Turnieje MTT w oczach Jude Ainswortha

3

Jude Ainsworth to irlandzki pokerzysta, znakomicie znany również pod swoim online'owym nickiem „j.thaddeus”. Ainsworth należy do nielicznej grupy pokerzystów, która może pochwalić się sukcesami zarówno w grze live jak i online.

Irlandczyk specjalizuje się w turniejach MTT i właśnie o tym jak grać w poszczególnych fazach tych turniejów i na co zwracać uwagę opowiada w artykule zamieszczonym w jednym z ostatnich numerów Poker Player. Jude Ainsworth ma na swoim koncie takie wyniki jak m.in.: wygrana w SCOOP Main Event na PokerStars w 2009 roku ($963,338) czy w grze na żywo triumf w Irish Poker Championship w 2008 roku – to chyba najlepszy dowód na to, że Irlandczyka można zaliczyć do światowej czołówki turniejowej zarówno w grze online jak i live.

Przygotowanie się

Jude Ainsworth swoje porady dotyczące rozgrywania turniejów MTT rozpoczyna od tego, że do każdej gry powinniśmy się odpowiednio przygotować. Dotyczy to szczególnie dużych i drogich eventów takich jak np. Turnieje Główne SCOOP czy WCOOP.

Po pierwsze musimy zdać sobie sprawę, że tego typu eventu znacznie różnią się od tego co gramy na co dzień. Codzienne turnieje MTT, które gramy regularnie z reguły mają następującą strukturę: startowy stack to około 100 big blindów i co 10-15 minut rosnące blindy. Natomiast Main Eventy wielkich imprez jak SCOOP czy WCOOP to 200-400 big blindów na start i blindy rosnące co pół godziny.

Dlatego też musimy być przygotowani na turniej, który będzie trwał naprawdę bardzo długo. To oznacza, że dzień wcześniej powinniśmy dobrze się wyspać i przystąpić do gry w 100% fizycznie i psychicznie przygotowani do długiej gry. Ainsworth pisze, że jeśli z jakiegoś powodu nie jesteśmy w 100% formie to lepiej sobie te turnieje odpuścić. Mają one zbyt wysokie wpisowe i zbyt wysoki poziom, żeby przystępować do gry nie w pełni fizycznych i psychicznych sił.

Jeśli mówimy o taktyce związanej z grą w turniejach MTT to musimy każdy turniej dzielić na trzy fazy (wczesną, środkową i późną) i odpowiednio do każdej fazy dopierać optymalną strategię gry. I właśnie w większości temu tematowi poświęcone są rady Ainswortha dotyczące gry w turniejach MTT.

Faza wczesna

W odróżnieniu od wielu innych zawodowców, którzy polecają granie wczesnej fazy spokojnie, Jude Ainsworth poleca od samego początku przyjęcie agresywnej linii i budowanie dużego stacka od pierwszych poziomów blindów. Zaznacza przy tym, że nie można być zbyt agresywnym, bo wtedy łatwo o wpadnięcie w pułapki zastawiane przez dobrych przeciwników. Kluczem jest więc znalezienie odpowiedniego balansu pomiędzy agresją i spokojem.

Ainsworth podkreśla, że wczesne poziomy blindów w turniejach z dużym stackiem i spokojną strukturą to perfekcyjny moment do stosowania różnego rodzaju agresywnych linii rozegrania np. 3-betowania czy barellowania przez wszystkie trzy rundy licytacji (flop, turn i river). Pamiętać jednak musimy o tym, że jeśli chcemy aby przyjęte przez nas linie przynosiły nam korzyści musi być w swojej agresji konsekwentni. Jeśli więc raz, dwa czy trzy ktoś postawi nam opór i będziemy musieli wyrzucić karty nie wolno nam zrezygnować z agresywnej gry. Duży stack pozwala nam na to, żeby we wczesnej fazie turnieju być naprawdę agresywnym.

