Czy pokerzysta może iść na emeryturę? Stwierdzenie tego typu jest dość dziwne, bo jak może zostać emerytem ktoś, kto tak naprawdę nie pracuje? Oczywiście, poker może być pracą, zawodem, źródłem utrzymania, ale wszyscy wiemy doskonale, że nie jest to praca pięć dni w tygodniu po osiem godzin.
Osobiście uważam, że gra w pokera to nie do końca praca. To raczej styl życia, na jaki decydujemy się w związku z naszą pasją, jaką jest gra w tę grę. Takie „przyjemne z pożytecznym” – robimy to, co kochamy, a przy okazji zarabiamy na tym pieniądze (no dobra, lub je przegrywamy, ale rozpatruję wariant optymistyczny). Myślę, że prędzej można pokerzystę określić jako freelancera – robi co chce, kiedy chce, jak chce. Nikt nie ma obowiązku grać sesji online, nikt nikomu nie każe jechać na turniej na drugi koniec Europy, nie ma obowiązków, nakazów. Wolne życie, a w nim poker.
Właśnie dlatego tak wiele osób decyduje się na takie rozwiązanie i taki styl życia. Wolność! Pamiętam moment, w którym sam „przeszedłem na zawodowstwo” (jak głupio to teraz nie brzmi) – pracowałem wówczas w firmie windykacyjnej, a moją szefową została jakaś młoda gówniara, która o tej pracy wiedziała tyle co nic, a ja ze swoim kilkunastoletnim doświadczeniem w tym zawodzie wciąż musiałem jej udowadniać, jak się myli w swych decyzjach. Nie byłem w związku z tym jej ulubieńcem, co pokazywała na każdym kroku. Ja z kolei walczyłem już od jakiegoś czasu z powodzeniem na stołach pokerowych w kasynie w Hyatcie i któregoś dnia miarka się przebrała, pieprznąłem wypowiedzeniem na stół i więcej się w pracy nie pojawiłem. Postanowiłem żyć z gry w pokera. Najmniej szczęśliwa była wtedy moja żona, bo przecież traciłem regularną (i bardzo dobrą) pensję, a poświęcałem się czemuś, co nie było sprawą pewną, bo nikt wygranych nikomu w tej grze nigdy nie zagwarantuje. Ale ja wreszcie nie miałem nikogo nad głową, sam sobie byłem sterem, żeglarzem i okrętem. I pokochałem to natychmiast!
Przez wiele lat słuchałem komentarzy pod swoim adresem (głównie pod moim blogiem), jakim to nie jestem donkiem, dawcą, słabym graczem i tego typu torbiarzem. Oczywiście wtedy mnie to bolało, bo nie uważałem się za jakiegoś ultra słabego gracza i starałem się za wszelką cenę pokazać wszystkim, że grać w pokera jednak potrafię. Umówmy się jednak, że poziom pokera w tamtym czasie nie był u nas w kraju zbyt wysoki, więc i wygrywanie pieniędzy w kasynach w Hyatcie czy Hiltonie nie było specjalnie trudne. Prawdziwe pokerowe umiejętności Polaków dramatycznie obnażały jednak nasze występy na turniejach międzynarodowych, jak choćby EPT czy Unibet Open, gdzie wszyscy dostawaliśmy regularne baty. Tak, wszyscy. Nie tylko ja, wszyscy. Dopiero po kilku latach walk nasi gracze zaczęli odnosić pierwsze sukcesy za granicą i były to tak sensacyjne przypadki, że pisało się o nich wielkimi literami i grubą czcionką na pokerowych portalach. Dobrym graczem nie był więc ten, który tam wygrywał, tylko taki, który w ogóle tam wystartował.
Na naszym podwórku dało się jednak z gry żyć, na dodatek żyć całkiem godnie. Od momentu, gdy rzuciłem pracę na początku 2007 roku aż do końca 2011 roku żyłem z pokera. Grałem w zasadzie codziennie i choć zdarzały się okresy bolesnych downswingów, to jednak miałem co włożyć do przysłowiowego gara, na grę, na wyjazdy. Czasem w słabszych chwilach trzeba było pożyczyć parę złotych „na ruchy”, ale generalnie pieniądze z tego były, na dodatek niezłe. Pule w turniejach w Warszawie były naprawdę zacne, bo wtedy normalną rzeczą był cotygodniowy turniej za 880 zł czy festiwale z Main Eventami po 2-3 tysiące złotych wpisowego. Wystarczyło tylko coś z tego wygrać.
Oczywiście sporo zmieniło wejście ustawy hazardowej w 2010 roku. Najpierw totalna kasacja gier w kasynach na kilka miesięcy, potem pojawienie się turniejów z kosmicznym podatkiem od wygranych, brak cash games… Trzeba było więc jeździć, aby dalej grać. Prawie dwa lata spędziłem więc praktycznie poza domem oraz grając online. W grudniu 2011 roku coś we mnie jednak pękło… Po sromotnych batach na Unibet Open w Rydze praktycznie z dnia na dzień podjąłem decyzję o odejściu z pokera. Miałem dosyć wyjazdów, hoteli, podróży, atmosfery, środowiska, ludzi. Miałem dość pokera!
