Wymarsz kadrówki

5

Nadszedł czas pożegnań – z czytelnikami portalu, z samym portalem, a przede wszystkim z pokerem w każdej postaci. Ale najpierw trochę o historii.

Wycieczka na wieś – ku chwale Ojczyzny

10 strzałów do tarczy z esesmanem oddałem na treningu – aby było bardziej sportowo, tarczę zmniejszyłem do formatu kartki papieru (A4) i strzelałem z odległości 25 m (dystans strzelnicy sportowej dla konkurencji pistoletowych). I osiem trafień (3 w czapkę, 2 w mordę, 2 w obojczyk i 1 w pistolet).

Na zawody w ZKS-ie przygotowałem wycinek koła (średnicy 20 cm – jak czarne koło punktowe na tarczy) z obrazkiem i chciałem strzelać weń na zawodach. Niestety, można strzelać tylko do oficjalnych tarcz (mogłyby się inaczej układać przestrzeliny). Nic to. Zawody ok. Pistolet ponad 60%, karabin prawie 80%.

Przygotowałem sobie, korzystając ze wzorów ROMBu dwie takie tarcze (do esesmana dodałem czekistę) i udałem się na wieś! To znaczy na strzelnicę w Dawidach Bankowych gdzie można… postrzelać z Visa!

Jest to wprawdzie pistolet produkcji wojennej (taki „Vis z niewoli”) rocznik 1942, czarna oksyda aż bije w oczy.

Instruktor trochę się obawiał o rykoszety i przyczepił moje tarcze do kulochwytu. Tak, że strzelałem na jakieś 27 metrów. Bo przed nim leżały kamerki do strzelań laserowych (jedna warta podobno 30 tysięcy).

Do esesa trafiłem tylko raz (na 5 strzałów) a do sowieta poszło mi lepiej 2,5 na 5 (jak widać 2 w cel i 1 w kartkę 😉

Kto chce strzelać „10 ku chwale Ojczyzny” na 15 sierpnia – może zamienić esesa na sowieta. Polecam, pyszna zabawa.

Moc turniejów

Po samowykluczeniu zagrałem kilka micromilions, ale nie ciągnęło mnie do gry online. Zamiast tego grałem na żywo – tym razem w Hiltonie. Przez tydzień, tym razem późne rejestracje bez reentry, spokojna gra a po jakiejś godzinie odpadałem przeważnie na coinflipie. Dwa ostatnie stoły finalowe były najciekawsze.

Ponieważ jest tylko 4-5 miejsc płatnych, więc gra naprawdę zaczyna się od nowa. Skupię się na ostatnim turnieju. I tylko dwa niesamowite rozdania.

Ciemne wysokie coś 600/1200 ante 100, limpuję z A 5 off drugi limp z guzika (obcy mówiący po polsku, Rosjanin?) podbicie z bb, mój allin (20 300 a w puli ponad 6 000) szybki call. Sprawdził A K a na stole A T 7 x i 5 na river.

Następne rozdanie w tym samym składzie, allin z cutoffa Ruskiego, call pani Agnieszki i na bb znajduję AAsy. Oczywisty call, widzę parę 4 4 oraz QJ suited a na flop krupier wykłada 4 Q J .

No to jestem w dupie i to podwójnie (bo Agnieszka miała więcej żetonów ode mnie)

Turn to K … no to poproszę dziesiątkę na river…

Mówisz, masz T wyrzuca Rosjanina i mocno skraca Agnieszkę.

W następnym wsuwa za 4300 (ciemne 1000/2000) dopłacam i jeszcze 2 graczy, na stół spada T 9 7 (same kiery) turn blank, river 3 (kier) A K (kier) Agnieszki przegrywa z moim A 6 .

