PokerSongs – od Lady Gagi do Martyniuka

0

Podczas gdy większość z was zna najlepsze i najbardziej popularne filmowe produkcje, które mniej lub bardziej zaangażowanie traktują grę w pokera jako element fabuły, tak z pokerem w muzyce nie jest już kolorowo.

Jeśli jedynym utworem, jaki przyszedł wam na myśl, jest „Poker Face” Lady Gagi – cieszcie się, że nie jesteśmy w Japonii, bo niechybnie przyszłoby wam w ukorzeniu posmyrać się po jelitach samurajskim tanto. Nawet sama pani Germanotta wyjaśnia nam, że „Poker Face really was a metaphor for my vulva”. I to chyba byłoby na tyle, jeśli chodzi o ten utwór.

A piosenek karcianych  – opowiadających o pokerze, kasynach i gamblingu – jest naprawdę sporo. Część z nich można by wrzucić do jednego worka z tym, co muzycznie kojarzy wam się najgorzej. Dla kolejnych artystów tematyka pokerowa jest jedynie środkiem przekazu historii niespełnionej miłości lub notorycznego przegrywania w grze życia. Tak czy inaczej piosenki o kartach stanowią nieprzebrane morze, w którym większość z was nie miała jeszcze przyjemności solidnie zanurkować.

Jest kilka utworów, które mogliście słyszeć. Na szczęście najbardziej reprezentatywne i popularne utwory to smaczne kawałeczki, a nie byle jakie bzdury zmiksowane w audio-tune. Przegląd muzycznej twórczości pokerowej wypada otworzyć prawdziwym hymnem. „The Gambler” to tytułowy utwór z szóstego albumu Kenny’ego Rogersa, który pozwolił mu zapaść w pamięć słuchaczy zwykle omijających muzykę country szerokim łukiem. Opowieść, w której bohater spotyka w pociągu karcianego weterana, wydaje się być dziełem kompletnym. I całe szczęście, że wśród tych, których horyzonty wykraczają poza radiową Gorącą Dwudziestkę, zapisała się trwalej, niż muffinka Lady Gagi.

Ostrzej? „Ace of Spades” brytyjskiej grupy Motörhead niejednokrotnie pojawiał się na listach „Greatest Guitar Tracks” i rozpowszechniany był m.in. w „Guitar Hero” oraz na ścieżce dźwiękowej do Tony Hawk Pro Skater 3. Lemmy z kolegami zaproponował nam zacne granie, które w pełni zasłużenie znajduje się w czubie wąskiej listy karcianych klasyków.

Chociaż utwór „That Was A Crazy Game of Poker” znalazł się na debiutanckiej płycie grupy O.A.R., wydanej w 1997 roku, to w owym czasie niewielu pokerzystów zainteresowało się tekstem, bo na WSOP po kowbojsku grano jeszcze FL Omaha w dwadzieścia osób, a Chris Moneymaker biegał z fakturami i myślał, że świat kończy się za znakiem „Nashville. Visit Us Again”. Rzewna piosenka zyskała popularność dobrą dekadę później i dziś za wielką wodą wymieniana jest w gronie pokerowo-muzycznych hitów.

Któż nie zna The Animals i „House Of The Rising Sun”? Stare czasy soczystego wokalu Erica Burdona i keyboardowych solóweczek Alana Price’a po wsze czasy przypominać nam będą radiowe rozgłośnie. Za dzieciaka myślałem, że to kawałek o burdelu, lecz ci, którzy zagłębili się w warstwę tekstową wiedzą, że tytułowy Dom Wschodzącego Słońca był hazardowym przybytkiem, gdzie bohater poszedł w ślady ojca i konsekwentnie przegrywał swoje życie.

Pokerowy utwór mają w swoim repertuarze także specjaliści wysokich napięć z AC/DC. Teoretycznie, bo „The Jack” stanowi pretekst do ukazania przepełnionej seksem historii bez happy endu. Tematykę pokerową wykorzystano jednak wręcz wzorcowo.

Znakomitym gamblerskim kawałkiem mogą poszczycić się także weterani z Grateful Dead. „Deal” traktuje o wielu latach gry na wysokich stawkach i ryzyku z tym związanym. Kompozycji sprzyjał klimat – wszak zespół wykiełkował w Palo Alto, rodzinnym mieście Phila Hellmutha.

„I’ll see you, I’ll call you, I’ll raise you” śpiewa natomiast Suzanne Vega w piosence “No Cheap Trill”. I radzi, by nie wstydzić się, kiedy wzrasta ante. Daleko mi do uwielbienia pastelowego głosu wokalistki, ale nie sposób nie przytoczyć tego utworu – kolejnego, który bawi się koncepcjami „when deuces are wild you can follow the queen”.

Były gitarzysta KISS Ace Frehley także ma w dorobku bliski Vegas utwór. „Five Card Stud”  to nickname bohatera, który twierdzi, że jest nie do ogrania, bo zna każde zagranie z książki. Chyba chodzi o „Harrington on Hold’em”, bo Ace, chociaż grywa w karty regularnie, zbyt wiele jeszcze nie shipnął. Być może pocieszy go fakt, iż nie jest jedynym Acem z taką historią na HendonMobie…

Niezwykle płodnym w pokerowe hity artystą był Ray Charles. Obok piosenki towarzyszącej filmowej produkcji „The Cincinnati Kid” skomponował „Losing Hand” – wpadający w ucho utwór o miłosnym hazardzie z wykorzystaniem nieśmiertelnej sztampy „I could be your king, you could be my queen” – oraz kawałek „Blackjack”.

