Rewolucyjna propozycja zmiany turniejowej struktury

15

Mike Caro, pokerzysta i autor wielu cennych pokerowych publikacji, znany jest z często kontrowersyjnych i odważnych tez.

Kilka tygodni temu pokusił się on o zaprezentowanie rewolucyjnego systemu zmieniającego sposób rozgrywania turniejów, a przede wszystkim sposób podziału puli nagród. Początkowo czytając felieton Mike'a Caro na stronie www.pokerplayernewspaper.com odniosłem wrażenie, że to są brednie starszego pana, który koniecznie chce zwrócić na siebie uwagę. Jednak jeśli głębiej zastanowić się nad tekstem Mike'a Caro to zarówno jego zarzuty jak i sposób rozwiązania problemu mają logiczne uzasadnienie.

Problem

Mike Caro podkreśla, że pomimo tego iż bardzo je lubi to gra mało turniejów. Dzieje się tak z jednego powodu – obowiązująca powszechnie struktura wypłat – jest w jego opinii fatalna, premiuje przeciętność i w nieodpowiedni sposób nagradza wysokie pokerowe umiejętności.

Caro zaznacza, że nie jest to po prostu jego subiektywna opinia, ale obiektywny fakt. Zgadzając się na proporcjonalny system wypłat polegający na przyznaniu określonych procentów puli nagród pierwszemu, drugiemu, trzeciemu i kolejnym graczom, musimy zdawać sobie sprawę, że w ten sposób karzemy zwycięzcę turnieju. Swój tok myślenia Caro przedstawia na przykładzie:

„Weźmy turniej z pulą $1,000,000. Zwycięzca otrzymuje 30%, czyli $300,000, drugie miejsce to 20%, czyli $200,000, trzeci gracz dostanie 15%, czyli $150,000, a pozostałe $350,000 jest dzielone pomiędzy graczy na jeszcze dalszych miejscach.

Tymczasem, aby wygrać turniej musisz zdobyć wszystkie żetony. Gracz z piątego miejsca stracił wszystko, czwarty i trzeci też, tak samo jak drugi. Zdobyłeś wszystkie żetony, świetnie, znakomita robota. Ale poczekaj, nie dostaniesz przecież $1,000,000, zabrali ci $700,000. To jest kara za wygranie turnieju”

Trudno odmówić logiki rozumowaniu Mike'a Caro, łatwo jednak takie zarzuty sformułować, czy jednak Mike Caro potrafi zaproponować coś co spełniałoby jego oczekiwania. „Chciałbym, aby struktura wypłat wynagradzała pokerowe umiejętności” mówi Mike Caro, podkreślając, że aktualnie obowiązujący system proporcjonalny wynagradza tylko tych co chcą przetrwać.

Rozwiązanie

Mike Caro ponownie podkreśla, że obecnie celem gracza w turnieju nie jest zwycięstwo w nim, głównym celem jest przetrwanie do miejsc płatnych i wygranie pieniędzy, które zostaną „ukradzione” zwycięzcy turnieju. Mike Caro proponuje system, w którym nadal nagradzanych byłoby więcej graczy niż tylko zwycięzca turnieju, jednak pieniędzy nigdy nie otrzymałby ktoś kto zajmuje drugie i dalsze miejsca. Czy to jest możliwe? Okazuje się, że tak.

Mike Caro proponuje turnieje w formule shootut, czyli rozgrywane na pojedynczych stołach mini turniej, w których tylko zwycięzca awansuje do dalszych gier. W odróżnieniu od dzisiejszych turniejów shootout, w propozycji Mike'a Caro każda wygrana na swoim stole nie tylko oznaczałaby awans do kolejnej rundy, ale także oznaczałaby pewną nagrodę finansową, jednak nigdy nie płacono by za 2 miejsce. W ten sposób w turniejach na stołach 10-osobowych nagradzano by 10% stawki, a w turniejach na stołach 6-osobowych około 17% wszystkich graczy znajdowałoby się w kasie.

