Turnieje re-entry – Za i przeciw

2

Pokerowy świat cały czas ewoluuje i się zmienia. Zmienia się pokerowa strategia, zmienia się wiek najlepszych graczy, zmienia się również format turniejów.

Bez dwóch zdań obecnie najpopularniejszym formatem pokerowych turniejów są turnieje freezout, czyli za określone wpisowe, każdy dostaje tą samą ilość żetonów, a jak je przegra to odpada z turnieju i musi poszukać sobie nowego eventu. Bardzo długo drugim najpopularniejszym formatem były turnieje re-buy, w których przez określony czas mogliśmy dowolną ilość razy dokupywać kolejne żetony. Wydaje się jednak, że pozycja turniejów re-buy jest mocno zagrożona przez zyskujące coraz większą popularność turnieje re-entry.

Turnieje re-entry polegają na tym, że po przegraniu wszystkich żetonów w dniu 1A możemy dokupić się do turnieju w dniu 1B i ponownie spróbować swoich sił w takim evencie. Czasami możemy dokupić się nawet jeszcze w trakcie dnia 1A. Co więcej w turniejach re-entry nawet jeśli dzień 1A przetrwamy z żetonami, ale nie jesteśmy zadowoleni z naszego wyniku możemy zarejestrować się ponownie do dnia 1B i spróbować poprawić swój wynik.

Zanim rozpatrzymy za i przeciw formule re-entry warto w skrócie przypomnieć sobie historię turniejów re-buy na najważniejszym pokerowym festiwalu na świecie, czyli World Series of Poker. Turnieje te kilka lat temu zostały całkowicie usunięte z rozpiski WSOP, a argument za tym był w zasadzie jeden – dawały one olbrzymią przewagę zawodowcom z dużym bankrollem, którzy mogli pozwolić sobie na super ryzykowną grę i kilkanaście, a czasami i kilkadziesiąt re-buyów. Takiej możliwości nie mieli ludzie z mniejszymi bankrollami, a przecież jednym z podstawowych założeń turniejów pokerowych jest to, że każdy (zawodowiec, biznesmen, ale i amator wygrywający satelitę online) ma w nich równe szanse. Turnieje re-buy zniknęły więc z rozpiski WSOP uznano je bowiem za faworyzujące pewną grupę uczestników, zastanówmy się więc czy turniejom re-entry można postawić ten sam zarzut.

Turnieje re-entry znacząco różnią się od turniejów freezout, ale i od turniejów re-buy. Pierwsza różnica w porównaniu z „nieuczciwymi” turniejami re-buy jest taka, że w formule „re-entry” gracz może pozwolić sobie tylko na jedno ponowne wkupienie się do turnieju więc już na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że z pewnością nie dają one bogatszym pokerzystom takiej przewagi jak turnieje re-buy.

Z pewnością pozytywnym aspektem turniejów w tej formule jest to, że organizatorzy mogą jednocześnie obniżyć wpisowe do turnieju, jak i podnieść pulę nagród. Obniżenie wpisowego powoduje, że turniej staje się dostępny dla szerszej grupy graczy, a podniesienie nagród czyni go atrakcyjnym zarówno dla amatorów (liczących na ich własny „One time”) jak i dla zawodowców, dla których liczy się przede wszystkim to ile mogą wygrać. Głównie z tego powodu turnieje re-entry zyskują coraz większe znaczenie i stają się coraz bardziej popularne. Cykl World Poker Tour już obecnie ma w kalendarzu kilka Main Eventów rozgrywanych w tej formule, turnieje główne European Poker Tour na razie rozgrywane są nadal w formule freezout, ale kto wie co przyniesie przyszłość. Bliżej naszego, polskiego podwórka pokerowego jest cykl HESOP, którego nie tak dawny finał rozgrywany w Wiedniu odbywał się właśnie w formule re-entry. Wszyscy uczestnicy tego finału z pewnością uznają, że finał HESOP-a był sukcesem, a więc wszystko z formułą re-entry jest w porządku?

