Profesjonaliści to realiści

2

Każdy widzi siebie w lepszych barwach niż jest to w rzeczywistości. Dzięki temu profesjonalni gracze tyle mogą wygrywać. Brak realizmu w ocenie własnej osoby doprowadza w szybkim tempie do porażki.

Najczęściej gracze zakłamują rzeczywistość w trzech głównych aspektach, a mianowicie:

  • Nierealna ocena samego siebie
  • Zbyt niska ocena swoich przeciwników
  • Błędne spojrzenie na pokera

Nierealna ocena samego siebie – wiecie o tym, iż w 2004 roku przeprowadzono badanie w którym, należało się odnieść do takiego zdania „ Gdybym grał heads-up na stole finałowym WSOP z zawodowcem z czołówki światowej i mielibyśmy po tyle samo żetonów, to myślę, że miałbym takie same szanse na zwycięstwo jak on”. Wyobraźcie sobie, że 44% ankietowanych zgodziło się z tym zdaniem. Ta ankieta świetnie pokazuje, jak bardzo ludzie przeceniają samych siebie. Jeśli nie będziemy patrzeć realnie na samych siebie cała reszta nie będzie miała większego znaczenia. W końcu przegrasz z kimś kogo porównując do siebie uznałeś za leszcza. Pewnie efektem tego będzie frustracja i zrzucenie winy na swojego pecha.

Błędna ocena samego siebie wypływa głównie z dwóch faktów. Po pierwsze, niemal każdy z nas chce mieć dobre mniemanie o sobie, a po drugie krótkoterminowe wyniki mogą tak strasznie zakrzywić rzeczywistość, iż będziemy mieli siebie za mistrzów. Zdarza się, że słabi gracze wygrywają przez kilka tygodni, czasem uda się im jakiś turniej. Nie zdają sobie sprawy ze swojego szczęścia, myślą że grają świetnie i dalej brną w swoją kiepska strategię. Nawet bankructwo może nie uchronić ich od zbyt wysokiego mniemania o sobie. Świetnie w pokerze sprawdza się złudzenie ponadprzeciętności, czyli „ludzka tendencja do przeceniania własnych osiągnięć, zalet, możliwości, w porównaniu z innymi ludźmi. Powoduje to, że znaczna większość ludzi uważa siebie samych za lepszych od przeciętnej.

W badaniach kierowców Svenson (1981) odkrył że 80% z nich zaliczyło siebie pod względem umiejętności do górnych 30%. Podobnie w badaniach popularności studentów Zuckerman i Jost (2001) pokazali że większość studentów oceniła samych siebie za „ponadprzeciętnie popularnych”. Przy ankietowaniu absolwentów szkół średnich w USA pokazano, że przy umiejętnościach takich jak „nawiązywanie przyjaźni” mniej niż 1% oceniło siebie poniżej średniej, 60% zaliczyło siebie do górnego 10%. Podobny efekt wykryto w wielu innych badaniach przy ocenie cech takich jak: uczciwość, szczęście czy umiejętności inwestowania.

Skłonność ta występuje szczególnie silnie, gdy człowiek ma ocenić siebie na istotnych wymiarach. Jest to związane z tendencją do podtrzymywania i podnoszenia samooceny”(Źródło: Wikipedia)

Do dzisiaj wiele osób nie chce się przyznać do porażki szczególnie, jeśli wynika ona z ich własnych słabości. W pokerze bardzo łatwo zwalić winę na pecha. Rybki wciąż siadają do gry z lepszymi pokerzystami, nie doskonaląc swojej gry, przegrywają latami, często oszukując się, że są „mniej więcej na zero”.

Nawet wśród zawodowców zdarzają się przypadki, kiedy gracze grają znacznie wyżej niż pozwalają im na to umiejętności. Dobrym przykładem tego faktu jest Viktor Blom, który będąc świetnym graczem NL Holdem, dostawał straszne lanie w PLO. Prawdopodobnie przez pewien okres czasu nie zdawał sobie sprawy ze swoich niskich kwalifikacji, jednak widać, że on akurat potrafił wyciągnąć wnioski i szybko poprawić swoją grę. Niestety, nie każdy gracz potrafi równie szybko zorientować się w swoich słabościach.

Aby wygrywać nie trzeba być świetnym graczem, wystarczy realnie ocenić samego siebie, po czym umiejętnie dobrać poziom gry do swoich umiejętności. Wybierając partie, w których przez większość czasu jesteśmy jednymi z najlepszych na stole, stajemy się po prostu zwycięzcami. To jest profesjonale i realne określenie samego siebie.