Zwycięzcy stołów otrzymują nagrodę i spotykają się w kolejnej rundzie, w końcu otrzymujemy dwa heads-upy, których zwycięzcy ponownie są extra wynagradzani, a na koniec dwóch zawodnik gra o zwycięstwo i tym razem także tylko wygrany otrzymuje kolejny finansowy bonus.

„W tej strukturze nigdy nie dojdzie do sytuacji, w której chęć przetrwania zwycięży z pokerowymi umiejętnościami. Celem będzie zawsze wygrana i zawsze zwycięzca będzie sprawiedliwie wynagrodzony, a przy tym nigdy nie będzie karany” podsumowuje Mike Caro.

Muszę przyznać, że pomysł Mike'a Caro jest rewolucyjny i naprawdę ciekawy. Pozostaje jednak pytanie, czy naprawdę chcielibyśmy, aby wszystkie turnieje rozgrywane był w formule shootout? Czy chęć sprawiedliwego wynagradzania zwycięzców może doprowadzić do całkowitego zaniku turniejów MTT jakie znamy dzisiaj? Co wy sądzicie o propozycji Mike'a Caro?

Poprzedni artykułWystartował Main Event WSOP 2012
Następny artykułNienutsowy kolor i check-raise

15 KOMENTARZE

  1. Pomysł miałby jakikolwiek sens, gdyby zwycięstwo w turnieju nie było w ogromnym stopniu uzależnione od szczęścia przy flipach – co jak wszyscy wiemy jest niezbędne do wygrania turnieju. Rozwiązaniem powinno więc być wręcz rozwiązanie odwrotne. Nawet jeszcze większe spłaszczenie struktury wypłat. Często struktura jest taka, że np. w turnieju z 1100 graczami, w miarę sensowne wygrane zaczynają się od 10 czy 15 miejsca. Czy nie rozsądniej dla graczy by było, gdyby więcej osób mogło liczyć na nagrody warte uwagi – kosztem kilku czołowych miejsc? Bankroll management tylko by na tym zyskał i gracze jako ogół nie byliby w tak dużym stopniu uzależnieni od szczęścia w kolejnych flipach. Umiejętności jak najbardziej byłyby wciąż decydujące, bo wciąż zajęcie 30 czy 50 miejsca w turnieju z 1000+ graczami nie jest przypadkiem, ale zmniejszony byłby czynnik szczęścia, który bardzo często decyduje o tym czy jesteś 1, 10 czy 30…

    • można poeksperymentować – np. top 10% paid zgodnie z ilością żetonów pozostającą w ich rękach w momencie osiągnięcia 10% fieldu 😉

  2. Wypowiedź jest po prostu nieprzemyślana i zabrał się do tego od dupy strony. Dobrzy gracze zwiększają swoje equity właśnie ze względu na bubble i przeskoki w kasie. Tak w ogóle to dyskusja jest trochę jałowa. Każda struktura turnieju wymaga jakiegoś dostosowania i odpowiedniego zestawu umiejętności. Obecne drabinki w pewnym sensie chyba też minimalizują wariancję bo gdzie tu umiejętności i uczciwa struktura wypłat we wpierdoleniu AA

  3. Caro zapomina o tym, że gra 3-handed czy heads up jest dużo bardziej zależna od wariancji, niż gra we wcześniejszych fazach, kiedy blindy w porównania do stacka są horrendalne i tak naprawdę każdy jest na przysłowiowym „szorcie”.

    W związku z czym taka struktura wypłat jaka obowiązuje jest moim zdaniem dość optymalna, zwłaszcza, że dobrzy gracze doskonale wykorzystują fakt, że wszyscy grają „byle przetrwać miejsce wyżej”.

