Przy szklaneczce JD odc. 30 – Za co tak naprawdę kochamy pokera?

1

„Kocham pokera!” – ile razy mówiliście to sami, albo słyszeliście to od swoich znajomych, którzy również grają? Dziesiątki, setki, tysiące razy? Jasną sprawą jest, że w pokera ciężko się gra, jeśli naprawdę nie ma się serca do tej gry. Cóż by to wtedy była za przyjemność? Ale za co tak naprawdę kochamy tę naszą grę? Postaram się dzisiaj odpowiedzieć na to pytanie w swoim felietonie.

Kasa

Oczywiście na pierwszym miejscu – niepodważalnie i na 100% – czynnikiem ciągnącym nas do pokera są pieniądze. Nie ma się co oszukiwać, nie ma co idealizować, nie ma co sobie wmawiać, że jest inaczej. Gramy w pokera dla pieniędzy, koniec, kropka. Nawet wtedy, gdy na małej domówce spotyka się pięć osób, żeby zagrać miniturniej z wpisowym 10 zł, to wygrana determinuje działania wszystkich uczestników tej gry. Zaraz ktoś powie, że można grać na play money, tylko dla zabawy itp., ale umówmy się – czy to jest naprawdę poker, który nas interesuje? Czy kogokolwiek z Was bawi gra o nic? Gra bez nagród? Wątpię…

Pieniądze są nieodłączną częścią gry w pokera, a ich ilość jest już sprawą drugorzędną, bo zależy od stawek czy kwoty wpisowego. Jedno jest pewne – każdy z nas grając w pokera chce wygrać pieniądze. Jakiekolwiek, ale oczywiście jak największe. Stąd właśnie takie emocje w fazie bubble na turniejach. Stąd właśnie „szczurzenie do kasy”. Stąd też taktyka gry „na payjumpy”, gdy jesteśmy na shorcie. Wszystko podporządkowane jest pieniądzom.

Jest też oczywiście sprawa wygranych dużych, żeby nie powiedzieć potężnych. Wygranych, które określa się pięknie „life changing money”. Skąd na świecie wziął się wielki pokerowy boom? Czy nie z wygranej skromnego księgowego w Main Evencie WSOP? Księgowego mającego na dodatek wybitnie pasujące nazwisko – Moneymaker? Ogromne wygrane pieniężne zmieniające dotychczasowe życie są marzeniem każdego, kto kiedykolwiek usiadł do pokerowego stołu. Jasna sprawa, udaje się to naprawdę nielicznym, ale fakt, że takie osoby znamy, wiemy jak zaczynały i do czego doszły, daje nam wszystkim olbrzymia motywację do gry. Bo może następnym razem będę to właśnie ja…

Emocje

Nie raz i nie dwa pisano już o tym, że nic nie da nam takiego strzału adrenaliny, jak ślicznie trafiony nuts z flopa, wygrany coin flip o wielką pulę czy cudownie spadający nam out na river. Emocje towarzyszące każdemu rozgrywanemu przez nas rozdaniu, czy to zwykłej kradzieży blindów, czy to takiemu, w którym eliminujemy przeciwnika z gry zabierając mu duży stack, są nie do opisania. Ciśnienie nam skacze, krew szybciej krąży w żyłach, z wypiekami na twarzy patrzymy na kolejno spadające karty na boardzie, czekamy na ruch rywala… Czyż nie jest to samo piękno pokera?

Nie jest przypadkiem, że za pokera bardzo często biorą się ludzie, którzy mieli wcześniej do czynienia z wyczynowym uprawianiem jakiegoś sportu. I nie ma tu już większego znaczenia, czy jest to wielka gwiazda światowego sportu czy też chłopak, który przez wiele lat ganiał za piłką w trzeciej lidze. Tym ludziom potrzebne są wciąż emocje, jakie dawał im sport. Możliwość rywalizacji, potrzeba emocjonalnych uniesień spowodowanych zmieniającą się sytuacją przy stole, wygrane i przegrane pule, pokonywanie własnych słabości czy niedoskonałości – to wszystko poker daje nam na co dzień. A my te emocje chłoniemy, nawet wtedy, gdy są one wybitnie negatywne, bo coś nie idzie po naszej myśli. Ale nawet wówczas nasza wewnętrzna walka z tiltem jest czymś, w czym możemy się zagłębić i poznawać coraz lepiej samego siebie.

