transition junkie

22

Dzisiaj będzie mało zdjęć, a dużo niepotrzebnej gadki 🙂

Po powrocie z krótkiego urlopu na początku października ochoczo zabrałem się do grindowania. Pierwsza sesja minus, druga minus, trzecia, czwarta, szósta, hmmm… Ok, nic, zdarza się. Ale potem jeszcze parę takich i rozpocząłem miesiąc od 40BI na minusie. Niby jeszcze nic dziwnego, miewałem przecież gorsze swingi w tym czy zeszłym roku, ale postanowiłem sprawdzić, czy aby nie popełniam jakiegoś błędu, który robiłem wcześniej. Zacząłem więc porównywać swoje statystyki z zeszłymi miesiącami. Nie znalazłem większych różnic, ale nadal coś mi nie dawało spokoju.

Traf chciał, że akurat na blefirepoker, stronie szkoleniowej, z której najwięcej korzystam, pojawiły się właśnie dwa filmiki Alana Jacksona, który analizował bazę danych jednego z graczy z shorthanded nl200. Do tej pory jakoś nie korzystałem z jego filmów, skupiając się na tych Galfonda czy Dr Giggy'ego. Tymczasem Alan ma rewelacyjnie analityczne podejście do kwestii danych i statystyk, ale nie interesują go statystyki same dla siebie, tylko ich ekstremalnie efektywne wykorzystanie. Bo może być dwóch graczy, którzy grają 26/20/12, podczas kiedy ich wyniki są skrajnie odmienne. Akurat te statystyki wyglądają bardzo efektownie, ale potrzeba niesamowitego talentu, aby przełożyć je na wymierne wyniki. Niemniej, jest grupa graczy, która ślepo dąży do posiadania takich statsów, nawet (co ciekawe) kosztem faktycznego wyniku. Alan Jackson zna ten fenomen i świetnie ujął go w słowach – jego zdaniem jest to 'poświęcanie wyniku na rzecz bycia trudnym przeciwnikiem'.

Usłyszałem tę frazę i od razu przypomniało mi się coś, o czym rozmawiałem z Soprano podczas wywiadu dla tlpoker. Że często trafiam na stole graczy, którzy są upierdliwi do bólu i sprawiają mi wiele problemów podczas gry. Wygląda na to, że 'zawsze' raisują mnie, kiedy nic nie mam, zawsze 4betują, kiedy robię lekkie 3bety, itd. W takim momencie zaczynam się zastanawiać 'wow, co za dobry i trudny przeciwnik, musi być nieźle wygrywający', i tu nagle przychodzi zaskoczenie – w 90-95% wypadków gracze ci są przegrywający, breakeven lub na bardzo małym plusie. To są właśnie ci, o których mówi Alan – podświadomie dążą do tego, aby rywalom grało się z nimi bardzo trudno, wykorzystują każdy spot do tego, aby spróbować uprzykrzyć im życie. Niemniej, zdecydowanie przekraczają granicę opłacalności tych zagrań i robią je trochę na siłę, dla(chyba) samej satysfakcji ich zrobienia. Sekret dobrego gracza nie leży w próbach wygrania każdego rozdania, ale na umiejętnym balansowaniu takich zagrań z tymi całkowicie najprostszymi i najmniej efektownymi.

To wszystko nie znaczy absolutnie, że właśnie ja zatraciłem się w takim stylu, choć przyznaję, że czasami próbowałem pewne zagrania forsować, właśnie po to, żeby dać sygnał niektórym graczom, że łatwo ze mną nie będzie. Czasem to skutkowało, czasem miało opłakane skutki. Myślę, że w sumie jestem na takich zagraniach na mały minus, podczas gdy rezygnując z tych wymuszonych pewnie zanotowałbym o 0,5 czy 1 bb/100 więcej w różnych okresach gry. Nadal nie była to jednak jeszcze rzecz, która była najistotniejsza w mojej analizie. W tym celu musiałem cofnąć się trochę w czasie, do początku zeszłego roku.

