WEEKEND POD ZNAKIEM DOBREJ ZABAWY
Jako, że godzina wyjazdu do ludzkich nie należała (pociąg mieliśmy w czwartek o 9 rano! kto
wstaje o takiej godzinie??) postanowiłem po prostu się zwyczajnie nie kłaść spać, tylko przed
monitorem doczekać wyjazdu. A że ostatnio soft podkręcony jest dla mnie raczej łaskawie to
jeszcze około 5 rano kończyłem turniej z rebuyami na Paradisie. Turniej fajny, bo jak wchodziliśmy na final table to miałem sam więcej żetonów niż 9 pozostałych graczy razem!
W dobrym nastroju pojechałem więc na dworzec i wsiadłem do pociągu, w którym już czekała
silna grupa miejscowych głupków z Pawciem na czele. W ruch poszły od razu karty, i choć w
3-5-8 nieznacznie uległem Pawciowi, to już w tysiąca nie dałem przeciwnikom żadnych szans.
Tak nam szybko minęła podróż. W drugim przedziale razem z chłopakami z Paradise?a jechał
Miecio Szcześniak i już padł pomysł, żeby go namówić na wspólna partyjkę pokerka, ale
nieszczęśliwie uciekł nam do Warsu i plan legł w gruzach?
Po zalogowaniu się w hotelu i szybkim obiadku wyruszyliśmy do aqua parku na wodne
szaleństwa. Po kilku rundach na zjeżdżalniach i dzikiej rzece towarzystwo udało się do sauny,
a ja postanowiłem odsapnąć na leżaku. No i odsapnąłem! Obudziłem się po godzinie i nikogo
już nie było na basenie! Zebrałem więc swoje mandżury i wróciłem do hotelu, gdzie już trwały
przygotowania do małego freezouta.
Początek turnieju miałem świetny, udało mi się szybko
zbudować solidny stack (rozdanie KK v AA Sylwka było niesamowite ? pierwsza karta na
flopie to as, a potem dwa króle pod rząd i kareta! Wow!!). Niestety, potem trzy rozdania bardzo
dla mnie nieszczęśliwe i było po żetonach. Ale zabawa była przednia! Niezrażony odpadnięciem
z turnieju poszedłem do pokoju i gdy chłopcy oddawali honorowo swoja kasę Gondarowi ja
tłukłem turnieje w sieci. I po raz kolejny się opłaciło, bo znowu jeden wygrałem! Szczęśliwy
poszedłem w końcu spać nad ranem?
Piątek to miał być ?mój? dzień, bo w planach był bowling. Aby nie dać plamy zabrałem nawet
ze sobą swoje kule bowlingowe, które choć ciężkie jak jasna cholera to jednak się przydały.
Jako, że jedyną osobą chętna na choćby małe side beciki ze mną był Pawcio (odmówił mi nawet
mistrz wszelkich zakładów o cokolwiek Soprano!) to dałem mu 40 punktów handicapu, żeby
mieć przynajmniej z kim rywalizować. I trzeba przyznać, że nawet jedną grę wygrał ze mną bez
handicapu, co bardzo mu się chwali. Niestety dla Pawcia, w pozostałych grach jakoś nie
pozwoliłem się ograć i kolejne side bety wygrywałem. Przez cały wieczór kibicowała mi moja
córcia, która wraz z żoną dojechała do mnie rano i była z taty bardzo dumna, co chwila
wrzucając Pawciowi trash talking ile to jej tata nie ma pucharów z bowlingu? No nie mógł dać
sobie w takiej sytuacji rady:)
Kolejną noc spędziłem znowu przed kompem. Gdy część towarzystwa grała sobie u Gondara w
pokoju, a druga część balowała w sopockich lokalach ja grzecznie klikałem myszką w kolejnym
turnieju. Tym razem zająłem siódme miejsce, co nie zadowoliło moich ambicji, więc musiałem
jeszcze wygrać dwa sit&go, żeby spokojnie zasnąć?
Niestety, nocne igraszki z pokerem online
zakończyły się tym, że w sobotę żadna siła na niebie i ziemi nie dałaby rady ściągnąć mnie z
łóżka, więc na paintballa się nie udałem, tylko smacznie spałem. Wstałem z koszmarnymi
zakwasami (ech, życie na siedząco daje znać o sobie?), więc trzeba było to jakoś rozchodzić.
