Wywiad z Piotrem Tuczyńskim – zwycięzcą USOP Gdańsk

3

Piotra nie udało mi się spotkać osobiście z racji na dzielącą nas odległość pomiędzy Warszawą a Poznaniem, musiałam się więc uciec w tym przypadku do metod alternatywnych: telefon. Któregoś słonecznego popołudnia zadzwoniłam do ostatniego zwycięzcy USOP Gdańsk, włączyłam dyktafon i oto ucięliśmy sobie przez głośnik pogawędkę na temat jego życia, występu i pokera jako takiego oczywiście. Proszę Państwa, poznajcie Piotra Tuczyńskiego!

– Możesz na początek powiedzieć o sobie kilka słów?

– Mam 20 lat, studiuję administrację i poza pokerem zajmuję się także brydżem, dosyć wyczynowo zresztą.

– Masz jakieś poważne sukcesy na swoim koncie w tej dziedzinie?

– Wraz z moją partnerką udało nam się zdobyć brązowy medal w konkurencji par juniorów na Światowych Igrzyskach Sportów Umysłowych w Pekinie w 2008.

– Jak się tam w ogóle znalazłeś? Zostałeś wytypowany, a może zgłosiłeś się sam?

– Grałem w reprezentacji Polski juniorów.

– Skąd w takim razie nagle poker u profesjonalnego brydżysty?

– Trzeba powiedzieć, że 70% brydżystów gra w pokera, zostałem więc po prostu zarażony przez kolegów.

– A kiedy w ogóle do tego ?zarażenia? doszło?

– Gram online od mniej więcej 2-3 lat.

– Jak myślisz, z czego wynika ta tendencja, że wielu brydżystów interesuje się Texas Holdem? Mają specjalne umiejętności, które dają im przewagę nad tymi pokerzystami, którzy w brydża grać nie potrafią?

– Trudno mi powiedzieć… Z tego co wiem, również wielu szachistów oraz innych zwolenników gier umysłowych zajmuje się pokerem i to, jak wiadomo, raczej z powodów finansowych, zapewne mają więc większe predyspozycje niż zwyczajny pokerzysta. Ja się po prostu nad tym jakoś specjalnie nie zastanawiałem.

– A czy byłbyś w stanie porównać pokera i brydża? Wskazać, co te dwie gry łączy, co natomiast dzieli?

– Najbardziej łączy je oczywiście fakt, że gra się kartami. Jeśli chodzi o inne aspekty, moim zdaniem obie gry są zupełnie różne: brydż jest dużo bardziej teoretyczny.

– A gdybyś musiał się zdecydować tylko na jedną z tych dwóch gier, pozostałbyś przy brydżu, czy może jednak wybrałbyś Texas Holdem?

– Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał wybierać. W tym momencie naprawdę nie wiem…

Tuczas

– Przejdźmy teraz do samego USOPa. O ile mi wiadomo, to był Twój pierwszy większy sukces, prawda?

– Tak, zarazem też pierwszy większy turniej, w którym wziąłem udział.

– Wkupiłeś się bezpośrednio?

– Tak.

– Z tego co powiedziałeś, grywasz głównie online, w dodatku był to Twój debiut w tego typu evencie – nie denerwowałeś się przed przystąpieniem do gry?

– Do wkupienia się namówił mnie kolega, do całego wydarzenia podszedłem więc na luzie. Pojechałem tam głównie po to, żeby się dobrze bawić, poznać ludzi, dlatego turniej traktowałem jak zabawę aż do samego końca.

– I jak wrażenia?

– Impreza okazała się naprawdę fajna, bardzo pozytywnie się zaskoczyłem.

– Jak wobec tego podsumowałbyś swoją grę? Zwyczajowo jeszcze dodam: jaki udział miało w tym wszystkim szczęście?

– Nie znam osoby, która by wygrała turniej w pokera i powiedziała, że nie miała przy tym szczęścia. Potrzeba go naprawdę sporo, żeby zająć pierwsze miejsce, ale mimo wszystko wydaje mi się, że zagrałem przyzwoicie i chociaż zazwyczaj gram online, porównanie tego występu z grą w internecie wypada całkiem nieźle.

– A czy zapamiętałeś jakieś ciekawe, decydujące rozdania?

– Gdy zostało już tylko 12 osób i byłem na short stacku, zdecydowałem się na push z Q2 w kolorze i udało mi się wysuckoutować KQ na riverze. Miałem naprawdę dużo szczęścia, bo gdyby nie tamto rozdanie, już by mnie w turnieju nie było.

– No tak, ale gdy gra się z pozycji short stacka, nie ma się zbyt dużego wyboru… Chodziło mi o raczej o te rozdania, gdzie na przykład udało Ci się wyblefować przeciwnika, dobrze go rozczytać.

– Problem polega na tym, że praktycznie przez cały drugi dzień grałem na short stacku właśnie, czyli all-in/fold i poza tym nic ciekawego się już nie zdarzyło.

– Jak w takim razie wyglądała ta Twoja strategia short stacka? Gdy wszyscy pasowali, decydowałeś się na push z dwiema dowolnymi kartami, czy jednak stosowałeś jakąś selekcję?

– Czasami rzeczywiście musiałem tak robić, bo prawie nie dostawałem żadnych sensownych rąk. Gdy znajdowałem się więc akurat na dobrej pozycji i okazja sprzyjała, zagrywałem all-in i na szczęście nikt nie zdecydował się mnie sprawdzić aż do czasu wspomnianego Q2.

– A co zamierzasz zrobić z wygraną?

– Na razie nie mam jeszcze żadnych planów… Pieniądze po prostu leżą i czekają na lepszą okazję; może jakiś samochód?

– Czyli mam rozumieć, że nie wskoczyłeś nagle na wyższe stawki?

– Oczywiście mam teraz trochę większy bankroll, ale cały czas gram 2/4 i nie wyżej niż 3/6.

– Jednym słowem gracz cashowy…

– Tak, online gram tylko stoliki.

– Ciekawe, że gracz, który zajmuje się grami cashowymi online, odnosi znienacka sukces w turnieju live… Uważasz, że gracze cashowi mają przewagę nad turniejowymi?

– Wiadomo, że gracze turniejowi dysponują większym w dziedzinie turniejów doświadczeniem, mimo to sądzę jednak, że to ci specjalizujący się w grze cashowej pokerzyści są lepiej wyszkoleni.

– No cóż, w takim razie gratuluję i dziękuję za rozmowę.

Poprzedni artykuł?1.000.000 Gwarantowane na ParadisePoker
Następny artykułUSOP Łódź – Side Eventy

3 KOMENTARZE

  1. To nic nowego. Nie od dzisiaj wiadomo, że keszowcy rządzą. 🙂 Zdaje się miesiąc temu (wtedy, gdy któryś z Polaków był wysoko) SM wygrał niejaki StefanProdan, IMO bardzo dobry keszowiec, którego zapamiętałem z dawnych czasów NLHE100 na Starsach.

  2. Drugie miejsce zajal takze typowy cashowiec 🙂

    W Warszawie wygral cashowiec ( i do tego specjalista od Omahy )

    Tylko Lesio broni honor turniejowcow.Taki wnosek sobie wysnulem.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.