Psie losy nie idą pod niebiosy

4

W dzisiejszym odcinku będzie trochę wakacyjnie: o książkach, o filmie, będzie też o pokerze, a zwłaszcza obiecane o występach psa na żywo. Zapraszam do lektury.

Obejrzyjcie sobie ten obrazek, bo niestety jest to jedyna ilustracja do tekstu – z nieznanych powodów u mnie obrazki się nie ładują. I to z dwu przeglądarek (liska i gugla)! Pisałem o tym do serwisu, ale pisz pan Berdyczów… Wiecie w ogóle, gdzie ten Berdyczów?

Aha 11 lipca warto zapalić znicz pamięci i wywiesić flagę z kirem (to taka czarna wstążka) aby uczcić Polaków pomordowanych przez UPA na Wołyniu podczas „krwawej niedzieli” 1943 roku.  Ja akurat zamierzam tego dnia oddać honorowo krew, jak myślicie, to dobry pomysł?

Pies detektywa

Wracamy do obrazka. Na lewo u góry to okładka książki Łapać złodzieja. Autor – Spencer Quinn to pseudonim Petera Abrahamsa, znanego pisarza kryminałów (w tym dla młodzieży). Pod pseudonimem opisuje przygody psa Cheta i jego pana – detektywa Berniego. Z tym, że cała akcja opisana jest z punktu widzenia (i rozumienia ;)… psa.

Jest to trzecia książka po polsku, acz pierwsza w tym wydawnictwie (C&T to skrót Crime and Thriller). Poprzednie dwie wyszły w Literackim. Na mój gust zmiana tłumacza dobrze zrobiła tej historii, czyta się gładko. Opowieść nie jest tylko dla dzieci, ani młodzieży – to zabawna historyjka także np. dla Stephena Kinga. Można czytać ją dzieciom, wprawdzie są morderstwa, trupy, mordobicia, ale opisane z punktu widzenia i węszenia psa. Jest to głównie gra w skojarzenia – i przekładanie gry słów z angielskiego na polski było nie lada wyzwaniem dla tłumaczki (Violetta Dobosz znakomicie wywiązała się z zadania). Zabierzcie przygody Cheta i Berniego na wakacje, a jak zacznie padać to poczytajcie też dzieciakom.

Paat to po persku pies

Fotka pośrodku to fotos z irańskiego filmu Paat, który oglądałem na wff (zachęcam do lektury odcinka kulturalnie o gamblerze). To główny bohater filmu pies Bobby (naprawdę takie ma imię i jest to pies reżysera). Niestety na spotkanie w Warszawie nie doleciał ani on, ani jego pan (cenzura jakaś?).

A skąd teraz mi się przypomniało? To przez Daniela Colmana i sugestię naszych redaktorów z podcastu… (cytuję z pamięci) „mam nadzieję, że organizatorzy, pokerroomy zadbają o to aby odstawić go na boczny tor”!

No kurde, jak odstawić go na boczny tor? Zakaz gry w turniejach? Gra w zmowie przeciwko niemu? Rigged soft albo podstawianie botów? Kiedyś było prosto: mafia z LasVegas wywiozłaby gościa na pustynię, albo wsadziliby go w betonowe buciki i nad tamę Hoovera. A dzisiaj trzeba zachowywać pozory!

A co to ma wspólnego z psem?

Otóż dawno, dawno temu pewien pies ugryzł niejakiego Mahometa, a ten go wyklął! I to zostało zapisane w Koranie – i jest to chyba jedyne, co jest tam napisane o psach. A w tym filmie mamy historię psa żyjącego w Teheranie. Ci, co ulegli pokusie posiadania przyjaciela dokonują cudów zręczności – wyprowadzają je na dachy (na spacer). Puszczają radio na cały regulator, aby nie było słychać, że jest w mieszkaniu, gdy właściciel wychodzi. Budują wysokie płoty (mury) wokół domu, aby nikt nie widział zwierzaka itp, itd. Tylko gdy właściciel ginie gwałtownie, pies musi uciekać przed policją, także religijną (dbającą o czystość obyczajów), rakarzami, bandytami i hgw kim jeszcze.