Walka z ego

O znaczeniu ego w pokerze napisano już wielkie, opasłe tomy, ale nie ma co ukrywać, że to właśnie ono wciąż pcha nas ku kolejnym pokerowym wyzwaniom. Chęć pokazania swej wyższości w bezpośredniej konfrontacji z przeciwnikami napędza nas do udziału w każdej kolejnej sesji czy turnieju. Chcemy walczyć, chcemy rywalizować, chcemy wiecznie coś udowadniać, chcemy korzystać z naszej wiedzy i umiejętności. Chcemy być najlepsi, chcemy zniszczyć rywali. Poker daje nam to zawsze, wszędzie i o każdej porze dnia i nocy.

Dlaczego więc tak często powtarza się, żeby to nasze wybujałe, czasem wręcz chore ego chować podczas gry w kieszeń i o nim zapomnieć? Właśnie po to, aby chęć wygrywania za wszelką cenę nas nie zaślepiła. Rywalizacja? Tak, oczywiście! To bardzo ważny element pokera. Ale nie jest rozwiązaniem – mówiąc językiem boksu – pójście na wymianę ciosów z opuszczoną gardą, licząc tylko na to, że jesteśmy bardziej wytrzymali na ciosy niż nasz przeciwnik. Ktoś mądry właśnie o bokserach ładnie powiedział – nie ma takich, których nie da się znokautować, są tylko ci źle trafieni. W pokerze trafić nas jest o wiele łatwiej, dlatego chęć rywalizacji nie może nam przesłaniać celu, jakim jest po prostu wygrana.

Ludzie

Poker (głównie ten w wersji na żywo) jest taką dyscypliną, w której nie sposób uniknąć kontaktów z ludźmi. Będąc częstymi uczestnikami gier live wciąż i wciąż poznajemy nowe osoby, nowych graczy, nowe środowisko. Ludzie jak to ludzie, czasem są fajni, czasem są w porządku, a czasem nie mamy ochoty nawet splunąć w ich kierunku, bo uważamy ich za leszczy, frajerów i niewartych uwagi. Ale najczęściej nasze kontakty nawiązane w pokerowym środowisku kończą się przyjaźniami. I to nie tylko takimi, które pielęgnujemy jedynie podczas pokerowych wizyt w kasynie, ale takimi, które wychodzą daleko poza pokera. Jest to niewątpliwie jeden z fenomenów tej gry.

Bardzo miło jest w przerwie w turnieju mieć z kim pogadać, wymienić opinie, opowiedzieć komuś rozdanie albo zwyczajnie pożalić się na zaliczonego przed momentem bad beata. Poker daje nam możliwość spotkania w jednym miejscu i czasie dziesiątek osób, które przyszły w to miejsce w dokładnie takim samym celu co my, więc znalezienie bratniej duszy nie jest niczym ciężkim, dziwnym czy niewykonalnym. To raczej norma, standard.

W nawiązywaniu kontaktów międzyludzkich niewątpliwie pomagają również duże imprezy wyjazdowe, festiwale pokerowe, na których spotyka się ludzi z całego kraju lub wręcz z całego świata. Tam możliwość poznania kogoś bliżej jest jeszcze większa, bo po zakończonej grze wszyscy zazwyczaj i tak lądują w tym samym miejscu – w barze. A tam, najlepiej przy odrobinie elementu baśniowego, można nawiązać znajomości i przyjaźnie z ludźmi z całkiem innych kultur.

