Przy szklaneczce JD odc. 11 – Szef wszystkich szefów

47

Ktoś kiedyś powiedział, że człowiek, który wie „jak” zawsze znajdzie pracę, ale to człowiek, który wie „dlaczego” zawsze będzie jego szefem. Zdanie to ma się idealnie do naszego podejścia do gry w pokera. Ilu z nas wie bowiem jak grać? W zasadzie każdy, kto poznał reguły tej gry. Dlaczego jednak tylko niewielki procent graczy odnosi regularne sukcesy i sukcesywnie wygrywa pieniądze?

Wprowadzając Was delikatnie w temat chcę wspomnieć o swoich dawnych czasach, gdy zawodowo zajmowałem się jeszcze windykacją należności. Zawód windykatora na początku lat dziewięćdziesiątych (gdy zaczynałem się tym zajmować) to nie był lekki kawałek chleba. Wszyscy kojarzyli nas albo z komornikami albo z bandytami latającymi z kijami do baseballa po mieście i rozwalającymi ludziom łby za kasę. Nie miało to żadnego związku z rzeczywistością, bo nasza praca polegała przede wszystkim na skutecznych negocjacjach z dłużnikami i – w przypadku braku możliwości spłaty zadłużenia – przejęciu towaru zakupionego na kredyt.

Przez 13 lat wykonywania tego zawodu, bez względu na firmę, w której pracowałem, zawsze miałem w niej doskonałe wyniki. Potrafiłem rozwiązać najbardziej popieprzoną sprawę, choćby zajęło mi to rok. Szerzej o swojej pracy w windykacji pisałem kilka lat temu na blogu na Pokertexas, więc możecie sobie o tym poczytać. Ważne jest jednak to, że dla mnie nie było sprawy nie do załatwienia. Nie było długu nie do odzyskania. Nieważne było, czy był to kredyt na telewizor czy kuchenne meble, dług za telefonię komórkową czy leasing na flotę ciągników siodłowych. Ściągałem wszystko i od wszystkich, a moja skuteczność zawsze była dla innych zagadką. Przez te  wszystkie lata odebrałem osobiście blisko tysiąc samochodów, setki sprzętu RTV, AGD, mebli i wszystkiego, co tylko ludzie kupowali na raty lub w leasingu, choćby tak dziwnego, jak linia produkcyjna do wyrobu brykietu. A do tego tonę gotówki.

Cała tajemnica nie leżała jednak w cudownych sposobach, których używałem na ściąganie pieniędzy z dłużników. Wszystko zależało tylko od jednego czynnika – motywacji do pracy. Dla mnie taką motywacją zawsze była kasa, bo wiadomo było, że ile się zrobi, tyle się zarobi. Akurat system pracy prowizyjnej w windykacji jest najlepszą jej częścią, bo windykator wie, że tylko od jego umiejętności i ilości pracy zależeć będzie jego pensja. A ja zarabiałem naprawdę dobrze. Gdy inni ledwo wyciągali 2.000 złotych miesięcznie, ja odbierałem minimum trzykrotnie tyle, bo miałem o tyle lepsze wyniki. Ale ja zapieprzałem! Potrafiłem pracować po kilkanaście godzin na dobę, w samochodzie prawie mieszkałem, a przez te kilkanaście lat pracy zrobiłem spokojnie milion kilometrów jeżdżąc po Polsce za dłużnikami. Mój pierwszy przełożony mówił o mnie wprost – „upierdliwa menda, która wejdzie oknem, jeśli ją wyrzucą przez drzwi”.

Zawód windykatora ma jednak to do siebie, że w zasadzie sami sobie jesteśmy szefami. Nikogo nie obchodziło, w jaki sposób dług zostanie ściągnięty. Można było pisać listy, dzwonić, monitować, albo – tak jak robiłem to ja – osobiście odwiedzać dłużnika w domu i załatwiać sprawę na miejscu. Cały plan na odebranie należności robiłem sobie sam i do każdej sprawy podchodziłem indywidualnie, bo każda z nich była inna. Byłem sam sobie szefem i tak pracowało mi się najlepiej, za to uwielbiałem tę robotę.

Jaki to wszystko ma związek z pokerem? Otóż ogromny! Chcę Wam na tym przykładzie pokazać, że osiągnięcie wyznaczonego celu wcale nie musi być trudne, jeśli jest się naprawdę zdeterminowanym do jego osiągnięcia. Celem gry w pokera jest przede wszystkim zarabianie pieniędzy. Można sobie mówić o rozrywce, spędzaniu wolnego czasu i aspektach towarzyskich, ale każdy w podświadomości ma przecież potencjalną wygraną, nawet jeśli gra rekreacyjnie. Jeśli podchodzi do tego już poważniej, to myśli tylko o pieniądzach, jakie idą w parze z wygraną. I tu wracamy do początkowego pytania – dlaczego tylko niewielki procent graczy odnosi regularne sukcesy i sukcesywnie wygrywa pieniądze?

