Przy szklaneczce JD odc. 8 – Alfabet Jacka Danielsa cz. I

6

Pod koniec 2008 roku na łamach Pokertexas opublikowałem swój trzyczęściowy „Alfabet Jacka Danielsa”, który spotkał się wówczas ze sporym zainteresowaniem czytelników. Pod koniec 2014 roku również napisałem podobny tekst na blogu, który też był chętnie czytany i komentowany. Opisałem w nich osoby, wydarzenia, firmy, turnieje i wszystko inne, co związane było z moim mijającym pokerowym rokiem. Czas więc na kontynuację tej „tradycji” i spisanie haseł Alfabetu za rok 2015. Czasem opiszę coś poważnie, czasem bardziej z przymrużeniem oka, ale mam nadzieję, że każdy wyciągnie z tego coś interesującego dla siebie. Zapraszam, dziś część pierwsza!

A

AceBestini – gdybym miał wybrać ze wszystkich polskich pokerowych blogerów tego jednego, którego uważam za najlepszego, to wybrałbym właśnie jego. AceBestini ma niesamowicie dobre pióro, operuje fantastycznymi porównaniami, aluzjami, niedopowiedzeniami, humorem i bystrym okiem obserwatora. Godna konkurencja!

AlwaysiNduCe – sprawca ogromnej niespodzianki i fenomenalnego wyniku w pokerze online. Wygranie miliona dolarów sprawiło, że serca polskich fanów pokera zabiły mocniej ocierając się pewnie u niektórych o pogranicze zawału. Z zazdrości… Prywatnie bardzo skromny i przesympatyczny gość, który jednak – z wiadomych względów – nie chce się afiszować swoim nazwiskiem publicznie. Jeszcze będzie o nim głośno, jestem o tym przekonany.

Amaya – firma, której nazwę zaczynamy wypowiadać z coraz większym obrzydzeniem. Powodów jest tysiąc, a każdy z nich był i jest szeroko komentowany. Osobiście uważam, że Amaya morduje pokera online, wycierając sobie mordę szlachetnymi pobudkami. A cel tak naprawdę jest jeden – wyrwać od graczy każdego centa, którego się da!

Arczi – zgłosił się do pracy na Pokertexas z ogłoszenia i jest cennym nabytkiem w nowo tworzonej redakcji. Ma dużą ochotę do pracy, choć na co dzień zajmuje się zupełnie innymi tematami, ale poker to jego hobby i lubi o nim pisać. Świetny gość, ale zabiję go kiedyś za jego wciąż kulejącą interpunkcję, która przyprawia mnie momentami o palpitację serca!

B

Blog – choć wciąż mam dużą ochotę na pisanie, to mam coraz mniej czasu, żeby przelewać swoje myśli na bloga. Przyznam się też, że mam ogromną ochotę pisać na wiele tematów nie związanych z pokerem, ale boję się, że zostaną źle odebrane na Pokertexas, choć z drugiej strony dostaję wciąż wiele próśb o kontynuowanie mojego blogowania w popkulturowym stylu, który praktykowałem na moim dawnym blogu „Kopniak w jaja”. Mam więc poważny dylemat, ale chyba w końcu się przełamię i do „twórczości” stricte pokerowej dołożę coś z tematów pobocznych, bo lubię pisać, a tematy rodzą się codziennie.

C

Casino Palace – nowe miejsce na pokerowej mapie Warszawy. Kasyno widmo, bo ze względu na jego lokalizację – w zabytkowym Pałacu Prymasowskim na warszawskiej Starówce – nie może się w żaden logiczny sposób reklamować na zewnątrz ze względu na idiotyczne przepisy i wszelkie zgodny od konserwatora zabytków. Popieprzona na maxa sytuacja! Mimo wszystko miejscówka ta zdobywa coraz więcej nowych klientów na pokerowe turnieje.

