Udany weekend… w sieci!

0

NIE MA JAK TRZECH KRÓLI!

Większość z Was zna moje podejście do grania w internecie. Krótko mówiąc ? nie przepadam

za klikaniem myszką przed monitorem. Albo ja tak źle trafiam, albo ktoś się na mnie uwziął,

ale ile razy nie gram w jakimś turnieju w sieci to wypadnę na czyjeś mega głupie zagranie i

potem nie mogę się ogarnąć przez dłuższy czas. Może to kwestia stawek (gram raczej w

tańszych eventach, bo po prostu nie trzymam kasy w poker roomach i gram z tego co się

akurat trafi), a może zwykłego pecha, nie wiem. W każdym razie w sobotę wszedłem sobie

na i4poker i zapisałem się do turnieju, w którym startowało około 200 osób. Grało mi się

nieźle i finalnie zająłem w nim 13 miejsce, odpadając (jakby inaczej) w sposób nadający się

na dobre ?bad beat story?. Ale i tak byłem zadowolony, bo to był niezły wynik jak na tak

długą przerwę w sieci.

Następnego dnia wyczytałem na forum, że jest satelita do krakowskiego

PPT, więc postanowiłem powalczyć o tańszą wersję występu w tej imprezie. Nie powiem, żeby

mi się dobrze nie grało. W zasadzie do FT doszedłem bez większych przygód grając solidną i

spokojną grę. Dość wysoki stack pozwalał mi też na margines błędu. Po drodze wywaliłem z

turnieju Pawcia, co mój cudowny kolega odpowiednio skomentował podczas dyskusji na GG,

kończąc swą wypowiedź tekstem ?Nienawidzę cię!? i po chwili dodając ?Ja sobie dziś w takim

razie Sunday Milion wygram!?. Chyba nawet sam wtedy nie wiedział, jak blisko był prawdy?

 W każdym razie, gdy zostało czterech chętnych do trzech miejscówek, byłem na BB i dostaję

kartę jak ze snów ? K8 w treflach! Nie dość, że to moja ulubiona ręka, to na dodatek jeszcze w

ukochanych przeze mnie ?drzewkach?. Dwaj gracze foldują, small blind dokłada, ja nie biję i

oglądamy flopa K33. Zawodnik z małego blinda czeka, ja zagrywam, a on mi wyskakuje nagle

z all inem! Niby jest kilka rąk, które mnie biją, ale jak w tej sytuacji nie sprawdzić? Robię call,

a mój przeciwnik pokazuje A3. No dobra ? POMOOOOCYYY!!! A ta nadeszła już na turnie,

gdy pojawił się kolejny król! Jak to potem skomentował Michał z i4poker, który oglądał naszą

grę ? ?Musiał być król, przecież to święto Trzech Króli!?. Potem jeszcze dwa szybkie wygrane

all iny z pozostałymi w turnieju graczami, wygrywam turniej i całą trójką wchodzimy do PPT!

Jakby to ujął nasz były premier Kazio M.? Yes, yes, yes!!

EMOCJE PODGLĄDACZA

Mama mi przez całe moje dziecięce lata nie raz powtarzała, że podglądać jest nieładnie. Ale co

ma zrobić biedny człowiek, którego dobry kolega osiąga wielki sukces w największym turnieju

sieciowym świata? Podglądać musi! A ja po wygraniu satelity do PPT, zajęciu drugiego

miejsca w turnieju na ponad 300 osób i wygraniu sita w omahę miałem już trochę dość emocji.

Dawka, którą sobie zaaplikowałem i tak była jak dla mnie ogromna, więc z przyjemnością

przeniosłem swoją uwagę na to co działo się na słynnym Sunday Million. Odnoszę wrażenie,

że turniej ten jest dla wielu graczy pokerowym Eldorado ? każdy wie, że jest, każdy wie ile

tam można wygrać, tylko żadnemu z nas się to nie udaje i cieszymy się jak w ogóle jesteśmy w

kasie. Przypomina mi to trochę uganianie się Borata za Pamelą Anderson przez całą Amerykę,

żeby na koniec filmu przytulać grubą, brzydką Murzynkę. Ale cóż, każdy ma jakieś marzenia,

a wiadomo, że marzenia są po to by się spełniały. Gdy rozpocząłem obserwację gry Pawcia

to tak naprawdę nic nie wskazywało na to, że może to być dla niego tak udana noc. Jego stack

wynosił mniej więcej tyle co średnia, w turnieju nie grała już duża grupa uczestników, a

turniej tak naprawdę dopiero się zaczynał. Lecz powoli żetonów przybywało, szczęście

dopisywało w najważniejszych momentach i Pawcio piął się w górę. Wreszcie, gdy zostało

około 400 graczy awansował na pozycję lidera! Kolejni gracze odpadali, wygrana kwota rosła,

ale rósł też stan posiadania, bo Pawcio delikatny dla przeciwników nie był i wywalał ich z gry

raz za razem. Inna sprawa, że sami się o to prosili, bo kto o zdrowych zmysłach gra all in z A6

z wczesnej pozycji za ponad pół miliona swoich żetonów przy blindach 20.000/40.000?? I to w

momencie gdy lider jest na big blindzie i ma JJ? Ale widać, że i tacy ?specjaliści? od pokera

grają w tak zacnych turniejach?