Dlatego wcale nie dziwią mnie teraz pojawiające się coraz częściej informacje o „pokerowych emeryturach” kolejnych graczy, nawet tych, ze światowej czołówki. Holz, Coimbra, Kyllonen to tylko ci z ostatnich tygodni. A przecież i na naszym podwórku zniknęło sporo graczy, o których jeszcze niedawno było głośno i wszyscy mówili o ich sukcesach.
Czym spowodowane są te odejścia od pokerowych stołów? Z własnego doświadczenia wiem, że powody mogą być właśnie takie, jakimi kierowałem się ja. Przesyt. Gdy człowiek spędza 90% swojego życia przy pokerowym stole, w podróżach, w hotelach, to w pewnym momencie – choć brzmi to nawet trochę absurdalnie – ma ochotę po prostu posiedzieć w domu i zostawić to wszystko za sobą. Głównie wtedy, gdy w tym domu czeka rodzina. Dzięki pokerowi zwiedziłem prawie całą Europę i już nawet nie kręciło mnie wtedy, żeby wyjechać w kolejne piękne miejsce, do kolejnego pięknego hotelu, aby zagrać w kolejnym fantastycznym kasynie. Zdecydowałem się na „pokerową emeryturę”, gdy nikt o takim rozwiązaniu nawet wtedy nie myślał. Wkrótce potem zająłem się swoim wydawnictwem i na dłuższy czas kompletnie zapomniałem o pokerze.
Oczywiście na moją decyzję wpłynęła również mocno ustawa i fakt, że po prostu w kasynie nie dało się już normalnie zarabiać. Podatek zabrał nam możliwość życia z gry, brak cash games nas dobił, nie było czego zbierać. Gdy po dwóch latach wróciłem do – już amatorskiego – grania widziałem wszystko świeżym wzrokiem, patrzyłem na pokerowe środowisko już zupełnie inaczej, niż w czasach, gdy sam codziennie grałem. W ten sposób patrzę chyba na nie do dzisiaj. Widzę graczy, którzy na siłę starają się wygrać w long runie w kasynie w Warszawie, co jest praktycznie niemożliwe, bo codziennie 25% puli nagród idzie praktycznie do śmieci. Oczywiście, można wygrać turniej czy nawet kilka i być przez chwilę na plusie, ale wariancja i tak zadba o to, żeby nie potrwało to zbyt długo.
Czy pokerzysta może iść więc na emeryturę? Jak widać może. Można po prostu zrezygnować z takiego życia na rzecz innego, zupełnie odmiennego, dla wielu nawet do tej pory nieznanego. Jasną sprawą jest, że najłatwiej zrobić to w chwili chwały i glorii, z milionami dolarów na koncie, jak zrobił to Fedor Holz (choć ta jego emerytura to dla mnie abstrakcja – za dobry jest, by z tego zrezygnować). Trudniej jest jednak powiedzieć sobie „dość”, gdy po prostu przed samym sobą należy przyznać się do porażki. Uświadomić sobie, że poker nie jest i nie będzie tym, o czym się marzyło. Nie przyniesie nam milionów dolarów na konto, nie zostaniemy graczem światowej czołówki, a na największych pokerowych festiwalach nie będziemy gwiazdą pierwszej wielkości. Trzeba przełknąć tę bardzo gorzką pigułkę i zdać sobie sprawę z własnych słabości i niedoskonałości.
O tak, to jest cholernie trudne, gwarantuję Wam. Wiem, bo to przerobiłem. Ale wiecie co w tym wszystkim było najcięższe? To, że musiałem sam sobie uświadomić, że nigdy do pokera nie przyłożyłem się jak do prawdziwej pracy. Musiałem sam sobie wmówić, że poker wymaga poświęceń, na które mnie po prostu nie stać lub są nie dla mnie. I na całe szczęście uświadomiłem to sobie w najlepszym momencie. Teraz jako emerytowany gracz mogę z czystym sercem pisać o innych jako wciąż aktywny zawodowo pokerowy dziennikarz.
Podoba mi się JD, że nie uważasz pokera za pracę. Istotnie poker pracą nie jest i być nie może choć może być zdecydowanie sposobem na życie. Nawet bardzo wygodne życie.
Czy to takie rzeczywiście wolne życie jak piszesz na początku to mi się nie wydaje. Sam później zauważasz czym stał się dla Ciebie poker i ile obowiązków nałożył po wejściu w życie ustawy hazardowej. Gdy mamy rodzinę to „wolne życie” kończy się nam wraz z rachunkami i zobowiązaniami.
