DUUUUŻO GRANIA?
A więc po kolei i na szybko postaram się przedstawić moje pokerowe walki z całego tygodnia,
zarówno te na żywo jak i w sieci. Pisałem ostatnio o wtorkowym dealu z Prawiczkiem podczas
Festiwalu. Oto co było dalej?
Środa, Terminator, 700+70
W skrócie ten turniej mogę określić jako walka o przetrwanie. Już na samym początku oddałem
sporą ilość żetonów na nieudanym drawowaniu do koloru i moja sytuacja od razu stała się
ciężka. W zasadzie nie dostawałem żadnej karty, parę razy desperackim all inem ukradłem to co
leżało na stole, ale przedłużało to tylko moje męki w tym turnieju. W końcu ?odstrzelił? mnie
Borygo, który później wygrał zresztą cały turniej. Po powrocie do domu było mi mało gry i
odpaliłem jakiś mały turniej na Paradise Poker (wpisowe 5 euro, trochę ponad 100 graczy). Tak
się jakoś złożyło, że go wygrałem, więc poprawiłem sobie nieco nastrój…
Czwartek, rebuye 300+30
O tym turnieju chciałbym jak najszybciej zapomnieć. Jedno słowo ? porażka!! Faza rebuyów
trwała podczas Festiwalu 1,5 godziny, więc okazji do wyrzucenia pieniędzy z kieszeni było
sporo. I wyrzucałem, oj wyrzucałem? Nie szło absolutnie nic! Przegrywałem rozdanie za
rozdaniem i kolejne rebuye nic tu nie pomagały. Doszło nawet do tego, że z JJ na ręku przegrałem
rozdanie przeciwko JT Żelika na flopie 852!! Turn 7, river 9 i pozamiatane! Takich akcji było
zresztą na moim stoliku mnóstwo i jeśli coś było pewne to to, że najlepsza ręka preflop na pewno
nie wygra rozdania. Fazę regularną po rebuyach rozpoczynałem z minimalnym stackiem 4k. Co
prawda już w pierwszym rozdaniu podwoiłem się na Krawcu, ale i tak na wiele mi to się nie
zdało. Odpadłem w miarę szybo i boleśnie dla portfela?
Piątek, Main Event, 2500+250
Do tego turnieju podszedłem bardzo poważnie. W odróżnieniu od Górala nie gram zbyt często
turniejów o takie pule i chciałem naprawdę powalczyć o jak najlepsze miejsce. Początek gry nie
zapowiadał fajerwerków. Gra toczyła się spokojnie. Do czasu? Najpierw z turnieju wyleciał
Prawiczek, który nie umiał zrzucić asów na dwie pary Clippera przy flopie KJx. Już za moment to właśnie Clipper zbyt mocno związał się emocjonalnie ze swoim AA i oddał to co zarobił na
Prawiczku grającemu w turnieju Duńczykowi. Na flopie 457 i turnie 8 Duńczyk zagrał all in, a
Clipper nie uwierzył mu w szóstkę. Okazało się, że miał nawet dwie? Potem do głosu na stole
doszedłem ja. Najpierw swoimi szóstkami złamałem walety Duńczykowi. Potem kolejny raz
okazało się, że para szóstek to była na tym stole prawdziwa potęga. Byłem na BB i dostałem na
rękę właśnie 66. Do mnie same limpy, więc się nie wygłupiałem z żadnym raisem i poczekałem
na flopa. A ten jak zwykle świetny ? J86, w tym dwa trefle. Jako, że flop najbezpieczniejszy nie
był to zagrałem dość mocno. Kolejne foldy i już myślałem, że kolejna pulka moja, aż tu nagle
Dusiciel z batona przebija moje zagranie! I to mocno! No cóż, albo rybki albo akwarium! Od razu
wepchnąłem wszystkie żetony na środek stołu i to teraz Dusiciel miał wielki orzech do zgryzienia.
Po naprawdę długim namyśle w końcu zrzucił (nie wiem do tej pory jak!) swoje dwie pary J8!!
Naprawdę, świetny fold Dusi!! Potem jeszcze ?na deser? wywaliłem z turnieju Górala, który nie
uwierzył mi w moje KK i sprawdził preflop mojego all ina ze swoimi dziesiątkami. W tym
momencie miałem już naprawdę potężny stack około 35k i wszystko wyglądało dobrze. Ale też do
czasu?