Clipper – człowiek legenda w warszawskim środowisku pokerowym i mój serdeczny przyjaciel od wielu lat. Przeszedł na Jasną Stronę Mocy i teraz prowadzi turnieje pokerowe w opisanym powyżej Casino Palace. Czyli robi to, co kocha robić od lat. Absolutnie odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu i mogę się już chyba pochwalić faktem, że to pośrednio ja wsadziłem go na to stanowisko, polecając jego osobę do pracy dyrekcji kasyna. Z pewnością nikt teraz tego nie żałuje…

D

Dyrekcja Hit Casino – są ludzie, z którymi się pracuje źle lub wcale, a są osoby, z którymi współpraca do czysta przyjemność. Do tej drugiej grupy należy właśnie dyrekcja warszawskiego Hit Casino, w osobach Ewy i Irka. Możecie mi wierzyć lub nie, ale gdyby nie ich ciężka praca w anormalnych (dzięki popieprzonej ustawie hazardowej) warunkach, to nie byłoby żadnego finału PPS. Ba, kto wie, czy w ogóle byłyby pokerowe turnieje w Hicie! Ewa  i Irek stają czasami na głowie, żeby wyjść naprzeciw wymaganiom pokerzystów, a często są zmuszeni sprostać niełatwym zadaniom, aby zadowolić tę wybredną grupę. Mimo wszystko dają radę, a ja wiem najlepiej, jakim kosztem się to odbywa. Bijcie pokłony ludzie!

Dziennikarstwo pokerowe – wspomniany przeze mnie powyżej AceBestini napisał o obecnym pokerowym dziennikarstwie fantastyczny odcinek swojego bloga, którego mu szczerze zazdroszczę i w pełni się z nim zgadzam. Można go sprowadzić do krótkiego podsumowania – nie jest zbyt wesoło. Niby piszących o pokerze jest sporo, ale wysokiego poziomu (głównie publicystyki) nie ma. AceBestini określił to ostatnio w rozmowie ze mną w ten świetny sposób: „Kiedyś o pokerze pisało pięć osób, z czego cztery świetnie. Teraz pisze trzydzieści, ale wciąż tylko cztery dobrze”. Nie mogę się nie zgodzić.

Dziewon – Władca Pierścienia! Wygrana w Main Evencie WSOP Circuit dała jemu i Polsce pierwszą pokerową biżuterię i choć nie jest to jeszcze bransoletka, to jednak jakiś miły początek został zrobiony. Podczas rozgrywania stołu finałowego miał najpierw odrobine szczęścia, tak potrzebnego do osiągnięcia sukcesu, a potem pokazał wielką pokerową klasę i niesamowite umiejętności i ostatecznie sięgnął po tytuł i pierścień… którego nawet jeszcze nie dostał! Sprawca jednego z największych sukcesów polskiego pokera w 2015 roku!

E

EPT – ostatnio każdy turniej tego cyklu oglądamy z lekkim znudzeniem, bo na koniec można zawsze powiedzieć „O matko, znowu nasi przywiozą wory kasy do domu”. Turnieje EPT to ewidentnie polska specjalność, a 2015 rok był tego dobitnym przykładem. Nikogo już nie dziwi miejsce Polaka na stole finałowym i kilkaset tysięcy euro nagrody. Nie zastanawiamy się „czy”, tylko „kto tym razem”. Jak to się czasy zmieniają… W 2008 roku, w moim pierwszym Alfabecie, napisałem pod hasłem EPT takie słowa: „Obiekt westchnień dla jednych, szara codzienność dla drugich. Jedno jest pewne – każdy szanujący się pokerzysta chce w tym turnieju zagrać! Wszystkich przyciąga wielka kasa, udział największych gwiazd i niepowtarzalna atmosfera. W tym roku EPT gościło w Warszawie dwukrotnie, za drugim razem i mi udało się zagrać. Generalnie obie imprezy dla Polaków zakończyły się klapą. Na szczęście Góralowi w Londynie dopisywało szczęście i wywiózł stamtąd worek pieniędzy i największy sukces polskiego pokera. O następny będzie na pewno trudno, ale bądźmy dobrej myśli!”. Dziś możemy się z tego jedynie śmiać… Również przez łzy, bo EPT w Warszawie już od lat nie ma i nie zanosi się, żeby było.