W roku 2010, po wejściu do teamu online zacząłem pierwszy raz na większą skalę grać stoły shorthanded. Moim wcześniejszym doświadczeniem w tej dziedzinie było ledwo 150k rąk zagranych na unibecie, gdzie jednak moja strategia była całkowicie intuicyjna i nie miała absolutnie nic wspólnego z tym, co robię teraz. Niemniej, zysk był na tyle obiecujący, że po powrocie na PS i zastanawianiu się na czym teraz się skupić, mój wybór padł właśnie na gry shorthanded. Początkowo miałem dobre wyniki, a potem przyszło spore załamanie, po którym więcej czasu poświęcałem na głębszą analizę gry – konsultacje z innymi graczami i filmy instruktażowe. Potem całe te przemyślenia trzeba było trochę odłożyć na bok, bo okazało się, że na regularnych grach 40-100bb nie ma ruchu i żeby wyrobić SNE trzeba było skupić się na zdecydowanie mniej skomplikowanych grach 20-50bb. Na nich strategia była w miarę prosta i zeszły rok zakończyłem nieznacznym zyskiem i wyrobieniem SNE.

Na początku roku – o czym już wcześniej pisałem – wiedząc o powrocie gier 40-100bb, skupiłem się ponownie na strategii do nich poświęcając możliwość dwumiesięcznej, sprawdzonej już gry, jeszcze na 20-50bb. W moim wypadku nieźle się to opłacało, bo do połowy roku osiągnąłem najlepszy na świecie wynik w grach sh na nl100. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Uważam, że swoje dobre wyniki z tego okresu zawdzięczam temu, jak wtedy postrzegali mnie przeciwnicy. Po zlikwidowaniu gier 20-50bb, do gry na 40-100 wrócili wszyscy, włącznie z graczami z którymi rozegrałem dziesiątki tysięcy rozdań w poprzednim roku. Tymczasem moja gra całkowicie się zmieniła i musiało minąć kilka miesięcy, zanim rywale się do mnie dostosowali. Wynika to z prostego rachunku – jeżeli przez 10 tysięcy rozdań ktoś ma 3bet na poziomie 6, to musi minąć kolejne 10 tysięcy, kiedy gra z 3betem 10, żeby w czyichś statystykach poziom ten podrósł do zaledwie 8. Jeżeli takich istotnych statystyk jest przynajmniej kilkanaście, to trochę czasu minie, zanim ktoś się do nas dostosuje.

Oczywiście holdem manager posiada filtr, który pozwala pokazywać statystyki danego rywala tylko z okresu – powiedzmy – ostatnich trzech miesięcy, ale nie każdy z tego korzysta. Ponadto, statystyki to jedno, a konkretne rozegrania rozdań, odmienne od tego do czego jesteśmy przyzwyczajeni, to drugie. Moje wykresy zarówno z nl50 jak i nl100 pokazują niemal taką samą tendencję – bardzo szybki wzrost na przestrzeni pierwszych 200-300k rozdań, potem zwolnienie tempa przez kolejne 100k-200k a następnie stagnacja lub nawet niewielki spadek – to moment, w którym moja gra nie jest już dla przeciwników zagadką. Na tym polegał też mój największy grzech od paru miesięcy – leciałem na autopilocie sprawdzonej strategii z coraz mniejszą starannością oraz spędzając coraz mniej czasu na dalszej – niezbędnej w dzisiejszych czasach – edukacji. Mea Culpa.