W filmie było wiele niedopowiedzeń – ucięte kadry to nie tylko nowatorski sposób montażu, ale chyba sposób na ominięcie cenzury – np. nigdy nie pokazano w jednym kadrze mężczyzny i obcej mu kobiety (np. filmowanie prostytutki i klienta w samochodzie musiało być bardzo niewygodne dla ekipy). Aha – tam nie ma prostytucji – są tylko małżeństwa na chwilę z relatywnie niskim „rozwodowym”.

Wracając do meritum: Czy chcecie drodzy redaktorzy zgotować Danowi Colmanowi los psa w Iranie?

Pies na żywo

Ta sweet focia u dołu to prawie cały stack turniejowy. Prawie, bo gdy ją robiłem telefonem, to przerażony krupier zgarnął niebieskie żetony (ale to niższy nominał był 🙂 A jak do tego doszło?

W pewną sobotę chciałem zobaczyć mecze rozpoczynających się mistrzostw. Wybrałem się więc do Hiltona, wkupiłem do turnieju (ok. 20 graczy). Oswajałem się z grą (od ponad 3 lat nie grałem na żywo) Bluza z kapturem to nie był najszczęśliwszy pomysł (za gorąco). Przebijanie się z kilerem również (trafiał monstery do T3, 94 itp), doszedłem do stołu finałowego i skończyłem siódmy czy ósmy (bubel był piąty;)

We wtorek grało chyba ze 40 ludzi. Poszedłem aby oddać koledze pożyczoną stówkę. Grał właśnie w turnieju, zgodził się poczekać na zwrot, wkupiłem się z późnej rejestracji, dostałem stack minus ciemne za rundę (jakieś 21400 zamiast 22000). Postanowiłem grać ostrożnie, patrzyłem w karty dopiero jak nadeszła moja kolejka (z mojej miny nic nie można było wyczytać, bo… sam nie wiedziałem co mam w kartach). Dwa razy dostalem AAsy, najpierw podwoiłem bałwanki (set na riwierze), później wyrzuciłem gościa gdy AAsy się utrzymały. 

Najczęściej siedziałem bokiem do ekranu tv.

Decydujące rozdania

To chyba był stół półfinałowy, albo wczesny finałowy (ft 8 os, 5 ITM)

Dostałem AQ w puli było kilkanaście tysięcy, miałem 45, z wczesnej allin sprawdzony przez KTo i JJ stół Q i posprzątane (2 mniejsze stacki).

Na stole finałowym przed bublem miały miejsce jeszcze dwie ciekawe akcje – okołorozdaniowe.

Pierwsza: gość za mną zaczął się przerzucać (szybko pasować) nim zdążyłem podjąć jakąkolwiek decyzję po podniesieniu kart. Ewidentnie chciał mnie sprowokować do wcześniejszego ich oglądania albo do pochopnej gry. Tournament Director obserwujący rozgrywkę obok krupiera dał mu ostrzeżenie.

Druga: gdy graliśmy o bubla (w siedmiu) inny gość chciał palić przy stole. Byłem jedynym, który się nie zgodził. Mi po prostu dym szkodzi, są wydzielone miejsca do palenia, nie muszę się dusić. Tu akurat Chris tłumaczył nałogowca, że on przychodzi do kasyna regularnie a ja jestem raz na rok. Odpowiedziałem, że jestem po raz 3-ci od 3 lat a poza tym mam zaleczoną astmę (co jest prawdą). I w ten sposób kolega musiał się opanować, albo palić przy popielniczce. Wybrał to pierwsze, ręce zaczęły mu się trząść, wrzucił olka, został sprawdzony i wyleciał przed bublem.

Na pstrategy była ostatnio dyskusja o szkodliwości palenia dla pokerzystów – to był właśnie koronny dowód jak niekontrolowany nałóg (palenie) wpływa na kontrolowany (hazard?).

