Poker to sport

1

Ostatnio mieliśmy okazję podziwiać niezwykłe dokonania Polaków podczas tegorocznej serii EPT Malta. Było kilka artykułów, newsów, wpisów na blogach. Ten, który wywołał u mnie największe emocje był wpis Pawcia. Jednym z tematów jaki poruszył to nudny finałowy headsup pomiędzy dwoma Francuzami w Main Evencie. Nie widziałem transmisji, więc ciężko mi się odnieść, ale zdziwiło mnie sugerowane rozwiązanie – a przede wszystkim argumenty (nie będzie tutaj o tym). Dało mi to do myślenia też na inny temat, dlatego postanowiłem szerzej opisać jak widzę pokera jako całość. Co to ten poker?

Nielegalna zabawa dla hazardzistów

To jest jednak najczęstsze postrzeganie pokera. Sporo czasu minęło od momentu, kiedy poker był zdelegalizowany – a przynajmniej wrzucony do tego samego worka co automaty. Sytuacja jest o tyle nieciekawa, że tak naprawdę nikogo poza pasjonatami to nie obchodzi. Nawet jak rozmawiam ze znajomymi i podaje swoje argumenty jest to traktowane pobłażliwie. Słyszę teksty typu 'bo Ciebie wkurza, że miałbyś zapłacić więcej?' albo 'O matko, coś się zmieniło i to Ci po prostu przeszkadza – a nie to, że ktoś jakieś opłaty nałożył. Kiedyś było tak, a teraz jest inaczej – trzeba się z tym pogodzić'. W odpowiedzi mówię o czymś takim: wyobraź sobie, że ktoś gdzieś decyduje, że jazda rowerem to 'zło' i żeby to kontrolować wprowadza podwójny podatek na ceny rowerów, albo nawet zakazuje sprzedaży rowerów w nieautoryzowanych sklepach – gdzie na sklepy autoryzowane są nałożone takie opłaty, że ceny rowerów wzrastają znacząco. Dlaczego mówisz, że coś takiego miałoby być sprawiedliwe? 'No tak, ale to poker, wiesz, że możesz wszystko stracić i to Twoje ryzyko – po prostu gracze muszą wygrywać więcej, żeby im to się opłacało i tyle'. Tylko dlaczego poker jest szczególny i gracz pokerowy musi wygrywać więcej? Związane jest to z podejściem, że skoro gram w pokera, musi jednak być ze mną trochę coś nie tak, coś mam w tej główce poprzestawiane i mój obraz pokera jest zakrzywiony. Mój?

Trening

Stephen Curry – prawdopodobnie najlepszy obecnie rozgrywający w lidze NBA – pośród wielu swoich treningów ma jeden na trening motoryki i refleksu, który polega na tym, że staje przed ścianą na której przyczepionych jest kilka/kilkanaście lampek. W momencie kiedy lampka się zapali musi jak najszybciej ją wyłączyć, zasłaniając ją ręką nie dotykając przy tym ściany i lampki. Trenuje w ten sposób obronę. Jest w odległości kilkunastu centymetrów od ściany na ugiętych nogach i macha rękoma w różnych kierunkach tak, by nie dotknąć ściany. Dzięki temu potrafi ograniczyć przestrzeń, którą potrzebuje do zablokowania przeciwnika i przy okazji go nie faulować. Czy gracz, który gra tyle lat nie wie, że nie należy faulować przeciwnika, tylko sięgnąć po piłkę? Oczywiście, że wie, ale w ten sposób trenuje pamięć mięśniową i w trakcie gry nie będzie musiał się nawet zastanawiać, czy przeciwnik nie jest za blisko. Pokerzysta siada do sesji. Odpala room, puszcza muzę i gra za 5% swojego bankrolla 2000 rozdań. Pasuje grubo ponad 80% rozdań. Tłucze do przodu z AA, KK, AK, jest ostrożniejszy z QQ, JJ, TT. AQ, AJ, AT rozgrywa tylko z późnych pozycji, niższymi parami próbuje łapać sety – reszta go nie interesuje, śmietnik. Wyrzuca tak ukochane 89 suited, chyba, że pula pozwala na dorzucenie i zagranie. 2000 rozdań zajmuje 3-4 godziny – co oznacza, że na podjęcie poprawnej decyzji ma ok 7 sekund. Jednym rzutem oka określa, w jakiej sytuacji się znajduje i podejmuje decyzję. Uczy w ten sposób swój umysł, aby w każdej sytuacji podsuwał mu odruchowo odpowiednią decyzję. Przecież każdy wie, że z AA podbijamy! No tak, ale jeśli nauczysz swój umysł, by podpowiadał Ci odruchowo odpowiednie rozwiązanie, nie potrzebujesz czasem się zastanawiać jaka jest dobra decyzja – z czasem, intuicja pozwala na szybsze podejmowanie bardziej skomplikowanych decyzji.