„Nigdy nie rób blefów, na które cię nie stać” – to kolejna ciekawa rada od Ainswortha. Ostatnią rzeczą jakiej chcemy jest pozostanie na 8-10 big blindach po tym jak zostaliśmy sprawdzeni i nasz blef okazał się nieskuteczny. Jude Ainsworth pisze, że zawsze stara się grać tak, aby po nieudanym blefie pozostała mu wystarczająca ilość żetonów do dalszej walki. Dla Irlandczyka oznacza to, że nigdy nie robi blefów we wczesnej fazie, po których mogłoby mu pozostać mniej niż 15 big blindów.

Faza środkowa

W tej fazie nasza agresja powinna być jeszcze większa niż na początku turnieju. „Na pozycji, z dużym stackiem mój zakres jest naprawdę olbrzymi” pisze „j.thaddeus”. Atakuje więc z każdymi connecotrami (niekoniecznie suited), a często również ze znacznie słabszymi kartami typu 5-8 czy 7-9. Dużo zależy jednak od stacków jakie mają przeciwnicy przy stole. Jeśli big blind ma 20 dużych ciemnych w stacku to z jednej strony ma za mało, żeby sprawdzać podbicia Ainswortha, a z drugiej strony za dużo, żeby grać allin z marginalnymi rękoma. Tego typu sytuacje sprzyjają więc atakowaniu z pozycji praktycznie z „any two cards”.

W tej fazie „j.thaddeus” bardzo rzadko tylko sprawdza podbicia przeciwników. „Poker faworyzuje agresywny styl gry” twierdzi Irlandczyk. Zamiast tego woli przebijać, a w grze po flopie mając drawy decyduje się na zagranie jako pierwszy i nie czeka na zagrania od innych zawodników. Dodatkowo Ainsworth nie jest zwolennikiem gry slow-play, jeśli więc ma dobrą rękę to stara się jak najszybciej budować dużą pulę. To samo dotyczy ewentualnego blefowania, jeśli Ainsworth podejrzewa, że rywal c.betuje z niczym to nie bawi się w żaden floating tylko przebija starając się wygrać pulę już na flopie.

W momencie, kiedy gra zbliża się do bubbla o tym jak będziemy grać decyduje wiele różnych czynników. Jeśli siedzimy na short stacku to tak naprawdę nie mamy innego wyboru jak po prostu gra tight i czekanie na odpowiedni moment do zagrania all-in. Jeśli nasz stack jest średniej wielkości to wtedy sami możemy wywierać presję na graczy z niewielką ilością żetonów, ale jednocześnie powinniśmy unikać starć z dużymi stackami. Jednak jeśli mamy duży stack to faza bubbla może być naprawdę znakomitą zabawą twierdzi Ainsworth. Optymalna strategia w takiej sytuacji jest tylko jedna – agresja, agresja i jeszcze raz agresja. Pamiętać musimy jednak, żeby po pęknięciu bubbla znacznie zwolnić, bowiem w tym momencie wielu short stacków będzie już dość luźno szukać okazji do podwojenia więc mu musimy zawęzić zakres, z którym będziemy wywierać presję na przeciwnikach.

Faza późna

Według „j.thaddeusa” najtrudniejsza faza turnieju to ostatnie dwa stoły. To z reguły ten moment, w którym decydują się nasze losy – jeśli odpadniemy na miejscu 15 czy 17 to z reguły będzie oznaczało, że nie wygramy zbyt dużo. Dlatego też wielu graczy zaczyna grać zdecydowanie zbyt tight, dlatego też jeśli tylko mamy odpowiedniej wielkości stack powinniśmy z tego korzystać i grać jeszcze agresywniej niż do tej pory. „To dobry czas do lekkiego gamblingu, bo rywale nie są chętni do podejmowania ryzyka” pisze Jude Ainsworth. Irlandczyk zaznacza, że bardzo dużo turniejów kończy właśnie na 2-3 ostatnich stołach, mógłby co prawda zajść trochę dalej gdyby grał bardziej tight, ale dzięki takiemu podejściu znacznie też zwiększa swoje szanse na wygraną. Musimy pamiętać, że prawie zawsze naszym celem powinno być TOP-3 turnieju i dlatego też czasami warto podjąć ryzyko, żeby zwiększyć swoje szansę na osiągnięcie upragnionej czołowej trójki.