Od tej pory nie dostałem żadnej grywalnej ręki, a wsuwać z 8 4 off nie chciałem. Na stole finałowym było 6 stałych bywalców, jeden światowy bywalec (gościnnie z Hita), młody agresor (czyżby to jego osiemnaste urodziny?). Dwóch bywalców odpadło, 5 miejsc płatnych, więc nieoficjalny bubel trwał długo. raz miałem A 8 z UTG wsuwka, call od TT i A s na flopie dał mi podwojenie i komentarz: „no, to jeszcze pogramy”. I pograli(śmy;)

Kiedy bywalec wsuwa z MP (po limpie innego bywalca), mam kota w galarecie i fold, na sb starszy bywalec foldując do światowca na big blindzie wykonuje takie „nożyczki” palcami. Ciekawe, co chciał przez to powiedzieć? Że tnie mu outy? Czy, że powinien spasować, bo wsuwający ma dobrze?

Poprzednio takie gesty widziałem wcześniej w Hicie, gdy „światowy” z kolegą (albo kuzynem, bo podobni byli) grali w ten sposób. Z tym, że gesty rodem z BlackJacka wykonywał ten, co zrzucił karty już PO WYŁOŻENIU FLOPA. Zaobserwowałem co najmniej cztery gesty:

poziomy ruch złączonymi palcami (bez kart?)

nożyczki (w blackjacku to split pary, a tutaj?)

stuknięcie palcem wskazującym (kartę proszę)

stuknięcie palcem środkowym (a co to znowu? mam niższą?)

Tak więc język blackjacka znają również stali bywalcy, ale używają go tylko dla światowych. Ciekawe, jaki mają język wewnętrzny? Może ktoś opisać?

Dalej było bez historii, nikt nie sprawdził allina shorta, nawet limper, żaden krupier nawet nie myślał o sprawdzaniu kart sfoldowanych (czy nie było chip dumpingu). Jako short z bb wsunąłem 3 3 na podbicie z A K , K na flopie zakończył mój turniejowy żywot.

Koniec gry

Postanowiłem dać sobie spokój z graniem, mam nadzieję, że na zawsze. Po co walczyć w turniejach, aby trafić na „spółdzielnię”? Czy poker jest grą zespołową? (Nie piszę sportem zespołowym, bo sportem to nigdy nie był ani nie będzie)

Jeśli tak to oznakować zawodników koszulkami klubowymi i rozsadzać przy stołach według z góry ustalonego klucza. Albo organizować mecze: „bywalcy” versus „światowi”.

Ale takie rzeczy, to tylko w brydżu…

I jeszcze jedno chcę wyjaśnić.

Słówko o sobowtórach

W dawnych czasach miałem co najmniej trzech sobowtórów.

Jeden był policjantem z wydziału Przestępstw Gospodarczych (z Mokotowa). Dlatego goście na giełdzie komputerowej sprzedawali mi wszystko za pół-darmo. Nie wiedziałem co jest grane, aż jeden handlowiec spotkany na ulicy przywitał mnie słowami „dzień dobry panie poruczniku”. Po roku witali już kapitana (chyba awansował;)

Drugi był gangsterem i zbierał haracze z knajp na Starówce, jeździł beemką. Spotkał go pod domem mój kolega (mieszkał na Freta nad knajpą, akurat  zszedł po zapałki) przywitał się „cześć Piotrek”… i usłyszał „ale ja pana nie znam”. Po wyjściu gościa przestraszony restaurator ostrzegł go z kim miał do czynienia. Jednak po kilku latach ten chyba przeszedł na „jasną stronę mocy” i prawdopodobnie został świadkiem koronnym.

Kiedy poszedłem z moim psem na szkolenie, spotkaliśmy tam „łysego karka” z pitbullem. Z początku obaj warczeli na wszystkich dookoła, ale gdy dało się pogadać z panem, to i pies zaczął sie bawić z innymi psami 🙂

Za to na następne zajęcia przyjechała ekipa dwoma samochodami (granatowa beemka i czarne maserati?) i dwóch karków przyszło na zajęcia (bez psów) pooglądać jak ćwiczymy. Gapili się na mnie i Miśka przez dobre pół godziny, coś im się nie zgadzało, dopiero trzeci przywołany na konsylium z drugiego samochodu rozstrzygnął sprawę na moją (?) korzyść. Widać podobieństwo nie było zupełne, bo nikt mnie nie odstrzelił. Acz szkolenia nie dokończyliśmy, rozchorowałem się na zapalenie płuc i Misiek do końca życia pozostał „niewychowanym bałwanem” (jak mówiła moja żona).