Wziąłem więc familię na spacerek po plaży i po ?Monciaku?. Potem kolejna wizyta na basenie,
bo moja córka stwierdziła, że z samą mamą to ona się nie powygłupia tak jak z tatą, więc leczyłem
zakwasy dalej, tym razem w wodzie. Wieczorem byłem już tak zmęczony, że nie miałem siły
absolutnie na nic. A więc co mi innego zostało? Laptop, łóżeczko i kolejne turki w sieci. Gdy
Pawcio kładł się spać to ja byłem właśnie na finałowym stole i uparłem się, żeby nie dać wygrać
tego turnieju jednemu z graczy, bo to co pokazywał (w sensie słabej gry) nijak się miało do jego
stanu posiadania. Nagromadził wielki stack durnymi zagraniami, w których miał zwyczajnie
kilka razy mega fart. Postanowiłem, że mu wszystko zabiorę i plan ten realizowałem aż do HU,
w którym po długiej walce zabrałem mu w końcu wszystko i wygrałem turniej. Ufff?
W niedzielę rano towarzystwo pojechało pociągiem do domu. Ja miałem wracać samochodem.
I była to chyba najdłuższa podróż w moim życiu! Drogę z Sopotu do Warszawy długości około
360 km przebyłem ? uwaga!! ? dokładnie w 9 godzin i 40 minut!!! Czegoś takiego to ja jeszcze
nie przeżyłem! Koszmar!! Gdzie nam do Europy z takimi drogami? Ech, szkoda gadać?
Generalnie wyjazd uważam za bombowy. Towarzystwo bawiło się razem świetnie, śmiechu było
pod dostatkiem, zażyliśmy trochę ruchu, pooddychaliśmy morskim powietrzem ? wszystko tak
jak było zaplanowane. Dzięki wielkie dla wszystkich!
JD KONTRA PLAYBOY ? STARCIE DRUGIE (I OSTATNIE)
W poprzednim blogu informowałem o mojej historii z artykułem dla Playboya. O dziwo, kilka
dni później doczekałem się reakcji ze strony redakcji. W jej imieniu pod moim blogiem
wypowiedział się Pan Marcin Klimkowski, jeden z redaktorów piszących artykuł o pokerze w
majowym numerze tej gazety. Pan Klimkowski twierdzi, że wszystko to co napisałem w swoim
blogu to wierutne kłamstwo i oszczerstwa wysuwane przeze mnie w kierunku redakcji. Ponoć
absolutnie nie byłem brany pod uwagę do pisania tego artykułu, nie skorzystano też w żaden
sposób z tekstów wysłanych przeze mnie do redaktora naczelnego. Hmmm? Popatrzmy na to
bliżej?
Pan Klimkowski napisał: ?Otóż było inaczej, niż twierdzi Pan Gładysz. Prawdą jest tylko, że
zwrócił się do redakcji PLAYBOYA z ofertą napisania artykułu o pokerze. Oferta została
przyjęta. Pan Gładysz artykuł napisał i wysłał na adres Marcina Mellera, redaktora naczelnego.?
No cóż, kłamstwo numer jeden. Ja artykułu dla Playboya NIE NAPISAŁEM. Miałem to zrobić.
Tekst, o którym mowa to mój felieton ?Wyjść z cienia Wielkiego Szu?. Wysyłając ten tekst
napisałem w mailu naczelnego dnia 7 stycznia do redaktora naczelnego tak: ?Pozwalam sobie
wysłać Panu tekst, który niedawno napisałem (?). To taki krótki tekst opisujący w zasadzie
najprościej jak można zjawisko pokera w Polsce i na świecie. Chciałbym ten właśnie scenariusz
mocno rozbudować do Pańskiej gazety.? Co jest niezrozumiałego w tym tekście? Wyraźnie jest
napisane ? to nie jest tekst do Playboya, to tylko próbka, zaznajomienie z tematem, nic więcej.
Idźmy dalej. Pan Klimkowski: ?Wobec powyższego Marcin Meller zadzwonił do Pana
Gładysza, informując go, że z jego dotychczasowej pracy nie skorzystamy, ale skorzystamy z
jego wiedzy. Powiedział, że dziennikarz PLAYBOYA odezwie się do niego. Cóż, taka potrzeba
po prostu nie zaszła.?. Kłamstwo numer dwa. Pan Meller zadzwonił do mnie i poinformował, że
tekst który wysłałem trzeba obrobić i zmienić tak, by pasował do profilu gazety. Powiedział mi
również, że właśnie w tym celu zostanie mi przydzielony dziennikarz z redakcji. NIKT NIGDY
NIE POWIEDZIAŁ ?DZIĘKUJEMY PANU, NIE NADAJE SIĘ PAN?. Wręcz przeciwnie,
redaktor Meller zapewniał mnie, że będę autorem tego tekstu. Ale teraz oczywiście jest moje
słowo przeciwko jego słowu?