Kiedy zostaliśmy w 3 osoby dostałem A7 allina sprawdził Andrij (tak zwracał sie do niego Cris) mając AQ

flop 7 9 9

turn A

river blank

i go podwoiłem  (miał już więcej ode mnie)

Niedługo później przyszło takie rozdanie – ciemne 15000/30000 ante 2000 ja na sb:

Andrij minraisuje (60000), znajduję T9 i calluję, bb (short, chyba student w bluzie z kapturem) pas

flop 6 2 8

jest mój allin i call Andrija, pokazuje 75

nasz szorcik stwierdził coś w tym stylu: „Co też panowie grają?” Był chyba w lekkim szoku.

turn rozjaśnił sprawę: A choć nie do końca, bo jeszcze był możliwy poker, ale

river moim przyjacielem – jakaś blotka niekierowa

Po tym rozdaniu dominacja moja była już wyraźna i szybko odpadł szorcik, a coś 2 rozdania później drugi skończył Andrij.

Miejsce 1-sze (na 40 graczy) po potrąceniu podatku warte było 1050 zł.

zagrałem jeszcze 2 turnieje za 110 (w sobotę – 20 osób i chyba wtorek – 45 osób). W tym ostatnim znowu na ft ale przed bublem.

WSOP czy WIQP?

Obrazek po prawej stronie dotyczy ksiązki o pokerze i o życiu z nim i bez niego.

Wspaniały sukces KidPokera pokonanego przez Poker Kida 🙂

Dla mnie słowa Colmana nie były zaskoczeniem. Mogę tylko stwierdzić – ma chłop jaja!

Ale ciekawsza wydaje mi się historia opisana przez Jeremyego Strykera (to chyba pseudonim) w książce Why I Quit Poker. Po 3 latach grania (na plus, ale taki jak większość – nieopłacalny) wyrwał się z nałogu – schował książki pokerowe, odinstalował soft, znalazł pracę i zaczął żyć w realu, poznawać ludzi, nawiązywać relacje pozapokerowe.

I znalazł misję: opowiedzieć dlaczego poker marnuje życie, zmienia charakter człowieka, jego emocje.

Obejrzałem sobie książkę na amazonie. Korzystając z funkcji „look inside” można zobaczyć spis treści i wstępniaka oraz bibliografię adnotowaną. W niej komentuje cytowane pozycje – są to albo książki o strategii pokerowej, albo o uzależnieniu od grania.

Dla tych, którzy nie mogą jej kupić, założył bloga http://www.quitpoker.wordpress.com (i wśród ponad 50-ciu wpisów jest kilka sporych artykułów, ciekawych). W nowej książce pisze jak żyć z pokerzystą – wskazówki dla rodzin.

Aha, gdyby ktoś zdecydował się kupić WIQP, to tylko nówkę z III edycji. Pierwsze wydanie poszło zupełnie bez redakcji ani korekty, II-gie miało tylko korektę, więc chińszczyzna angielszczyzny przeszkadzałaby w lekturze.

Podtrzymuję postulat otwarcia „Gramy z Poker Texas” dla wszystkich czytelników (hasło w kalendarzu). Wtedy nie musiałbym się wybierać aż do Hiltona by raczyć Was opisem moich zwycięstw 😛

Poprzedni artykuł„Runfish” wygrywa turniej Gramy z PokerTexas na PokerStars
Następny artykułJohn Arne Riise – „Na WSOP chcę wracać co roku”

4 KOMENTARZE

  1. Naprawdę nie wiesz jak odstawić Coolman’a na boczny tor? „zachować pozory”? W jakim świecie Ty żyjesz.. to się dzieje! to jest życie! I tak po jednym takim Twoim zdaniu, tak bardzo chciałbym siąść z Tobą przy jednym stole.. o Psie!….

    • Może być, tylko ja grywam tanie turnieje 🙂

      A w tym miesiącu jeszcze 100K freerolle. Wczoraj ponad 23 tysiące ludzi grało, skończyłem 10-ty. Całe $7 wygrałem (a za 1-sze było $215, buuu…)

  2. Gratulacje ze zwycięstwa oraz + za oddanie krwi 🙂 Aha 11 lipca warto zapalić znicz pamięci i wywiesić flagę z kirem (to taka czarna wstążka) aby uczcić Polaków pomordowanych przez UPA na Wołyniu podczas „krwawej niedzieli” 1943 roku. Ja akurat zamierzam tego dnia oddać honorowo krew, jak myślicie, to dobry pomysł?

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.