Do rozpoczęcia rozgrywki na stole finałowym October Nine pozostało już tylko kilkadziesiąt godzin, a więc czas na bliższe zapoznanie się ze składem October Nine.
Jeremy Ausmus – Specjalista od gry na shorcie
Wiek: 33 lata
Stack: 9 805 000 (9. miejsce)
We wczesnych godzinach porannych 17 lipca 2012 roku, Jeremy Ausmus osiągnął sukces, o którym marzy każdy pokerzysta – znalazł się na stole finałowym World Series of Poker. Ten 32-latek powróci jako short, a jeżeli spojrzymy na ostatnie wyniki graczy, którzy na stole finałowym mieli najmniejsze stacki, to sytuacja nie wygląda różowo.
W 2011 roku Sam Holden na shorcie zajął 9. miejsce. Rok wcześniej Jason Senti był 7. rozpoczynają z najmniejszym stackiem. W 2009 roku James Akenhead uplasował się na 9 pozycji, a rok wcześniej Kelly Kim na 8. miejscu. W ciągu ostatnich 4 lat żaden z shortów nie wywalczył lepszego niż 7. miejsce, czy więc uda się to Ausmusowi?
Jeremy może być w nieco innej sytuacji. Co prawda lider Jesse Sylvia ma aż 145 ciemnych, ale Ausmus rozpocznie mają jeszcze 32 ciemne. Bubble trwało tylko 15 rąk, a więc pokerzysta zdołał zachować swój stack na stół finałowy. Nie jest tajemnicą, że takim stackiem gra się zwykle bardzo trudno. Często trzeba podejmować wiele ciężkich decyzji. Gracze uważają, że na poziomie 30 BB gra się ciężko. Okazuje się jednak, że w przypadku Ausmusa wcześniejsze doświadczenie z gier cash może być bardzo pomocne. Jeremy mówi – Grałem bardzo wiele gier cap na Full Tilt Poker przez Czarnym Piątkiem. Trzydzieści ciemnych. To była moja główna gra. Bardzo, bardzo, bardzo dobrze czuje się na 30 dużych ciemnych.
Russel Thomas, z którym zagra na stole finałowym, powiedział, że Ausmus jest jednym z najlepszych graczy CAP na świecie, szczególnie na 30 ciemnych. Dodał, że uważa, iż Jeremy będzie w stanie grać lepiej niż on, a więc musi się przygotować i zorientować jak będą wyglądać ich starcia. Jesse Sylvia powiedział z kolei – Jeremy był jednym z najlepszych graczy CAP na Full Tilt. Jest w piątce najlepszych jeżeli chodzi o grę na stacku 30 ciemnych. Sylvia dodał, że cieszy się, iż Ausmusa ma po swojej prawej stronie.
Jeremy zaczął grać w pokera podczas studiów na uniwersytecie Colorado State i zainspirował się filmem Rounders. Miał przeszłość związaną z grami strategicznymi i zastanawiał się, czy na pokerze mógłby zacząć zarabiać. Wspomniany film oglądał kilka razy w tygodniu. Mówi, że dziadek nauczył go kiedyś szachów, a on sam później interesował się grami wideo. Lubił te gry strategiczne, gdzie w jakiś sposób uzyskać można było przewagę nad rywalami. Dlatego tak bardzo spodobał mu się poker.
Po ukończeniu studiów na kierunku ekonomicznym zdecydował się przenieść do Las Vegas i rozpocząć profesjonalną karierę. To była dobra decyzja, bo jego bankroll rósł. Jeremy mówi, że zauważył, iż gra jest teraz cięższa, a pokerzyści lepsi. Mówi też, że czuje się jednym z najlepszych i jest bardzo pewny swojej gry. Potwierdzeniem tych słów mogą być tegoroczne wyniki na WSOP. Ausmus zaliczył aż 9 miejsc płatnych. – Zagrałem 29 turniejów, do kasy doszedłem w 9 z nich…ale to było jakieś nienormalne. W dziewięciu innych turniejach byłem w 15% najlepszych, a nie doszedłem do kasy. Ausmus był więc bardzo blisko kolejnych cashy, a nawet rekordu Konstantin Puchkova, który w kasie był 11 razy.