Na koniec nie bardzo zauważyłem, w którym momencie przeszedłeś na pokerową emeryturę 😛 Sam fakt kończenia w życiu pewnego zawodowego etapu nie oznacza od razu, że jesteśmy na emeryturze. Emerytura od pewnego zajęcia to możliwość korzystania z owoców tego zajęcia bez konieczności zajęcia się czymś innym. Nie oznacza, to wcale, że zająć się czymś innym nie możemy. Ale nie powinno być to dla nas obowiązkiem. Z Twojego tekstu wynika (mogę się mylić), że nie bardzo mogłeś sobie pozwolić na życie z pokerowych owoców. W takim kontekście każdy mógłby mówić, że przechodzi na jakąś emeryturę tylko dlatego, że zmienił swój zawód itd.
Detross, napisałem to dość wyraźnie 🙂 Myślisz, że za co zakładałem wydawnictwo książkowe? 🙂
@JD: A jakie masz głośne nazwiska w portfolio swojego wydawnictwa? 🙂
Mona, jeśli uważasz choć przez pół sekundy, że umiesz pisać i kogoś w ogóle obchodzi co masz do powiedzenia to się nadajesz naprawdę do lekarza, ale raczej psychiatry niż psychologa. Jesteś denna, bredzisz, mądrzysz się bez celu i bez sensu, a komentarze płodzisz idiotyczne. Odejdź i nie wracaj, męcz dalej Lisa
Patrzę o nowe komentarze! Nie to tylko spam Lisa. Przestań pod każdym postem pisać 10tki komentarzy bo rzygać się chce .
WOW! Ty naprawdę masz nie równo..
Najbardziej mnie rozbawiło „dzieciaku”, rozumiem że coś masz z tego. Ale dzięki że mnie tak odmłodziłaś(chociaż pewnie bym mógł być Twoim Ojcem)
Komentarze Mony zostały usunięte i jest to ostatnie ostrzeżenie (po raz kolejny). Posądzanie kogoś o zorganizowane grupowe krucjaty przeciwko Tobie nie nadaje się nawet do rozsądnego skomentowania, tym bardziej, że mieszasz w to wszystko nowego członka redakcji, który zaczął pisać u nas tydzień temu, a nie miał nawet wcześniej konta na PT.
Nie interesują nas Wasze przepychanki, ale z pewnością nie będziemy tolerować spamowania w czystej postaci, jakie tu w komentarzach uprawiają niektóre osoby.
Przepraszam pokertexas-ie,czy tam obojętne kto to napisał w imieniu redakcji . Obiecuję poprawę i jednocześnie proszę ,żeby te zasady obowiązywały wszystkich(w tym nadmanganian potasu),a … że wyszedł z tego tzw. spam to; nie moja wina,że musiałam odpowiadać na niektóre zarzuty kilku osobom . Dlatego wyszło jak wyszło i było mnie „pełno” w tych komentarzach .
Jeszcze parę słów odnośnie wczorajszej nocy . Na początek chcę przeprosić nowego członka redakcji Spear . Bardzo przepraszam .
Co do wpisu Jack, wiele razy o tym mówiłem, kiedyś średni gracze zarabiali więcej niż obecnie czołówka, rb były często po 80% i do tego pokerroomy rozdawały wiele rzeczy za free. Pozdrawiam tych którzy podniecają się obecnymi turniejowcami ale ich lifetime to ja w miesiąc na i4poker robiłem:)
Chyba nie czytasz ze zrozumieniem (bez obrazy). Napisałem jakie czynniki mogłyby być powodem zakończenia gry:
– psycholog widzi, że ktoś się nie nadaje i opiniuje, że lepiej niech ktoś zajmie się czymś innym
– psycholog uważa za chorobę i kieruje na leczenie
To drugie było raczej w formie żartu. Co nie zmienia faktu, że wszystko prowadziłoby do tego, co mamy w obecnym stanie faktycznym. JD grał, ale już dał sobie z tym spokój. Czyli summa summarum można było sobie darować kilka lat gry i złudnych nadziei na miedzynarodową karierę prosa i miliony na koncie. JD na pewno nie żałuje tego wszystkiego, ale tutaj już nie o to się rozchodzi. Chodzi o to, że nie jest tak jak piszesz, bo psycholog mógłby jak najbardziej przyczynić się do zakończenia lub w ogóle nie rozpoczynania kariery. Ty uważasz, że psycholog zupełnie zbędny.
Tak,w tym przypadku uważam,że jest zbędny,bo … najlepszym psychologiem dla niego jest on sam – czyli JD.
JD sam wie najlepiej co dla niego jest najlepsze,ale znając różne przypadki z podobnych sytuacji,to mam nadzieję,że kiedyś powróci do czynnego zawodowego(lub półzawodowego)grania, a co do tego psychologa to już Ci nie odpowiem,bo widzę,że nie ma sensu – sorry .
Nie odpowiesz, bo pewnie nie wiesz co to ciąg przyczynowo-skutkowy. To wszystko co tutaj piszemy zawiera się w logiczną całość. Dlatego nie można wyrywać psychologa z kontekstu. I apelowałbym jednak o wzniesienie się na trochę wyższy poziom abstrakcji, bo widzę że zbyt mocno trzymasz się przykładu JD. A to trochę zaburza obraz ogólny, który dotyczy kończenia kariery też przez innych. Każdy przypadek jest trochę różny.
