Safety is sexy

15

Dobiega konca trzeci miesiac mojego pobytu w Bangkoku. Prawde mowiac sam nie wiem, czy mi czas mija tu szybko czy wolno, po prostu normalnie. Na pewno jednak sporo pracowalem i z gory zalozylem sobie, ze pierwsze dwa miesiace nowego roku zrobie sobie calkowicie wolne od pokera. Jednak jeszcze podczas grudnia zrobilem sobie maly weekendowy wypad ze znajomymi do HuaHin, wypoczynkowej miejscowosci polozonej jakies dwie godziny jazdy od Bkk. Miejsce to interesowalo mnie rowniez o tyle, ze w zeszlym roku pierwotnie to tam planowalismy wynajac dom i spedzic nasz czas w Tajlandii. Od razu moge wiec powiedziec, ze …dobrze, ze sie tak nie stalo.

Nie dlatego, ze jest tam brzydko i ponuro, tylko po prostu z tego powodu, ze jest to zwykla nieduza miejscowosc turystyczna, w ktorej niespecjalnie jest co robic oprocz typowego wakacjowania sie. Spedzenie wiec w takim miejscu 9 miesiecy byloby dosyc monotonne. Ale weekendowy wypad byl jak najbardziej udany i przyjemny. Znalazlem bardzo mily resort, a w nim sympatyczna wille z basenem do zamieszkania przez cztery osoby. Lokalizacja i wyposazenie sprzyjaly totalnemu relaksowi i gdyby to ode mnie zalezalo, to moglbym praktycznie nie ruszac sie z tego miejsca przez cale dwa dni.

Nasza willa:

I teren osrodka.

Osobiscie bardzo lubie takie krotkie wypady relaksowe w ladne miejsca, bo dzieki temu przypominam sobie, po co pracuje – wlasnie, zeby sobie potem przyjemnie wydawac pieniadze w takich miejscach. Czesci graczy moze sie to wydac dziwne, ale robie tak rowniez w trakcie downswingow, zeby odpoczac chwile od grindu i poczuc co mam dzieki pokerowi. A znam graczy, ktorych w trakcie downswingu sila nie wyciagniesz z domu i sprzed kompa, a juz na pewno nie namowisz na przerwe czy krotki wypad. A moim zdaniem przez takie podejscie ich downswing trwa potem dluzej, bo nie moga przestac o nim myslec i przekierowac mysli na cos innego, przyjemnego, dzieki czemu teoretycznie pozytywne podejscie powinno potem przeniesc sie na gre. Sprobujcie czasem 🙂

Pierwsze dwa dni nowego roku spedzilem na totalnej tajskiej wsi, wsrod rodziny moich znajomych. Bylo dokladnie tak jak mozna sobie wyobrazic, czyli niewielkie domki wsrod dzikiej natury (ale tez w bliskiej odleglosci od niewielkich miasteczek) i przesympatyczni ludzie gadajacy i bawiacy sie dlugimi godzinami. W trakcie jednego z wieczorow wystapilem tez przez chwile w roli kucharza i wzbudzilem wsrod Tajow ogolna wesolosc robiac tak przedziwne rzeczy jak odcinanie tluszczu od miesa przed jego smazeniem (po co, skoro mozna zjesc jak jest?) i staranie sie, aby potrawa byla tylko nieco pikantna (spedzilem juz w tajalndii w sumie okolo roku i nadal nie jestem w stanie jesc potraw normalnie przez nich przyrzadzanych – sa nie do przelkniecia – i za kazdym razem w restauracji musze prosic o 'maj pet', czyli malo ostre).

Tu z kolei przyszlo mi do glowy, jaki swiat jest obecnie maly. Jednego wieczora siedze na kamiennej podlodze wsrod tajskich mieszkancow wsi kilkaset kilometrow od Bangkoku, pije domowej roboty alkohol (slabszy niz w Polsce) i zajadam garsciami sticky rice, a juz za 36 godzin mialem checkowac sie do nowoczesnego hotelu w centrum manhattanu dwadziescia tysiecy kilometrow dalej.

