Święta, Święta…

14

POKER Z GRUBYM

Za oknem trzaskał mróz, śnieg spowijał wszystko dookoła. Było biało i zimno, jednak aura

nikogo z domowników nie wprowadzała w zły nastrój. Wręcz przeciwnie, przy wigilijnym

stole panowała miła, świąteczna atmosfera. Mama przynosiła kolejne porcje karpia, babcia

co chwila podsuwała wnukom kolejne pierogi z kapustą, a wujek Rysiek narzekał co chwila,

że na stole nie ma chociaż małej buteleczki gorzałki, a przecież ?rybka lubi pływać?. Ze stołu

w szybkim tempie znikały śledzie, a dzieci dostawały ślinotoku na widok wielkiego makowca.

Piękna zielona choinka stojąca w kącie pokoju migała blaskiem bombek i lampek, w telewizji

jakiś chór śpiewał jedną kolędę za drugą.

Wtem rodzinną sielankę przerwało pukanie do drzwi. Dzieci zamarły, lecz już po chwili

salonem wstrząsnął wrzask.

– Święty Mikołaj!!!

 Poszedłem otworzyć drzwi. Za progiem stał gruby jegomość w czerwonych ciuchach, na

plecach targał wielki worek, a jego twarz ozdabiała wielka, biała broda. Nikt nie miał

wątpliwości kto zawitał do naszego domu. Święty Mikołaj jak malowany!

Pisk dzieci stawał się nie do wytrzymania. Wyciągały po kolei ręce czekając na swoje

wymarzone prezenty. Jednak nasz gość jakoś wcale nie palił się do sięgnięcia do worka.

– O co chodzi Mikuś? ? spytałem lekko zdezorientowany. Grubas kiwnął lekko na mnie głową,

abym wyszedł z nim pogadać na osobności.

– Widzi pan, sytuacja jest taka, że w tym roku nie dla wszystkich są prezenty?

– Jak to nie dla wszystkich?? ? spytałem zdumiony

Gość w czerwonym zaczął się nerwowo rozglądać i po chwili lekko speszony wystękał:

– Widzi pan szanowny, przez ostatnie parę dni grałem trochę z moimi elfami w pokerka. Na

początku szło mi nawet nieźle, ale potem złapałem parę bad beatów i te małe zielone gnomy

wygrały ode mnie trochę kasy. No i teraz jak przyszło co do czego, to nie dla wszystkich coś

się znajdzie? Forsy mi zabrakło?

Zajrzałem do pokoju. Dzieci miały już łzy w oczach. Reszta rodziny, nie wiedząc co się święci,

też wyglądała na zaniepokojoną. Musiałem jakoś ratować te cholerne Święta?

– Dobra gruby, mam pomysł! Robimy tak ? siadaj do stołu, wyciągamy karciochy i gramy w

pokera. Jeśli ja wygram ? dajesz nam prezenty, jeśli ty wygrasz ? ja ci daję kasę. Pasuje ci?

Grubemu zaświeciły się przekrwione gały. Chyba naprawdę nie przespał ostatnio kilku nocy,

bo wyglądał jakby nieświeżo. Bez namysłu wszedł do pokoju, worek postawił obok siebie i

huknął:

– Shuffle up and deal!

Chcąc nie chcąc poszedłem po karty?

Godzinę później w domu panował taki harmider, że nie słyszałem nawet własnych myśli.

Mama przymierzała przed lustrem nowe złote kolczyki, babcia nie mogła się nacieszyć nowym

beretem z moheru koloru bordo. Dzieci tonęły w stercie zabawek. Nawet wujek Rysiek był

w siódmym niebie i po cichu pociągał z otrzymanej przed chwilą piersiówki. Cała rodzina

była ze mnie dumna. Święty zostawił u nas wszystko, co ze sobą przytargał, więc jak mogło

być inaczej? A ja się tylko zastanawiałem ? po co sprawdzałem tego all ina Czerwonego? Fakt,

3 5 w treflach to była niezła ręka na złamanie pary króli u Grubego. Tylko gdzie ja teraz będę

trzymał te jego cholerne renifery???

Poprzedni artykułWygrany Sparing – Na Wesoło
Następny artykuł$31.5 miliona grzywny za promocję hazardu!

14 KOMENTARZE

  1. Dzięki wszystkim za miłe słowa! Mam już kolejne pomysły na następne teksty, więc… 🙂

  2. Kapol, rywaliacja z Tobą to czysta przyjemność!

    Góral, mogę ci jednego odstąpić! 🙂

  3. Bajka 🙂

    ps.

    Całe szczęście, że za drzwiami stał Święty Mikołaj a nie na przykład jakieś tam “mikołajki” ;))

  4. LOLOLOL

    Chyba muszę szybko wymyślić jakąś historię, bo Jack właśnie wysforował się na prowadzenie.

  5. AArtino, wiedziałem, że komu jak komu, ale Tobie się spodoba 🙂 Clipciu, czy mam cię rozśmieszać częściej?

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.