Pierwszą, logiczną korektą, którą zacząłem stosować, było wprowadzenie większej staranności do gry. Zmniejszyłem liczbę stołów z 20 do nawet 12, aby potem – po przestawieniu się w odpowiedni tryb – zwiększyć ją do 16. Oczywiście tutaj dochodzimy do kwestii wielokrotnie już wałkowanej – czy nie lepiej zmniejszyć ilość stołów do czterech i robić większy zwrot. Moim zdaniem to miałoby sens, gdyby pokerroomy nie oferowały graczom nic więcej, tylko same gry. Ale ponieważ oferują więcej, a ja jestem graczem zawodowym, to interesuje mnie optymalizacja zysku. Oczywiście zwrot w postaci bb/100 byłby większy, ale zysk stanowiłby może 25% tego, co mam dzięki bonusom i kontraktowi online. Zgadzam się, że nauka i dostosowywanie gry jest na wielu stołach trudniejsza, ale zysk z gry jako całości jest dla mnie najistotniejszy.

Drugą korektą była dogłębniejsza analiza statystyk przeciwników (i odświeżenie huda – wyrzucenie niektórych statystyk i dodanie innych) i większy nacisk na wykorzystywanie ich tendencji oraz sposobu, w jaki oni mogą mnie postrzegać. Obecnie, w kilku aspektach mogę nieźle zaskoczyć rywala, co powinno dać mi dodatkowy zysk w najbliższym czasie. Dążę również do tego, aby niektóre moje statystyki zniechęcały lub zachęcały przeciwników do konkretnych zagrań, które będę starał się następnie wykorzystać na swoją korzyść. Przeanalizowałem też miejsca i sytuacje, w których zarabiałem mniej niż powinienem lub traciłem więcej i teraz na bieżąco sprawdzam poprawę w tych spotach. Pierwsze efekty na przestrzeni ostatnich 60-70k już zanotowałem, ale to trochę mała próbka na większe przemyślenia. Zobaczymy do końca roku.

Wszystko to co napisałem powyżej bardzo kojarzy mi się z sytuacją, którą opisuje zapowiadający się rewelacyjnie (i z równie rewelacyjną obsadą) film Moneyball, który pojawi się w naszych kinach na początku grudnia, a czego za cholerę nie mogę się doczekać. Historia (autentyczna zresztą) dotyczy baseballa i nowatorskiego podejścia do gry, kładącego olbrzymi nacisk na statystyki, które zrewolucjonizowało obecny baseball. Moim zdaniem zarówno w pokerze, jak i w baseballu, najważniejszą dla osiągania korzyści i zarazem najtrudniejszą kwestią jest umiejętne zbalansowanie wrodzonego talentu, korzystania ze statystyk oraz jeszcze paru kwestii psychologicznych, bo każdy skrajnie obstawający przy jednym lub drugim będzie skazany na porażkę.

Ok, to tyle nudy, teraz parę innych kwestii. Na początek woy i jego dążenie do supernovej. z tego co wiem, wojtek właśnie przekracza 90k vpp, więc nie będzie miał większych problemów ze zrealizowaniem celu a ja tym samym mogę kontynuować swoję kwestię mobilizacyjną:

„Jeżeli do końca roku zdobędziesz Supernovą, będę mógł zaoferować Ci w trakcie przyszłego roku kalendarzowego, przy okazji jednego z turniejów z cyklu Estrellas lub Eureka…” cdn 🙂

Walcz dalej!

Znalazłem już też pierwszego chętnego na challenge gokartowy. Gracze pokerowi po początkowych buńczucznych zapowiedziach nieco zamilkli, ale pojawiła się osoba z kręgów pokerowych. Niestety dla mnie okazało się, że jest mocno ogarnięta w tematach wyścigów i można ją nazwać przynajmniej półzawodowcem, co sprawiło że musieliśmy nieco skorygować warunki zakładu (oddsy 1-1 i handicap dla mnie). Myślę, że do pojedynku dojdzie w drugiej połowie listopada lub na początku grudnia. A może znajdą się jeszcze inni chętni? (Góralu, liczę na Ciebie!) 🙂

Ostatnio otrzymałem również informację na temat planowanego wydarzenia z moim udziałem, po przeczytaniu której dwukrotnie spadłem z krzesła, ponieważ uważam to za wielkie wyróżnienie dla mnie oraz dla graczy z naszego regionu. Być może przesadzam w tej ocenie, niemniej jestem tym faktem bardzo podekscytowany i nie mogę się doczekać realizacji. Oczywiście jest to na razie tylko projekt i za wcześnie, żeby mówić o szczegółach, ale zapowiada się bardzo ciekawie. Jeżeli pomysł zostanie zrealizowany, to wydaje mi się, że jego efekty będzie można podziwiać mniej więcej na przełomie roku.