Wynikalo to oczywiscie z corocznego wyjazdu na PCA na Bahamy, na spotkanie graczy Teamu Online. Biorac pod uwage odleglosc i fakt, ze bylem tam juz cztery razy z rzedu, moglbym po prostu nie jechac (w zeszlym roku jeden ze wspollokatorow zapytal wprost, jakim cudem mi sie chce to zrobic), ale …ja po prostu to bardzo lubie. I PCA, i podroze, i nowe miejsca i generalnie jak sie cos dzieje. W zeszlym roku oczywiscie wyjazd rozrosl mi sie do gigantycznych rozmiarow i tym razem postanowilem zdecydowanie go skrocic, ale oczywiscie nadal w gre wchodzilo cos dodatkowego. Chwile sie zastanowilem i wybralem Nowy Jork.

Zanim jeszcze napisze, dlaczego zdecydowalem sie na Nowy Jork, mala ciekawostka. Dzien przed wyjazdem robilem checkin online i zauwazylem, ze godzina wylotu zostala zmieniona z 2 w nocy na 6 rano. Zadzwonilem z ciekawosci na infolinie i okazalo sie, ze przez pare dni nad Abu Dhabi (to byla moja przesiadka) byly jakies wielkie mgly i generalnie jest tam jeden wielki metlik. Przesuniecie mojego lotu powodowalo jednak, ze mialem w Emiratach wyladowac …juz po wylocie mojego samolotu do NYC. z mojego doswiadczenia wynikalo jednak, ze w takich wypadkach wszystkie loty sa delikatnie opoznione, wlasnie zeby dotarly osoby z przesiadek. Jednak udawalem sie na lotnisko z przeswiadczeniem, ze jakos zostane jedenak przekierowany. Tak tez sie stalo, pani w obsludze Etihad powiedziala, ze nic przez Abu Dhabi dzis nie poleci a inne polaczenia przez Europe sa juz mocno zapchane. W zwiazku z tym… polece przez Pekin i Los Angeles, a wiec… druga strona swiata. Oczywiscie teoretycznie nie ma to za duzego znaczenia, poniewaz Tajlandia lezy dokladnie po drugiej stronie swiata (12h roznicy czasu) wzgledem wschodniego wybrzeza USA, ale jakby nie patrzec jest to troche smieszne, ze oblece kule ziemska druga strona. W praktyce nawet na tym zyskalem kilka godzin, bo z zachodu na wschod sa korzystne prady powietrzne (przykladowo z wawy do nyc lecimy 10h, ale w druga strone juz tylko 8h), wiec ze wzgledu na fakt, ze w ciagu tego tygodnia oblecialem kule ziemska lecac tylko na wchod ladnych kilka godzin zyskalem.

Minelo juz kilka lat, kiedy bylem w NYC ostatni raz (jezeli dobrze pamietam, to sylwester 09/10), to raz, ale przede wszystkim chcialem zobaczyc jak prezentuje sie ukonczona juz 'Freedom Tower' i miejsce pamieci 9/11. Niewiele osob to wie, ale wydarzenia z wrzesnia 2001 roku mialy spory wplyw na przebieg mojej edukacji i nastepnie roku pracy z tym zwiazanym. Od zawsze lubilem Stany i zwlaszcza Nowy Jork, a zamachy mialy miejsce akurat w polowie moich prawniczych studiow, kiedy jeszcze nie mialem pojecia, jaka specjalizacje wybiore. Pod ich wplywem, zdecydowalem sie na prawo miedzynarodowe publiczne i potem pisalem prace magisterska o autonomii palestynskiej, a nastepnie na studiach podyplomowych kolejna prace o amerykanskiej wojnie z terroryzmem. Po studiach znalazlem prace w firmie, w ktorej tlumaczylem na polski dokumenty unijne dotyczace np sankcji nakladanych na ludzi zwiazanych z Al-Kaida, przemytu diamentow czy sytuacji w Iraku. Bylo to zdecydowanie pasjonujace zajecie.