Prodigy

Czemu pokerzysta nie zagra za 100% swojego bankrolla i nie spróbuje wygrać od razu wielkiej kasy? Z tego samego powodu, dla którego Stephen Curry musiał się najpierw przeprawić przez ligi akademickie, albo z tego samego powodu, dla którego istnieją ligi przygotowawcze – aby nabrać doświadczenia i być gotowym na grę z trudniejszymi przeciwnikami. Niskie stawki jest to 4 liga, średnie 3cia, wysokie 2ga a najwyższe pierwsza liga. Oczywiście, są gracze jak Kobe Bryant, którzy zaraz po szkole średniej wchodzą na parkiet najlepszej ligi i wymiatają – ale w naszym sporcie też mamy talenty, które pojawiają się na wyższych stawkach i okazuje się, że mają duży talent do tej gry (za kilka, kilkanaście lat o Dominiku Pańce będą mówić jak o Phillu Ivey). Dominik pograł trochę z chłopakami pod blokiem, zrobił kilka wsadów i złapał okazję, żeby wypróbować swoich sił nieco wyżej – okazało się, że to co posiada w głowie jest już wystarczające do wymiatania…i wymiata. Jednak prawda jest taka, że niewielu z nas jest samorodnymi talentami, większość z nas potrzebuje treningu i pracy.

Drive

Specjalnie użyłem angielskiego sformułowania, ponieważ zawsze mi się bardziej podobało niż polski odpowiednik (w tym przypadku 'ciąg'). Sortowcem, który miał tego prawdopodobnie najwięcej był jego powietrzność Michael Jordan – koleś, który nie został przyjęty do drużyny w szkole średniej i się popłakał kilkadziesiąt lat później mówił, będąc przyjmowanym do Hall Of Fame o tym co go przez te wszystkie lata motywowało. Wspomniał nawet, że w końcu pokazał trenerowi, który go odprawił i wszystkim, którzy po drodze próbowali mu udowodnić, że się myli. Podobny przypadek był z Philem Ivey – wspominał jak wielokrotnie był spłukany, ale wracał bo wiedział, że potrafi. Wielu tutaj może powiedzieć 'Ale hola, chwileczkę – Jordan niczego nie ryzykował, a Ivey mógł skończyć pod mostem'. W sumie to kończył kilka razy – bo mówił nawet o pobudkach na plaży. Ale, czy to nie mogło się przytrafić zapaleńcom koszykówki, którzy skończyli jako najlepszy zawodnik osiedlowego boiska? Oczywiście, poker powiązany jest z ryzykiem hazadru, ale istnieją ludzie zatracający się w przeróżnych dziedzinach i kończący 'marnie'. Rodzice Jerzego Janowicza wiele ryzykowali zapewniając mu rozwój. Co by było, gdyby Janowicz nie zaczął wygrywać 'na czas' – rodziców pochłonęłyby długi, a on sam musiałby iść do pracy w podstawówce jako nauczyciel WF-u (nie próbując tutaj ubliżać nauczycielom WFu)? Czy wtedy zakazano by tenisa, bo ktoś gdzieś stracił na tym pieniądze? Inwestycja w pokera wiąże się z większym ryzykiem, ale czas i pieniądze poświęcone na rozwój talentu sportowego także – a co jeśli byłby po prostu przeciętny?