Moim zdaniem odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Tylko tej niewielkiej grupie naprawdę zależy na tym, żeby być dobrymi pokerzystami. Tylko oni mają motywację na odpowiednim poziomie i są nastawieni na sukces. Tylko oni przygotowują się do tego, aby wygrywać w pokera nie tylko sporadycznie, ale regularnie. To oni stawiają przed sobą cele i dążą do ich realizacji. Krótko mówiąc – są profesjonalni w tym co robią i traktują pokera jako zawód.

Jeśli ktoś nie wierzy w te słowa niech odpowie sobie na kilka prostych pytań dotyczących swojej gry. Ile czasu przeznaczacie na poprawę swojej gry poprzez analizowanie własnych błędów? Ile obejrzeliście filmów szkoleniowych? Ile przeczytaliście książek o pokerze? Czy wyznaczaliście sobie targety do osiągnięcia i robiliście wszystko, aby je zrealizować? Ile razy odpuszczaliście sobie sesję, bo wam w niej nie szło? Ile razy siadaliście do gry z negatywnym nastawieniem? Ile razy tilt stawał wam na drodze do dobrej gry? Jak często nie stosowaliście się do zasad rozsądnego bankroll management?

Niewątpliwą zaletą gry w pokera jest fakt, że jesteśmy sami sobie szefami. Nie mamy nad głową nikogo, kto będzie nam truł, co i kiedy mamy zrobić, sami wyznaczamy sobie godziny pracy, sami wybieramy jak, co, kiedy, gdzie i za ile będziemy grać. Problem polega jednak właśnie na tym, że nie każdy jest predysponowany do tego, aby być szefem. Nawet własnym. A może inaczej – przede wszystkim własnym. Tak, jak nie każdy jest gotowy do tego, aby prowadzić własną firmę, a granie w pokera jest niczym innym, jak jednoosobową działalnością gospodarczą. Aby osiągnąć sukces w prowadzeniu firmy musimy mieć na nią pomysł, czas, budżet, cele do osiągnięcia i zapał oraz motywację do ich realizacji. Czyli dokładnie to samo, czego potrzebujemy do bycia dobrymi graczami. Musimy być ludźmi, którzy wiedzą „dlaczego”, a nie jedynie „jak”.

Doskonałą książką na ten temat jest „Treat Your Poker Like a Business” Dusty’ego Schmidta. Generalnie uważam, że ta pozycja powinna być pierwszą książką, jaką przeczyta każdy, kto myśli poważnie o zarabianiu pieniędzy na grze w pokera. Osobiście myślę, że to najlepsza książka o podejściu do gry, jaką kiedykolwiek napisano. Podręczników „jak grać?” jest na rynku mnóstwo, ale „jak podchodzić do gry?” nie ma zbyt wiele, a to jest absolutnie pozycja numer jeden wśród tych istniejących. Dusty Schmidt (legendarny „Leatherass”, jeden z absolutnych kosmitów w grze online) już na samym wstępie daje tam podstawowe rady graczom, którzy chcą żyć z gry w pokera. Jedną z nich jest takie zdanie – bądź dla siebie najtwardszym szefem, jakiego kiedykolwiek miałeś.

Ja bym dodał – jeśli chcesz osiągnąć coś w pokerze, bądź jak Krzysztof Jarzyna ze Szczecina. Bądź szefem wszystkich szefów.

Poprzedni artykułKalendarz Imprez Pokerowych: kwiecień – czerwiec 2016
Następny artykuł888poker partnerem King’s Casino w Rozvadovie

47 KOMENTARZE

  1. No, no, Panowie. Nastukać 40 komentarzy z hakiem do jednego tekstu – duża sztuka 🙂 Od razu widać jakie teksty wzbudzają największe emocje. Widzisz JD, musisz pisać więcej i częściej 🙂

    • Od razu widać, że jesteś tu świeża 🙂 Kilka lat temu 100 komentarzy nie było niczym dziwnym, a o ile pamiętam to rekord pod jednym z moich blogów wynosił około 250 🙂

  2. Ja myślę że merkury to JD który trolluje podnosząc emocje i popularność strony oraz swojego artykułu 😀

  3. JD, zbanujcie tego trolla, bo on nie skończy pisać tych swoich pierdół. Już tak bredzi, że oczy bolą od czytania tych jego wypocin. Tylko śmietnik pod dobrym tekstem robi i nic więcej.

