Przy szklaneczce JD odc. 21 – Kto się boi internetów?

13

Dzisiejszy odcinek cyklu chciałbym poświęcić jednemu z najważniejszych aspektów funkcjonowania środowiska pokerowego – aktywności pokerzystów w sieci. O tym, że to sprawa ważna nie muszę chyba nikogo przekonywać. Dlaczego w takim razie w naszym polskim światku pokerowym wygląda to tak bardzo słabo, żeby nie powiedzieć nędznie?

Na całym świecie najlepsi gracze są aktywnymi uczestnikami życia w sieci. Internet wręcz huczy od kolejnych nazwisk, które biorą się za nowe działania w internecie. Opowiadają o swojej grze, o swoim życiu prywatnym, komentują pokerowe wydarzenia ze świata, dzielą się z obserwatorami swoimi przemyśleniami itd. Krótko mówiąc – robią wokół siebie sporo hałasu, trochę autoreklamy, ale zazwyczaj są bardzo dobrze odbierani przez widzów czy fanów. Wielu z nich „wyrabia” sobie również w ten sposób nazwiska w branży, co w dłuższym okresie przynosi im różne dodatkowe profity.

 

Zacznijmy może od pewnego skategoryzowania wspomnianych działań w sieci. O czym możemy mówić w przypadku pokerzystów? Aktywności tych może być sporo:

– fanpage na Facebooku

– konto na Twitterze

– pisanie bloga

– nagrywanie vloga

– streamowanie na Twitchu

– szkolenia dla graczy (filmiki, artykuły)

– konta na różnych portalach społecznościowych, np. Instagram, Snapchat itp.

Jak wygląda na tym tle polska społeczność pokerowa? Blado, bardzo blado. I tak naprawdę niewiele osób na tym bladym tle się w jakiś sposób wyróżnia. O ile facebookowe fanpage działają jeszcze w miarę prężnie i posiada je większość wyróżniających się graczy w kraju, to równie duża liczba tychże graczy kompletnie nie udziela się w social mediach czy na portalach pokerowych. Możemy omówić kilka przykładów dla porządku.

Najbardziej polski znany streamer – DaWarsaw – nie ma swojego fanpage’u na FB i „nadaje” do świata z prywatnego konta. Na innych portalach społecznościowych w zasadzie nie istnieje, bo ciężko inaczej nazwać konto na Twitterze, gdzie lecą jedynie zapowiedzi jego streamów. Co prawda jego kanał na Twitchu przyciąga rzesze fanów jego gry, to poza taką aktywnością i sporadycznego zareklamowania jakiegoś wydarzenia na PokerStars nie dzieje się u Warsawa nic. Nie komentuje, nie wypowiada się. Przez rok napisał jeden odcinek bloga na Pokertexas, choć cieszyły się one wielkim powodzeniem.

Team Silent Sharks ma swój fanpage i mnóstwo fanów, ale ożywa on zazwyczaj tylko wówczas, gdy chłopaki jadą na turniej lub deepują turnieje w sieci. Podobnie jest na fanpage’ach poszczególnych graczy teamu, choćby Dimy czy Franka. Żaden z członków Silent Sharks nie pisze bloga, nie streamuje na Twitchu, Twitter dla nich nie istnieje. Nie widać nawet zbyt wielu wywiadów udzielanych przez graczy teamu. Za wszystkich wypowiada się zazwyczaj „boss” teamu, czyli Franek. Szkoda tylko, że robi to rzadko, bo ma dobry zmysł medialny.

Coś takiego jak vlog istnieje dla naprawdę nielicznych. Próbują w tym swoich sił chłopaki z teamu Smart Spin – Cuat, IJustGamble i ostatnio Banis. Ten pierwszy „poddał się” po ledwie dwóch odcinkach, pozostali dwaj zaczęli niedawno i nagrali dopiero „po sztuce”, ciężko więc powiedzieć, co będzie dalej. na pewno kręcone są na wysokim poziomie technicznym, dobrze sie je ogląda, choć już same treści to inna sprawa – chyba trzeba lubić taki styl i tematykę. Z pewnością żyją dość dobrze ich facebookowe strony, ale to również by było na tyle. Wyraźnie brakuje też niektórym zapału i wytrwałości przy kontynuacji tych projektów. Z kolei jeden z pionierów nagrywania vlogów – Rado – zniknął zupełnie ze swoimi nagraniami.