Jest też jeszcze jedna ważna cecha pokera, za którą trzeba kochać tę grę. Jest to możliwość spotkania przy jednym stole ludzi, których codziennie podziwiamy, są naszymi idolami, wzorujemy się na nich, chcemy grać jak oni. Czy jeśli ktoś gra w piłkę, to może sobie ot tak zagrać z Cristiano Ronaldo czy nawet Robertem Lewandowskim? Czy jak ktoś lubi szybkie samochody, to ma szansę ścigać się z Robertem Kubicą? Czy fan sportów walki ma szansę na sparing z bokserskim mistrzem świata w wadze ciężkiej? Raczej zwykły Kowalski nie ma takich opcji. Za to w pokerze ci ludzie są bardzo często na wyciagnięcie ręki. Jasne, może nie jest od razu prostą sprawą zagrać heads upa z Philem Hellmuthem czy usiąść przy jednym stole z Philem Ivey, ale jadąc na duży event pokerowy mamy 100% pewności, że gwiazd pokera na nim nie zabraknie i przy odrobinie szczęścia możemy usiąść z nimi przy jednym stole. A nawet tych bardziej niedostępnych możemy dorwać grając online. W tym przypadku powiedzenie „Sky is the limit” ma mnóstwo sensu.

Podróże

Jeśli już jesteśmy przy dużych imprezach pokerowych, to nie można wspomnieć o tym, jakie możliwości daje nam poker, jeśli chodzi o podróże. Zwiedzanie świata przy okazji pokerowych eventów stało się dla wielu graczy celem nawet ważniejszym, niż sam udział w danej imprezie. Ja osobiście uważam pokerowe podróże za jeden z najważniejszych czynników, za które kocham tę grę. Myślę, że nie tylko ja. Porozmawiajcie kiedyś z graczami, którym dane było pojechać na PCA na Bahamy albo na WSOP do Las Vegas i niech powiedzą, co w tym wszystkim było dla nich najważniejsze (no dobra, Pańki o Bahamy nie pytajcie…).

Wizyty na pokerowych imprezach nawet w niedalekich od Polski miejscach (Hiszpania, Portugalia, Włochy, Malta czy Francja) dają nam niepowtarzalną szansę zobaczenia wielu cudownie pięknych miejsc, odpoczynku przy pięknej pogodzie, spróbowania świetnej kuchni czy poznania lokalnych ludzi i tradycji. Ktoś powie – mam to samo, jeśli pojadę tam na urlop. Oczywiście, ale czemu nie połączyć przyjemnego z pożytecznym?

Napisałem kiedyś taki poradnik, jak zabrać się za planowanie wyjazdu na pokerową imprezę, w którym zawarłem wszystkie spostrzeżenia z wielu lat moich podróży na turnieje. Miałem nadzieję, że pomoże on wówczas wielu graczom w ogarnięciu najważniejszych problemów przed takim wyjazdem. Do dzisiaj widzę jednak wiele błędów, jakie popełniają nasi gracze. Jest to – tak mi się wydaje – jeden z powodów, dla których wielu z nich nie umie czerpać z każdego wyjazdu pełnymi garściami. A wszystkie wyjazdy na pokerowe festiwale powinny być dla graczy niezapomnianą przygodą, wartą wspominania przez lata. Pamiętajcie o tym, a jeszcze bardziej pokochacie pokera!

Aktywność umysłowa

Podejmowanie pokerowych decyzji można określić jako „zwiedzanie własnego mózgu pod presją czasu”. W krótkim czasie musimy przemyśleć mnóstwo elementów gry, aby podjąć taką decyzję, która może zawarzyć na naszych losach w rozdaniu czy nawet turnieju. Na szybko liczymy ilość outów, oddsy, zastanawiamy się nad ruchami przeciwnika, analizujemy jego wcześniejszą grę, zastanawiamy się nad jego i swoim imagem na stole, przypominamy sobie znane strategie i zagrania. A wszystko to w ciągu kilku, może kilkunastu sekund.

