Pokerzysta komentuje ostatnie wydarzenia związane z PokerStars i Ultimate Poker.
Terrence Chan to pokerzysta, który oprócz dużego doświadczenia w grach Limit Holdem, może pochwalić się również pracą w takich firmach jak PokerStars i Ultimate Poker. Po ostatnich wydarzeniach związanych z tym dwoma pokojami pokerowymi, postanowił podzielić się kilkoma przemyśleniami związanymi z wpływem regulacji na działalność pokojów pokerowych.
W serwisach pokerowych pojawiły się niedawno teksty, w których rozważano czemu PokerStars zdecydowało się podnieść prowizję. Pisał o tym m.in. Steve Ruddock, który wyjaśniał, że za decyzją stały również koszta jakie Amaya ponosi w krajach, gdzie PokerStars uzyskuje licencję.
Chan wspomina o tym i pisza: – Regulacja to koszty, a te są zawsze przerzucane na klientów. Podatki, uzyskanie licencji, a także strata zysków z rynków, z których firmy muszą się wycofać – to składowe tych kosztów. Terrence pisze jednak, że mało osób zdaje sobie sprawę jak duże są to kwoty, które dodatkowo zwiększają się, ze względu na bardzo małą wiedzę osób, które zajmują się regulacją pokera.
Przykładem jest sytuacja, o której słyszeliśmy niedawno – Pokerstars musiało usunąć dla graczy z Wielkiej Brytanii opcję auto-rebuy. Zanim okazało się, że jednak zmian nie będzie, gracze pisali na pokerowych forach, iż gra będzie przez to znacznie utrudniona. Problem jednak zrozumieli tylko oni, a nie ludzie odpowiedzialni za regulację, którzy myśleli, że wyłączenie opcji auto-rebuy będzie dobrym pomysłem w kontekście walki z uzależnieniem – bez niej gracz musiałby wykonać kilka kroków, aby na swoje konto wpłacić pieniądze.
Pokerzysta podkreśla, że jest to i tak dość mały problem w porównaniu z tym, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych. Kiedy Ultimate Poker chciał w Nevadzie wprowadzić do oferty Omaha Pot Limit, komisja regulująca gry wymagała, aby w oprogramowaniu stworzono dla Omahy oddzielną zakładkę. Przez to nowa gra w ofercie została znacznie opóźniona, bo to wymagało znowu kolejnych aktualizacji oprogramowania. W New Jersey Ultimate Poker musiało tłumaczyć się przed komisją DGE za… oferowanie koszulek na Twitterze!
Terrence pisze, że może to małe rzeczy i poprawki, ale koszty takich zmian kumulują się i kwoty te wcale już nie są później niskie. Gracze są więc niezadowoleni, część promocji i gier nie startuje, a później taki cykl się powtarza. Bloger podkreśla: koszta regulacji są bardzo duże. Kiedy już jednak odpowiednie zapisy wchodzą w życie, firmy operujące na rynku zachęca się, aby tam pozostały. Bez względu na to jak dziwne, czy wręcz głupie zapisy regulujące się pojawiają (Terrence podaje przykład z geolokacją czy nawet odległością kart na ekranie w oprogramowaniu), operatorzy, którzy wprowadzą je, chcą, aby one dalej pozostawały w regulacjach, bo przecież wtedy konkurencja ma więcej „płotków” do przeskoczenia, aby ich dogonić.
Bloger pisze, że zdaje sobie sprawę, iż większość z takich dziwnych zapisów nie służy wcale klientom, czyli w tym przypadku graczom. Przyznaje, że duża część jest rozsądna, ale też nigdy nie pomyślał o żadnym „wow, ależ to świetny pomysł i nikt wcześniej tego nie wprowadził!”, co wynika z wcześniejszych słów: politycy czy osoby, które regulują gry, ich po prostu nie rozumieją.
Pokerzysta pisze, że pomimo, iż minęły już złote czasy pokera online (jego zdaniem, to okres 2004 do 2008 roku), ludzie będą zapewne interesować się grą. W tym wszystkim rozumie też czemu tak bardzo niezadowoleni są profesjonaliści – oni włożyli w swój rozwój dużo czasu i pieniędzy. Chan pisze, że nie oznacza to, iż minęła bezpowrotnie era internetowych prosów, ale „on sam zacząłby się zastanawiać nad powrotem do prawdziwego świata”.
Na podstawie: Is regulation to blame for the PokerStars rake hike? – www.terrencechanpoker.com
Zdjęcie: Kenneth Lim – PokerStars Blog.
Gdyby nie szkoly treningowe i setki artykulow, programow wspomagajacych gre, filmikow czy ksiazek zlote czasy pokera spokojnie trwalyby do dzis. Sami pokerzysci zgotowali sobie ten los.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.