  4. Poker do maratonu świetne porównanie , tyle ze w pokera może każdy grać kto ma na wpisowe do danego turnieju , więc Noe porównuj sportu wyczynowego do Pokera bo lekko śmieszny się robisz , w pokera może zagrać każdy nie każdy przebiegnie maraton

    • W maratonie tez może wystartować każdy. W 99% bez żadnego wpisowego wiec jest jeszcze łatwiej. A to ze nie każdy dobiegnie do mety ? W pokerze tez nie każdy dojdzie do miejsc płatnych.

    • W kazdym maratonie jest wpisowe, proponuję nie madrzyc sie na kazdy temat, a przede wszystkim na takie, na ktore nie ma sie zielonego podejścia 😉

  5. Tylko ze już w kilku komentarzach nie odniosłem się do „artykułu „więc dziękuję za radę nie brde się uczył na pamięć 😀 Jakbym miał problem z interpretacją to jest tutaj wielu którzy pomogą 😀

  6. Merkury, przeczytaj ten tekst jeszcze ze trzy razy, bo nic z niego nie zrozumiałeś. JD pisze na zupełnie inny temat. Ty mówisz własnie o tym „jak grać”, a on o tym „jak podchodzić do gry”. To są dwie różne sprawy, które ewidentnie mylisz.

  7. pyszalek dobrze napisał nie wygrasz kilku kluczowych rozdan w turnieju ze słabszą kartą nie wygrasz turnieju

  8. To głupota zastanawianie się jak wielka przewagę w długim okresie ma zawodowiec nad amatorem ? Jeśli to jest głupota to Ci gratuluję

    • Oczywiście, że głupota! Równie dobrze możesz się zastanawiać czy masz szansę wygrać maraton z jakimś Kenijczykiem, bo sam biegasz sobie codziennie 5 km wokół domu.

    • Merkury a co to za problem się zmierzyć? Przecież zawodowcy często pokazują wyniki swojej gry? Wystarczy zagrać to co oni i w długim czasie sprawdzić czy osiągniesz to samo czy lepiej. Swoją grę pokazuje choćby Warsaw na niskich stawkach zoom. Zmierz się z nim. Swoje wykresy w SNG 4,4 pokazywał brt. Tez możesz się sprawdzić.

  9. Tak czy siak trzeba wygrać ze 2 kluczowe flipy inaczej każdy skill o kant d. rozbic;) pozdrawiam

    • Pyszałek tylko raz dwa flipy wygra amator a raz zawodowiec w długim okresie ilość ta rozłoży się po połowie. Tylko amator swoje żetony roztrwoni w następnych rozdaniach a zawodowiec wygra turniej.

  10. Oczywiście nie pisałem o jednym rozdaniu , trzeba rozegrać tysiące rozdanie i miarodajne próbkę turniejów , nikt tego nie spróbował ba śmiem twierdzić ze zawodowiec nie zgodziły się na takie coś

  11. Dobra zawsze jakas wspólna płaszczyzna się znajdzie „Dupa Maryny” ale tak z innej beczki bo większość prosow twierdzi ze Swoim podejściem do gry , taktyka gry I całym podejściem do gry sa lepsi od przeciętnego amatora , chciałbym to sprawdzić amator katar pros jaka będzie przewaga zawodowca nad amatorem w turniejach i 1 na 1 nie widziałem takiego

    • Jeśli jako amator zagrasz z prosem jeden pojedynek, to liczyć się będzie w dużym stopniu zwykły fart i to, co który z was dostanie na rekę. Ale jeśli zagrasz ich tysiąc, to będziesz niestety w czarnej dupie, bo on Cię zniszczy swoim skillem. Taka jest prawda i nie ma się co z nią spierać. Nie jest przypadkiem fakt, że największe turnieje padają zawsze łupem tej samej grupy zawodników (spójrz choćby na ostatnie serie O’Dwyera, Holza czy Urbanowicza).