F

Facebook – mogę chyba powiedzieć, że to jedno z moim głównych narzędzi pracy. Takie mamy czasy, że na FB można znaleźć wszystko i wszystko trzeba tam umieścić, żeby trafić z tym do ludzi. Spece od marketingu na całym świecie czynią cuda, żeby ich newsy przebiły się przez tysiące innych i dotarły do jak największej liczby czytelników. Ja takich zapędów nie mam, ale oczywiście przypominam o polubieniu strony Pokertexas na FB!

Fanpage – drugą stroną, jaka możecie polubić, jest mój fanpage. Nazwa „Jack Daniels – Poker & Media” nie jest przypadkowa, bo właśnie moje granie i moje pisanie zajmują tam 99% miejsca. Założony całkiem niedawno fanpage zakończył rok z wynikiem 900 fanów, co uważam za wynik niezły i dający sporo satysfakcji, że są ludzie, którzy interesują się tym, co robię. No ale wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc dobrze by było mieć tych fanów coraz więcej, więc również zapraszam!

Fenekzgavry & Grinder – tę dwójkę poznałem osobiście dopiero niedawno, ale polubiłem gości od pierwszego wejrzenia. Flip i Flap polskiego pokera, ze wszystkimi pozytywnymi aspektami tego stwierdzenia. Ich niesamowite, absurdalne wręcz czasem poczucie humoru miażdży mi system. Jeden nabija się z drugiego, obaj robią sobie bekę z innych (biedny Kaczmarol!!), wprowadzają świetną atmosferę, gdzie tylko się pojawią. A przy okazji grają świetnie w pokera. Mało brakowało, a obaj spotkaliby się niedawno na stole finałowym Mega Poker Series, ale sukces mógł odnieść tylko jeden, więc tym razem padło na Grindera. Ale duża wygrana Fenka jest dla mnie jedynie kwestią czasu, zobaczycie!

Franek – oj, mocno namieszał ten gość w polskim środowisku pokerowym! Jeszcze niedawno nikt go nie znał, nikt o nim nie słyszał, a teraz? Sam niedawno nazwałem go medialną bestią, bo promuje pokera na prawo i lewo. A to i tak nic w porównaniu z nieprawdopodobną inicjatywą, jaka było założenie pierwszego polskiego teamu zawodowego! I to w jakim składzie! O sukcesach Silent Sharks pisać chyba nie muszę, ale o Franku powiem jedno – dla mnie Człowiek Roku w polskim pokerze. A jestem dziwnie przekonany, że nie powiedział swojego ostatniego słowa, bo to maszyna, której chyba nic nie jest już w stanie zatrzymać. Podziwiam i zazdroszczę, chciałbym mieć taką moc jak Franek! Mam nadzieję, że kiedyś Silent Sharks będą wielkim teamem zawodowym i będą szukać rzecznika prasowego albo prywatnego reportera z ich występów, inaczej nie mam szans się dostać do tego składu!