Najważniejsze jest oczywiście to, że Jeremy znalazł się na stole finałowym Main Eventu. Cieszy się, że może być wśród najlepszych graczy. Ausmus ma też jednak inny powód do radości – niedawno jego żona urodziła drugą córeczkę, której dali imię Adria. Ausmusowie mają już jedną córkę. Być może żona będzie teraz wspierać go w Penn & Teller.
Dość ciekawe jest chyba to, że Ausmus podpisał aż dwa kontrakty sponsorskie. Najpierw związał się z umową z firmą TTAGIT, która działa w zakresie mediów społecznościowych. Później podpisał umowę z pokojem pokerowym oferującym możliwość darmowej gry w sieci – HogWildPoker.
O stole finałowym i stresie mówi – Tak, to będzie interesujące. To był szalony czas. To jednak marzenie każdego gracza. Ogólnie, życie jest dobre.
Jake Balsiger – Czy będzie najmłodszym zwycięzcą Main Eventu?
Wiek: 21 lat
Stack: 13 115 000 (8. miejsce)
Co łączy Phila Hellmutha, Petera Eastgate'a oraz Joe Cadę? Każdy z nich walczył w Main Evencie z najlepszymi graczami z całego świata, a później każdy z nich został mistrzem. Łączy ich też to, że w czasie swojego zwycięstwa byli najmłodszymi graczami, którzy tego dokonali. Cada ciągle jest najmłodszym mistrzem Main Eventu WSOP, ale wszystko może zmienić się już w poniedziałek i we wtorek. Do gry o tytuł najmłodszego mistrza wejdzie bowiem Jake Balsiger, który ma 21 lat i 9 miesięcy.
Jake też zwraca na to uwagę – Jeżeli spojrzysz na to, kto wygrywał w ciągu ostatnich paru lat, to często była najmłodsza osoba przy stoliku i chciałbym podtrzymać tę tradycję. To coś, czego bardzo bym pragnął. Moje 21 urodziny obchodziłem w styczniu, a więc dość ciężko byłoby pobić ten rekord. Posiadanie takiego rekordu, który mógłbyś utrzymać przez ponad dekadę, byłoby wspaniałe. Dodaje, że towarzystwo Hellmutha, Cady i Eastgate'a byłoby niesamowite.
Balsiger zainteresował się pokerem gdy miał 13 lat. Zobaczył go wtedy na ESPN. Jego droga do WSOP 2012 nie przypomina jednak drogi żadnego z wyżej wymienionych pokerzystów. Jake był grinderem niskich stawek na Arizona State University. Grał również turnieje online za 10 dolarów. Pieniądze wydawał na bieżące potrzeby. Nie ma do opowiedzenia historii o wielkich sukcesach online czy grach cash, w których uczestniczył.
Balsger postarał się jednak o świetnego trenera. Zwrócił się o pomoc do jednego z najlepszych graczy na świecie – Mike'a „Timexa” McDonalda. Ten pomaga teraz młodemu pokerzyście poprzez trening i symulacje sytuacji przy stole. Gdy w 2011 McDonald pomagał Piusowi Heinzowi, ten w efekcie wywalczył tytuł mistrzowski. Balsiger wiedział więc do kogo się zwrócić, a dodatkowo pamiętał, że grali z „Timex-em” podczas czwartego dnia Main Eventu.