I już na sam koniec jeszcze kwestia osobista. Od wielu lat fascynowała mnie kwestia pewnej bardzo specyficznej i niszowej specjalizacji, jednak brak jej zastosowania w normalnym życiu codziennym oraz konieczność odbycia niezwykle zaawansowanych szkoleń dostępnych tylko dla wąskiej garstki zawodowców powodowała, że ta fascynacja pozostawała zawsze tylko fascynacją, rozbudzaną od czasu do czasu za pomocą ciekawej książki, filmu czy gry komputerowej, bez szans realizacji 'w realu'. W ostatnich miesiącach tych ostatnich przerobiłem na tyle sporo, że postanowiłem popróbować sił w jakichś choćby namiastkach tej specjalizacji na żywo. Poszperałem trochę w sieci i ku mojemu nieprawdopodobnemu zdumieniu znalazłem informację, że szkolenie w tej dziedzinie, w zakresie jaki mogłem sobie tylko wymarzyć, z udziałem najlepszych na świecie specjalistów, obejmujące zarówno teorię jak i praktykę odbędzie się w okolicach warszawy (!!!), nie jest wymagane uprzednie przeszkolenie, a całość za śmiesznie niską cenę! Informacja ta miała tylko jedną wadę – szkolenie odbywało się w dniu, w którym tę informację znalazłem i następnego nie będzie przynajmniej do początku przyszłego roku. Niemniej, sama świadomość, że w tak dużym zakresie może spełnić się jedno z moich największych marzeń powoduje, że cały czas przebieram nogami zarówno z niecierpliwości jak i ekscytacji. Jeżeli tylko potwierdzę fakt możliwości udziału w takim szkoleniu i faktycznie wezmę w nim udział, na pewno podzielę się wrażeniami, choć istnieje możliwość, że będzie to pasjonujące tylko dla mnie 🙂

pozdrawiam,

warsaw

Poprzedni artykułEuropean Poker Tour w stacji Eurosport!
Następny artykułPT Time League – wyniki po 1 turnieju

22 KOMENTARZE

  1. Siema Warsaw. powiedz mi, czy ciężko było Ci się przestawic z sitów na cash SH w 2k9 roku? Miałeś już wcześniej jakieś doświadczenia z nlsh wcześniej? jakieś tipsy?

    ps. dawaj wpis!

  2. Cześć Warsaw. Usunąłeś już definitywnie youngturks? bo ostatnio chciałem wejść, ale nie mogłem znaleźć stronki.

    btw. kiedy wchodzisz na nl100/200?

    • tak, youngturks juz nie ma. a ze stawkami, to sie zobaczy – ostatni pare tygodni to niezla zmiana strategii i wole to robic na nizszych stawkach 🙂

  3. Goral ostatnio pisal ze nie czyta blogow na PT bo ze niby jakos schowame czy cos… Moze lepiej smsa napisz do niego. 🙂

  4. Wyczytałem na facebooku, że jesteś fanem serialowym, w sumie ja też. Z seriali które mógłbym Ci polecić to zdecydowanie Prison Break, Chuck i Breaking Bad. Dextera oglądasz, zgadza się?

    Aha i co robisz z obejrzanymi serialami? Nagrywasz na płytki, czy usuwasz z dysku? 🙂

    Powo przy stoliku.