O pokerowych blogerach w zasadzie można już powoli zapominać. Kiedyś pisali dosłownie wszyscy, teraz stuka pisania umarła. Na pokerowych portalach brakuje znanych nazwisk z ich odcinkami blogów. Próbują coś pisać czasem pokerowe no-name’y, ale w związku z brakiem „nazwiska” w środowisku odbierani są przez niewielką widownię, choć nierzadko mają fajne spostrzeżenia i czyta się ich dobrze.

Kilka osób wzięło się mocno za pracę na Twitchu i mają swoją stałą widownię. Oprócz wspomnianego Warsawa swoją grę pokazują m.in. Stanky, Kapustary, Cuat, Monia i kilka innych osób. Jest to jednak jedynie mała kropelka w wielkim morzu potrzeb, bo mimo wszystko brakuje tu największych nazwisk polskiego pokera, które mogłyby mocno ożywić tę sferę w internecie. Kto by nie chciał zobaczyć, jak gra Dima Urbanowicz, Dominik Pańka czy Teges, SoSick, Janeeeek, Pyszałek, Olorion? Ktokolwiek znany?

Jeśli już jesteśmy przy tych graczach – z pewnością na tle reszty w swoich działaniach na Facebooku wyróżnia się Janeeeek, który ma swój pomysł na fanpage i realizuje go dość skutecznie. Jest aktywny w zasadzie cały czas, choć ewidentnie rusza mocniej z kopyta, gdy wyjeżdża na pokerowe toury. Również wtedy spinają pośladki „bracia bliźniacy”, czyli Teges i SoSick, bo można wtedy sporo poczytać o ich bojach przy stołach, czy choćby o samym wyjeździe pod względem turystycznym.

Powoli można już też zapomnieć o tym, jak wyglądają materiały szkoleniowe w wykonaniu polskich graczy. Oczywiście są tacy, którzy działają gdzieś dla mniejszych grup czy społeczności (Smart Spin, Strategy itp.), ale tych ogólnodostępnych prawie nie ma. Sam wiem jak źle z tym jest, gdy staram się znaleźć kogoś do pisania materiałów szkoleniowych na Pokertexas i nikomu się zwyczajnie nie chce za to zabrać i podzielić się swoją wiedzą. Oczywiście, ktoś zaraz powie – ale przecież jest mnóstwo materiałów w sieci, można znaleźć wszystko, po co mają to robić? Tak, to prawda, ale weźmy pod uwagę fakt, że nie każdy zna język angielki na takim poziomie, aby się w tym spokojnie połapać. Poza tym – zawsze koszula bliższa ciału…

O Instagramie wypowiadał się szerzej nie będę, bo sam nie korzystam z tej strony, ale wiem za to jedno – jeśli taki pajac jak Dan Bilzerian może zrobić tam karierę jako pokerzysta (sic!), a nikt go nigdy nie widział przy pokerowym stole, to znaczy, że jest tam pole do popisu dla graczy.

Bardzo mocno żałuję za to, że mało popularny wśród polskich graczy jest Twitter, bo to świetne narzędzie do wymiany zdań, opinii, myśli, refleksji na każdy temat, nie tylko pokerowo. Tak modny choćby w USA czy Zachodniej Europie Twitter, u nas przyciągnął tak naprawdę garstkę graczy. Miłą odmianą jest tu np. obecność SoSicka, który lubi sobie i poczytać i czasem coś napisać. Aktywnie z TT korzysta również współzałożyciel teamu Polish Eagles – Arek Olszowy. Swoje konta mają tam też np. Wombat, Janeeeek, Jeffrey, Stanky, Woy, Jose, Pyszałek, Dominik Pańka czy Teges, ale piszą bardzo niewiele, więc ich obecność jest jedynie symboliczna, podobnie jak Kądziela czy Oloriona. Franek od jakiegoś czasu też tam osłabł, za to Dima czy Sebastian Malec piszą sporo, ale po angielsku, co też pewnie część osób odstrasza. Sporo tweetów wrzuca z kolei Kaczmarol, podobnie jak Monia, ale dla niej to raczej jedynie tuba informacyjna o jej streamach, tak jak dla Warsawa. Mocno tweetuje z kolei Rado.