Zbyt niska ocena swoich przeciwników – to raczej jasne. Jeśli siadamy z kimś do stołu, w większości przypadków uważamy, że jesteśmy przynajmniej równi. Zazwyczaj jednak myślimy, że możemy pokonać każdego. Poker to nie tenis czy szachy, nie zawsze wygrywa lepszy. Ten fakt stanowi przyczynę błędnego myślenia, że możemy wygrać z każdym. Co zabawne, w krótkim okresie teoria ta może okazać się prawdą, jednak długoterminowo – raczej jasne jaki będzie wynik, kiedy lepszy siądzie z gorszym do gry. Ja grywając Heads up, wielokrotnie nie doceniałem przeciwnika, który miał gorsze niż -10% ROI. Uważałem go za donka i oczywistego dawce, jednak często się zdarzało, że standardowa linia nie wystarczy i trzeba szybko dostosować się do rytmu gry przeciwnika. Nie wolno z góry zakładać, czy ktoś jest słaby czy mocny. Jeśli w jakimś turnieju widzimy młodego, z pozoru buntowniczego chłopaka, to nie od razu musi oznaczać, że jest on agresywnym zawodnikiem, lub jeśli ktoś założy czarne okulary – nie znaczy, że jest zawodowcem. Profesjonaliści analizują wszelkie dostępne informacje i nie oceniają swoich przeciwników po pozorach. Liczy się przede wszystkim to, co dany gracz pokaże przy stole. Trzeba spokojnie i realistycznie popatrzeć na grę swego rywala i ocenić go na chłodno, wtedy dopiero uzyskamy poziom jego umiejętności. Siadanie do za trudnych dla siebie gier to super standard, bo przecież my zawsze musimy wygrać, a każdy nasz przeciwnik to fish.. Jeśli przegramy – myślimy, że po prostu mieliśmy pecha. Przecież niemożliwe, żeby ten donk nas ograł.

Błędna spojrzenie na pokera – Poker, to bardzo złożona gra, na którą składa się bardzo wiele aspektów takich jak: umiejętności techniczne-taktyczne, matematyczne myślenie oraz czytanie przeciwników. Aby być w niej doskonałym, potrzeba nieraz całego życia. Słabi gracze tego nie rozumieją. Zwykle poker nie wydaje im się raczej tak skomplikowany, jak jest w rzeczywistości. Myślą, że to gra w to, kto ma większe jaja, albo co gorsza gra w której wygrywa ten co ma więcej farta. Marnują swoje pieniądze, grając na tak zwaną „czutkę”, czyli próbę przewidzenia tego, co się wydarzy. Kontrolowanie rozdawanych kart jest niemożliwe (oczywiście poza boskimi interwencjami w grę Jerry Yanga), jednak tacy gracze przynoszą swoje talizmany lub szczęśliwe słoniki. Wielu zawodników nie zna lub nie rozumie pot odds. Nawet im przez myśl nie przyjdzie, że większość skutecznych strategii opiera się na pot odds – ta prawda wpływa na to, że źle postrzegają grę, która ma swoja matematyczne podłoże. Sądzę, iż nieuświadomienie sobie tego, to brak realizmu, skutkujący w konsekwencji bankructwem.

Profesjonaliści rozumieją, czym w istocie poker jest i przyjmują do wiadomości jego rzeczywistość. Nie bagatelizują umiejętności swoich przeciwników tylko dlatego, że z nimi grają. Potrafią oni spojrzeć na siebie krytycznie i nie szukają winy swoich porażek w braku szczęścia.

A Ty? Czy potrafisz realnie i rzetelnie popatrzeć na swoją grę? Myślę, że znam odpowiedź…

Artykuł oparty na znakomitej serii artykułów z Card Player Polska „Zwyciężcy” Alana Schoonmakera.

Poprzedni artykułOne Drop – 10 milionów dolarów w puli?
Następny artykułLex Velhuis zmienia podejście do WSOP

2 KOMENTARZE

  1. „wiecie o tym, iż w 2004 roku przeprowadzono badanie w którym, należało się odnieść do takiego zdania „ Gdybym grał heads-up na stole finałowym WSOP z zawodowcem z czołówki światowej i mielibyśmy po tyle samo żetonów, to myślę, że miałbym takie same szanse na zwycięstwo jak on”. Wyobraźcie sobie, że 44% ankietowanych zgodziło się z tym zdaniem.”

    Well po pierwsze primo 2004 byl 10 lat temu 🙂 poker raczkowal totalnie po drugie primo pewnie ankieta byla przeprowadzona wsrod totalnych amatorow (donkow) wiec nie wiem po co pisac o dinozaurach 🙂 chociaz ciekawe jakby sie przedstawiala ankieta teraz…

    • Gdyby zrobić ankiete, „kto uważa, że potrafi czytać ze zrozumieniem”, byłbyś w tej części co przecenia samego siebie.

      Nieważne, że ankieta została przeprowadzana 10 lat temu wśród amatorów. Nadal gracze się oszukują, bez różnicy czy to random, czy wannabe-reg.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.