JD wie najlepiej co jest dla niego dobre, ale jednak nie przewidział, że kariera jego będzie krótka i dość bolesna w skutkach. A mógł sobie tego oszczędzić, gdyby wiedział, że przez np. lenistwo będzie konkurował tylko z polskimi zawodnikami. A na międzynarodowe wody wypłynie i zatonie, bo będzie miał zbyt małe umiejętności. Wiele powodów jest tego dlaczego nie gra i które samemu jest czasem trudno wychwycić. Bo ludziom brakuje zazwyczaj dystansu i spojrzenia na siebie trochę z boku. Coś jak z korektą własnych tekstów, gdzie trudno wychwycić błędy. Znamienne też jest to, że JD dłużej udziela się w sprawach pokerowych niż trwała jego cała kariera prosa…
Tak jak Ci już wcześniej napisałam,to; odpowiedzi na te Twoje wszystkie pytania poszukaj raczej u psychologa,któremu możesz nawet podsunąć ten artykuł do przeczytania i wtedy Ci z pewnością odpowie na nurtujące Twój umysł pytania związane z decyzją jaką podjął JD o zakończeniu kariery.
Ja „niestety” nie jestem psychologiem nikogo z was (JD,czy też Twoim),tylko przedstawiłam mój punkt widzenia z którym oczywiście możesz się nie zgadzać . Masz do tego prawo,ale … uszanuj też moje zdanie … to,tyle … i na razie przerwa w komentarzach, bo teraz są skoki narciarskie(90% szans medal – mam nadzieję,że będzie złoto :D)
„Ochłonęłam” już po bezapelacyjnym zwycięstwie naszych skoczków i patrząc na dzisiejszy „nieurodzaj” komentarzy, to napiszę tylko „parę” słów małego podsumowania ; Fajnie,że można było wreszcie podyskutować na wyższym poziomie,czyli bez hejtu;nawet gdy większość komentarzy pochodzi od czytelnika mającego sugerujący nick,czyli hejter .Fajnie też,że wszyscy doceniamy swoje racje,które przedstawiliśmy i uzupełnialiśmy się w naszych komentarzach . Tu piszę przede wszystkim o JD(autorze),hejterze,JP,art134 i moją skromną osobą – nie zapominając również o Stanko i t.d-CK(czyli samego Bena Afflecka?, chyba tak) … Merytorycznie coś więcej do komentarzy mógłby dodać tylko psycholog(sportu) .
Na koniec tego tematu(trochę o mojej nieskromnej osobie)to; … pisałam te moje komentarze bardzo delikatnie,bo po prostu nie chcę dłużej krzywdzić ludzi i … mogę też pisać bardziej ofensywnie z lekkim dodatkiem hejtu,ale znając swoje możliwości(pisarskie),to naprawdę nie chcę pozostawiać w moich komentarzach jedynie … „zgliszcz i popiołu” po moich”rywalach” z którymi mam przyjemność(a niekiedy nieprzyjemność) wymieniać zdania … tak na marginesie to parę razy „upolowałam” samego Lisa (T.) na twitterze,gdzie po moich komentarzach śmiała się z niego prawie”cała” Polska – ale, … czego się nie robi dla chwili „sławy” 😀 .
ohhh jaka jestem nieskromna i to taka wada(ta nieskromność),którą muszę kiedyś zacząć „leczyć” – tak(muszę leczyć) i być może … wizyta u psychologa to jedno z wyjść,co do tej mojej nieskromności … tylko zastanawiam się którego mam teraz wybrać ;sportowego,czy normalnego … chyba rzucę monetą – … napisałam to bez żadnego sarkazmu w Twoją „stronę” hejter . Masz swoje rację,które szanuję …
Ale Ty nie potrafisz zrozumieć, że psycholog sportu to nadal psycholog? Dlatego nawet jeśli psycholog będzie uważał pokera za chorobę hazardową, wyjdzie na to samo. Nie miałby JD problemu z pokerem, bo specjalista by mu to obrzydził i wysyłał na terapię xD
A poważnie pisząc to może i dobrze się stało, że nie gra profesjonalnie. Ma spokój z psychologami, terapiami, ustawami hazardowymi i zmuszaniem się do gry, aby zarobić na życie. Gra rekreacyjnie i dobrze mu z tym.
Ale Ty też nie potrafisz zrozumieć,że psycholog sportu nie ma nic wspólnego z leczeniem tego typu przypadku(czyli decyzji jaką podjął JD o przedwczesnym zakończeniu kariery),bo to już jest zupełnie inna „bajka” .
Zresztą widzę,że już zaczynasz mylić pewne fakty napisane w artykule JD .
Na koniec,to radzę Ci się udać do samego źródła,czyli do … psychologa(obojętne jakiego – sportowego,czy normalnego) i być może on wyjaśni Ci pewne sprawy – … bez obrazy .
