Upadli mistrzowie cz. 2 – Archie Karas

1

Przeciętnemu pokerzyście z pewnością trudno sobie wyobrazić milionową wygraną przy stole, która w ciągu roku lub dwóch mogłaby doprowadzić go na skraj bankructwa. Jednak tego typu historie zdarzają się pokerzystom dużo częściej, niż amatorom innych gier i sportów.

Geniusze pokera oraz ich wysokie wygrane bardzo często owiane są legendą, jednak mają jedną podstawową wadę – dają zawodnikom łatwy dostęp do hazardu, alkoholu, narkotyków oraz przyciągają tak zwanych „przyjaciół”. To wszystko oddala ich od dążenia do doskonalenia swoich umiejętności, a przybliża do świata, w którym za pieniądze można kupić dosłownie wszystko.

Oto drugi z upadłych mistrzów, którego obiecujący początek kariery znalazł przykry koniec.

Archie Karas

Archie „The Greek” Karas to kolejny pokerzysta, mogący poszczycić się statusem legendy. Jego słynna passa, utrzymująca się na przestrzeni między 1993, a 1995 rokiem, pozwoliła mu zamienić 50$ na fortunę opiewającą na kwotę 40.000.000$.

Podczas gdy gwoździem do trumny Stu Ungara były narkotyki i zakłady sportowe, w przypadku Archiego padło na kości i baccarata. To właśnie ci dwaj „przeciwnicy” przyczynili się do strawienia jego majątku w trzy krótkie tygodnie.

Karas z pewnością nie miał łatwego dzieciństwa. Receptą na uwolnienie się od agresywnego ojca miała być ucieczka do Stanów Zjednoczonych. Po jednej z kłótni postanowił porzucić życie w Grecji i zatrudnić się jako kelner na statku. Pewnego razu, gdy jego statek dobił do portu w Portland, Archie postanowił zrealizować swój „American Dream”. Tam najpierw stał się jednym z lepszych zawodników w bilard, następnie zaznajomił się z pokerem, dzięki czemu dał się poznać jako utalentowany gracz zdolny wygrywać miliony tylko po to, by je przegrać.

„Musicie zrozumieć jedną rzecz” – powiedział Karas wiele lat później – „Pieniądze nie mają dla mnie żadnej wartości. Miałem wszystkie materialne dobra jakie chciałem. Jednak są rzeczy, których nie da się kupić za pieniądze – zdrowia, wolności, miłości i szczęścia. Nie dbam o pieniądze, więc nie odczuwam też strachu. Nie obchodzi mnie czy je stracę, czy też nie”.

Archie nie stronił od gry w bilard na pieniądze. Gdy akurat takowych nie posiadał, szybko znajdował śmiałka, który był gotów zainwestować w jego umiejętności. Schemat zawsze był taki sam – pożyczka, zwrot długu, granie za swoje, kolejna pożyczka. I tak w nieskończoność.

Tak Karas wspomina jednego ze swoich przeciwników – „Wziąłem ten milion wygrany z nim przy bilardzie i wygrałem od niego trzy razy więcej podczas gry w pokera, dosłownie w kilka dni. Zaczęliśmy na stawkach 4.000$/8.000$ Limit 7-card Stud, a skończyliśmy na 8.000$/16.000$, co w tamtych czasach było nie do pomyślenia.”

Archie do Las Vegas wyruszył zatem z 4.000.000$, które szybko zamienił na 7.000.000$. Zasiadł w słynnym Binnion's Horseshoe Casino i czekał na bogatego i odważnego śmiałka, który chciałby się z nim zmierzyć.

Stu Ungar był pierwszym, który zdecydował się na pojedynek, szybko oddając 1.200.000$. „Zdemolowanie Stu nie trwało zbyt długo” – tak potyczkę podsumował sam zainteresowany, który w dalszym ciągu oczekiwał na godnego sobie przeciwnika.

Wyzwanie podjął David „Chip” Reese, co oznaczało dla niego stratę 2.000.000$. W mniej niż sześć miesięcy Karas miał w swoim dorobku już 17.000.000$ i nikogo obok siebie, kto zdecydowałby się mu ten majątek odebrać. „Wieść o tym, jak ciężko mnie pokonać, rozeszła się bardzo szybko i nie było nikogo, kto chciałby się tego podjąć.”