Godzinki sobie leciały, ja zabawiałem Pawcia rozmową na GG i negocjowałem z nim na wszelki

wypadek mój kontrakt menadżerski (a wiadomo, jeszcze wygra i się po niego ktoś zgłosi? lepiej

być przygotowanym?). Po uzgodnieniu satysfakcjonujących obie strony warunków graliśmy

sobie dalej (teraz już jako drużyna) i uzgadnialiśmy strategię startów Pawcia na najbliższym

WSOPie (no bo jak wygra to przecież jedziemy, nie?). Kolejni gracze radośnie odpadali, a mój

nowy podopieczny dotarł po ciężkiej walce do TOP18. Dwa stoły podczas Sunday Million

oznaczają zazwyczaj kilka rzeczy ? w Polsce jest już wcześnie rano, w grze nie ma słabych

zawodników, a bogowie pokera muszą być z Tobą jeśli chcesz osiągnąć sukces. A sukces ten

zdawał się być coraz bliżej, gdy nadeszło to cholerne rozdanie KK v 22 i jakiś fish pozbawił

nas wyjazdu do Las Vegas trafiając seta dwójek na flopie! Wyobrażam sobie, co wtedy czuł

Pawcio, bo wiem co czułem ja, tylko oglądając jego grę. Do finałowego stołu zabrakło tylko

paru minut! A na dodatek ten gamoń, który po wyeliminowaniu Pawcia został nowym liderem

zaraz wszystko rozdał i był tylko siódmy?

Co by nie mówić ? świetna gra i duży sukces! Pameli A. może Pawcio nie złapał, ale grubej

Murzynki też raczej do swej wątłej piersi nie tulił. Powiedzmy, że dotarł do poziomu zgrabnej

playmate! Gratulacje Borat? to znaczy? Pawciu!

JACK DANIELS POKER CUP ? LISTA JUŻ PEŁNA!!

Ogłaszając jakiś czas temu organizację mojego turnieju urodzinowego nawet w najpiękniejszych

snach nie przypuszczałem, że spotka się on z takim zainteresowaniem. Szczerze powiem ? nie

miałem dużych wymagań, chciałem na turnieju choćby 40 osób i już byłbym zadowolony, że jest

nas tak dużo. A tutaj okazuje się, że w niespełna dwa dni od ogłoszenia zapisów lista jest pełna,

mało tego ? tworzy się już waiting list! Wow! Obsada też zapowiada się zacna, bo swój udział

potwierdziło mi kilku zawodników z krajowej czołówki, w tym gracze spoza Warszawy. Bardzo

Wam wszystkim już teraz dziękuję za zainteresowanie! Będzie mi naprawdę bardzo miło Was

wszystkich spotkać i gościć na turnieju. Oczywiście nie zapomnijcie o prezentach? 🙂

AGNIESZKA ZNOWU ATAKUJE!

Kolejny udany występ przy zielonym stoliku zanotowała nasza ?ambasadorka? Agnieszka Rylik.

Po turnieju w Cardiff przyszła kolej na Irish Poker Championship w irlandzkim Galaway. Widać

nasze ?lekcje? nie poszły na marne, bo już na początku turnieju Aga wysadziła w powietrze paru

graczy i objęła prowadzenie w turnieju. Jej dobra gra i duży stack spowodowały też posadzenie

przy stole telewizyjnym z gwiazdami pokera dużego formatu. Nie wiem sam, czy właśnie ten

fakt nie spowodował późniejszej porażki ze świetnym graczem Marcelem Luske i odpadnięcie

z turnieju. Jednak kolejnego dobrego występu Agnieszce odmówić nie można. Czekamy na

następne sukcesy! Oby najbliższy nastąpił na moim turnieju, choć wiem, że Agnieszka jest

niezwykle zapracowaną osobą i najzwyczajniej może nie znaleźć czasu na występ 26 stycznia?

Poprzedni artykułLate Night Poker powraca
Następny artykułExecutive Poker Tour