Podczas poprzednich kilku pobytow w NYC, w strefie zero nie bylo nic oprocz dziury, a potem pierwszych fundamentow. A poniewaz do tej pory zawsze latalem na PCA spedzajac pare dni w Miami, postanowilem nieco to zmienic i zahaczyc na 2-3 dni o Nowy Jork. Glownym problemem byla oczywiscie kwestia… pogody, bo byl tam srodek zimy, a ja mialem ze soba tylko jedna cienka kurtke i czapke z daszkiem. Pobyt na Manahattanie rozlozylem na dwie czesci, przed PCA bylo znosnie i nawet maly plus, ale w drodze powrotnej bylo juz -7 i przenikliwy wiatr. Po raz pierwszy od dwoch lat zobaczylem rowniez snieg 🙂

A hotel mialem o dwie przecznice od Empire State Building:

Tradycyjnie przed wyjazdem sprawdzilem rozpiske NBA i okazalo sie, ze podczas mojego pobytu beda w NYC nawet dwa mecze: Knicks vs Bucks i Nets vs Mavs. Wybor byl w miare prosty, w Madison Square Garden mialem juz okazje byc, a poza tym zenujaca w tym sezonie gra Knicks i rywal raczej nie zachecaly do wizyty, natomiast w Barclays Center jeszcze nie bylem, a do tego rywal znakomity (chyba nawet moj faworyt do wygrania Zachodu), do tego po ostatnim transferze Rondo. W obydwu zespolach sporo graczy z najwyzszej polki. Udalo mi sie dostac w dobrej cenie bilety w pierwszym rzedzie (jednakze pierwszy rzad nie oznacza miejsc courtside, przede mna byly jeszcze rzedy A, B, C i D, wiec w praktyce byl to piaty rzad) naprzeciw lawki Nets (a wiec i potencjalnie naprzeciw pierwszej pary USA, czyli JayZ i Beyonce). Para krolewska odpuscila jednak mecz, ale miejsce okazalo sie rewelacyjne, ponizej fotki bez zblizenia:

Dodatkowo, mecz okazal sie bardzo zaciety i pod koniec (a potem w dogrywce), bylo troche emocji. Ponizej filmik, ktory pokazuje rzut Joe Johnsona za 3, ktory wyrownal stan meczu na dwie minuty przed koncem:

Ze wszystkich meczow NBA, ktore mialem okazje ogladac na zywo (na razie cztery), ten byl zdecydowanie najciekawszy. Niestety, ze wzgledu na przelozenie mojego lotu, nie zdazylem wybrac sie w okolice Ground Zero i nastepnego dnia po meczu lecialem juz rano na Bahamy.

To byl juz moj piaty raz z rzedu na PCA, ale w ogole Atlantis mi sie nie moze znudzic. Co roku chodze do tych samych miejsc, robie zdjecia w tych samych miejscach, ale caly czas jest bardzo sympatycznie. Czas mija tu tez bardzo szybko, gracze Teamu Pro Online maja tu troche rzeczy do zrobienia, a jak nie maja, to i tak spedzaja czas razem na basenie, zjezdzalniach, restauracjach czy barze kasynowym. Nie inaczej bylo tym razem. Poznalem kilka nowych osob z Teamu (nie wiem jak PS to robi, ale kazdy nowy gracz w Teamie to zawsze fascynujaca i sympatyczna osobowosc), mielismy bardzo ciekawe zajecia z Jaredem Tendlerem (tym od Mental Game of Poker), zagralem promocje HU4Rollz, zjadlem kolacje z Teamem, zaliczylem Leap of Faith i Lazy River i …juz minely cztery dni i trzeba bylo jechac na lotnisko.

Tyler Frost, mistrz Selfie 🙂

Czekala mnie jeszcze tylko jedna noc w Nowym Jorku i zostala juz tylko jedna rzecz do zrobienia. Odwiedzenie WTC Memorial Park. Oprocz gigantycznej wiezy nazwanej WTC One, na placu sa przede wszystkim dwie takie niby studnie, umieszczone dokladnie w miejscach, w ktorych staly oryginalne wiezez WTC. Po ich scianach splywa do srodka woda, a w dole jest jeszcze jeden gleboki splyw. Na obrzezach studni w kamieniu umieszczone sa imiona i nazwisko osob, ktore zginely 11 wrzesnia. Do tego muzeum i troche oryginalnych czesci ocalych z budowli. Mimo przejmujacego zimna, na calym placu bylo sporo osob. Od zamachow minelo juz 14 lat, ale kiedy sie w tym konkretnym miejscu usmiadomi jak to musialo wygladac, plus widzi sie, wzniesiona jako jedno wielkie Fuck You do terrorystow, wieze Wolnosci, calosc robi duze wrazenie.