@JD: Obecnie bez grania przed monitorem świat pokerowy nie istnieje. Dlatego nie ma już mowy o rozłączaniu tych dwóch sfer (live, online). To jest jedność. Można sobie odpuścić jedno albo drugie, ale nowoczesny pokerzysta liźnie obydwa rodzaje gier i bedzie to naturalne, czy tego chce czy nie.
JD to nie jest ktoś nieznany, ale osoba rozpoznawalna, bo to człowiek aktywny i wszedzie go pełno. Dlatego jego historia ma o wiele większą siłę oddziaływania niż kogoś innego. Dlatego jego niepowodzenia z grą będą jednak w niekorzystny sposób rzutowały na podejmowane decyzje przez ludzi. Ci co już w miarę ogarniąją mogą się zniechęcić i też myśleć, że nie warto i lepsza emeryturka. Każdy kiedyś dochodzi do miejsca w ktorym był JD i zamiast radzić jak przezwyciężyć niemoc, dajemy rady typu „teraz mam lepsze życie”. A świeżaki to zupełnie inna sprawa, których raczej nie miałem na myśli.
A odnośnie świadomej gry, to pełna zgoda. Z takiego narybku będzie na pewno więcej wartościowych graczy, którzy będą sobie dobrze radzić. Może nie wszyscy będą mieli mistrzowskie umiejętności, ale będą dobrymi rzemieślnikami pokerowymi i spokojnie zarobią na chleb. Będzie też wtedy o wiele mniej rozczarowań i niedomówień. A to bedzie wpływało ogólnie na zdrowszą rywalizację, bez toksycznej atmosfery. Każdy będzie wiedział, że „widziały gały, co brały”.
Znaczy się to jest do JP a nie JD xD
W Polsce wlasciwie nie ma innej mozliwosci, bo nie pograsz sobie live praktycznie nigdzie poza kilkoma miejscowkami w najwiekszych miastach. Jest w ogole jakis regulars grajacy live w Polsce i odnotowujacy dlugoterminowe wyniki na plus?
Faktycznie kilka osob moze sie zniechecic, ale JD nie jest juz raczej wzorcem pokerowego pro i gwiazda pierwszego formatu. Duzo wieksza inspiracja do gry dla przecietnego gracza jest teraz Urbanowicz albo Panka. Jack to raczej kopalnia pokerowych historii i pierwszy kronikarz polskiego pokerowego srodowiska. Naturalnie moge sie mylic, bo to tylko moje subiektywne spojrzenie :).
Poza tym nikt nie wymaga od 40-letniego pilkarza brylowania na boisku, natomiast z przyjemnoscia poslucha roznych historii z czasow jego swietnosci albo komentarza o jakims meczu :).
Fajnie, ze takie teksty sie pojawiaja, bo w polskich mediach pokerowych panuje dogmat propagandy sukcesu. Troche kolorowania rzeczywistosci nie zaszkodzi, ale kilka szczerych do bolu slow raz na jakis czas jest bardzo wskazane. Chociazby dlatego, ze jednak wiekszosc pokerzystow nie wygrywa kasy i przynajmniej widza, ze inni tez miewali gorsze okresy.
Monia dostała ode mnie odpowiedź, jak można zaradzić na kłopoty z grą live. Czechy stoją otworem i czekają na polskich pokerzystów. A co do reszty to świetne podsumowanie naszej dyskusji 🙂
Cenię sobie Wasze opinie panowie i bardzo mnie cieszy ciekawa dyskusja pod tym tekstem. Jakby kto na to nie patrzył – moim zamiarem nie było zniechęcanie kogokolwiek do gry, a raczej podniesienie świadomości, że obecnie poker jest zupełnie inny niż kilka lat temu i wymaga dużo większej pracy nad samym sobą. Czuję, że nie będzie to mój ostatni tekst w tym temacie 🙂
Dlatego pytam, żeby jednak dowiedzieć się u źródła. Poza tym aż tak dużą abstrakcją to nie jest i można jednak wiele rzeczy wywnioskować. Osoba z talentem i determinacją byłby nie do ruszenia. U JD jak widać zabrakło tego drugiego. A to są podstawy w pracy psychologa sportu, który – każdy jeden – powie, że barierą do osiągnięcia celu/sukcesu jest lenistwo oraz nasze ego. Wystarczyło odpowiednio wcześnie zasięgnąć rady eksperta i klękajcie narody 😉 Nawet teraz uważam, że nie byłoby za późno. Wszak w pokera na wysokim poziomie można grać do późnej starości.
Poza tym piszesz o tym że poker to nie wszystko i wiąże się to z wyrzeczeniami. Ale tak jest wszędzie. Zapominasz także, że jest wielu mistrzów posiadających udane życie rodzinne, mających dzieci (np. Victoria Coren Mitchell). I jednak potrafią wszystko ogarnąć. Czyli wystarczy mieć priorytety i umieć dobrze zarządzać czasem. I chyba najważniejsze – nie przesadzać. Zrównoważone życie to jest to: dwa turki w roku (EPT i WPT) dałyby radę i odpuścić sobie grindowanie w Sieci.