Trzeci był aktorem w Teatrze Żydowskim, a o podobieństwie zaświadczył mój osobisty szwagier. Był z mamą na premierze, potem agapa, podchodzi do aktora, „cześć Piotrek” i „kim Pan jest?” zbiło go z pantałyku. On nie wiedział o mojej nowej roli, ale ja też nie wiedziałem.

I dla wyjaśnienia odnośnie innych sobowtórów: nigdy nie grałem w kontyngencie w Afganistanie, nie znaczyłem kart: ani przez zaginanie, ani atramentami sympatycznymi… Widać, gdzieś tam we Wszechświecie pokera  jest mój czwarty sobowtór

Żegnam serdecznie

Poprzedni artykułDaniel Negreanu zostanie współwłaścicielem klubu NHL
Następny artykułHeads-Up Odc. 71 – Pokerowy podcast Wolnego Pokera i PokerTexas

5 KOMENTARZE

  1. Przecież tam od lat są ci sami prosi w stylu „Jasio Taxi”, „Harcerz” i reszta zawodników tego pokroju. Od mieszania łyżeczką herbata nie robi się słodsza a od babrania się w te turki nie staniecie się bogaci. Przerzucanie kasy pomiędzy pulą tych samych 200 osób ojebywanych codziennie na 35% (rake + podatek).

  2. Naprawdę uważasz, że w turnieju w Hiltonie zostałeś ograny przez spółdzielnię graczy? Grałem tam wiele razy i nigdy nie zaobserwowałem kooperacji przy grze. To co zaobserwowałem to mnóstwo beznadziejnych pijaczków i hazardzistów od ruletki którzy strzelają alliny bez cienia zaangażowania w grę. Pewnie nawet da się wygrywać z tym podatkiem, tacy sa słabi.

    Zastanów się też nad własną grą. Piszesz że tylko zalimpowałeś A5 off po to żeby sprawdzić z tą kartą allina. Nie pomyślałeś, że przyczyną porażki mogła być błędnie obrana strategia?

    • Nie piszę, że chciałem sprawdzić allina, po podbiciu chciałem ukraść pulę, to limper z AK sprawdził. I go pokarało 😉

      Co do „spółdzielni”: opisuję, co dostrzegłem grając ZARÓWNO w Hicie jak i Hiltonie!

      Warto grać bez klapek na oczach – jak Kali komuś ukraść krowę to dobrze? a jak Kalemu to źle?

  3. Jeśli chodzi o warszawskie „salony”, od lat bywa w nich też miła parka ludzi w średnim wieku, pięknie zaciągających z rosyjska. W Hyatcie grali sobie keszóweczki przy jednym stole i w grubszych potach zawsze byli oboje. W turniejach też mają dość ciekawą strategię. Jakoś nikomu to specjalnie nie przeszkadza. I słusznie, bo poker w obecnym stanie prawnym to po prostu rozrywka. Kupuję sobie bilet za 60 – 150 – 300 PLN i się bawię. Jedyne zdrowe podejście do tematu.

    • Tak próbowałem podchodzić do tematu, tylko zauważyłem, że chcę się przy okazji napić odrobinę, na rozluźnienie puszkę coli z Jackiem Danielsem (płynnym) przed grą.

      A w przerwie dla zabicia czasu siadłem do stołu z Black Jackiem po dziesięciu minutach nic nie wygrałem ani nic nie przegrałem, punkty bonusowe nabite, w kasie wymieniłem żeton na gotówkę, niby OK, ale to prowadzi „z górki na pazurki”.

      Widziałem „graczy” odchodzących od stołów turniejowych do rulety, do automatów, do ruskiego pokera. I wyprowadzenie pokera z kasyn nie jest rozwiązaniem!

      Wtedy po prostu siądą do keszówek i na tilcie przewalą kasę.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.