Do naszego stolika dosiadł się SC i zaczęła się katastrofa. Zaczęło się od mojego calla
z T9 na podbicie SC. Flop Txx, on check, ja bet, on all in. I oczywiście od razu wiedziałem, że ma
over parę, ale jak idiota sprawdziłem tego all ina. Oddałem 11k w tym rozdaniu jak kretyn. Potem
nadszedł okres bezkarcia i oddawania blindów bez walki, aby w końcu znowu przegrać sporą pulę
do SC, gdy ten złapał fulla do swoich waletów. No i z big stacka stałe się shortem. Na dodatek
shortem, któremu nie szła kompletnie karta. Gdy zobaczyłem więc na ręku AQ zagrałem od razu
all ina. Sprawdził mnie Milus, mówiąc mi, że ma ?parkę?. Tą ?parką? okazały się króle. As na
river wiele mi nie dał, bo Milus miał już seta króli na flopie i pożegnałem się z turniejem.
Sobota, finał o miejscówkę na EPT w Ekstravaganzie
Tego dnia chciałem odpocząć od pokera przed niedzielnymi potyczkami czekającymi mnie w
sieci. Ale jak się ma takich głupich kolegów i słabą wolę to się nie da? O godzinie 1 w nocy mój
telefon zaczął dzwonić jak oszalały, bo moi przesympatyczni koledzy się za mną stęsknili i
koniecznie chcieli mnie zobaczyć podczas imprezy pokerowej w Ekstravaganzie. No i ja, zamiast
powiedzieć im, żeby dali mi święty spokój, natychmiast zamówiłem taksówkę i pojechałem do
nich! Od wejścia złapałem szklaneczkę JD i rozpoczęło się wielkie kibicowanie Karasiowi i
Roniemu na FT. W międzyczasie wyjaśniłem Wiśni (który grał przy stoliku) moc karty Q4 i
dlaczego tej karty nigdy nie można zrzucać, co zaowocowało wygraniem przez niego ogromnej
puli. Pograłem w blach jacka z krupierem Prawiczkiem, w ruletkę z krupierem Sołtysem,
wypiłem kilka drinków, pośmiałem się i rano wróciłem do domu.
Niedziela, gra online
Co mi strzeliło do mojej łysej pały, żeby całą niedzielę grać w sieci ? nie wiem! Wiem za to co
innego ? to naprawdę nie dla mnie! Przyczynkiem do klapnięcia na cały dzień przed kompem
była satelita do EPT, którą miałem tego dnia zagrać. Postanowiłem się ?rozgrzać? przed tą wążną
walką, ale efekty tego były mizerne, żeby nie powiedzieć fatalne. Zagrałem chyba z 20 turniejów
i w żadnym nie byłem nawet w kasie! Dramat! Nie szło mi, łapałem mega bad beaty i stiltowałem
się na maxa. W samej satelicie szło mi jeszcze nawet nieźle, byłem nawet w pewnym momencie
drugim stackiem, ale kilka sprawdzeń shortów, przegrane coin flipy i sam spadłem do roli shorta.
Przegrałem w końcu z moim KJ przeciwko A8 i zostało mi tylko kibicowanie Pawciowi. Jak to się
skończyło pewnie sam napisze? Wiem jedno ? do grania w sieci jeszcze mam daleką drogę.
Poza tym jedna mała dygresja ? ile razy nie wygrywałem rozdań z kartami typu 53, 67 czy 9T
to zawsze dostawałem jakieś dziwne komentarze od graczy. A to, że z czym ja gram, a to, że to
zagranie godne fisha/donka/głupka? Nie wiem, czy w sieci gra się tylko na AA i KK??
Poniedziałek, Terminator w Hiltonie
Na totalnym tilcie po niedzielnych porażkach pojechałem do Hiltona na kurację. Nic tak mi nie
pomaga jak udana gra na żywo. Zaczęło się jednak średnio. Nie wygrywałem dużych pul, karta
tez jakoś nie szła specjalnie i spadłem do 6k w żetonach. Miałem za to fajny stolik, dużo było
akcji i jedno było pewne ? jak się dostanę na final table to sobie jakoś poradzę. Choć cały czas
grałem z podwyższonym ciśnieniem (tilt dawał o sobie znać) to zmuszałem sam siebie do gry
rozsądnej i opanowania. Ostatnio mam w zwyczaju wkładać w uszy słuchawki od iPoda i
słucham podczas gry dużo muzyki. W zależności od tego co chcę w danym momencie osiągnąć
zmieniam rodzaj muzy. Jak chcę grać agresywnie to włączam Metallikę albo Iron Maiden, jak
chcę przeczekać spokojnie jakąś fazę turnieju to najlepsze jest The Cure albo Sting. A jak już
jestem na stole finałowym wtedy słucham tylko płyty ?Older? George?a Michaela, swoją drogą
najlepszej płyty jaką słuchałem w swoim życiu.
