Postępy

0

Witamy po majówce…

Moja (majówka) niestety „pokerowa” nie była, bo zostawiłem zasilacz do laptopa w domu i mogłem sobie tylko na telefonie cokolwiek „ćwiczyć”, więc żeby nie ryzykować uciułanego pracowicie kapitału – ryzykowałem freerolle – w plecy nie można być, może trochę uciułałem.

Bez względu na to, co bym napisał, należy traktować to w kategorii zabawy – nie mam czasu poświęcać więcej jak jakieś 5h tygodniowo na pokera. Na szczęście okazuje się, że faktycznie systematyczna praca, nauka teorii gry połączona z praktycznymi ćwiczeniami zaczyna przynosić wymierne efekty. W kwietniu przetłukłem ponad 8K rąk i dla mnie to chyba życiowy rekord, ale najwięcej nauczyłem się z wykresu EV vs Net Won. Na początku zaczęła mi spadać EV, więc się szybko ogarnąłem i przestałem sprawdzać jak leci i blefować. Zacząłem grać w miarę szeroko (na sam koniec wyszło 22,9/18,7 VPIP/PFR), ale dalej angażowałem się, jak trafiłem albo chociaż miałem szansę coś trafić na kolejnych „ulicach”…

Po początkowym zachwianiu nagle moje „wygrane” wyleciały w kosmos w porównaniu z EV. To może być bardzo złudne bez śledzenia EV  – że niby taki jestem zajebisty, a tak na prawdę powinienem być w okolicy 0 i ze sporymi wahaniami. Uspokoiłem swoją grę jeszcze bardziej i w końcu EV drgnęła i zaczęła doganiać kasę… Dla mnie było to jeszcze bardziej satysfakcjonujące, gdy wartość oczekiwana rosła, nawet gdy kasa stała w miejscu – z tym przychodzi wiara w siebie i we własne umiejętności. Koleś trafia jeden ze swoich dwóch outów – trudno, kto mu żałuje – kasa spada o buyina, ale EV prawie o tyle samo rośnie.. jak mawiają mądrzejsi „graj tak dalej”.

Zdarza mi się co prawda wrzucić na „czutkę” – raz wepchnąłem z AA i ciągiem do koloru, a wiedziałem, że overpara to zdecydowanie za mało na kolesia, ale trafiłem kolor, ale EV spadła tylko troszkę ;). Tłumaczyłem sobie jakimś urojonym Fold Equitty (sam w to nie wierzę, bo koleś już tyle nawrzucał, że musiał sprawdzić). Chyba jednak grę będę z tego czyścił – to po prostu durne na dłuższą metę…

Największym błędem było przerypanie kasy, którą dostałem w All-in shootoutach na NL10 – po co ja w ogóle te stoły otworzyłem – najpierw się podwoiłem, żeby zaraz oddać z nawiązką. Łatwo przyszło, łatwo poszło.

Generalnie – plan na kwiecień wykonany w 99% – wskoczyłem na NL5, bo się doczołgałem się do planowanych 100$, wyrobiłem sobie ChromeStar. 1% pozostaje za głupie oddanie pewnemu grekowi kasy z shootoutów. Tak, boli mnie to jednak.

Plan na maj – przemielić te 5K rąk (będzie ciężko). Nie oddawać kasy, którą udało się uzbierać. Chrome się zrobi sam, na srebro nie ma co liczyć – skoro na NL2 doszedłem do Chrome, to Srebro będzie w zasięgu w okolicach NL10, więc bez napinki – napinka jest zła :).

Poza pokerkiem – udało się „strzelić” pierwszą setkę na rowerze.. życiówka nie padła – powyżej 4h :(… muszę wzmocnić nogi, żeby trochę przyspieszyć. Jest też spora szansa, że po prostu zamarzłem i że zimne mięśnie nie chciały pracować. Jak schodziłem z roweru było 8 stopni, a ubrałem się jak na letnią wycieczkę.

Mam nadzieję, że za miesiąc będę mógł się pochwalić podobnymi sukcesami.

Poprzedni artykułDmitrij Urbanovich liderem wyścigu na Gracza Roku EPT
Następny artykułEPT Grand Final dzień 2: Jose Carlos Garcia w czołówce