Najważniejszy przez lata ambasador pokera w Polsce – Góral – również ma swoje kanały na Facebooku i Twitterze. Jednak ciężko się tam doszukać ostatnio ciekawych treści. Albo jest to wrzutka o jakimś jego wystąpieniu w mediach, gdzie od lat powtarza te same frazesy dla prasy, albo coś w stylu „pojechałem, zagrałem, odpadłem, wracam”, gdy zawita od czasu do czasu na jakimś turnieju. Zresztą więcej tam teraz kolarstwa niż pokera…

Bardzo fajny styl prowadzenia swoich fanpage’ów na Facebooku mają za to dwaj inni gracze – Sickpastor oraz Fenekzgavry. Tu nie ma nudy nigdy, każdy post to przygoda. Znam doskonale zdanie Pastora o „wychodzeniu” na zewnątrz ze swoim życiem, grą i całą resztą, więc i tak się dziwię, że jest on aktywny aż do tego stopnia na swoim FB. Z kolei Fenek to „Paulo Pokerelho” polskiego środowiska pokerowego. Jego złote myśli wrzucane niby przypadkiem rozwalają system. Uwielbiam czytać każdy ich wpis. Ciekawie (jeśli chodzi o treści) prowadzi swój fanpage również Ace Bestini, niegdyś jeden z moich ulubionych blogerów, który jednak przestał pisać, a na FB pojawia się też ostatnio sporadycznie. A szkoda, wielka szkoda…

Jak widzicie z tego krótkiego podsumowania – szału nie ma. Pewnie coś lub kogoś opuściłem, o kimś zapomniałem, ale i tak nie zmienia to faktu, że medialnych bestii w naszym środowisku brak. Trzeba naprawdę niewiele, żeby wybić się ponad szarą przeciętność. Prowadzić fanpage, być aktywnym na Twitterze, napisać bloga czy artykuł raz w miesiącu, czasem pomądrzyć się publicznie i w zasadzie jest się w czołówce.

Czas odpowiedzieć sobie na pytanie – dlaczego mamy taki stan? Pierwszy powód, którym często nasi gracze tłumaczą swoją małą aktywność publiczną jest chore prawo w naszym kraju. Mówiąc inaczej – wolą się nie wychylać, siedzieć cicho, nie wystawiać głowy do odstrzału. Jest to z pewnością jakiś argument, choć do mnie akurat on nie dociera. Często ci sami gracze domagają się np. działań w walce o normalną ustawę, ale sami skrywają się za anonimowością czy wręcz niebytem w sieci. Znam wielu graczy, którzy nigdy w życiu nie udzielili i nie udzielą wywiadu pokerowemu portalowi, a już na bank nie staną przed kamerą. Zastanawiacie się czasem pewnie, dlaczego w tych publikowanych wywiadach powtarzają się wciąż ci sami ludzie, a to jest właśnie jeden z tych powodów. Takie ich prawo, nie zmienimy tego nastawienia. Boją się głównie ci (co logiczne), którzy zarabiają naprawdę niezłą kasę w sieci i nie chcą mieć później problemów.