Podobny trening ma za sobą Russel Thomas, którzy korzystał z pomocy Jasona Somerville'a. Różnica jest jednak taka, że Thomas od kilku tygodni całkowicie oddał się treningowi, a Balsiger nie mógł zrobić podobnie. Musiał bowiem odrobić zaległości na swojej uczelni. Przyznaje, że w ciągu ostatnich trzech miesięcy nieco zaniedbał uczelnie. Dodaje jednak, że gdyby wygrał to zamierza kontynuować naukę. Dzięki temu, że część zajęć mógł odrobić w sieci, udało mu się znaleźć czas na grę w World Series of Poker Europe. Podpisał również umowę sponsorską z 888poker. Pomimo, że nie udało mu się w Europie zająć miejsca w kasie w żadnym turnieju, wyjazd uznał za cenne doświadczenie.
Jake przyznaje, że gdy wybierał się do Vegas, nie miał w planach gry w Main Evencie. Po dobrym występie w evencie #2 i miejscu płatnym w innym turnieju bocznym, planował wrócić do domu. Przyjaciele, którzy akurat robili w Vegas imprezę powiedzieli mu, że kupią udziały (w wywiadzie dla Pokernews powiedział, że sprzedał 80%), a więc postanowił zagrać. Teraz jest na stole finałowym i zarówno on, jak i jego inwestorzy są zadowoleni. Jake powiedział, że za pieniądze, które już wygrał nie zamierza kupować samochodów czy robić szalonych imprez. Część kasy przekazał mamie, a sobie kupił…łóżko, bo wcześniej sypiał tylko na materacu. Dalej ma też swój stary samochód.
Stół finałowy WSOP to oczywiście ogromny sukces dla tego młodego gracza jednakże w ciągu ostatnich parunastu miesięcy jego życie nie było usłane różami. We wrześniu 2011 roku, gdy jechał rowerem po terenie uczelni, uderzyła go ciężarówka. Jake przyznaje, że w ogóle nie pamięta momentu wypadku. Gdy obudził się w szpitalu, nie mógł ruszać prawą ręką. Gdy wyszedł ze szpitala, większość czasu spędzał w łóżku. Stracił też semestr szkoły. Dojście do pełnej sprawności zajęło mu 9 miesięcy.
Gdy dochodził do zdrowia, znalazł też czas na grę w pokera live. Nabrał nieco doświadczenia i zaczął doceniać, to co życie ma do zaoferowania. Gdy w poniedziałek dziewiątka pokerzystów powróci do gry, każdy z nich będzie poddany takiej samej presji ze strony kamer, fanów i atmosfery stołu finałowego. Gdy kolejni gracze będą odpadać, Jake będzie coraz bliżej osiągnięcia sukcesu, o którym marzy.
Robert Salaburu – „Pan osobowość” robi wrażenie
Wiek: 27 lat
Stack: 15 155 000 (7.miejsce)
Jeżeli przed stołem finałowym WSOP oglądaliście odcinkową relację ESPN, to zapewne część z was może mieć mieszane zdanie o Salaburu. Można go uwielbiać, ale można też nienawidzić. Jego kontrowersyjne zachowanie to znak rozpoznawczy przy stole i nie jest to pokerzysta, który cichutko siedzi. Salburu mówi, że taki właśnie jest – lubi mówić i lubi dobrze się bawić.
Pokerzysta z San Antonio dorastał w rodzinie, w której nie było zbyt dużo pieniędzy. Mówi, że wychowała go mama, która gdy urodziła go, miała już 40 lat. Robert mówi, że rok później się rozwiodła, a później, aby utrzymać rodzinę uzyskała uprawnienia, aby uczyć i została nauczycielką. Salaburu mówi, że mama robiła wszystko, aby on i jego brat nie odczuwali trudnej sytuacji, w której się znajdowali. Uczyła w prywatnych szkołach, a więc i on miał dostęp do dobrej edukacji. Dodaje, że jego mama nigdy nie pozwoliła, aby w życiu czuł się niekomfortowo.
Salburu mówi, że to jak został wychowany przeniosło się w jakiś sposób na pokera. Nigdy bowiem nie grał jak ktoś, kto ma coś do stracenia. – Nigdy nie chodziło o pieniądze. To było jak gra wideo. Jak wysoki wynik mogę osiągnąć? Nigdy nie martwiłem się o zbankrutowanie, bo rozumiałem, że mogę zawsze odbudować. Nie rozumiałem, że w tym wszystkim chodzi o bankrolla.