Ok., lecimy dalej! Ponownie Pan Klimkowski: ?Przed Panem
Gładyszem, jako osobą z owego środowiska, ale nie potrafiącą znaleźć odpowiedniego dystansu
i kłopotliwą, zostaliśmy nawet ostrzeżeni, co jak się okazuje było ostrzeżeniem jak najbardziej
właściwym.?. Jako dziennikarz powinien Pan wiedzieć, że nie można wysuwać pod niczyim
adresem oszczerstw tego typu. Jeśli zostali Państwo przede mną ostrzeżeni to proszę również
poinformować wszystkich PRZEZ KOGO I DLACZEGO zostali Państwo ostrzeżeni. Kto miał
w tym jakiś cel? Nie wiem. Wrogów mi nie brakuje, choć wątpię, żeby tak naprawdę taka
sytuacja miała miejsce. To raczej wyssana z palca bzdura, którą teraz wygodnie jest umieścić
w tekście, fajnie wygląda, nie?
I dalej Pan Klimkowski: ?Autorem koncepcji artykułu o pokerze,
który ukazał się w PLAYBOYU, pomysłodawcą wszystkich jego tematów, ramek i rozmów, jest
redaktor PLAYBOYA Marcin Klimkowski, a nie Pan Gładysz. Mogą o tym zaświadczyć
wszyscy członkowie redakcji.?. Zobaczmy więc jak wygląda tekst i jakie tematy chciałem sam
poruszyć, o czym pisałem zarówno w mailach jak i w wysłanym tekście. Prześledźmy tekst po
kolei:
– nawiązanie do historii pokera jako gry szulerów i oszustów ? JEST
– o boomie pokerowym w internecie ? JEST
– porównanie pokerzystów do brydżystów ? JEST
– porównanie najlepszych pokerzystów do wielkich gwiazd ? JEST
– historia Chrisa Moneymakera ? JEST
– ramka o największych turniejach ? JEST
– ramka z wywiadem z Agnieszką Rylik ? JEST
Mam kontynuować? To tylko te najbardziej rzucające się w oczy tematy. Co panowie redaktorzy
dodali od siebie? Panią psycholog, ramkę o filmach z pokerem w tle, ramkę o nielegalnych
szulerniach, ramkę o ?słynnych? partiach pokera (np. w pokera rozbieranego), ramkę z reklamą
Betssona i kolejną z reklamą Chivasa. Same rewelacje dotyczące pokera texas holdem!! Jedyne
co dobre to w miarę prosto podane zasady holdema. I mamy cały artykuł?
Co prawda moja
wizja artykułu jako całości była taka, żeby wszystkie informacje przetykane były mini-relacją
z warszawskiego EPT, ale na to już redakcji stać nie było, bo przecież trzeba by w poszukiwaniu
materiału wstać zza biurka i oderwać się od internetu, w którym poszukiwali swojej pokerowej
?wiedzy?, którą tak chętnie podzielili się z Czytelnikami?
Nie chce mi się dalej polemizować z Panem Klimkowskim czy też Panem Mellerem. Jeśli myślą,
że występując z pozycji siły mają rację to bardzo im współczuję. Rozumiem też brak szacunku
do takiego ?no name?a? jak ja. W końcu przy nich, Wielkich Redaktorach Playboya, ja jestem
nikim. Gratuluję dobrego samopoczucia i absolutnego braku jakichkolwiek zahamowań. Ktoś
kiedyś powiedział ?Jedni są uczciwi, drudzy mają alibi na każdy uczynek?. A więc dla mnie ten
temat jest zakończony?