Drugi powód – zwykłe lenistwo. Napisać bloga to dla niektórych wyzwanie bliskie zdobyciu Mount Everestu lub przepłynięciu wpław Oceanu Atlantyckiego. Dwie czy trzy strony w Wordzie są dla wielu graczy czymś nieosiągalnym. Ale o czym tu mówić, jeśli często nieosiągalne jest 140 znaków na Twitterze? Dlatego na przykład osobiście podziwiam Warsawa za jego streamy, bo jako jeden z nielicznych wykazuje mnóstwo samozaparcia w tym, co robi – przy okazji swojej pracy, jaką jest gra w pokera, streamuje i gada z ludźmi na czacie. Zarabia kasę i miło spędza czas na tym, co lubi robić. Ale jemu się chce!

Powód trzeci – strach przed krytyką. Każdy chce być lubiany, każdy chce mieć fanów, każdy chce być widziany jako ten, który jest fajny. Wygłaszanie swoich opinii jest więc często ciężkie. Co zrobić, gdy ktoś zaneguje Twoją opinię w komentarzu? Albo napisze Ci, że bredzisz, pieprzysz głupoty, nie znasz się, jesteś debilem? Walka o swoje własne zdanie oznacza często utratę fana, unlike, unfollow. A po co, jak można w ogóle nic nie pisać, nic nie mówić, nie wypowiadać się i mieć takie problemy z głowy? Sorry, ale mi to nie pasuje. Powiem więcej – zakrawa mi wręcz na swego rodzaju tchórzostwo. Ale jest też druga strona tego medalu…

Weźmy taki przykład – do dziś za Góralem krąży mit gracza, który kiedyś tam przyfarcił ze swoim Q9 na stole finałowym EPT. Tłumaczył powody zagrania tej ręki na sto sposobów, a i tak rzesza internetowych hejterów wciąż mu to wypomina, jakby im nic nigdy nie spadało runner-runner. Spadało każdemu, po wiele razy. Tak samo w ten sposób wygrywali, jak i przegrywali. Normalka. Ale teraz gracze mają to w głowach, pamiętają o tym. Przypomnijmy sobie też niedawne emocje przy niektórych rozdaniach Sebastiana Malca na EPT w Barcelonie. Każdy wie, jak było. I teraz gracz X myśli sobie tak – po jaką cholerę ja mam się ludziom z tego spowiadać? Po co mam się z nimi tym dzielić? Każdy pokerzysta potrafi na milion sposobów obronić swoją linię przy rozegraniu tej czy innej ręki, ale nie potrafią często znieść kilku słów krytyki, bo cierpi na tym ich ego. Pamiętam to doskonale z czasów, gdy pisałem swojego bloga prawie codziennie i wrzucałem tam dziesiątki swoich rozdań. Tak już jest, nikt nie chce się wystawiać na publiczną ocenę.

Dlatego też często wywiady ze znanymi graczami są mdłe i bez wyrazu. Wola mówić oklepane regułki, powtarzać frazesy, przypodobać się widzom czy czytelnikom. Rzadko kto chce być w dzisiejszych czasach kontrowersyjny, wyrazisty, z prawdziwymi jajami, mówić to, co myśli naprawdę. Wyobraźcie sobie taki wywiad dziennikarza z graczem:

– Co myślisz o graczu X?

– Według mnie jest zwykłym chujem, nie lubię go jak psa.

– Ale nie doceniasz jego pokerowych sukcesów?

– Mam je w dupie, dla mnie to frajer, który kilka razy miał farta.

– Czym Ci zawinił w takim razie?

– Niczym. Po prostu nie znoszę jego ryja, a gra jak ostatni debil.

Rany boskie, chciałbym doczekać się takiego wywiadu w pokerowych mediach!! Krew, mięso, flaki i rzeź! Przecież takie rozmowy są na porządku dziennym w całym tym środowisku, mimo tego, że każdy udaje, że tak nie jest! Ale nie, lepiej przecież mówić, że „to zdolny gracz, osiągnął już wiele i czeka go piękna kariera, ściskam za niego kciuki, życzę mu powodzenia na kolejnych turniejach”.