Ta metoda pomogła mi i tym razem. W końcu
doczekałem się na dobrą kartę. Dostałem KK, lekko zmontowałem Woya swoją gadką, żeby mnie
sprawdził po moim all inie i podwoiłem się, bo jego KQ okazało się za słabe. W tym momencie
Pawcio (który odpadł już wcześniej i pykał sobie na stoliku cashowym) powiedział mi, żebym się
niczym nie martwił, bo on już i tak wie, że w HU spotkam się z Mariem. Mi taki układ bardzo się
spodobał, Mariowi również i uzgodniliśmy, że jeśli spotkamy się rzeczywiście w HU to Pawcio
ma od nas butelkę JD, a my podzielimy się kasą.
Na stoliku nadal rządził Woy, który dostał od
dwóch graczy ?w prezencie? około 50k żetonów (w prezencie, naprawdę?) i miał gigantyczny
stack. Mi kilka razy pomogła jedna karta ? para dziesiątek. Na FT dostałem tą kartę chyba z pięć
razy i ani razu mi nie przegrała. Kolejne wygrane all iny oznaczały kolejne podwojenia. W końcu
na stoliku finałowym zostało nas czterech, czyli wszyscy byli już w kasie. Clipper odpadł jako
pierwszy. Wyeliminował go Mario, który na flopie 884 trafił fulla ze swoimi czwórkami na ręku.
W tym momencie byłem shortem przy dwóch wielkich stackach Maria i Woya. Ale jak mówiła
mi często moja mama ? ?cierpliwością i pracą ludzie się bogacą?. W myśl tej zasady wcale nie
chciałem poddawać się w tej nierównej walce. Kolejne dziesiątki pozwoliły mi po raz kolejny
podwoić mój stack kosztem Maria, który sprawdził mnie z JT. Potem kilka razy dostałem niezłe
ręce i ukradłem blindy. W końcu znowu para dziesiątek i mój raise kończy się all inem Woya.
Ja sprawdziłem, Woy pokazał A2, asa nie trafił i byłem ?bogatszy? o kolejne 40 k.
Swoją drogą poznałem już sposób na Woya ? trzeba z nim grać jak najdłużej się da! Od godziny mniej więcej
2 w nocy nie jest już tak skupiony na grze i dopada go senność. Więc trzeba go po prostu brać
?na zmęczenie?! Jeszcze kilka rozdań i w końcu Mario ?dobija? Woya i ? zgodnie z tym co
przepowiedział Pawcio ? heads up to sprawa między mną i Mariem. Tak jak uzgodniliśmy już
wcześniej zrobiliśmy deala, a finałowe rozdanie udało mi się wygrać, gdy moje zdominowane J4
wygrało z KJ Maria. Dzięki punktom za zwycięstwo awansowałem już aż na trzecią pozycję w
klasyfikacji Terminatora, a Mario wszedł ponownie do pierwszej ?dziewiątki?, która będzie
grała w turnieju Masters. Obaj byliśmy więc niesamowicie zadowoleni!
Wtorek, satelita do EPT i stoliki w Alternatywnym
We wtorek po raz drugi z rzędu nie pojechałem na ligę do Clipcia. Tydzień wcześniej grałem
w Festiwalu, teraz musiałem powalczyć w kolejnej satelicie do EPT na Paradise Poker. Jednak
i tym razem gra online mi nie posłużyła. Przegrałem już pierwszego dużego coin flipa. Moje TT
nie były już tak szczęśliwe jak podczas Terminatora i przegrały z AQ. W następnym rozdaniu
zagrałem all in z KQs, sprawdził mnie Solik z 77 i nie trafiając nic na flopie odpadłem z gry.