Trochę kochany przesadzasz z tym brakiem determinacji, na którą składa się więcej czynników niż opisałeś . Zapomniałeś dodać moim zdaniem główny czynnik,który wpłynął na decyzję JD i wielu polskich graczy odnoszących w tamtych czasach mniejsze lub większe sukcesy .
JD pisze : „Oczywiście na moją decyzję wpłynęła również mocno ustawa i fakt, że po prostu w kasynie nie dało się już normalnie zarabiać. Podatek zabrał nam możliwość życia z gry, brak cash games nas dobił, nie było czego zbierać” , … – dla mnie jest to główny powód,reszta,to są tylko „dodatki”,które oczywiście mają również jakieś znaczenie,ale już w mniejszym stopniu .
Poza tym h3jter napisałeś swój komentarz tak,jakby JD(któremu nic nie ujmuję,oczywiście) był pokerową gwiazdą pokroju,wymienionego wyżej Fedora Holza, … no właśnie Twój komentarz bardziej pasuje do niego(F.Holza – … choć ta jego emerytura to dla mnie abstrakcja – pisze:JD) .
Z niektórymi stwierdzeniami(czy przypuszczeniami),może się trochę z Tobą zgodzę,ale ten Twój psycholog raczej tutaj nie pasuje,czyli do pokera . Moim zdaniem to „poroniony pomysł” i pokerzysta nie może w żadnym stopniu iść do psychologa,bo to przyniosłoby może „opłakane skutki” w postaci całkowitego „wyleczenia” z … pokera (uzależnienia) .
@Mona: Tak, największym problemem może być kijowa ustawa, która banuje całkowicie z publicznej przestrzeni pokera. A to w dłuższej perspektywie ma opłakane skutki dla całego ekosystemu i dosłownie wszystkich graczy. Jednak mamy na południu piękny i cywilizacyjnie lepiej rozwinięty kraj, ktory nie robi takich problemów. Chodzi oczywiście o Czechy. I żeby być uczciwym należało też o takiej ewentualności wspomnieć. Że nie chciało nam się tam jechać, żona broniła, a pies kocha skwerek w ktorym robi kupę i dlatego nie zdecydowaliśmy się na wyprowadzkę. Tylko to są już sprawy w niewielkim stopniu związane z pokerem. Dlatego jak to mowi stare przysłowie „złej baletnicy…”.
A odnośnie psychologa to ważne jest słowo „sportu”. Bo taki psycholog nie jest po to żeby nas zniechęcać, ale właśnie dać nam impuls do działania, eliminując wszystkie przeszkody które w nas tkwią. Psycholog sportu pracuje ze sportowcami, a wiadomo że sport wyczynowy (profesjonalny) mało ma wspólnego ze zdrowiem. To jest bardziej nałóg, ktory objawia się tym, że mamy mus zdobywać medale i bić rekordy. A tam nikogo nikt nie powstrzymuje. A częste wpadki dopingowe sugerują nawet, że powinno się wygrywać za wszelką cenę. Poza tym poker to uzależnienie jak wszystko inne w życiu. Jakoś nikt nie robi problemu, gdy ktoś jest pasjonatem wspinaczek lub układania kostki Rubika na czas.
Oczywiście h3jter masz całkowitą rację z tymi uzależnieniami,które są wszechobecne w naszym życiu(zresztą już o tym kiedyś pisałam) . Dla mnie również jest bliżej pokerowi do sportu niż twardego hazardu, tylko ten … psycholog.
Do tych Czech to; – oczywiście też się z Tobą zgadzam .
Przyczepiłam się tylko do tych części komentarzy odnoszących się do JD, które mogą być również skierowane do setek jak nie tysięcy pokerzystów mających podobne dylematy ,a zatem podobny życiorys .
No ale co z tym psychologiem. Wytłumacz, bo nadal nie łapię 😛 Że nie ma takiego zawodu „psycholog sportu”? Czy nieprzydatny do pokera czy co?
Nie pisałam o sporcie,tylko o pokerze .
W naszym środowisku(pokerowym)psycholog bardziej kojarzy się z walką z różnymi rodzaju uzależnieniami,w tym uzależnieniem od pokera . Dlatego dla mnie to poroniony pomysł i nie słyszałam jeszcze o takiej pomocy psychologa skierowanej do pokerzystów(być może taka jest – nie wiem),którzy mieli podobny powód przerwania kariery pokerzysty jak JD .
Kochany tak naprawdę,to możemy cały czas „przerzucać” się argumentami,które i tak nic nowego nie wniosą …,a tak na koniec to zmień nick,bo hejter raczej nie pasuje do Twoich komentarzy(które są napisane jak … nie hejter,czyli ładnie) .