  12. Ja Nie uderzam w Twoja osobę po prostu Ciebie nie znam to 1 , a 2 interpretuje tekst tak jak mi się podoba, także nie wiem skąd takie podejrzenie jakobym tego tekstu nie zrozumiał po Chińsku nie napisałeś, chyba ze oczekujesz samych ppchwalnych recenzji

    • Bo widzę co piszesz w swoich komentarzach. Ja tu piszę o odpowiedzialności za własne losy, o byciu dojrzałym graczem, mającym świadomość celów i znających swoją drogę do ich realizacji. A Ty wyskakujesz z jakimś graniem po 24 godziny jak kombajn. Co jedno z drugim ma wspólnego? Ja o Marynie, a Ty o dupie…

    • Nie wystarczy interpretować, trzeba jeszcze właściwie interpretować. Małpa też interpretuje rzeczywistość, a i tak pozostaje małpą. Problem w tym, że takie głąby jak Ty myślą, że można leżeć do góry brzuchem, a niepowodzenia zrzucać na życiowego pecha. Przegrywam bo soft oszukuje, mam długi bo powinęła mi się noga, a sąsiad jeździ mercem bo ma szczęście. A w życiu nie dostaje się nic w prezencie. Trzeba ciężko zapieprzać, żeby coś osiągnąć. Tak samo jest w Pokerze. To nie totolotek tu nie liczy się szczęśliwy traf, a ciężka codzienna praca.

  13. Te artykuły w stylu ze trzeba napierdalac 24h nie spać, nie srac żeby być zawodowcem mnie śmieszą bo większość nie będzie zawodowo grać w pokera gram bo lubię , a takie pisanie ze trzeba napierdalac jak kombajn jest dla większości świeżych miłośników pokera zajebiscie zachęcające tylko zysk i zysk

    • Może po prostu trzeba dorosnąć, żeby je zrozumieć? Słowem nie napisałem tu o żadnym graniu na akord po x godzin. Jeśli nie zrozumiałeś tekstu, to poproś kogoś, żeby Ci go wytłumaczył.

  14. Takim tokiem myślenia można być złodziejem i też odnosić sukcesy będzie to powód do dumy ?

  15. Jak zawsze doskonały tekst JD. Piszesz o motywacji, a do gry w poksa to własnie takie teksty dają jej najwięcej.

  16. Dla mnie współczesny Windykator to hiena , która zarabia na tarapatach przeciętnego Kowalskiego , któremu coś nie poszło własną duża prowizja ,więc mmie to śmieszy czy to taki powód do dumy dojenie ludzi do Max.

    • Dla mnie powodem do dumy jest praca, w której odnosi się sukcesy. A Ty miałeś najwyraźniej przykre doświadczenia z windykacją…

    • A dla mnie hiena to osoba, która nie płaci swoich zobowiązań. W mojej pracy największy dłużnik nie zapłacił prawie 500 tyś. zł. potem są kolejni, 80 tyś. zł. 45 tyś. zł, 25 tyś. zł itd. Możesz sobie nazywać ludzi, którzy odzyskują należne pieniądze hienami, ale robisz tak tylko dlatego, że od Ciebie co najwyżej sąsiad na piwo pożyczy 2,50zł. Weź pod uwagę, że po drugiej stronie tego biednego dłużnika też są ludzie, którzy z trudem uczciwie pracują na swój dobytek!

  17. JD przestań 🙂 – „choćby tak dziwnego, jak linia produkcyjna do wyrobu brykietu” – ta linia to było moje marzenie w czasach jak jeszcze byłem „szczęśliwym posiadaczem” tartaku. Na szczęście już jest tam TESCO . Fajny wpis . pozdrawiam i do zobaczenia

  18. Nie lubię porównywania pokera do prowadzenia działalności (na pewno napisze o tym na blogu),ale oczywiście w kontekście w jakim to zrobiłeś masz 100% racji. Tez jestem zdania, że osiągnięcie sukcesu zależy niemal tylko od podejścia, zaangażowania i ilości poświęconego czasu. Niemal każdy może to zrobić w swojej dziedzinie. Nie trzeba być do tego wcale osobą wybitną wystarczy odpowiednio ciężko pracować.

  19. Wyniki dobrze znanego Andrzejeczka w spinach burzą cały mit pokera jako gry umiejętności:(((

    • Ale co to ma do tego tekstu Stanko? Ja tu nie pisze nic o umiejętnościach w grze, tylko o byciu profesjonalnym graczem.

    • Tylko tyle że przy obecnym raku, poziomie, wariancji jest to czysty gambling. Jeśli Andrzejeczek który bądź co bądź coś umie+ma wsparcie smartspina na tak dużej próbce dostaje wpierdol (w teorii bo trafił jackpota więc pomimo fatalnych wyników w pozostałych 20k gier jest na dużym plusie) to jak ktokolwiek nowy może obecnie myśleć o byciu pro? Ksiązką Dustiego się szybko zdezaktualizowała niestety…

    • Stanko, Ty naprawdę nie zrozumiałeś tego tekstu 🙂 A książka Dusty’ego jest aktualna w 100%!

    • Złe dane masz Daniz 🙂 Miałem swoją firmę prawie 3 lata, gdy było to jeszcze opłacalne zajęcie. Coś źle czytałeś tego mojego bloga 🙂

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.