Rok temu walka o mistrzowskie pierścienie WSOP Circuit nie toczyła się jesienią w Rozvadovie, lecz w Berlinie. W turnieju Oktoberfest najlepszy był wówczas Witold Homka. Polak odniósł życiowy sukces i zgarnął 44.060€ oraz pierścień.
Na przełomie września i października zeszłego roku festiwal WSOP Circuit rozgrywany był w stolicy Niemiec, Berlinie. W turnieju Oktoberfest z wpisowym w wysokości 275€ zagrało wówczas 976 graczy, a w puli nagród znalazło się dzięki temu ponad 230.000€. W drugim dniu mieliśmy trzech Polaków, lecz tylko jeden z nich, Witold Homka, zdołał dotrzeć do kasy.
Najpierw zagwarantował on sobie minimalną wypłatę, aby po kilku godzinach zasiąść do gry przy stole finałowym. Do tej rozgrywki przystępował ze stackiem wynoszącym 1.600.000 żetonów, co stanowiło mniej niż połowę stanu posiadania ówczesnego chipleadera, Mettry’ego Bortosa, i plasowało Polaka w połowie stawki.
W początkowej fazie rozgrywki nasz pokerzysta nie angażował się w żadne większe rozdania. Od momentu pozostania w grze pięciu zawodników wszystkie ważniejsze ręce rozgrywały się pomiędzy Homką a Mettrym Botrosem. Ostatecznie to właśnie ta dwójka spotkała się w heads-upie, do którego nasz reprezentant przystępował z 5.000.000 żetonów przy 9.600.000 żetonów w stacku rywala.
Potyczka jeden na jednego trwała około godziny i pełna była niespodziewanych zwrotów akcji. Polak początkowo gromadził żetony, w jednym z rozdań przegrał później znaczną pulę, by w ostatnim rozdaniu turnieju na blindach 150.000/300.000, ante 40.000, rozstrzygnąć ten pojedynek na swoją korzyść. Botros wrzucił do środka resztę swoich żetonów na turnie, kiedy to na stole leżały już 8 5 3 A. Nasz zawodnik sprawdził to zagranie z 95, które okazało się lepsze od T6 rywala.
W ten właśnie sposób Witold Homka został triumfatorem turnieju Oktoberfest, zaś za swój wyczyn oprócz mistrzowskiego pierścienia otrzymał 44.060€. Do dzisiaj jest to jego największy sukces, jeśli chodzi o turnieje na żywo. Łącznie w karierze Polak zgarnął do tej pory ponad 84.000$.
O sukcesie z Berlina nasz pokerzysta opowiedział dwa tygodnie później w obszernym wywiadzie, który przeprowadziła Klarownica. Mówił wówczas między innymi tak:
– Moją zdecydowanie najmocniejszą stroną podczas turniejów na żywo jest łapanie telli. Często zdarza mi się wchodzić w głowy rywali, co w Holdemie jest jednak mimo wszystko odrobinę łatwiejsze. W zasadzie od początku swojej przygody z pokerem skupiałem się właśnie na tym aspekcie gry i niezwykle cieszy mnie to, że nie wypadłem z obiegu i po tak długiej przerwie widziałem w przeciwnikach to, co udawało mi się dostrzegać przed kilkoma laty. Nigdy nie bałem się podejmowania skrajnych decyzji. Kiedy czuję, że dany gracz próbuje na siłę przekonać mnie do tego, że ma silny układ, a z moich obserwacji wynika coś zupełnie innego, potrzebuję naprawdę niewiele, aby pójść za swoją czutką i sprawdzić jego zagranie.
Myślę, że właśnie to było kluczową kwestią, jeśli chodzi o zwycięstwo na WSOPC. Dało mi to konkretnego kopa, motywację do dalszych podróży, ale również pokaźny zastrzyk gotówki. Pozwoli mi to realizować się w tym, co zdecydowanie najbardziej lubię – brać udział w turniejach na żywo.
Ostatecznie do końca tak się nie stało, bo Homka jest na pokerowej emeryturze. Z pewnością sukces sprzed roku wspomina jednak bardzo dobrze.