry udzielać? Tak? Wściekłość po pechowo przegranej puli potrafi na chwilę zamroczyć nawet i tych najzdolniejszych, nigdy jednak nie powinniśmy dopuścić do przerwy w dostawie zdrowego rozsądku: nie zamierzamy przecież uczyć pokerowego kretyna, jak stać się pokerowym geniuszem! Bo czy naprawdę chcielibyśmy siedzieć przy stole z graczami, którzy nigdy nie rozgrywają marginalnych rąk bez pozycji, drawują tylko w zgodzie z oddsami, potrafią spasować strita, jeśli podejrzewają przeciwnika o kolor, w czasie turniejów natomiast zawsze liczą się z tym, jak stacki mają się do blindów, wiedzą, co robić w czasie bubble?a , a także zdają sprawę z tego, czym jest re-steal ?

Do nauki pokera służą książki, fora dyskusyjne, artykuły, programy, filmy instruktażowe, ba, na upartego można sobie znaleźć i nauczyciela; jeśli zatem nasi przeciwnicy środków tych świadomie unikają, samo doświadczenie z gry natomiast wydaje się w ich przypadku nijak nie skutkować, nie próbujmy ich na siłę uszczęśliwiać krytykami poszczególnych zagrań, nie wskazujmy, co zrobić należało, nie psujmy im zabawy oraz nie obrażajmy ? bo milczenie jest złotem i w tym przypadku bardziej dosłownie niż mogłoby się wydawać!

Poprzedni artykułRekordy na PokerStars pobite
Następny artykułDwóch Polaków z SuperNovą Elite

9 KOMENTARZE

  1. Ostatnio zacząłem grać sporo sitów 10 osobowych, których specyfiką jest to iż czasami musisz wchodzić all in z przeciętną ręką lub kogoś sprawdzić z gorszą itp. Zauważyłem, że w dużej ilości rąk coś takiego jak szczęście nie istnieje, gdyż raz jesteś pogrążony przez bad beaty będąc cheapleaderem, a raz wyciągnie Ciebie szczęście z ultrashorta na zwycięzce turnieju.Wszystko się zadziwiająco równomiernie rozkłada. Wyraźnie jednak daje się zauważyć iż częściej dotrwają do zwycięskiej trójki ci którzy nie wchodzili w niepewne “kabały” z przeciętnymi rękami, przedłużając w sposób rozsądny swoją egzystencję w turnieju, częściej dostaje się premium hands takich jak AA KK QQ. Dlatego jak jakiś donk sprawdza mnie z niepewnymi kartami angażując w to znaczną część swojego stacka i trafia coś na stole, to ja i tak się z tego cieszę i mam nadzieję, że ktoś taki dalej będzie grał, a ja na tych stawkach będę miał “klienta”.

  2. Mój all-in w Hyattcie we wtorek Moje KK vs K9 i koleś łapie kolor. Przy czym żeby mnie sprawdzić ładuje jakieś 2/3 swojego stacka. Przegrałem, ale zacisnąłem zęby i nawet słowem się nie odezwałem. Choć przyznaje pojechałem po nim równo, ale już nie przy stole 🙂

  3. ja tam się nie odzywam 🙂 jeśli taki ma szczęście i mi cały stack zabierze, to znaczy, że coś nie tak z moją grą…

    szczęściarz mimo wszystko, przegra… prędzej czy później:)

  4. Wśród szachistów grających na pieniądze mówi się wtedy “nasz klient nasz Pan”, a przecież klient ma zawsze racje ;-)))

  5. W Hiltonie prawie co tydzień jakiś donk mnie pouczał, ostatnio na necie 1 gość mnie zachęcał żebym spróbował gry life…

  6. “jeśli chcemy odnieść sukces w życiu, powinniśmy otaczać się geniuszami, jeżeli natomiast pragniemy uzyskiwać dobre wyniki w pokerze, lepiej dla odmiany trzymać się blisko kretynów.” – beznadziejne przyslowie.

  7. Najbardziej tiltujacy tekst na czacie jak wygram duzego pota od donka, ktory sie troche pozniej strzepi to “Poker is just luck man!”Goscie zaczynaja mnie allinowac z shitem caly czas 🙂

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.