Wu Tang Clan to mój niekwestionowany numer jeden w rapowym wszechświecie i choć nagrany przez Ghostface Killah z Shawnem Wigsem „Pokerface” tekstowo wpisuje się w standardy „późnego Ghosta” (a najlepszy Ghost zwykł wykraczać poza standardy), to dobre biciwo i zawsze konkretny flow pozwala z przyjemnością posłuchać o World Series of Poker straight from Staten Island.

Znajdując się w rapowym kręgu wspomnieć należy także o duecie The Grouch & Eligh i ich „All In”. A także o Nicku Javasie i jego „Ride on the River” – utworze upamiętniającym dziesiąte urodziny cyklu EPT.

Smutną i przeczącą zdrowemu rozsądkowi zasadą jest, by psychiczny dołek topić w piosenkach obrazujących niepowodzenia. Jeśli jesteś więc na downswingu, nie możesz przejść obojętnie obok „Go Down Gamblin’” Blood, Sweet And Tears i nie dowiedzieć się, że urodzonych przegranych jest więcej.

Warto poznać historię „Lonesome Losera”, zapisaną w repertuarze Little River Band – gościa, który zawsze przegrywa z damą kier. To kolejna skrzętna metafora sercowych niepowodzeń i uczuciowej nieustępliwości.

Nasza rodzima scena też urodziła kilka karcianych pociech (i parę bękartów). W 2004 roku ukazał się przedostatni (póki co) studyjny album Dżemu – z Maciejem Balcarem, jeszcze z Pawłem Bergerem. Z produkcji tej pochodzi utwór „Diabelski żart”, o nałogowym karciarzu, którego zostawiła żona. Utwór – klasa.

Dostałbym baty, gdybym nie wspomniał o „Edenie Hazardzie”, nagranym w kolaboracji Quebonafide + Muflon. Chłopaki nie odsłaniają się jak Jakub Kosecki i bawią się w speeddating z Królem Arturem. Innymi słowy – ja, jako zwolennik starej szkoły, się „nie jaram”, ale na tle podobnych nagrań sprzed pięciu lat fristajlowcy zawsze dobrze się bronili.

Zejdźmy powoli do piwnicy… Piosenkę „Poker” mają w swoim repertuarze Waldek Tkaczyk i Grzesiu Skawiński z KOMBII. „Miłość jest jak poker” i takie tam kwiatki wypłynęły w 2010 roku i na szczęście pozwoliły o sobie zapomnieć w tym samym czasie. Nie byłoby takiego tekstu bez Akcentu i „Przekornego losu”, który z Zenkiem Martyniukiem chce grać w pokera i raz mu daje, a raz zabiera. Mówcie co chcecie, ale na dennym jak DeVito jarmarku Disco Polo po 2000 roku Zenek i jego Akcent stanowią klasę samą w sobie.

Wkraczając w czeluści haniebnych wynurzeń o zabarwieniu pokerowym rozpocznę od żałosnej kolaboracji RAW, Alexanda, ProHoeZaka i Holly Rae, której zgniłym owocem jest utwór „All In”. Z tej nędznej produkcji dowiadujemy się, że na boardzie T9J9T trzymane przez Johnny’ego Chana T9 wygrywa z parą „wałków”.

T-Bone Walker był niezłym bluesmanem, jednak jego „You’re My Best Poker Hand” znajdzie się w tym akapicie. Oto bowiem bohater piosenki sam przyznaje, że nie potrafi grać, lecz udaje mu się wygrać z typem, który drawował trzy karty, dostał trzy asy, ale jego ręka była koniec końców tylko tripsem. Do czego dobierał? God knows. Ciekawe, jakie miał staty…

A czy na niwie muzycznej zostawili ślad sami pokerzyści? Na pewno bycie postacią obleczoną w splot słów i muzyki świadczy o wielkości – takie laurki otrzymali między innymi „Wild Bill” Hickok (Bob Seger i „Rambling Gambling Willie”) oraz „Amarillo Slim” Preston („Do You Dare Make A Bet With Amarillo Slim” Johna Lutza Rittera).

Jeśli natomiast weźmiemy pod uwagę artystyczne ambicje samych graczy – różowo nie będzie. Niestety zarówno rap Ilariego Sahamisa, jak i pokersong Marcela Luske przepadłyby zapewne nawet w polskich eliminacjach do Eurowizji. Poziom mułu wyznacza jednak „Poker Is Fun” Prahlada Friedmana – dzieło okrutne, którego Prefontaine powinien się co najmniej wstydzić. Jest jeszcze „I am Isildur” Joacima Gustavssona. Są dobrze dopracowane przeróbki SrslySiriusa (które w tym zestawieniu pewnie nie powinny się znaleźć z definicji). A na drugim względem nich biegunie – nieśmiertelny Crazychips i „No money in HU – everyone is solid”.

A takiego tekstu nie mógł zwieńczyć nikt inny. Go on, Rick!

Raport online – 100.000$ dla polskiego pokerzysty!

Poprzedni artykułZniżka na hotele w Rozvadovie – zarezerwujcie nocleg na Poker Fever Series za grosze!
Następny artykułPięć rzeczy, których możesz nie wiedzieć o… Adrianie Mateosie