To nie była łatwa lekcja. Kapitał Salaburu raz rósł, żeby później zmaleć. Grał zbyt wysokie stawki i cierpiał. Mówi, że taka sytuacja trwała gdzieś trzy lata. Osiągał znaczne sukcesy w turniejach online. Robił więc „shoty” na wyższe stawki i jak mówi, albo udawało się ugrać sporą kwotę, albo znów lądował na samym dole.
Ten sposób gry ma swoje odzwierciedlenie w szybkości decyzji podejmowanych przy stole. Gary Wise z ESPN zauważył, że Salaburu w rozdaniach, które były filmowane, decyzje podejmował w zaledwie parę sekund. Jego brat, Yul Salaburu, mówi, że wynika to z bardzo niekonwencjonalnego stylu gry. – Jego metoda gry to próba całkowitego wyrzucenia rywali z ich własnej gry. Yul mówi, że Robert analizuje rozdanie i stara się przewidzieć jaka karta będzie odpowiednia dla rywala. Gdy pojawia się kolejna karta, on w głowie ma już plan gry. To dlatego przy stole podejmuje decyzje, które dla nas wydają się być tak szybkie.
Salaburu spędził lato w Vegas i mówi, że obcowanie z innymi pokerzystami pomogło mu poprawić grę – Poznałem wielu graczy tego lata i wszyscy byli fenomenalni. Przebywanie z nimi i poznanie tego jak myślą, pomaga mi. Chyba mogę powiedzieć, że w tym roku znacznie się poprawiłem. Przebywanie w towarzystwie tych graczy online, rozpoczęcie ćwiczeń i uzyskanie w ich wyniku lepszej sylwetki, pokazuje jak dużo można zmienić w rok. Czuję, że ćwiczenia naprawdę oczyściły moją głowę i uwolniły trochę nadmiaru energii.
Robert mówi, że gdy wygra zamierza się przede wszystkim zrelaksować. Mamę chce wziąć na wakacje do Europy. Później zamierza też m.in kupić mieszkanie, a następnie zrobić coś dla bratanicy i bratanka.
Pojawiły się plotki mówiące o tym, że Salaburu zamierza porzucić grę. On sam mówi, że wygrana nie spowoduje, że woda sodowa uderzy mu do głowy, ale sam zaznacza, że kilka lat temu sytuacja mogłaby wyglądać inaczej. Wtedy gracze otrzymywali wysokie kontrakty sponsorskie, ale ich przyszłość nie zawsze była taka optymistyczna. Salaburu mówi, że nie zamierza zmarnować swojej szansy. Jego zdaniem, wśród profesjonalistów jest sporo osób, którzy tracą pieniądze lub wpadają w nałóg. To nie powstrzymuje ich przed grą. Mówi: – Ja nie chcę być takim facetem. Chcę rozmnożyć kasę, iść i zainwestować w coś. To moja jedna wielka szansa, kiedy mogę zmienić wszystko i to zakończyć.
Dla Salaburu ostatni tydzień był bardzo owocny jeżeli chodzi o kontrakty sponsorskie. Najpierw podpisał umowę z firmą produkującą odzież (RunGoodGear), a w czwartek ogłoszono, że na stole finałowym będzie również reklamował stronę treningową Tournament Poker Edge.
Michael Esposito – od triathlonu do stołu finałowego Main Eventu
Wiek: 44 lata
Stack: 16 260 000 (6. miejsce)
O tym, że poker live może być wyczerpującą grą, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Godziny spędzone przy stole, koncentracja podczas każdego rozdania i świadomość, że jeden błąd może oznaczać eliminację – tak w skrócie wygląda poker turniejowy. Wie o tym również każdy z członków October Nine, którzy przez siedem dni spędzali przy stolikach po 12 godzin, w drodze do wymarzonego celu.