Wiedza i doświadczenie środowiska

Od tego są trenerzy i managerowie – doświadczeni ludzie, którzy mają kontakt z daną dziedziną całe życie i potrafią rozpoznać talent. Potrafią powiedzieć wprost, że ktoś się nie nadaje, albo, że ktoś ma olbrzymi potencjał. Lionel Messi jest teraz najlepszym piłkarzem (albo zaraz po Ronaldo) tylko dzięki temu, że ktoś z pojęciem o tym wszystkim czym jest piłka nożna widział w nim potencjał. Początkujący piłkarze nie muszą daleko szukać – wystarczy dobra rada od nauczyciela WFu, żeby wiedzieć co poprawić. Pamiętam jak dziś trenera z podstawówki, który kazał biegać kółka za robienie podstawowych błędów taktycznych. Pamiętam nauczyciela ze szkoły średniej, który dawał nam ćwiczenia na poprawienie techniki prowadzenia piłki. Ale zaraz – czym to się różni od pokera?! Właśnie niczym. Czy te wszystkie fora pokerowe, strony internetowe nie krzyczą wręcz jak grać, żeby być wygrywającym graczem? Czy średnio doświadczeni gracze nie podpowiadają początkującym co i jak mają grać? Nikt mi nigdy nie powiedział 'wpłać 200$, usiądź do stolika 1$-2$ i za dwa miesiące będziesz miał tysiące' – wszyscy tłumaczą, jaka praca jest potrzebna by osiągnąć dany poziom. Oczywiście, są ludzie, do których to nie dociera – ale to dlatego, że najwyższe stawki są dostępne dla każdego – bo czemu miałyby nie być? Każdy początkujący piłkarz, koszykarz, tenisista czy bokser ma prawo pójść i powiedzieć 'chcę grać' do najlepszych – szybko dostanie odpowiedź 'nie'. Gdybyśmy wprowadzili opłaty za te wszystkie próby nadal byliby śmiałkowie, którzy by to robili. W pokerze opłatą jest wpisowe – i nikt nie pozostawia złudzeń – jak będziesz grał za pieniądze, których nie możesz przegrać szybko pozostaniesz z niczym. Dlaczego wiedza całego środowiska jest ignorowana i największy głos w tej sprawie mają ludzie nie mający pojęcia o pokerze jest poza moim pojmowaniem. Ale faktem jest, że w pokerze, tak jak w każdym sporcie wiedza tych bardziej doświadczonych jest dostępna i ma na celu pomóc w rozwoju początkujących – trzeba tylko z niej korzystać.

Ale przecież, to jest gra dla hazardzistów!

Nie. Poker to strategiczna gra z elementami losowymi. Każdy kto kiedykolwiek wyciągnął więcej kasy od przeciwnika niż pozwalały na to okoliczności wie to dobrze – zagrał odpowiednio i mu się to opłaciło. Poker niestety jest sportem przyciągającym najwięcej hazardzistów. Dlaczego? Bo to jest takie proste – usiąść, zagrać, liczyć na dobry river i do domu. To dlaczego hazardziści nie są problemem innych dyscyplin? Bo wiąże się to z wysiłkiem i porażką. W pokerze w razie niepowodzenia zawsze można zwalić na los – przegrałem bo miałem pecha. Hazardzista nie weźmie odpowiedzialności za przegraną, bo przecież to jest gra losowa. To jest najtrudniejsza rzecz do przekazania i zrozumienia – to, że pieniądze i los są tak mocno wpisane w pokera nie oznacza, że są jego siłą napędową. Siłą napędową pokerzysty jest umysł, strategia i wiedza. W każdym sporcie trzeba ryzykować, żeby wygrać – tutaj wygląda to trochę inaczej. Ryzyko jest częstsze w trakcie rozgrywki, dlatego trzeba mieć strategię na cały sezon, albo nawet karierę. Ale każdy pasjonat pokera widział pojedynki, w których jeden gracz dominował drugiego – tak jak w innych sportach. 'Ale jak możesz porównywać taktykę z innych sportów, kiedy w pokerze co karta zmienia się sytuacja?'. Bo taktyka w pokerze nie jest tylko na poziomie rozdania, ale też na poziomie całego 'meczu'. Tak jak taktyka w piłce nożnej nie jest wyłącznie w jednej akcji – można przyjąć taktykę na całe spotkanie.