Ale
pokera na wtorek było mi zbyt mało, więc około 23 wsiadłem szybko w samochód i pognałem
na Ursynów do Baru Alternatywnego, Mekki warszawskiego pokerka. Na ligę się rzecz jasna nie
załapałem, ale za to na stoliki cashowe jak najbardziej. Najpierw lekka porażka na stoliku nr1,
bo ze szczęściem Lukra nie ma co z nim siadać na stolik, a potem przesiadka na stolik nr 2. A tam
działo się sporo. Graliśmy texasa, omahę hi i omahę hi/low. Zestaw dla mnie idealny, bo właśnie
te trzy gry preferuję najbardziej. Skład na stoliku śmiało można nazwać ?lekko podchmielonym?.
Jedni ? jak Kirek ? opijali sukces Arsenalu z starciu z Milanem w Lidze Mistrzów. Drudzy ? jak
Simon ? opijali porażkę Milanu w meczu z tymże Arsenalem. Reszta ? czyli reszta ? piła piwka
dla towarzystwa. Stolik był więc wesoły i zapowiadało się, że taka sama będzie też gra. Nie
myliłem się. Jako, że i mi i Clipperowi, który dosiadł się do stolika wraz ze mną, nie pozwolono
wkupić się za więcej niż 100 zł (blindy 1/1), a stan posiadania co poniektórych graczy wynosił już
dobrze ponad tysiaka, musieliśmy szybko nazbierać trochę amunicji na walkę z głównym
przeciwnikiem na stole ? Czarkiem. Miał on przed sobą już około 1,5k i ?popisywał? się betami
za 100 zł preflop. Okazja sama pchała się więc w ręce, wystarczyło raz czy dwa trafić kartę. Na
szczęście długo nie musiałem czekać i po kilku rozdaniach część żetonów Czarka przeszła w moje
ręce, a część w ręce Clippera. Mieliśmy już więc jak grać.
I wtedy przyszło rozdanie w omahę hi.
Dostałem 8832, karta może niespecjalna, ale double suited, a że między innymi w treflach to
wszedłem w podbicie do 10 zł od Czarka, a wraz ze mną w grze było jeszcze czterech graczy.
Flop 877 to oczywiście było marzenie! Czarek poczekał, ja zagrałem o pot, na to Kirek przebił
moje zagranie jeszcze o dwie stówki, a Czarek zagrał all ina za prawie tysiaka! Wow! No cóż,
najbardziej lubię sytuacje, gdy mam nutsa z flopa a inni się biją? Oczywiście sprawdziłem,
Kirek również wrzucił swojego all ina i okazało się, że Czarek ma na ręku 87, a Kirek siódemkę.
Turn i river nic nie zmieniły i cała pulka popłynęła w moja stronę! 🙂 W sumie udany wieczór!
Środa, freezout 200+20 w Hiltonie
Do kasyna pojechałem lekko rozkojarzony. Zaspałem na turniej (zaspałem na turniej na 19!!!),
leciałem na złamanie karku zaspany do Hiltona, na miejscu okazało się, że nie ma wolnych
miejsc i trzeba otworzyć dla mnie i kilku spóźnialskich nowy stolik. Wszystko się przeciągało,
inni już jakiś czas grali jak ja dopiero siadałem do stolika. Nie lubię takich akcji, zawsze sobie
powtarzam, żeby się nigdy nigdzie nie spóźniać na granie, bo to mi nie pozwala się odpowiednio
skoncentrować. I tak było i tym razem. Niby początek dobry, kilka wygranych pul, niezły stack,
ale we łbie cały czas bałagan. Nawet muzyka nie pomagała mi się skoncentrować na tyle, żeby
nie popełniać błędów. I po jednym z takich błędów właśnie odpadłem. Źle oceniłem gracza, z
którym grałem, nie doceniłem ani jego gry ani siły ręki, zagrałem jak osioł i wyleciałem z turnieju.
Kolejna nauczka na przyszłość, ważny klaps w mój pokerowy tyłek. Należało się. Dodam tylko,
że zgodnie z moimi przewidywaniami środowy turniej staje się najlepiej obsadzonym turkiem w
Hiltonie ? w środę zagrało w nim 37 zawodników!!
Czwartek, freezout 100+10
Tak? Miałem zagrać? Ale spałem prawie dobę i właśnie niedawno wstałem. Jest 5 rano, a ja
siedzę i piszę sobie bloga. Może dziś uda się pojechać w takim razie na rebuye? 🙂
Uffff?. Tak to mniej więcej wyglądało przez ostatni tydzień. Upadki, sukcesy, porażki i wygrane.
