Przy szklaneczce JD odc. 45 – Kierunek Barcelona!

0

W chwili, gdy czytacie te słowa, ja pewnie dopycham kolanem swoje walizki przed podróżą lub siedzę na lotnisku albo w samolocie. Przede mną jedno z największych wyzwań w mojej dziennikarskiej karierze – relacja na żywo z PartyPoker Millions Grand Final w Barcelonie!

Siedzę w pokerze już grubo ponad dekadę, zrobiłem w swoim życiu dziesiątki relacji, ale dopiero teraz czuję, że przyszedł dla mnie czas na wejście „do pierwszej ligi” w dziedzinie pokerowych relacji. Jeśli myślicie, że podchodzę do tego lajtowo i jest to dla mnie po prostu kolejna robota na turnieju, taka sama, jak każda inna do tej pory, to wyprowadzam Was z błędu – nie jest tak! Powiem więcej – jestem maksymalnie podekscytowany nadchodzącymi dniami i czekającą mnie pracą! Jak mawia mój bohater, król Julian – czuję przyjemne potnienie pod paszkami!

Przez długie lata przyzwyczaiłem się już do robienia relacji z dużych pokerowych eventów. Robiłem je już tyle razy, że sam nie umiałbym tego policzyć. Robiłem je na tylu portalach, że naprawdę miałbym problem, żeby zebrać je wszystkie do kupy. W samym zeszłym roku na festiwalach Poker Fever spędziłem dwa miesiące. Nie jest więc to dla mnie jakieś niespotykane doświadczenie. Jednak to, co różni dotychczasowe relacje od tej, która dopiero przede mną, to marka turnieju, jego rozmach, pule i wpisowe oraz – co chyba najważniejsze – udział największych nazwisk świata pokera. Zarówno tych zagranicznych, jak i polskich!

Do Barcelony wybierają się praktycznie wszyscy (no, prawie wszyscy) polscy gracze, którzy liczą się na pokerowej scenie. Prędzej można wymienić tych nieobecnych niż tych, którzy na pewno się tam zameldują. Jeszcze przed chwilą rozmawiałem z Frankiem, który bardzo mocno cierpi, że nie może się stawić w stolicy Katalonii, bo w Polsce zatrzymują go biznesy. Do Hiszpanii nie poleci też Jose, którego w domu trzymają sprawy rodzinne. Raczej nie zobaczymy tam też Górala, który ostatnio w ogóle się nigdzie nie pokazuje. A poza tym… Kto żyw obiera kierunek Barcelona! Lista jest długa, a nazwiska czy nicki same najlepsze!

Takie nagromadzenie polskich wymiataczy jest dla mnie czymś zupełnie nowym. Co prawda miałem już kiedyś wielką przyjemność prowadzić relację z udziałem polskiej czołówki (podczas WSOP Circuit w Gruzji) i wspominam tę relację fantastycznie (z powodów pokerowych, zawodowych, jak i towarzyskich), ale wtedy chłopaków było dosłownie kilku. Teraz szykuje się polski potop w Barcelonie i jestem strasznie zajarany, bo to będzie nowe wyzwanie w mojej dziennikarskiej karierze. Będę się starał nie pominąć absolutnie nikogo, o każdym wspomnieć, napisać, zrobić zdjęcie. Nie będzie to łatwe, bo podejrzewam totalne rozsianie polskich zawodników po wszystkich możliwych salach i turniejach, ale powinno się udać.