I wtedy w życiu Archiego pojawiły się kości, a wraz z nimi problem, który przeciętny zjadacz chleba może sobie tylko wyobrażać, a który dla Karasa był rzeczywistością  – „Im więcej wygrywałem, tym ciężej było mi znaleźć wystarczającą ilość skrytek, by umieścić wszystkie pieniądze w różnych bankach. Długie listy oczekujących na największe skrytki w bankach zmusiły mnie do przechowywania swoich pieniędzy w kasynie.”

Posiadanie tak dużej ilości pieniędzy przy sobie skłoniło go do skierowania swoich kroków w stronę gier hazardowych – „Granie na najwyższych stawkach przychodzi bardzo łatwo gdy wiesz, że w kasynie czekają na Ciebie miliony dolarów.”

W pewnym momencie Karas niemalże „rozbił” kasynowy bank, kiedy to wygrał wszystkie żetony o wartości 5.000$, będące na wyposażeniu lokalu. „Zakończyłem wygrywając wszystkie żetony o nominale 5.000$, a było tego w sumie około 18.000.000$. Przechowywałem całą wygraną w skrytkach w kasynie. Pewnego dnia Jack Binion poprosił mnie, abym scashował część żetonów, dzięki czemu trafiłyby one z powrotem do kasyna. Zgodziłem się i wymieniłem około 10.000.000$, zostawiając sobie 8.000.000$ na dalszą grę.”

Z fortuną, jaką udało mu się uzbierać, mógł zrobić w zasadzie wszystko, włącznie z wyprowadzką na bezludną wyspę i dostatnim życiem do ostatnich dni. Karas poszedł jednak w drugą stronę – jedyne, o czym myślał, była nieustająca potrzeba grania, która w konsekwencji doprowadziła go do absolutnego upadku.

Jego uzależnienie od gry w kości szybko pochłonęło ponad połowę majątku, który w szczytowym momencie wynosił bagatela 40.000.000$. Następnie przyszedł czas na baccarata, na którym przegrał kolejne 17.000.000$. Tak Bluff Magazine opisał jego dalszą historię – „Gdy Karas został z ostatnim milionem w posiadaniu, podjął decyzję, która była dla niego tragiczna w skutkach. Wybrał się do Bicycle Club w Los Angeles, aby zagrać heads upa z Johnnym Chanem. Do rywalizacji dołączył również Lyle Berman, w wyniku czego grali oni z Karasem na zmianę, co dwie godziny. Koalicja szybko została rozbita, dzięki czemu Archie zaliczył double up. Niestety, jego wewnętrzny instynkt wziął górę i pozwolił przepuścić ostatnie 2.000.000$ przy stole do gry w kości.”

W ten właśnie sposób najbardziej spektakularny „run” w historii zakończył się nie tyle z hukiem, co z odgłosem kości turlających się po filcowym stole. Mimo późniejszych niewielkich wzlotów, Karasowi nigdy nie udało się pozbyć łatki hazardzisty. Co więcej, w wyniku przeprowadzonego śledztwa, został kilkukrotnie oskarżony o znakowanie kart do Blackjacka.

Czy dwuletnia passa Karasa była zgodna z prawem, czy też dopuszczał się on nielegalnych sztuczek? Odpowiedzi na to pytanie nie poznamy zapewne nigdy, jednak jego piąte z kolei aresztowanie, które dokonało się na podstawie zarzutu o „oszustwo i fałszerstwa na niekorzyść kasyna”, pozwala przypuszczać, że coś w tej sytuacji musiało być na rzeczy.

Parafrazując znane powiedzenie – Karas przeszedł drogę od bohatera do absolutnego zera. Takie historie, choć niezwykle przykre, uczą nas, że ogólnie dostępna rozrywka w postaci hazardu, choć do zaoferowania ma bardzo dużo, pochłania znacznie więcej.

Źródło: www.pokertube.com/poker-news/poker-gossip-opinion/top-5-poker-pros-who-went-broke

Poprzedni artykułMaurice Hawkins znowu czaruje!
Następny artykułMartin Jacobson o Chinach, mediach społecznościowych i GPL

1 KOMENTARZ

  1. wielkie halo wielki upadek skoro sam mówił że czy ma 40 baniek czy 0 dla niego bez różnicy… ciekawe kiedy ivey skończy podobnie, naoszukiwał już kasyn teraz czas na wielkie BUM

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.