Aa o to chodzi. Psycholog sportu wnet wyczułby u JD predyspozycje i pewnie odradziłby na samym początku ścieżkę pokerową i zasugerował od razu karierę przedsiębiorcy. (np. w branży wydawniczej). Wtedy nie musieliby już wynajdywać innych powodów odejścia od pokera, bo od początku byłoby wiadomo co i jak 😉
Za wcześnie Cię pochwaliłam hejter 😀 … chyba (…,a tak na koniec to zmień nick,bo hejter raczej nie pasuje do Twoich komentarzy(które są napisane jak … nie hejter,czyli ładnie) .
„Idzie”Ci coraz gorzej z tym pisaniem(bez obrazy) i … zrozum,że ja cały czas pisałam o psychologu,a nie o psychologu sportu,którego „podkładasz” cały czas pod pokera . Sorry hejter,ale musiałam to napisać – ,lecz bez obrazy,bo … lubię Cię,tak jak zresztą lubię wszystkich na portalu … pomimo różnicy zdań i przekonań …
Czyli dałeś za wygraną, a to przez lenistwo i brak dostępnych materiałów szkoleniowych? Dobrze rozumiem? Czyli jednak pokerzystą rasowym nie byłeś, bo taki nie oddałby pola, dopóki nie osiągnąłby założonych przez siebie celów. Zwłaszcza, że zaczynałeś – jak sam wielokrotnie pisałeś – jako jeden z pierwszych w Polsce. Czyli miałeś profit już przez sam fakt pierwszeństwa. I nie potrafiłeś tego wykorzystać. I nie jest to wycieczka do Twojej osoby, ale próba zrozumienia sprawy. Co takiego się dzieje, że młody skądinąd JD odpuszcza, a stary dziadek Brunson (i wielu jemu podobnych wiekiem) po dziś dzień gra i odnosi sukcesy w pokerze?
I nie zrozumiesz.
Brawo JD. Trzeba mieć jaja żeby zarządzać swoim życiem.
Gra w pokera to nie wszystko. Tak jak sportowcy wszyscy spędzają ponad 300dni w roku poza domem, ale przychodzi ten czas ten wiek że człowiek myśli już o innych rzeczach, szczególnie Ci którzy mają kochające rodziny. Bo Ci którzy są sami(nie mylić z samotni) zawsze mają kolesi z którymi pozostaję im wyjść tylko na browar.
Dobry tekst, ale trochę zniechęcający początkujących. No bo jak ma ktoś zacząć grać na poważnie, jak nawet taki JD nie dał rady i zrezygnował 😀 Dlatego na PT powinieneś rozpływać się w zachwytach nad życiem pokerzysty i wstawiać jak najwięcej linków polecających. Wtedy każdy będzie zadowolony: Ty bo portal będzie się miał za co rozwijać, a nowi nie zniechęcą się i będzie dopływ świeżej krwi. Jednak nie, postanowiłeś po raz kolejny „stanąć okoniem” i napisać jak to naprawdę wygląda. I teraz każdy bije się z myślami odnośnie zostania zawodowcem. Mają dylemat moralny – czy aby na pewno dadzą radę. Zasiałeś ziarno niepewności. A to jest coś najgorszego u pokerzysty. Następnym razem poproszę odtrutkę i tekst jakiegoś życiowego optymisty. Bo z takim podejściem jakie masz, trudno zdobywać wyżyny i myśleć o czymś więcej. I tutaj chyba leży największy problem. Brak żelaznej psyche, która jest konieczna do tego zawodu. Czyli chyba minąłeś się z powołaniem 😉
Dodam jeszcze opinię odnośnie pokerowych emerytów, że coraz ich więcej i więcej. Według mnie to po prostu przedawkowali. Nie da się czerpać przyjemności z czegoś, gdy poświęcamy temu 90 procent swojego życia. Bo bardzo szybko przyjdzie znużenie. A to przekłada się wprost na efektywną grę. Do tego dochodzą długi, kłopoty osobiste, choroby. Dlatego opisywane emerytury to jest splot tak naprawdę bardzo wielu czynników, o których nikt głośno nie powie. A faktycznymi emerytami są tylko ci, którzy mają setki tys. na kontach. Inni to są zmęczeni życiem frustraci.
Bardzo mocno się mylisz, ten tekst nie ma wcale zabarwienia pesymistycznego. Po prostu trzeba zrozumieć kontekst – bez pracy nad sobą nie ma w pokerze sukcesów. Mi się pracować nad sobą nie chciało (a inna sprawa, że wtedy nie było prawie żadnych materiałów, jakich teraz są dostępnych setki), więc bazowałem na doświadczeniu zdobytym wraz z dużą ilością gry, a to starczało jedynie w Polsce.
Spokojna glowa, nikt sie nie zniecheci po przeczytaniu tego tekstu, bo w obecnych warunkach nie sposob rozpoczac kariery pokerzysty jak to bylo opisane przez Jacka. Po prostu wszystkie opcje gry live sa pozamykane i jedyna metoda jest granie online. Czy jest w ogole mozliwe zeby ktos w Polsce rozpoczal z sukcesami gre live bez solidnego doswiadczenia sprzed komputera? Bardzo watpliwe moim zdaniem.