Pokerowe media tworzyły kiedyś polską scenę pokerową. Portale i fora były wyznacznikiem trendów, szkołą gry, możliwością kontaktu. Wraz z rozwojem internetu i mediów w sieci powoli kierunki się zmieniały, aż w końcu nadszedł czas social mediów, szybkiej wymiany informacji, krótkich wypowiedzi, szybkich zdań, mikropostów. A i tak, nawet w tak ograniczonej czasem i miejscem przestrzeni, polskich graczy prawie nie ma. Coś, co doskonale funkcjonuje na Zachodzie, u nas jest wciąż czarną medialną dziurą. Pustka na tym polu jest wyraźna, co z pewnością nie sprzyja również budowaniu polskiej społeczności.

Niniejszym apeluję więc do wszystkich grających w pokera, tych znanych i tych mniej znanych, aby włączyli się do tej internetowo-medialnej gry. Niech ludzie was usłyszą, niech was czytają, przedstawiajcie swoje opinie i komentarze do bieżących wydarzeń, zakładajcie swoje blogi, zaistniejcie na Facebooku czy Twitterze, podłączcie się do stremowania, nagrajcie film na Youtube. Pokażcie, że w ogóle istniejecie, działacie, żyjecie. Ci bardziej znani niech się bardziej otworzą na pokerową społeczność, w jej funkcjonowanie. Nikt z Was nie musi zostać od razu social media ninją, nie musi też pisać epopei na blogu. Można zacząć bardzo prosto – podrzucić rozdanie do oceny, napisać coś o swoim poker roomie, wyrazić zdanie o ustawie hazardowej, podrzucić jakiś pomysł do zrealizowania w środowisku. Cokolwiek. Wystarczy chcieć zaistnieć.

Poprzedni artykułPartyPoker Millions – nowy turniej w kalendarzu eventów na żywo
Następny artykułCzy William Kassouf znowu przekroczył granicę?

13 KOMENTARZE

  1. Wszystko co napisałeś Jack, to czysta prawda. Czasami człowiek przegląda tego Facebooka i kompletnie nie ma na czym oka zawiesić na tych pokerowych fanpejdżach. Głównie ci najbardziej znani gracze nie piszą nic ciekawego, a to od nich by się chciało informacji i postów.

  2. Dan to na bank jakiś dom mediowy, który trolował sieć aż wreszcie siadło. Pełna zgoda co do twittera, ale jak ktoś nie ma pomysłu na siebie to nie ma sensu powielać narzędzi i wrzucać wszędzie tej samej treści. Z drugiej strony nie mamy w ogóle w Polsce jakiegoś mega szału na instagramie w porównaniu z innymi gwiazdami z tej samej bajki. Lewy ma 9 milionów śledzących i przewodzi stawce, ale już np. Krychowiak ma „zaledwie” pół miliona. Taki Ronaldo dla porównania ma blisko 80 milionów co jest już mega wynikiem, zważywszy na fakt, że najpopularniejsze konto na instagramie (Selena Gomez) ma 100 milionów. Niezbadane są wyroki internetów…

  3. Piszesz, że brakuje kontrowersyjnych graczy- ale jak ostatnio Malec zgarnął tytuł EPT to pierwszy zacząłeś lament na twiterze nad jego kontrowersyjnym zachowaniem i go mocno krytykowałeś…

    • Kontrowersyjny to jest William Kassouf, a nie Malec… I sorry, ale o jakim „lamencie” Ty mówisz? O stwierdzaniu faktów podczas gry na FT?

  4. taka drobna rada… jak już wymieniasz te nieliczne profile, to podłącz do nich link, bo społeczność internetowa jest leniwa 😉

  5. „Rany boskie, chciałbym doczekać się takiego wywiadu w pokerowych mediach!! Krew, mięso, flaki i rzeź!”

    Kiedy wywiad ze stanko? pytaj o czołówkę graczy szczególnie ze smartspina i masz to wyżej gwarantowane.

  6. Z tym Danem to każdy przesadza, kiedyś bardzo ciekawie w sieci pisał, w sumie najlepsze historie wśród pokerzystów, głównie o bójkach z dziwkami ale dobrze się to czytało. Zresztą jakbyście zdefraudowali tyle kasy co jego stary to też byście byli znanymi pokerzystami:)

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.