Utrzymanie swojego mózgu w ciągłej gotowości do działania jest jednym z najważniejszych argumentów przemawiających za tym, aby grać w pokera. Ciągła aktywność naszych szarych komórek powoduje, że nawet w zwyczajnym życiu jesteśmy bystrzejsi, bardziej skoncentrowani, szybciej reagujemy. To tak samo, jak z utrzymaniem dobrej formy fizycznej i koniecznością podbiegnięcia 200 metrów do odjeżdżającego z przystanku autobusu – jeden dobiegnie i nawet się nie zmęczy, a drugi postoi i poczeka kolejne 20 minut na następny, bo po 50 metrach złapie go kolka i skurcz…

Zauważyliście, że pokerzyści w zdecydowanej większości bardzo lubią najróżniejsze gry? Karciane, logiczne, planszówki? Nie ma w tym nic dziwnego, wciąż bowiem próbują utrzymać swoje zwoje rozgrzane i szukają innych umysłowych uciech, niż tylko gra w pokera. Stąd też taka popularność wielu innych odmian pokera, jak choćby „chińczyk” czy „tajczyk”, w które można grać w zasadzie wszędzie i z każdym. My po prostu lubimy myśleć, zastanawiać się, kminić, rozwiązywać problemy! A wszystko dzięki pokerowi właśnie!

Marzenia

Na koniec rzecz niesłychanie ważna, argument ostateczny, element stały i niezmienny – wszyscy mamy marzenia! I każdy z nas chce, aby to dzięki pokerowi się one spełniły! Każdy z nas zna historie pokerowych „one hit wonder” i nawet, gdy śmiejemy się z pokerowych dokonań takiego Jamiego Golda, to i tak każdy z nas chciałby być na jego miejscu. Każdy chciałby być na miejscu Dominika Pańki wygrywającego PCA. Każdy z nas chciałby wygrać Sunday Million. Mamy marzenia. I to nie tylko te pokerowe.

Ktoś może marzyć o spotkaniu z Philem Hellmuthem, ktoś inny chciałby zagrać na WSOP, jeszcze kolejny chciałby odwiedzić kasyna w Macau i pograć tam legendarne cashe. Jeszcze ktoś inny chciałby sobie kupić po prostu nowy rower, a umożliwić mu to może wygrana w pokerowym turnieju. Marzeń nie ma co selekcjonować lub dzielić na mądre lub głupie, małe czy duże. To są marzenia i są od tego, aby je spełniać. Sami jesteśmy kowalami własnego losu i każdy z nas sam pracuje na realizację swoich pragnień. I każdy z nas wierzy, że poker pomoże nam być bliżej celu. Inaczej byśmy w niego nie grali.

Zastanówcie się sami ile każdemu z nas dał poker. Nie chcesz pracować w korporacji po kilkanaście godzin na dobę i mieć za szefa jakiegoś frajera, któremu musisz się codziennie kłaniać w pas i udawać, że go podziwiasz? Grasz w pokera, bo to daje wolność i niezależność, brak władzy nad sobą, dowolność w wyborze miejsca i czasu swojej pracy. Czy jest coś piękniejszego? Dla wielu to marzenie, do którego dąży i wielu z pewnością je spełni.

Chcesz zwiedzić świat, zobaczyć wiele pięknych miejsc, poznać mnóstwo ciekawych ludzi? Grasz w pokera! Chcesz się samorealizować, walczyć ze swoimi słabościami, doskonalić się? Grasz w pokera! Chcesz zarabiać więcej niż kasjerka w Biedronce lub magazynier w Lidlu? Grasz w pokera! Spełniasz marzenia, o których nawet sam już dawno nie myślałeś.

Kochajmy więc pokera. Poznawajmy jego kolejne walory, piękne strony, doceniajmy pozytywy. To nasza gra, to jest to, co kochamy robić. I niech nikt nie śmie mówić nam, że jest inaczej.

Poprzedni artykułPokerowa kartka z kalendarza – Dima Urbanowicz wygrywa cztery turnieje na EPT Malta (27 marca)
Następny artykułWSOPC Campione – Andrea Benneli zwycięzcą, Grzegorz Grochulski szósty!

1 KOMENTARZ

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.