Rozmowa z Pawłem Szostakiem po jego zwycięstwie na WSOP-C!

0
Paweł Szostak

Zapraszamy na krótką rozmowę z najnowszym zdobywcą sygnetu mistrzowskiego WSOP-C z Polski, z Pawłem Szostakiem.

Minęła doba od chwili, gdy Paweł Szostak zwyciężył w evencie Omaha Hi/Low na festiwalu WSOP-C w King's Resort w Rozvadovie. W międzyczasie Polak zaliczył już występ w kolejnym turnieju tej serii. W chwili, gdy szykował się do gry, udało nam się przeprowadzić z nim krótką rozmowę.

W maju ubiegłego roku wygrałeś turniej w Koszycach. Zarobiłeś więcej pieniędzy niż teraz w Rozvadovie, ale tym razem zdobyłeś sygnet WSOP-C. Która wygrana ma dla Ciebie większe znaczenie i dlaczego?

– Zdecydowanie większe znaczenie ma dla mnie wygrana na WSOP-C. Oczywiście każde zwycięstwo w turnieju daje mega satysfakcję, jednak teraz czułem się jeszcze lepiej, gdyż bardzo lubię tę odmianę (PLO8) i jakby nie patrzeć, pierścień to jednak jest pierścień. Pieniądze są oczywiście bardzo ważne, jednak mam już kilka wyników zbliżonych do tego w Koszycach, dlatego też podszedłem do gry spokojnie i od chwili, gdy wyszedłem na prowadzenie (30 left) skupiłem się na tym, aby dowieźć je do końca. Od tamtego momentu ani na chwile już go nie straciłem. Szczerze mówiąc, na stole finałowym spojrzałem tylko raz na strukturę wypłat i już się na tym więcej nie skupiałem. Oczywiście trzymałem się ICM-u i starałem się kontrolować wielkość pul w starciach z dużymi stackami, gdy shorty nadal były w grze. Miałem świadomość występowania przeskoków w kasie, ale nie przykładałem nadmiernej wagi do ich wartości.

Skoro jesteśmy przy prestiżowych trofeach: wiemy, że zaraz po WSOP-C w King’s Resort rozpoczyna się impreza jeszcze wyższej rangi, a walka toczyć będzie się o najbardziej prestiżowe nagrody, czyli o złote bransoletki WSOP-E. Zostajesz w ogóle na tym festiwalu? Masz takie ambicje, żeby zostać pierwszym polskim zdobywcą tego trofeum lub w ogóle, żeby kiedykolwiek po nie sięgnąć?

– Wszystko zależy od tego, jak zakończy się dla mnie obecny festiwal. Wstępny plan zakładał jedynie przyjazd tylko na kilka dni, ale wiadomo, że plany się zmieniają. Generalnie nie jest to mój zakres finansowy, choć jest kilka eventów z niższym wpisowym, w których mógłbym zagrać – głównie gry mieszane i PLO. Wszytko się okaże. Na pewno większość pokerzystów marzy o złotej bransoletce WSOP i ja zdecydowanie jestem jednym z nich. Tym bardziej, że w grach mieszanych trochę o to łatwiej ze względu na mniejsze fieldy. W Polsce jest wielu bardzo dobrych graczy zarówno w Holdema jak i w Mixed Games, więc myślę, że niedługo bransoletka w końcu trafi do naszego kraju.

Czy to tylko chwilowa fascynacja grami mieszanymi i PLO, czy możesz powiedzieć, że świadomie oddalasz się od poczciwego Holdema i poszukujesz wrażeń i sukcesów na innych polach. Jeśli tak, to jaka jest tego przyczyna?

– Od kilku lat gram w pokera w odmianie PLO i w gry mieszane głównie podczas festiwali. Holdem ciągle jednak stanowi 90% tego, co gram. Dla mnie gry mieszane to po prostu fajna odskocznia od tego, w co gram na co dzień. Bardzo je lubię i polecam każdemu spróbować. Gra nie jest tak powolna (jak np. na żywo w Holdema gdzie ludzie strasznie tankują), jest dużo akcji i ciągle mniej dostępnych materiałów do nauki w niektórych odmianach. Jak to niektórzy mówią, nie można być najlepszym pokerzystą, grając tylko Holdema. Wtedy można być po prostu najlepszym graczem w Holdema… Jestem zdania, że coś w tym jest.

Paweł Szostak okazał się najlepszy w turnieju Rebuy Stars Series
Paweł Szostak, RS Series Koszyce, maj 2018 r.

Czy chciałbyś w bliższej lub w dalszej przyszłości utrzymywać swoją rodzinę wyłącznie z gry w pokera? Czy np. w pełni satysfakcjonowałoby Cię samo bycie dobrym, wszechstronnym graczem, który gdy już siada gry, to jest solidnym „rzemieślnikiem”, jednak na życie zarabia z dala od pokerowych stołów?

– Myślę, że ciężko myśleć o dalszej przyszłości związanej z pokerem, gdyż wiadomo – sytuacja zmienia się dość dynamicznie. Na razie można powiedzieć, że żyję chwilą i lubię to, co robię. Mam skończone studia w topowej obecnie branży (IT) i myślę że – pomimo tego, że obecnie w ogóle w tym temacie nie siedzę – jakoś może odnalazłbym się w swoim „zawodzie”. Myślę, że nawet jeśli poker przestałby być moim źródłem utrzymania, to zawsze będzie moim hobby.

Nie chcę Ci już zajmować dłużej czasu, bo widzę, że zasiadłeś do kolejnego turnieju na WSOP-C [Bounty Hunter]. Powiedz tylko jeszcze, jakie są Twoje plany startowe do końca roku? Jeśli nie rywalizacja o bransoletki, to może festiwale Poker Fever? Gdzie będzie można spotkać Mistrza WSOP-C i zbić nim piąteczkę czy wypić drinka?

Jeśli chodzi o festiwale na żywo, to wszystko zależy zawsze od wygranych satelit. Są szanse że pojawię się na Poker Fever, ale to jeszcze nic pewnego. Na pewno uda się w najbliższym czasie gdzieś spotkać.

– Dziękuję bardzo za rozmowę i w imieniu swoim i naszych Czytelników gratuluję zdobycia mistrzowskiego sygnetu.

Garrett Adelstein znów zadziwia świat pokera świetnym zagraniem!

Poprzedni artykułRozvadov – dziewięciu Polaków w drugim dniu Mini Main Eventu WSOP-C!
Następny artykułPaździernik na Unibet Poker – szansa na wyjazd do Paryża i festiwal UOS!