Trzeba umieć czytać observer… Ale ty jesteś tak zajęty ujadaniem na mnie, że nawet nie zwracasz uwagi na treść tego co ja piszę. Lepiej poszczekać, nie? Więc pomagał ci nie będę… Ujadaj sobie dalej…Swoją drogą to jestem również bardzo ciekaw dlaczego teraz Pan Klimkowski nic nie napisał… Chętnie bym teraz poczytał co ma do powiedzenia. Ale pewnie się już nie doczekam… Szkoda…
ci co znaja przemilczą bo po co wdawać się z nim w pyskówki, skoro on swoje wie… dalej nie mamy tego felietonu – jesli nie masz nic do ukrycia to OPUBLIKUJ TO WKONCU i utnij spekulacje.
popieram Ci co znają J.D. nie krytykują go wcale!!!
jack jezeli jest prawda co piszesz to meller i jego dziennikarzyna to zwykli pajace i h.j im w dupe na przysłosc bediesz wiedziął zeby z takimi ludzmi sie nie wdawac w zadne interesy. mama nadzieje ze w przyszłosci niedalekeij osiagniesz duzuy sukces i te głaby z playboya sami bda sie zabijac o cibeie zebys co do nich powieidzał pozdrawiam jack karvo
ale smieszne jest to ze krytykuja go tylko ci co go nie znają…
Co do głupoty to chyba Twoje drugie imię. Jesteś tak zakochany w sobie i w swoich pseudo umiejętnościach, że nie zauważasz jak już 95% ludzi Cię krytykuje.
Mam wrażenie Panie Jacku, że sobie nie radzisz z atakami na blogu…
Chciałem ci powiedzieć dowcipnisiu, że Pawcio już śpi, a raczej przez sen nie pisze nic w komentarzach…
JACK NA PREZYDENTA
Agresją?? Ty chyba nie wiesz co to jest agresja. Oburzam się, owszem, ale na ludzką głupotę, na nic więcej…
Tak Jacku niczyje zdanie Cie nie interesuje i opinie prawie wszystkich czytajacych twoje wypowiedzi masz gdzies i dlatego reagujesz na nie z taka agresje i oburzeniem:)
Ja widzę to co jest napisane. Widzę, że tylko wam się coś (jak zwykle) nie podoba, więc mnie to nie dziwi. Wiśnią sobie twarzy nie wycieraj, jak będzie chciał coś napisać to sam to zrobi. A zdanie twoje i Krasnala to raczej mnie nie wzrusza…
o wiśni chociażby – ty jak zwykle zakrajasz wszystko do tego co chcesz widzieć.
Mówisz o kim? O sobie i observerze? No naprawdę porażające…
Po prostu Jack jest tak przekonujący!!! lol Chłopie nawet ludzie lubiący pokera jakoś Ci nie wierzą. Przypadek? lol
Zacytowałbym “Naprawdę porażające” , ale zostawie to innej osobie… Jack pokaż ten felieton i porównamy, nie chcę być wścibski, ale bardziej wierzę tamtemu dziennikarzowi…
Jack’u daj sobie spokój. Doskonale wiesz, że w starciu z WRP nie masz szans, więc nie strzęp sobie niepotrzebnie języka. Jako solidarny z Tobą już nigdy nie wezmę do rąk tej gazety. pozdro
@Wiśnia – no właśnie się ustosunkowałem do komentarzy, nie wiem co mogę zrobić więcej według Ciebie. Zresztą tak jak napisałem – dla mnie ten temat jest zamknięty. Napisałem co miałem napisać…@Mgr Dąbek – hmmm… Nic mi o tym nie wiadomo… Ale dziękuję za pochwałę 🙂
Dla mnie jest Pan bardzo dobrym dziennikarzem specjalizujacym sie w niszowej jak narazie dziedzinie jaka jest poker. Ale juz niedlugo bedzie Pan prowadzacym program w Polsat Sport Extra z imprez pokerowych nadawany w pon-piatkowe wieczory ok godziny 22.00 w formie jaka miala miesce na DSF przed kilku laty
i czemu podpisujesz się nazwiskiem Pawcia w tym blogu?;-)
Jack powiem szczerze- napisales polowe bloga o kolejnym zajsciu z Playboyem. I przepraszam co z tego wyniklo? Jedno wielkie …. Albo cos z tym zrob i wtedy napisz, ze ustosunkowales sie do komentarzy pod blogiem i zareagowales w jakikolwiek sposob, bo Twoje riposty na to co pisal jakis “no name”- bo dla mnie to taki jest ten Pan, sa po prostu bezcelowe. I bedac dalej szczerym, to nie wiem czy chcesz bronic swojego imienia czy sie po prostu zalisz. Albo cos zrob albo nastepnym razem pomysl choc chwilke dluzej czy cos umiescic w blogu. Mam nadzieje, ze podejdziesz do tej wypowiedzi z dystansem i zrozumiesz o co mi chodzi, tymsamym nie uznajac tego za atak.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.