Vince'a Van Pattena znamy głównie jako prowadzącego programy World Poker Tour. Amerykanin, który grał kiedyś zawodowa w tenisa, postanowił przywołać kilka krótkich anegdot z czasów, kiedy grał w pokera.
Czy Vince van Patten mógłby opowiedzieć historię gier cashowych niczym Molly Bloom? Tak sugeruje jego ostatni wpis na blogu WPT, w którym wrócił do okresu organizowania gier w Los Angeles.
– Pracę komentatora World Poker Tour dostałem, bo grałem w pokera i mam na myśli topowego pokera, wielkie gry cashowe, już od czasów, gdy byłem nastolatkiem – radziłem sobie całkiem dobrze! Tak właściwie to 25 lat temu, zacząłem organizować grę cashową, która przez lata stała się w Los Angeles bardzo znana.
Van Patten wspomina, że gra urosła w końcu do monstrualnych rozmiarów. Nie podaje co prawda stawek, ale zaznacza, że musiał zrezygnować z gry, bo nie mógł wytrzymać presji związanej z wielkimi swingami.
Wspomina, że to była „gra na jego zasadach”. Pokerzyści nie płacili prowizji, a całość była szaloną gamblerką ze znajomymi.
– Zaczynaliśmy o czasie i kończyliśmy o czasie. Jednego razu graliśmy jednak przez trzy dni z rzędu aż do Święta Dziękczynienia. Grała z nami „gruba ryba”, a więc uznaliśmy, że warto. Płaciliśmy głównie gotówką, ale był jeden facet, który wystawił czek i napisał go ołówkiem. Próbowaliśmy go namierzyć, ale już nigdy go nie zobaczyliśmy.
Pojawiali się w niej gracze, którzy próbowali oszukiwać. Van Patten wspomina, że w jednym z takich przypadków grupa uczestników straciła spore pieniądze. Oszuści sygnalizowali sobie siłę rąk. Uczestnicy gry zorientowali się jednak w tym, co się dzieje i odzyskali większość tej gotówki dokładnie w sposób, w jaki zostali oszukani!
Gwiazdy kina, telewizji i propbety
Cashówka stała się w pewnym momencie tak znana, że grali w niej biznesmeni, gwiazdy, prawnicy i nie tylko.
– Grały gwiazdy kina i telewizji, zwykle radziły sobie nieźle. Prawnicy to także dobrzy gracze – podobnie jak księgowi. Wszyscy w biznesie muzycznym i komedii to z kolei beznadziejni pokerzyści oprócz jednej osoby – Gabe'a Kaplana.
Pokerzysta pisze, że rywalizowanie w grze z osobami z różnych sfer społecznych miało też swoje korzyści. Grupa grywała w restauracjach i van Patten podkreśla, że było to finansowo korzystne, bo zwykle właściciele nie wiedzieli, jak należy grać w pokera. Innym razem Amerykanin wygrał sporo od znanego dentysty. Ten nie miał jednak pieniędzy, a więc Vince… zyskał śnieżnobiały uśmiech. Były też propebety:
– Przed startem cashówki pojawiały się propbety. Wiecie, że naprawdę je uwielbiam! Jednego razu straciłem 20.000$ próbując rzucić piłkę do kosza z połowy boiska, zanim gra w pokera się zaczęła. Nierealne!
Komentator zaznacza, że to tylko kilka z historii. Przyznamy, że anegdoty doskonale nadawałyby się na książkę. Częścią z nich zainspirowany został scenariusz filmu „Walk to Vegas”, w który Vince gra główną rolę.