W lutym 2019 roku do Las Vegas powróci festiwal U.S. Poker Open. Z tej okazji „Poker Central” przepytuje pokerzystów o ich historie związane z Miastem Grzechu. A kto może iść na pierwszy ogień, jeśli nie Stephen Chidwick – obecny mistrz U.S. Poker Open, który w tegorocznej edycji zarobił w ciągu tego niesamowitego tygodnia 1,2 mln dolarów?
– Całe U.S. Poker Open było wręcz surrealistycznym doświadczeniem. Przez kilka lat nie byłem w stanie odnieść jakiegoś znaczącego zwycięstwa, więc powiedzieć, że byłem głodny zwycięstwa to nic nie powiedzieć. Więc gdy wszystko w trakcie tego tygodnia mi się układało i gdy wariancja była po mojej stronie – to było niesamowite doświadczenie.
Stephen Chidwick zakończył festiwal pięć razy zajmując miejsce piąte lub lepsze. W tym dwa razy wygrał.
– Szczerze mówiąc nie miałem za bardzo czasu, żeby wszystko to docenić w momencie, gdy to się działo. Byłem tak zmęczony fizycznie i mentalnie, że stać mnie było jedynie na to, żeby cały czas grać jak najlepiej.
I udało mu się to zrobić w świetnym stylu. Było to najlepsze doświadczenie, jakie spotkało go w Las Vegas. I tak bardzo inne od tego, co przytrafiło mu się cztery lata wcześniej.
– Latem 2014 roku zostaliśmy okradzeni w Las Vegas. Złodzieje oczyścili dom ze wszystkich rzeczy. Nie tylko wartościowych, ale zabrali nawet nasze ubrania przygotowane do prania! Było to strasznie stresujące – szczególnie, że dzień lub dwa później zaczynał się Main Event, a my mieliśmy jedynie te ubrania, które mieliśmy na sobie. Patrząc wstecz cieszę się jednak, że nie było nas w domu, gdy to się stało. No i musiałem odświeżyć swoją garderobę, dzięki czemu na pewno zaplusowałem u swojej ówczesnej dziewczyny, a teraz żony. Na szczęście miałem świetnych przyjaciół, którzy pomogli mi zastąpić potrzebne rzeczy. Zawieźli mnie też do Los Angeles, żebym mógł załatwić nowy paszport.
Gdy po raz pierwszy przyjechałem do Las Vegas, miałem 20 lat. Patrzyłem na to miasto w stereotypowy sposób: The Srip, imprezy, wydawanie zbyt dużych pieniędzy na jedzenie i napoje. Z czasem uświadomiłem sobie, że Vegas może być wszystkim, czego zapragniesz. Teraz przyjeżdżam tu, żeby chodzić na wycieczki po Red Rock i Mount Charleston, jeść fantastyczne sushi, wspinać się po ściankach czy spotykać się z przyjaciółmi, którzy tu mieszkają. No i oczywiście jest to świątynia pokera. Gra w tak ikonicznym miejscu jest fantastyczna.