Atak, kontratak, obrona, rezygnacja

Pokerowo: raise, reraise, check, fold. Typowe zagrywki. Są gracze, którzy zawsze atakują, są gracze, którzy upatrują swoich szans w kontrze, są gracze którzy grają zachowawczo. Kurde – czy własnie nie opisałem każdego gracza każdej dyscypliny, w której dochodzi do interakcji między zawodnikami (do pływania też można porównać, ale już tak daleko nie będę płyną)? No nie wszystkich, bo są gracze, którzy zmieniają swój styl w zależności od okoliczności – ale tak jak na przykład  drużyny piłkarskie czy bokserzy! Przecież są drużyny, którzy z jednym przeciwnikiem grają nawałnicę a z drugim atak pozycyjny. Czekaj – to tak jak pokerzyści, którzy z jednym przeciwnikiem grają spokojnie a z drugim agresywnie! Dochodzi jeszcze łamanie zagrywek – doświadczony gracz, gdy zauważy możliwość, łamie zagrywkę i zdobywa punkty. Doświadczony pokerzysta, spasuje, kiedy wie, że wszystkie podręczniki kazałyby mu sprawdzić i uchroni się przed stratą części stacka. Młody rozgrywający ubzdura sobie, że w tej akcji rzuci za trzy punkty i mimo świetnej obrony przeciwnej drużyny decyduje się na rzut i nie trafia. Niedoświadczony pokerzysta ubzdura sobie, że w tym rozdaniu będzie blefował – i mimo wyraźnych sygnałów od przeciwnika idzie w zaparte i przegrywa pół stacka. Czyli wychodzi na to, że doświadczenie graczy przekłada się na lepszą taktykę w pokerze? Odkrycie!

Przykładów powiązań mógłbym mnożyć w nieskończoność. Myślę, że do każdego sportowca dałoby się dopasować gracza pokerowego. Każdy element jakiegokolwiek sportu ma pewien odpowiednik w pokerze. Element losowy? Postawcie tenisistów by grali na żużlu i też będzie element losowy – z tym, że nie na tym tenis polega, a poker trochę tak. Jesteśmy tenisistami na żużlowym korcie, biegaczami w niezasznurowanych butach albo koszykarzami w hali, która ma problemy z oświetleniem i czasem gaśnie światło – z tym, że nam to nie przeszkadza, my to rozumiemy, potrafimy podbiec do kosza na tyle blisko, że nawet jak zgaśnie światło, to trafimy, a jak ryzykujemy rzut z dystansu, to w przypadku kontry potrafimy się cofnąć do obrony (nawet po ciemku). Ba! Potrafimy wykorzystać moment, kiedy zgaśnie światło, żeby minąć przeciwnika! To czemu przeszkadza tak to innym? Dlaczego to jest takie trudne do zrozumienia, że decydujemy się na to świadomie i to nam odpowiada? Czemu nikt Michałowi Kwiatkowskiemu nie zabronił w dzieciństwie zdzierać kolan na rowerze, albo nie zabrał mu roweru, kiedy ćwiczył na granicy wytrzymałości ludzkiego organizmu? Przecież jak ja bym wsiadł na ten rower i próbował zrobić trasę z jego typowego treningu przekręciłbym się z dwa razy. Michał by mi powiedział 'stary, ale jak nic nie jeździsz to nie próbuj, bo zrobisz sobie krzywdę' – a ja bym powiedział 'minister Kapica mówi, że każdy może jeździć na rowerze', pojechał i zdechł gdzieś między pierwszym a drugim zakrętem. Nie robię tego, bo wiem jakie jest ryzyko, nie dlatego, że ktoś mi zabrania albo reguluje sprzedaż kolarzówek. W pokerze ryzyko też jest znane – nikt nie milczy na ten temat. Jest to sport podniesionego ryzyka – jak boks. Możesz skończyć marnie. Ale jest masa ludzi, która stara się podpowiedzieć, jak przed tym się ustrzec – i tak jak będą nadal organizowane bójki uliczne pomiędzy rządnymi wrażeń wiraszkami, tak hazardziści będą próbowali wykorzystać pokera do straty kolejnych pieniędzy.

Przestańcie nazywać mnie hazardzistą, dlatego, że gram w pokera. Łysego spod sklepu zawodnikiem MMA nie nazwiecie.

kolaps

Poprzedni artykułHigh Stakes Raport: Ilari Sahamies obraża Daniela Cates’a i traci pozycję lidera
Następny artykułLiv Boeree o turniejach tylko dla kobiet

1 KOMENTARZ

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.