Absurdy naszej ustawy hazardowej wszyscy znamy niestety doskonale. Jednym z odpowiedzialnych za taki stan rzeczy jest niewątpliwie Jacek Kapica. Były wiceminister finansów wielokrotnie dawał dowód swojej niekompetencji. W wywiadzie udzielonym sześć lat temu „Tygodnikowi Kibica” przekroczył jednak wszelkie granice.
Dlaczego przytaczamy dziś wywiad sprzed sześciu lat, który nie został zresztą przeprowadzony z myślą o pokerze? Doskonale obrazuje on bowiem niekompetencję naszych polityków w temacie ustawy hazardowej – zarówno tych rządzących kilka lat temu, jak i obecnie.
Minister Jacek Kapica twierdził w 2011 roku, że zakłady bukmacherskie różnią się od gry na giełdzie, bo w tych pierwszych… nie mamy żadnych informacji! Zobaczcie zresztą sami:
Trzeba wyjść z zupełnie innego założenia. Na giełdzie gra – mimo że to nazywa się gra – nie jest grą hazardową czy losową, nie zależy od przypadku, lecz od czynników gospodarczych, ekonomicznych zarządu danego przedsiębiorstwa – nie zależy od przypadku. Natomiast w sytuacji zakładów wzajemnych, to jest to gra hazardowa, w której części – może nie w całości – wynik zależy od przypadku. To znaczy, że tam zakłada się na taki, a nie inny wynik, z góry niepewny. Jednocześnie nie mając świadomości, czy w tym meczu wystąpią ci piłkarze, czy inni. Czy będzie deszcz, kto będzie w jakiej sprawności fizycznej itp.
Wiceminister finansów starał się też przekonać innych, że gry liczbowe oferowane przez Totalizatora Sportowego są najmniej uzależniające. Nie wiemy, jakie badania czytał Jacek Kapica, ale istnieje wiele twierdzących, że jest wręcz przeciwnie.
Tak jak powiedziałem: te ograniczenia wynikają z wpływu na uzależnienie, ponieważ gry organizowane przez Totalizator Sportowy są grami najmniej uzależniającymi, stąd istnieje możliwość informowania o sponsoringu i reklamy. Kolejnymi grami, które w większym stopniu, ale jednak mniej uzależniają, są zakłady wzajemne, stąd można informować o sponsorowaniu. Natomiast najbardziej uzależniające są gry kasynowe i automatowe, dlatego nie mogą się ani reklamować, ani informować o sponsorowaniu.
Szef Służby Celnej otwarcie przyznał też, że nie zamierza opierać się na sprawdzonych rozwiązaniach i regulacjach z innych krajów.
Bo jesteśmy Polakami i działamy zgodnie z naszą specyfiką. Nie ma wspólnego modelu. Każdy kraj kieruje się przesłankami zgodnie ze swoją kulturą, charakterystyką swojego społeczeństwa. W niektórych krajach zalegalizowana jest np. marihuana. My tego nie chcemy. Takich przykładów można podać wiele. Jeśli chodzi o hazard, mamy swoją politykę – politykę ograniczenia dostępu do hazardu. Bankructwo jest sprawą prywatną, a uzależnienie – problemem społecznym.
Kapica zapowiadał również, że ukarani zostaną właściciele wszystkich serwisów hazardowych, które oferują usługi w języku polskim – niezależnie od tego, gdzie mają swoją siedzibę. Jak wiemy, były to tylko bardzo pobożne życzenia.
Przepisy przyjęte przez nas wskazują jednoznacznie właściwość polską – to my rozstrzygamy o tym, bez względu kto, gdzie i na jakim serwerze oferuje gry hazardowe. Jeżeli strona będzie w języku polskim, to będzie oznaczało, że złamano polskie prawo. Wówczas może zostać wszczęte postępowanie karne skarbowe, które w ramach międzynarodowej pomocy prawnej będzie realizowane również przez organy ścigania Wielkiej Brytanii.
Jeśli macie ochotę poczytać więcej tego typu kwiatków, to cały, zdecydowanie dłuższy wywiad, znajdziecie TUTAJ. Robicie to jednak na własną odpowiedzialność!