Jednym z tych gracze jest 44-letni Michael Esposito, pochodzący z Nowego Jorku. Esposito do zeszłego roku prowadził bardzo niezdrowy tryb życia. Miał nadwagę, palił papierosy i jak sam mówi, czuł się jak 50- czy 60-latek. Postanowił w końcu całkowicie odmienić swoje życie. Zaczął trenować triathlon.
Teraz jego plan dnia wygląda inaczej niż wcześniej. Wstaje około piątej, przez godzinę jeździ na rowerze, a następnie biega. Potem udaje się do pracy w Nowym Jorku, a po pracy jeszcze pływa. Esposito mówi: – Jedyny powód, dla którego mogłem przyjechać na World Series, to fakt, że rozpoczynali Main Event w poniedziałek. Uczestniczyłem w nowojorskim triathlonie w niedzielę przed rozpoczęciem gry w poniedziałek. To było idealne, bo mogłem uczestniczyć w wyścigu w niedzielę, polecieć w niedzielę w nocy i zagrać w poniedziałek. W momencie, gdy zobaczyłem, że taki plan się sprawdzi, to wszystko zarezerwowałem.
Podczas triathlonu Michael przepłynął 1 500 metrów, jechał 40 kilometrów na rowerze, a później czekał go jeszcze 10-kilometrowy bieg. Zajął 263. miejsce w stawce ponad trzech i pół tysiąca uczestników. Mówi, że taki wysiłek i zdrowsze życie powodują, że człowiek trochę się uspokaja. – Nie interesuje mnie co inni robią w turnieju, nie interesują mnie żadne inne stacki, oprócz mojego własnego – mówi.
W karty gra od czasów gdy był dzieckiem. Mówi, że w rodzinie często grywano w karciane gry, co później pomogło mu w zrozumieniu pokera. Początkowo zainteresował się siedmiokartowym Studem. Gdy rozpoczął się boom na Holdema, zmienił zainteresowania, bo chętnych na grę w Studa było już mniej. Zaznacza, że w grze zaliczył wiele wzlotów i upadków. Grywał limit Holdem i gra ta była dla niego dość łatwa, bo przypominała mu Studa. Gra nie była bardzo agresywna. No limit Holdem był już całkiem inny, szczególnie gdy poziom agresji po pewnym czasie wzrósł. Esposito przez lata uczył się gry, ale ciągle uważa się za amatora. Stara się też dostosowywać do nowych stylów gry.
Opracował jednak taki styl, który mu odpowiada i się sprawdza – Mówiąc szczerze, myślę, że musisz grać swoją grę i mieć własne strategie. Ich częścią są próby i błędy i musisz w jakiś sposób zobaczyć, co z tego działa dla ciebie. Przez lata w przeszłości byłem za bardzo agresywny i nie potrafiłem tego wyłączyć. Myślę, że chodzi tutaj po prostu o osiągnięcie odpowiedniej równowagi w twojej grze.
Po latach gry własnym stylem Michael odniósł w końcu swój pierwszy pokerowy sukces. W zeszłym roku udało mu się wygrać turniej za 350 dolarów podczas WSOP Circuit w Las Vegas. Wspomina, że dodało mu to pewności siebie. Gdy więc rozpoczynał grę w tegorocznym Main Evencie, miał tylko jeden cel: awansować na stół finałowy.
Przed stołem finałowym nie zamierzał zmieniać trybu życia. Dalej trenował, a przed rozpoczęciem akcji zamierza pobiegać. Co zrobi gdy wygra? Impreza, zakupy, a może wakacje? Nie – Jeżeli wygram, to mogę pojechać do domu i spać przez tydzień – mówi.
Źródło: ESPN, PokerNews.
Salaburu – największy palant i pajac w historii wsop. Przy nim Hellmuth nawet jak ma okres to sympatyczny gość.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.