    Poza tym granie każdego turnieju w formie shootout jest moim zdaniem złym pomysłem z kilku powodów:

    Po pierwsze, gdy zdarzyłoby się tak, że przy stole usiadłoby 9 znanych prosów, to automatycznie turniej by został zubożony na późniejszych poziomach bo 8 z nich musiałoby odpaść, a wiadomo, że wielkie gwiazdy pokera są mile widziane na stołach finałowych dużych eventów i często właśnie dzięki nim ciekawie ogląda się relacje z dużych imprez pokerowych.

    Po drugie poziom pomiędzy stolikami byłby RADYKALNIE różny i na niektórych stołach mielibyśmy 8 graczy rekreacyjnych i jednego prosa, który żerowałby na nich wszystkich, a na innych 8 prosów i jednego gracza rekreacyjnego, który również nie miałby wielkich szans na przetrwanie takiego starcia.

    Po trzecie prowadziłoby to do zmniejszenia zainteresowania graczy rekreacyjnych wielkimi turniejami, zatem również negatywnie wpłynęło na cały pokerowy świat.

    Zatem Panie Caro trochę więcej zastanowienia przy następnym takim pomyśle, przynajmniej moim zdaniem. Jak ktoś ładnie to podsumował – „Mad genius of poker gone mad, zawsze emanował lekką schizofrenią.”

    • Ops. Wybaczcie – parę błędów wkradło się do mojej wypowiedzi, mam nadzieję, że sens zostanie uchwycony mimo wszystko :p

    • na to co piszesz jest rozwiazanie. Obsadzac stoliki podobnie jak turnieje tenisowe, wg rankingu 😉

  4. Eeee, wtedy juz nie bedzie wysokich nagrod za zajecie stricte pierwszego miejsca, co dla rekreacyjnych graczy juz nie bedzie takie kuszace jak teraz 🙂

  5. może Caro jest geniuszem ale pomysl jest nietrafiony. W przyszłosci w no-limit Holdem rzadzic w MTT bedzie format w ktorej w przypadku ALL INA ktoregos z graczy board od tego momentu bedzie wykladany 3krotnie by zmniejszyc wariancje i zwiekszyc umiejetnosci graczy ktorzy zagrali dobrze a nie tych bazujacych na 20-30% szczesciu. Wygrywajacy w best of three zgarnia całą pule…

  6. Zdaje się, że Pan Caro wbrew temu co postuluje zapomina, że ta gra kręci się wokół graczy rekreacyjnych wabionych wizją sukcesu Moneymakera. Mad genius of poker gone mad, zawsze emanował lekką schizofrenią.

  7. Moim zdaniem to by zabilo turnieje mtt. Robiac wszystkie turnieje „winner take all” komu by sie chcialo grac wturnieju na 2tys osob? Powiedzmy grasz w turnieju 3 dni zajmujesz 2 lub 3 miejsce i co odchodzisz z niczym? Kazdy by sie przerzucil na turnieje sit and go na 6 czy 9 osob gdzie mogliby w szybkim czasie zaczac zastepny turniej. Moim zdaniem obecnie np na WSOP czy WCOOP jest tyle roznych form turniejow ze kazdy moze wybrac cos dla siebie. Ja tam nigdy nie gram oto aby sie doczlapac jakos do kasy tylko wygrac. W pokerze nie zawsze liczy sie kasa, chyba kazdy chcialby wygrac WSOP ME nawet gdyby wygrana byla 2 razy mniejsza.

    • przeczytaj jeszcze raz, tam nie ma mowy o winner take all.

      pomysl nie jest taki glupi i mozna go rozsadnie uargumentowac, ale raczej nie ma szans zeby cos takiego przeszlo.

  8. Bardzo ciekawy pomysł , tylko jak czlowiek bedzie gral po 9 stolow to moze sie zdarzyc ze bedzie mial godzinne przerwy miedzi stolami , co w rezultacie moze spowodowac ze turnieje beda trawaly po kilkanascie godzin. Moze takie 180 turbo rozgrywane w takim systemie byly by bardzo ciekawe

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.