Wszystko to, co może przytrafić się pokerzyście w ciągu tygodnia gry. A tutaj już za chwilę EPT
i znowu wielka gorączka. Ja pewnie w Main Evencie nie zagram. Może i szkoda, ale nie mam też
specjalnego parcia na to, żeby koniecznie w nim wystąpić. Co prawda w poniedziałek jest jeszcze
w Hyatcie Super Satelita (rebuye po 1000zł) i pewnie wejściówek będzie z niej sporo do wygrania,
ale wiąże się to z faktem zaryzykowania ładnych kilku tysięcy złotych do wsadzenia w ten turniej.
Znając moją głupotę, chęć gry i wieczną potrzebę rywalizacji to pewnie zagram, ale chyba tym
razem będę musiał włączyć sobie opcję ?murek? i grać jak najbardziej tight, bo nie za bardzo
chciałbym sam opłacić jedną z tych wejściówek do wygrania?. Jak będzie zobaczymy?
Na koniec jeszcze tylko dawka dawno nie publikowanej przeze mnie pokerowej ?poezji? z okazji
zbliżającego się turnieju EPT w Warszawie?
GORĄCZKA EPT
W marcu po raz drugi w warszawskim Hyatcie
Zobaczycie pokera w najlepszym formacie!
Zjadą do stolicy najlepsi pokerzyści,
Aby walczyć o prestiż i w euro korzyści.
Naszych kilku graczy również w szranki stanie.
Walczyć będą o kasę i w świecie uznanie
Komu się to uda? Nie wiadomo jeszcze!
Skład naszej ekipy w kilku słowach streszczę?
Na początek Górala osoba się kłania
Gracz, co w oczach ludzi ma dużo uznania
Za swoje sukcesy w Kopenhadze i Goa.
Może on do finału doczłapać się zdoła?
Warsaw oraz Sejo z Wiśnią do kompletu
Grać będą jako gracze Teamu Unibetu.
Jak im pójdzie w turnieju? Jak swą grę zakończą?
Mam nadzieję, że Wiśnia zagra śpiewająco!
Z Betssona wystąpi Liroy, raper znany
Przez część znienawidzony, przez innych kochany
Czy jest jakaś szansa, że gra Scyzoryka
Będzie równie udana co jego muzyka?
W turnieju wystartuje Hajjer uwielbiany,
Od jakiegoś czasu w Polsce bardzo znany.
W Danii miał swój debiut, był raczej udany
A czy po Warszawie będzie roześmiany?
Co nasi wywalczą w pokerowych bojach?
Czy pokażą charakter w turniejowych znojach?
Czy karta iść im będzie? Będą sprzyjać flopy?
Czy wygrać się coś uda na oczach Europy?
Naszych zagra wielu, to w końcu Warszawa.
Jak im pójdzie turniej to już inna sprawa.
Ja mam tylko marzenie, że otwieram gazetę
A tam wielki tytuł ?Polak wygrał EPT!?
przeczytałem wierszyk jeszcze raz i zmieniam zdanie . Jest bardzo fajny, dodałem już melodie i powstała super piosenka. Śpiwałem ją, śpiewałem – ale jednak słowa są kiepskie – bo się porzygałęm —-b ueeeeeeee
Ps . Wymiociny załuściły mi nowe zamszowe buty – więc innym ocującym z tą twórczością proponuję uważać …
Nowy blog jest juz gotowy. Czekam aż Pawcio wrzuci na stronę…
onegdaj też mi parę wpisów dziwnym trafem jakoś rozpłynęło się w nicość , myślę jednak ,że cudów nie ma i pomogła w tym czyjaś niwidzialna ręka.A tak na marginesie JD pisz jak najwięcej i jak najczęściej .Robisz to z pasją , to ważne.
Ja tam nie wiem. Ale wczoraj napisalem komentarz do bloga. Niestety albo serwer sie jakos zawiesil albo inne sily zadzialaly i moj komenatz zniknal.
imo overplayuje 6c3c
Po prostu wszyscy “pro” poprawili “fisha” JD bo to jeden z tych nielicznych momentow, kiedy mgoa mu wypomniec jakis blad.