Ciekawostką jest fakt, że zarówno zwolennicy tej formuły jak i jej przeciwnicy przytaczają argument o luźniejszej grze zawodowców przy pierwszym wpisowym. Zwolennicy twierdzą, że brak presji związanej z ostatecznym odpadnięciem powoduje, że zawodowcy mogą grać luźniej, podejmować większe ryzyko licząc na zbudowanie dużego stacka dzięki, któremu w dalszej fazie turnieju będą mogli pokazać pełnię swoich umiejętności. Jednocześnie korzyść z takiej gry zawodowców czerpią amatorzy, którym łatwiej jest w początkowych fazach wygrywać żetony od luźnie grających prosów. „Jestem wielką zwolenniczką turniejów re-entry, pozwalają mi one podejmować większe ryzyko przy pierwszej próbie. Nie sądzę, aby ta formuła była niekorzystna dla zwykłych graczy, czy kwalifikantów online. Oni będą korzystać na żetonach, które będę rozdawała grając bardzo ryzykowanie” mówi Kathy Liebert.

Ten sam argument przytaczają jednak również przeciwnicy formuły re-entry, twierdząc, że to właśnie luźna gra zawodowców i swoboda finansowa pozwalająca na ewentualne ponowne dokupienie się powoduje, że uzyskują oni znaczącą przewagę nad graczami z mniejszym bankrollem, którzy nie mogą pozwolić sobie na ponowne wkupienie się do tego samego turnieju. Jonathan Little zawodowiec, który powinien być zwolennikiem turniejów tego typu kategorycznie stwierdza „Turnieje w tej formule stawiają zwykłych graczy w bardzo złym położeniu”. Podobnie wypowiada się Kevin Saul, który mówiąc o graczach nie korzystających z opcji re-entry mówi „…ci gracza stawiają się w bardzo złej sytuacji. Za każdym razem, kiedy możesz zwiększyć swoje szanse i tego nie robisz to tak naprawdę wyrzucasz pieniądze”.

Chociaż zwolennicy turniejów w formule re-entry jako swój argument podają zwiększenie frekwencji dzięki obniżeniu wpisowego to przeciwnicy twierdzą, że formuła ta wpływać może negatywnie na frekwencję. Wszystko ze względu na coraz większą ilość graczy stake'owanych. Gracze, w których ktoś inwestuje zdecydowanie częściej grają w turniejach, które z góry wiadomo ile będą kosztować. Tymczasem w turnieju re-entry istnieje problem z oszacowaniem kosztów wpisowego. Oczywiście zawsze można postawić na granie tylko raz w takim turnieju, ale w ten sposób redukujemy swoje szanse na sukces, a to nie sprzyja znajdowaniu inwestorów na tego typu turnieje.

Jak każda nowość także i turnieje re-entry mają swoich zwolenników i przeciwników. Wydaje się jednak, że są one „złotym środkiem” pomiędzy zwolennikami klasycznych freeoutów i miłośnikami ryzykownej gry, którzy chcieliby szaleć w fazach rebuy. Bardzo ciekawe spojrzenie na formułe re-entry ma Tony Dunst, który stwierdza „Musisz zdawać sobie sprawę, że formuła re-entry to tak jakby szansa na zagranie w kolejnym turnieju. Z tą różnicą, że za drugim razem nie ponosisz dodatkowych kosztów związanych z podróżą czy hotelem. Pomijając wszystko przeciętny gracz z pewnością oszczędza pieniądze dzięki tej formule”. Jaka będzie przyszłość turniejów re-entry jeszcze nie wiadomo, ale pewne jest jedno o losie tej formuły z pewnością zdecydują gracze. Jeśli turnieje te będą miały niską frekwencję to organizatorzy szybko poszukają innej formuły, który spowoduje wzrost frekwencji. Jeśli jednak takie turnieje będą cieszyły się wielkim zainteresowaniem to z pewnością wielu organizatorów zmieni swoje freeouty w turnieje re-entry.

Cytaty z artykułu „Re-Entry Tournaments – Good or Bad for Poker?” www.cardplayer.com

Poprzedni artykułTCOOP 2012 – turbo mistrzostwa na PokerStars
Następny artykułWspółzałożyciel Absolute Poker przyznał się do winy

2 KOMENTARZE

  1. To takie turnieje rebuy, tylko dają możliwość na przemyślenie czy chce się dalej grać, rebuy często dokonuje się więcej niż się planowało bo nie ma czasu na ochłonięcie, dobre na czyszczenie niezdyscyplinowanych graczy.

  2. różnica jest również taka że w reentry płacisz wpisowe plus rake (tak mi się wydaje) a w rebuy nie. dlatego dla graczy bardziej opłacalny jest turniej rebuy

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.