G

Góral – ostatnio mam problem z klasyfikacją Górala. Nic się nie zmienia w moim podejściu do niego, jako osoby, bo cały czas uważam – i zdania nie zmieniam – że to bardzo inteligentny i sympatyczny facet, ale w tym roku nie podobało mi się u niego jego podejście do pewnych spraw. Przede wszystkim oczekiwałem od niego zdecydowanego sprzeciwu wobec działań Poker Stars i się nie doczekałem. A szkoda, bo myślę, że nie tylko ja tego chciałem. Zamiast tego usłyszeliśmy wszyscy, że Poker Stars jest cacy, a to gówno prawda. Druga sprawa to pokerowe występy Górala w 2015 roku, których nie jestem w stanie pojąć. Podczas gdy cała nasza czołówka gra największe turnieje z wysokim wpisowym, Góral rozmienia się na drobne grając jakieś flipouty po 100€ czy niszowe turnieje z niewiele większym wpisowym. I coś mi tu przestaje grać w tym obrazie pokerowego pro, za którego wszyscy od zawsze mają Marcina. Znak naszych czasów? Zmiana warty? Obawa przed rosnącą mu konkurencją? Mam nadzieję, że w tym roku Góral jednak zacznie grać na swoim poziomie, do którego nas przyzwyczaił.

Górczyński Artur – chciałoby się powiedzieć „nasz człowiek w Sejmie”, ale niestety z tego Sejmu ostatnio wypadł i teraz musimy czekać do kolejnych wyborów, aby Artura ponownie w ławie sejmowej zobaczyć. Jedyny polityk, o którym z czystym sercem można powiedzieć, że jest oddany „naszej sprawie” i walczy o legalizację pokera jak tylko może.

H

Hit Casino – choć leją mnie tam ostatnio w turniejach live jak tylko mogą i w każdy możliwy sposób, to wciąż uważam, że to obecnie najlepsza świątynia polskiego pokera na żywo. Za samo udźwignięcie organizacji kwartalnych finałów Polish Poker Series należą się wszystkim pracującym tam ludziom ogromne brawa. Oddzielne oklaski powinien zebrać dotychczasowy tournament director Kamil, którego tutaj też niniejszym powinienem chyba przeprosić, bo powiem szczerze, że obawiałem się lekko, czy podoła w tym mijającym roku zadaniu zastąpienia swego poprzednika Artura i utrzymania wysokiego poziomu turniejów, a on nie tylko kroku mu dotrzymał, ale również mocno przegonił. Kamila już jednak również nie ma i teraz takie samo zadanie spada na barki Bartka i Ani, więc teraz ich trzeba bacznie obserwować, zarówno na finałach czy półfinałach, jak również na codziennych turniejach, które są wciąż bardzo popularne wśród warszawskich graczy. Sukces Hita jest z pewnością sukcesem prawdziwym, bo – jak to w Polsce standardowo bywa – stoi on kością w gardle konkurencji, która nie umie się pogodzić z tym, że ktoś robi coś lepiej od nich. Smutne to, bo najlepszym sposobem na poradzenie sobie z sukcesem innych jest dążenie samemu do równie wysokiego poziomu. A na Hit Casino można się wzorować z całą pewnością, nawet jeśli czasem zdarzą się tam drobne potknięcia.

Poprzedni artykułKlub Blogera – podsumowanie grudnia
Następny artykułWOŚP 2016

6 KOMENTARZE

  1. Bardzo cię lubię JD ale wątek o Marcinie Horeckim to chyba przesada. Nie zapominaj o tym że on ma rodzinę na utrzymaniu więc jego sytuacja wymaga troszkę innego podejścia do tego co robi PokerStars.

    • zapominasz o graczach którzy tez żyją z pokera ? mamy rodziny, opłacamy rachunki jak inni utrzymujemy się z pokera

    • Pamiętaj, że to mój subiektywny Alfabet i można się ze mną nie zgadzać 🙂 Poza tym ja do Górala nic nie mam, jak pisałem – bardzo faceta lubię i to się nie zmienia.

  2. Goral to był wizerunek (kiedyś) jeśli chodzi o pokera, teraz jest już sporo lepszych graczy, góral powinien przekazać pałeczkę młodym głodnym wilkom. Nie zajęcie stanowiska w sprawie drastycznych zmian PokerStars i kiwanie głową ze wszystko jest ok …? WTF !?!?!

    Swietnie sie czyta Jack ten alfabet !

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.