Na razie nie mam zadnych zbyt skonkretyzowanych planow na najblizszy czas, w polowie lutego chce wybrac sie na male wakacje na jedna z tajskich wysp, potem jakos w kwietniu wyskocze w kwestiach wizowych do Singapuru lub Malezji i na SCOOPa wracam do Polski.

Powodzenia przy stolach!

DaWarsaw

PS. Coming soon!

Poprzedni artykułW „Czarno na białym” o ustawie hazardowej
Następny artykuł„Windyk@tor” wygrywa Sunday Million z odkrytymi kartami

15 KOMENTARZE

  1. Siemka, heh, źle słowa w swoim wpisie dobrałem, ale przekaz zrozumiałem. Jednak fajne rozwinięcię Twoje tematu w komentarzach i całkowicie się zgadzam. Pozdrawiam

    • dokladny cytat: '(chyba nawet moj faworyt do wygrania Zachodu)’ i tak, zdecydowanie lubie ten zespol. Lubie tez GSW i nie mialbym tez nic przeciwko temu, zeby oni wygrali. Mam nawet bet na betfairze, w ktorym wygrywam sporo jesli zachod wygraja Mavsi i maly plus jesli wygra Golden State

  2. Witam, fajny wpisik odpłynąłem trochę, jeszcze chilloucik leciał mi na słuchawkach zgrywając się ze znaczną częścią wpisu.

    Powiem Ci że ja właśnie jestem jedną z tych osób co przy downswingu raczej się nie nagradzają, niby prosta, logiczna, przydatna, a wręcz potrzebna kwestia, ale najciemniej pod latarnią jak to mówią. 🙂 Życzę A+ game większość czasu w nowym roku. Pozdrawiam.

    • haha, ja sie nie nagradzam za downswing. Po prostu uwazam, ze rowniez w takich okresach dobrze jest zrobic sobie jakas odskocznie, poczuc co daje nam poker i co mamy dzieki niemu i troche od gry odpoczac i sie zrelaksowac. To powinno dac nam odrobine dystansu i lepszego spojrzenia, ze generalnie jednak na pokerze zarabiamy a obecny downswing jest chwilowy. Sa jednak gracze, ktorzy sami sie doluja przy okazji downswingu jeszcze bardziej, wszystko jest dla nich na nie, i moim zdaniem to powoduje, ze dowswing trwa u nich dluzej.

  3. Dzieki wszystkim za mile slowa. W mojej opinii nie robie nic nadzwyczajnego. Odrobina ciezkiej pracy, odrobina checi, odrobina wyobrazni i juz mozna realizowac swoje postanowienia i marzenia 🙂

  4. Świetnie napisane ! Mega z Ciebie gość Warsaw! Pisz dalej , trzymam kciuki. Powodzenia na Scoopie!

  5. Ja Cię Warsaw naprawde podziwiam i gratuluje

    Mega przeżycia,wspomnienia,po kozaku

    Powodzenia w 2015!!!

  6. warsof czy płacą ci za te przeloty na pca? wydasz kupe kasy po to zeby „przesiedziec w kasynowym barze” ? EV- do kwadratu!

    PS: Miałeś fajną robotę po studiach to się wplątałeś w g…nianą grę i się to za tobą teraz ciągnie 🙁 GL

  7. Extra widoki. Z takim mindset jak tam masz chyba sam bym został PRO no ale na to trzeba wiadomo zapracować i nic za darmo. Przerwa i odpoczynek od pokera faktycznie to BARDZO ważne zwłaszcza w momentach jak nie idzie. Jestem na etapie, że się tego nauczyłem co mnie już cieszy i nawet ostatnio śmieszą bead beaty. Kiedyś to kompa za okno bym wyrzucał więc postęp znaczny 😀 Lepiej się zresetować przemyśleć pouczyć i wrócić do gry nawet po kilku tygodniach. Wówczas faktycznie nawet river jakby lepiej sprzyja 🙂 Pamiętaj o masażu Lomi lomi nui bo tam to się specjalizują w tym. Kurcze no zazdroszczę Ci ale pozytywnie co mnie motywuje do pracy. Powodzenia!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.