Wracając do swojej wygranej w SCOOP Main Event Ainsworth zwraca uwagę na to, że właśnie w późnej fazie tego turnieju blefował bardzo dużo. Ze względu na bardzo duże różnice w wypłatach pomiędzy kolejnymi miejscami spora ilość przeciwników Irlandczyka grała dość strachliwie on wykorzystywał więc tą sytuację i cały czas wywierał presję na swoich przeciwnikach. Dzięki temu zbudował sobie tak dużą przewagę, że gdy doszło do gry w 3-osobowym składzie to pozostali dwaj zawodnicy grali w zasadzie już tylko o drugie miejsce, bo pierwsze było zarezerwowane dla „j.thaddeusa”.

Nie patrz na karty

Na koniec swoich rad Ainsworth przypominam nam, abyśmy nie narzekali na to, że dostajemy słabe karty. Wszystko to co robimy przy stole to nasza własna gra i tylko od nas, a nie od kart jakie dostajemy zależy jak będzie ona wyglądała. We wspomnianym już Turnieju Głównym SCOOP Ainsworth nie dostawał wcale jakiś super kart. Oczywiście otrzymał kilka razy silne ręce w ciekawych sytuacjach, ale ostatecznie swoją wygraną zawdzięczał swojej dobrej grze i ciężkiej pracy. „W długim dystansie każdy dostanie mniej więcej taką samą ilość dobrych kart. Każdy dobry gracz powie, że blefowanie to bardzo ważna cześć tej gry. Jeśli będziesz tylko polegał na kartach to nie będziesz wygrywał zbyt częstotwierdzi Jude Ainsworth.

Dzięki agresywnej grze nie tylko będziemy wygrywać pule w momencie, kiedy nie będziemy mieć silnych kart, ale jak już otrzymamy silne układy to nasz agresywny wizerunek spowoduje, że rywala chętniej i bardziej sowicie opłacą nam nasze monstery. Jeśli tylko będziemy stosować się do tych rad to powinniśmy odnosić sukcesy twierdzi Ainsworth. Przypomina nam jednak:

„Nie wszystko toczy się po naszej myśli. Możesz grać tak jak radzę i nie wygrać 50-100 kolejnych turniejów. Musisz jednak cały czas konsekwentnie tego próbować i w końcu trafisz na swój złoty dzień”

Na podstawie – „Player notes – Jude Ainsworth” – Poker Player

Poprzedni artykułGwiazdorski dzień 1B na Partouche Poker Tour
Następny artykułRaport WCOOP 2011 – Dzień 10

3 KOMENTARZE

  1. Dziwny styl gry. próbowałem go no powiem dorobiłem się stacka ale potem zacząłem grać wg. niego bardziej agresywnie w środkowej fazie i odpadłem. Jakbym grał po swojemu to final table pewne. Pozdrawiam

  2. W sumie styl gry typowego Irlandczyka, dla którego karty mają małe znaczenie 🙂 – wyróżnia go chyba tylko to, ze wie kiedy odpuścić i nie stakuje sie bez potrzeby. WP i GL panie Ainsworth.

  3. W sumie ma rację, jeśli zamurujemy się we wczesnej fazie, turnieju, to możemy zajść na najniżej płatne poziomy w kasie. Z resztą mtt na niskich stawkach wymaga naprawdę dobrego bankrolla i multitablingu, żeby coś ugrać. Jak będziemy grali jeden na dzień dla rekreacji, to na większy sukces trochę poczekamy. W mtt, albo wypadam w początkowej fazie, albo w późnej. Nie gram nigdy na wczłapanie się do kasy, bo to nie ma sensu, lepiej tego turnieju w ogóle nie włączać, a zrobić sobie sesje cash.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.