Jako postronny obserwator mogę powiedziec, że co po niektórzy piszący negatywne komentarze są albo zazdrośni albo poprostu przegrali nie raz z JD duże pule :] Każdy ma swój styl – czy to w pokerze czy w pisaniu, JD pisze jak pisze, ale na pewno wkłada w to serce. Trzeba mie sporo odwagi żeby zamieścic na łamach strony(notabene o dużej popularności)swój wiersz.
Sam nieraz grałem z JD przy stole i doskonale wiem jak się zachowuje, mnie też wyzywał od donków i fishy 😛 Nie jest to jednak powód aby kogoś obrażać – po prostu JD ma taki styl gry.
Osobiście nie rozumiem dlaczego powstała ta kłótnia – czy to że określił swoją rękę jako nuts kogoś obraziło czy może uważacie że autor nie wie co to nuts?
Pozdrawiam.
I to niby ja prezentuję niski poziom, tak? Być może. Lecz jak nazwać większość komentarzy pod każdym moim blogiem w takim razie? Czasem odechciewa się pisać…
i chalo młoto ? nie ma co niektóre komentarze rozbrajają ale tez dodają pieprzności wiec prowokuj Jack bo w chen dobrze sie to czyta
pozdrawiam
Good wpis.
“Nie wiem, czy w sieci gra się tylko na AA i KK??”
Proooo:)
Rob swoje JD bo naprawde dobra robota
a dlaczego wiersz ma sie rymowac ? moze tez byc “bialy”
jestem wielki, zajebisty
moje imie JD i w pokera wymiatam
wszystkich donkow i debili pozamiatam
na niebie ksiezyc srebrzysty i cool jest
a ja dalej jestem wielki i zajebisty
i najmadrzejszy
a juz jak sie nawale trunkiem ze zboza
to nie daj Boza
i wciaz jestem wielki i zajebisty
a moj blog to perla i miller sie chowa i coetzee a o prusie to nie wspomne
palce me dlugie beda siegac po zetony
i ch…
wierszyk tak ambitny że teksty pisane przez Dodę to prawdziwa poezja.
Że nie szkoda Ci czasu na pisanie takiego sietu…
Doczlapac, doczolgac, diciagnac, whatever, jak juz tam bede to styl mnie raczej duzo nie bedzie obchodzil 🙂
Hmm. Bardzo mi miło. Ostatnie słowo tylko. Ja jak z kimś dyskutuje, nawet z laikiem według mnie, traktuję go poważnie. Kolega JD powaznie nie traktuje chyba nikogo. Od mojego portalu się odwal i daruj sobie pieprzenie o cyrkach bo sam wiesz, że tam o cyrkach prawie nic nie ma i piszemy głównie o hazardzie. Również o pokerze i wydaje mi się, że robimy dosyć dobrą robotę pokazując, że oprócz takich typów jak ty, w pokera grają też normalni ludzie i jest to fajny sport.
@blasco – z toba juz skończyłem dyskusję, partnerem do niej nie jesteś. Jeśli ktoś przedstawia poziom przedszkola to na pewno nie ja. A grać nie potrafisz i obaj o tym dobrze wiemy. To, że piszesz do CPP nie uprawnia cię do komentowania pokerowych zagrań, o których nie masz pojęcia. Jeśli chcesz mogę przytoczyć kilka cytatów z twojej znamienitej strony. I nie ma w tym żadnych wycieczek osobistych, po prostu od dłuższego czasu czepiasz się na PokerTexas wszystkiego czego możesz. Ot, cała prawda… Zajmij się swoimi automatami do gier, cyrkami i wesołymi miasteczkami, a pozwól, że o pokerze wypowiadać będą się inni…@Wiśnia – no prosze Cię, znam znaczenie słowa nuts i naprawdę nie musisz mi przytaczać definicji słownikowej. Z pełną premedytacją napisałem właśnie tak jak napisałem, żeby kilku czepialskich miało pożywkę. Przepraszam bardzo za te słowa, ale kilku czytelników jest naprawdę bardzo przewidywalnych. Napisałem Pawciowi – wysyłając mu bloga – że na 100% ktoś się zaraz przyczepi o to sformułowanie. Pawcio mi odpowiedział, że inteligentny pokerzysta zrozumie, że w tej sytuacji na stole moja karta musiała być nutsem. Widać nie wszyscy to skumali…@znafca Antyfana – dlaczego mam wyluzować? Bo komuś się nie podoba moja wiara w siebie, w swoje umiejętności, mój styl bycia? Nie rozumiem tego. Mam się stawiać na poziomie jakiegoś tam szaraczka, żeby innym było z tym lepiej? Sorry, ale tak nie będzie NIGDY!! Nie w tym blogu! Mam swoje zasady i będę się ich trzymał. Nie będę kogoś przepraszał za to, że żyję i za to co robię w swoim życiu. Już wiele razy pisałem na łamach tego bloga, że ja nikogo nie zmuszam do jego czytania. Jeśli komuś mój nachalny, arogancki i bezczelny styl nie pasuje to niech nie czyta. Dla swojej i mojej korzyści…@hajjer – bardzo Ci dziękuję za dobre słowo! Wiersza na pamięć uczyć się nie trzeba, już Ci dziś w naszej korespondencji napisałem w jakim celu go napisałem… 🙂 I niech tak zostanie…@Góral – jak mógłbym nie poświęcić Ci zwrotki, drogi Marcinie? Co prawda nie pasowało mi tu określenie “doczłapał”, ale jakoś zabrakło mi innego słowa, a pisałem wiersz o 5 rano. Sorki, mam nadzieję, że nie odebrałes tego źle :)@Prezes – jak Liroy zarapuje ten wiersz to go słono skasuję za prawa autorskie 🙂
BTW, dziekuje za cala zwrotke w wierszyku 🙂
hehehe zdziwicie się jak na EPT Liroy “zarapuje” ten wiersz ;P
co racja to racja , JD wkłada w to co robi ( czytaj pisze ) dużo serca , jest to fakt bezsporny.Żeby jeszcz chociaż troszkę z pychą i zadufaniem poluzował byłoby ok.
Dla mnie forum pokerowe bez J. Danielsa to jak lizanie lodów przez szybę. Nie wyobrażam sobie dnia w którym zabraknie Danielsa.
Dzięki za wierszyk…do Warszawy nauczę się go na pamięć. Chciałbym, żeby nie opuściła Cię nigdy radosna twórczość. Trzeba być naprawdę ślepym żeby niezauważać, że w tym co piszesz jest dużo serca.
Ech, znowu mi JD zarzuci, ze sie czepiam, ale jednak, specjalnie zeby nie bylo to w słowniku pokerowym z tej!! strony: NutsNajlepsza możliwa ręka na danym etapie gry. Jack, szacunek, ze potrafisz dedukowac i wiesz co maja przeciwnicy, ale nuts to nie byl.
aha, muszę to napisać: jak przeczytałem, że nie umiem grać i dlatego moje uwagi są bez sensu, to mało ze stołka nie spadłem. Przypomniało mi się przedszkole, hehe.
oho. Wycieczki osobiste. Brawo JD – Ty umiesz grać najlepiej, nikt poniżej nie może twoich wypocin komentować.
Nie blasco, nie denerwuję się, nie mam czym. Ty po prostu nie umiesz grać i twoje uwagi są bez sensu. Zajmij się lepiej cyrkami i lunaparkami na swojej stronie…
Oj JD, a jak tak w Ciebie zainwestowalem swoje zetony! Widocznie jakies niefartowne byly :). Nie przejmuj sie downswingami, inni tez je maja 🙂 (czytaj Goral haha)
ale denerwujesz się, czy co? nuts to najlepszy możliwy przy danych kartach wspólnych a nie najlepszy wydedukowany… wyluzuj, wierszyk napisz.
wiersz bardzo słaby
Wiedziałem, że się ktos będzie musiał przyczepić… Tak, wyobraź sobie, że wiem, że kareta siódemek to w tej sytuacji nuts. Ale wyobraź też sobie, że jak ktoś przebija moje zagranie, a drugi gra na to all in, to ja (trochę znająć się na tej grze) dobrze wiem, że obaj mają po siódemce na ręku, Więc wiem też, że karety nie ma żaden z nich i to ja mam najlepszy układ w tym momencie. Czy starczy za wyjaśnienia, czy jeszcze coś dopisać, żeby było jaśniej?
“No cóż, najbardziej lubię sytuacje, gdy mam nutsa z flopa a inni się biją“… Ja tam nie wiem bo ja posypuję truskawki cukrem ale czy 8832 przy flopie 877 to nuts? Ja bym wolał mieć bardziej nutsowe 7732 na przykład;-)
Jak zwykle udany wpis no i wierszyk pierwsza klasa 🙂
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.