Ale PartyPoker Millions Grand Final to przede wszystkim gwiazdy! No i tu już mój poziom podjarania tematem wzrasta kilkunastokrotnie, bo do tej pory ze zbyt dużą ilością tych najlepszych do czynienia w pracy nie miałem (poza wspomnianą Gruzją i wcześniej WPT w Pradze), a już na pewno nie w takiej ilości w jednym miejscu! Moim prywatnym marzeniem jest napstrykać sobie całą masę selficzków z największymi tego świata (pokerowego, rzecz jasna), żeby było co wspominać na stare lata w bujanym fotelu na emeryturze, ale fajnie by było, gdyby udało się z paroma z nich zamienić kilka słów i złapać choćby pół zdania wypowiedzi do relacji. No cóż, wszystko przede mną, twardym trzeba być, może mnie wszyscy nie oleją…

Wspominałem wcześniej o tej „pierwszej lidze” i tak się właśnie czuję – jak trampkarz, któremu ktoś daje szansę występu w drużynie seniorskiej, bo podobno już się nadaje. Znacie mnie i wiecie, że mam w sobie ogromne pokłady poczucia własnej wartości, moje ego jest wybujałe jak u Phila Hellmutha (ech, szkoda, że jego nie będzie akurat!) i skromnością nie grzeszę, a mimo wszystko podniecam się jak ten wspomniany junior, gdy myślę o tym, co przeżyję przez najbliższe dni. Dla większości naszych chłopaków na miejscu będzie to kolejny występ na wielkiej imprezie pokerowej, a to ja, stary dziad, będę się czuł pośród nich jak „rookie”. Ale może to i dobrze, podobno na takim lekkim stresie się lepiej pracuje. Festiwale Poker Fever „zjadam” na miękko, to teraz przyszedł czas się trochę podenerwować.

Inna sprawa, że na miejscu będzie ogromny team ludzi, którzy przy takich imprezach pracują praktycznie na co dzień. Weźmy takiego Christiana Zetzsche z redakcji Pokernews – facet więcej mieszka po hotelach i spędza więcej godzin w samolocie niż we własnym domu, wiecznie w drodze z turnieju na turniej. Nie będę kłamał mówiąc, że poznać takiego dziennikarza będzie dla mnie sporym przeżyciem, a pewnie nawet ja będę w stanie się od niego wiele na miejscu nauczyć czy coś podpatrzyć, co przyda się w mojej pracy. Do tego cała „drużyna Party”, ludzie z innych redakcji z całego świata… Pokerowy cyrk na całego!

Nie ukrywam, że mam wielką nadzieję, że wszystko pójdzie super i nie dam ciała. Genialnie by było, gdyby jeszcze nasi chłopcy powalczyli na miejscu i zaszli daleko w jednym, drugim czy kilku eventach. Bardzo będę każdemu z osobna i wszystkim razem kibicował, ale prywatnie i tak po koleżeńsku będę szczególnie trzymał kciuki za Dimę, z którym mam bardzo fajne stosunki na linii gracz-dziennikarz, a poza tym zwyczajnie bardzo go lubię i chciałbym, żeby nastąpiło u niego jakieś przełamanie (bo tych sukcesów live coś u niego ostatnio zbyt wiele nie było). Kiedy, jak nie teraz? Sukcesy polskich pokerzystów będą również sukcesem relacji, bo przecież nie od dzisiaj wiadomo, że zwycięstwo „sprzedaje się” o wiele lepiej niż pisanie o kolejnych eliminacjach i bad beatach, nie?

Kończąc – trzymajcie za mnie kciuki, kibicujcie chłopakom, wspierajcie ich, bądźcie z nami codziennie aż do 15 kwietnia, czytajcie relację, oglądajcie streamy przygotowywane przez moich ziomków z redakcji Pokerground TV, żyjcie tym festiwalem tak, jak będę nim żył ja!

Do przeczytania już w sobotę wieczorem!

PS. A jak mnie nie będzie, to czytajcie relację z Poker Fever Cup w Ołomuńcu autorstwa mojego padawana Doro z redakcji Pokerground! Spokojna głowa, poradzi sobie nie gorzej niż ja i zapewni Wam mnóstwo pokerowych emocji! Powodzenia Doro, bądź dzielny!!

Przy szklaneczce JD odc. 44 – Bezkrólewie w krainie gamblingu

Poprzedni artykułJak dojść na pokerowy szczyt? Tłumaczy Ari Engel
Następny artykułTriton Super High Roller powróci do Czarnogóry – będzie side event w Short deck poker!