A poza tym jaka wartosc dla pokerowego ekosystemu przedstawiaja ludzie, ktorzy o pokerze wiedza bardzo niewiele i rozpoczynaja gre 'na serio’ po zobaczeniu hiperoptymistycznego newsa o wielkiej wygranej jakiegos gracza? Wedlug mnie niewielka. Przeciez w dzisiejszych czasach jak taki zawodnik zasiadzie do stolu to straci kase w moment na rzecz lepszych graczy. 10 lat temu bylo inaczej, bo umiejetnosci zarowno donkow jak i sharkow byly znacznie nizsze i szanse swiezych graczy jednak troche wieksze. Dlatego kiedys czesc nowego narybku odchodzila od stolu zarobiona i grala dalej. Dzisiaj nowy gracz prawie na bank odejdzie ogolony, bo przepasc umiejetnosci jest duzo wieksza. Dlatego wlasnie sadze, ze zupelny swiezak bazujacy tylko na propagandzie sukcesu pokerowego bardzo szybko sie zniecheci, bo rzeczywistosc sprowadzi go na ziemie po kilku godzinach gry.
Wedlug mnie przyszloscia jest inne nastawienie. Powinnismy propagowac gre nie w srodowisku gamblerow i ludzi omamionych wielkimi wygranymi, ale w grupie ludzi swiadomych gry i wiedzacych o ilosci pracy jaka trzeba wlozyc w szlifowanie swoich umiejetnosci. Gambler po szybkim wtopieniu kasy przy pokerowym stoliku pojdzie na rulete, bo tam chociaz kiedys cos wygral. Swiezak, ktory zobaczyl Panke w wiadomosciach, po szybkiej torbie na mikro pojdzie spac i nastepnego dnia w pracy opowie kolegom o rigged sofcie. Natomiast gracz chociaz troche swiadomy realiow wspolczesnego pokera powie sobie: 'ok, tutaj zagralem slabo, tutaj mialem pecha, ale nastepnym razem pojdzie lepiej, bo takiego bledu juz nie popelnie, a flipa wygram’.
Moim zdaniem to jest przyszlosc. Poker nigdy nie umrze i zawsze beda pieniadze do wygrania, bo to gra bardzo angazujaca ego. Jest cos takiego w psychice kazdego czlowieka co kaze mu myslec, ze jest inny od reszty ludzi. Ze jest lepszy, ze ma wiecej szczescia, ze potrafi sie lepiej dostosowac. Z powodu tej przypadlosci w pokerze zawsze beda sie pojawiac nowi gracze, ale lepiej zeby byli swiadomi ograniczen tej gry, bo wtedy na dluzej zostana przy stolikach.
Dlatego bardzo podoba mi sie tekst JD. Jest szczery i ukazuje prawdziwe oblicze gry. Bardzo ciekawa historia Jack, powodzenia przy stolikach na emeryturze :)!
Ja nigdy na EPT batów nie dostałem bo odpadłem JJ vs 44:)
Pięknie napisane. Duży plus za „nie ściemnianie” i za nie upiększanie swojego życiorysu pokerzysty,tylko napisane „prosto z mostu” jak było naprawdę … i jak by było,gdyby …
Na marginesie to; jeśli wszystko pójdzie”dobrze”,tzn.jeśli nie wejdzie w życie ta nowa ustawa hazardowa od 1 lipca,to wtedy, jeśli tylko będę miała trochę wolnego czasu,to zacznę pisać blogi (związane z pokerem i nie tylko) o „konkurencyjnie” brzmiącym tytule ” Przy szklaneczce „żytniej” z CrazyMonikPL” … napisałam to,bez sarkazmu
Mam nadzieję,że połączę siły ze Stanko(w pisaniu blogów),wtedy będzie naprawdę … „straszno” i „śmieszno” x:D . Sama zresztą swego czasu zostałam Stanko w … spódnicy-(ktoś mnie tak nazwał),ale oryginalny Stanko jest tylko jeden i niech tak zostanie. Stanko jest,jaki jest,ale niektóre jego komentarze mają naprawdę głębszy sens,które rozumieją tylko nieliczni – niestety) … i za to go cenię(głębszy sens w komentarzach), … i cenię go jeszcze za to ,że nie przejmuje się negatywnymi komentarzami(zresztą tak jak ja) – niekiedy jednak za bardzo negatywnymi,przeważnie od tych,którzy nie zrozumieją jego komentarzy do … końca).
Na koniec coś dla komentujących i nie tylko . > Komentarz nie polega tylko na wygłaszaniu peanów(zachwalanie, zachwycanie się,obsypywanie pochwałami itd. – to wygłaszanie peanów … to dla tych którzy nie wiedzą co to peany),lecz też na krytyce,bo jeśli się z czymś nie zgadzasz, to potrzebna jest również konstruktywna krytyka pewnych spraw – … nie oznacza to jednak,że to jest hejt i trollowanie … to,tyle i dobrej nocy.
https://media.tenor.co/images/7425d70d96923f5de4b7c7c59481634b/raw
Super tekst JD!
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.