    • prison break, dextera i breaking bad ogladalem/ogladam na biezaco. Odcinki sciagam pojedynczo i kasuje po obejrzeniu, zeby nie zasmiecac dysku – w koncu wszystkie serie i odcinki i tak sa dostepne w ciagu paru minut

  5. O, bardzo pożyteczny ten początkowy fragment – „poświęcanie wyniku na rzecz bycia trudnym przeciwnikiem” to chyba właśnie dokładnie to, co od zawsze robię. Faktycznie trzeba w końcu zaakceptować, że przeciętny reg to słaby zawodnik i pokonanie go polega na powtarzaniu bez przerwy tych samych schematów w oparciu o staty i zebrane ready przy jednoczesnym zignorowaniu jego możliwości dostosowania sie do naszej gry.

  6. Warsaw, myślę, że popełniasz błąd zakładając, że regowie na 100nl aż tak skutecznie dostosowują się do Ciebie. Mnie ktoś uczył, że najlepiej przyjąć, że 90% regów do 200nl nie zna w praktyce pojęcia „adjusting”. Ze swojego doświadczenia oceniam, że rzeczywiście (ku mojemu zaskoczeniu) jest w tym sporo prawdy.

    • ja nie mowie tylko o regach z nl100 ale nawet z nl50 🙂 I tu nie chodzi o dostosowywanie sie do wysublimowanych moich zagran, tylko o wykorzystanie huda, a dokladnie tego co widzi przeciwnik. Jezeli ktos ma o mnie statsy i widzi, ze mam steal z buttona 80%, a fold do 3beta 75%, to bedzie gral odpowiednio do tego co widzi. Zanim jednak zorientuje sie, ze ja mam teraz steal z buttona 45%, a fold do 3beta 50%, to przez kilkadziesiat tysiecy rozdan bede mial przewage. I wlasnie o to mi teraz chodzi.

    • Z preflopa nigdy jakaś ogromna przewaga płynąć nie będzie, tym bardziej gdy mowa o tak szerokich zakresach.

      W przywołanym przez Ciebie przykładzie czegoś nie rozumiem; kiedyś sprawdzałeś 3 bety z wąskim zakresem, bo dużo foldowałeś do 3betów, a teraz mimo że foldujesz dużo mniej, to też otwierasz mniej, więc zakres również będzie wąski(silny). Na to samo wyjdzie.

      Przecież 80% x 25% = 20% (kiedyś) i teraz 45% x 50% = 22.5%. Niemal identyczne zakresy bronisz.

      Gdzie tu Twoja przewaga? I jaką to może robić różnicę, jeśli np. gracze będą 3-betować Cię z zakresem zdepolaryzowanym, czego nawet nie będziesz wiedział, bo grasz za dużo stołów?

      Rzecz jasna, każdy reg mniej więcej zauważa, że 18/15 to nie 26/22, ale tak jak mówiłem – nie uważam, by skuteczne kontr-strategie były czymś częstym do 200nl. Przeceniasz wg mnie skilla średniego rega na 100nl czy 50nl.

  7. Film rzeczywiście zapowiada się genialnie, klimat pokroju Any Given Sunday tylko, że mniejsi zawodnicy 😉

    Co do 'etapów’ adaptacji innych graczy do Ciebie i polepszania swojej gry. Jak radzisz sobie będąc w etapie stagnacji i gorszej gry? Jak wracasz na dobre tory? 😉

  8. Witam, ja mam pytanie troszkę z innej beczki. Rozumiem, że utrzymując się z pokera musisz w miarę regularnie przelewać środki z PS na swoje prywatne konto i tu się rodzi moje pytanie: nikt, mam na myśli Urząd Skarbowy, nie interesuje się tym, że mimo iż nie masz stałego dochodu odnotowujesz ciągłe i regularne wpływy na konto? a jeżeli nie chcesz odpowiadać na to pytanie to inaczej, załóżmy, że jeden z naszych chłopaków wygrywa Main Event na WSCOOP’ie i chce wypłacić sobie okrągły milion na swoje konto bankowe, wtedy pobierany jest od niego podatek dochodowy? a jeżeli tak to na jakiej zasadzie? Sory, że pytam tutaj i tak troszke bezczelnie, ale starsznie mnie to pytanie nurtuje.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.