Poker potrzebuje wybitnych osobowości

17

Czego potrzeba pokerowi do tego, aby cały czas się rozwijał i stawał się jeszcze bardziej popularny? Na pewno dobrych regulacji prawnych, ale przede wszystkim zainteresowania telewizji, a to można osiągnąć tylko wtedy jeśli poker będzie ciekawy dla ludzi niezwiązanych z pokerowym środowiskiem.

Portal WickedChopsPoker.com stawia tezę, że dzisiejszy poker jest po prostu nudny dla ludzi spoza środowiska, a jest to efektem braku ciekawych osobowości, które mogłyby być prawdziwymi ambasadorami pokera. W artykule „Pustka pokerowych osobowości” możemy znaleźć listę graczy, którzy są rozpoznawalni poza pokerowym środowiskiem i jest to lista bardzo krótka. Mamy na niej bowiem tylko sześć nazwisk: Daniela Negreanu, Phila Hellmutha, Doyla Brunsona, Phila Ivey, Chrisa Moneymakera oraz Antonio Esfandiariego.

Wyłączając z tego grona lokalne gwiazdy, jak Martin Staszko swego czasu w Czechach czy dzisiaj Dominik Pańka w Polsce, trzeba przyznać, że ciężko byłoby nam dopisać do tej listy jeszcze jakieś nazwiska. Może wypadałoby tam umieścić jeszcze Bertranda „Elky” Grospellier, ale jego obecność na liście wielkich gwiazd byłaby tak samo naciągana jak obecność Antonio Esfandiariego.

Dlaczego nie ma wielkich, pokerowych osobowości, wielkich gwiazd, które rozpalałyby wyobraźnię nie tylko pokerowych fanów? Mamy całe mnóstwo młodych graczy z wielkimi sukcesami jak np. Ole Schemion, Marvin Rettenmaier, Sorel Mizzi, Philipp Gruissem, Jason Mercier, Mike McDonald czy Isaac Baron i można by tak wymieniać długo. Chyba jednak nikt nie ma wątpliwości, że żaden z tych graczy nie jest rozpoznawalny poza pokerowym środowiskiem.

W swoim artykule WickedChopsPoker stawia tezę, że problem polega na tym, że dla przeciętnego odbiorcy turnieje pokerowe w ostatnich latach wciąż wygrywa ten sam zawodnik. Młody, biały, ubierający się i zachowujący tak samo jak wszyscy inni zwycięzcy. Można do tego dodać jeszcze, że każdy z tych graczy mówi mniej więcej to samo: pokera uczył się online, rozgrywa mnóstwo rozdań, poker to gra umiejętności, wiele czasu poświęca na analizę i ciężko pracuje na swoje sukcesy. To wszystko prawda i trudno robić komuś zarzucać wypowiadanie takich akurat słów, ale faktem jest, że w pokerze, w ostatnich latach brakuje zwycięzców o ciekawej osobowości, ludzi z ciekawą historią, po prostu ludzi, którzy swoją osobą byliby w stanie zainteresować masową publiczność. Wiele z tych osób, które w ostatnich latach odnosiły wielkie sukcesy to są znakomici pokerzyści, mają tylko jedną wadę – są po prostu nudni.

Tymczasem poker, aby być ciekawym, aby dobrze sprzedawać się w telewizji potrzebuje wielkich osobowości i ciekawych historii. Jako przykład podaje się relacje z WSOP w ESPN. W 2008 roku w finale WSOP zagrał Dennis Philips – sympatyczny, starszy facet, z którym utożsamiała się kluczowa część telewizyjnej publiczności, czyli biali mężczyźni w nieco starszym wieku. W 2009 roku finał był jeszcze lepszy, bowiem zagrali w nim m.in. Phil Ivey oraz kompletny amator, wzbudzający wielką sympatię drwal Darvin Moon. W tych dwóch latach wyniki oglądalności pokera w ESPN był bardzo dobre. A co się stało później? W kolejnych latach finały były prawie identyczne, składały się z dość młodych graczy, mądrych, inteligentnych pokerzystów online. Wielu z nich było bardzo dobrymi graczami, ale nie byli w stanie zainteresować większej widowni. Relacje zmieniły się więc w bardziej skupione na czysto-pokerowej publiczności.

Przeciętnego widza jednak nie interesują „zakresy kart”, „zakresy 3-betowania bez pozycji” i inne dziwne terminy, które nie są dla niego ani zrozumiałe, ani ciekawe. Przeciętny widz, a więc i telewizja potrzebują wielkich osobowości, ciekawych historii i wielkiego show.

Ciężko nie zgodzić się z tezami zawartymi w artykule „Pustka pokerowych osobowości”. Każdy sport przyciąga zainteresowanie przeciętnego widza wielkimi gwiazdami. Są ludzie nie oglądający piłki nożnej, ale obejrzą mecz z Leo Messim czy Cristiano Ronaldo, narciarstwo alpejskie nie pasjonuje może mas, ale nazwisko szalonego Bode Millera zna z pewnością znacznie więcej osób niż ogląda relacje z zawodów. Tego samego potrzebuje poker – kogoś szalonego jak Bode Miller, kontrowersyjnego jak Dennis Rodman, niepokornego jak Zlatan Ibrahimovic. Czy takie, nowe gwiazdy pojawią się w najbliższym czasie?

Na podstawie – „The Poker Personality Void” – wickedchopspoker.com

Poprzedni artykułAmerykańscy olimpijczycy o pokerze
Następny artykułIvan Demidov o motywacji i pokerowym rozwoju

17 KOMENTARZE

  1. JackDaniels pisze:Ojojojoj! Ale się odgryzł! Brrrrr, cay drżę… Długo musiałeś myśleć, żeby coś wymyślić? Idź udowadniać, że poker jest grą szczęścia, to ci lepiej wychodzi…

    Niedługo, wystarczyło poczytać parę tekstów o tym jak to przed emeryturą pokerową pan JD miał kłopoty z oddawaniem kasy innym graczom. Owszem, dla mnie granie za pożyczone jest głupotą.

    a co do szczęścia to nie muszę udowadniać że to ono jest kluczowe w pokerze, przecież zdarza sie od wielkiego dzwonu że nawet ktoś taki jak Jack Daniels coś wygra hehe

  2. Prawda leży pośrodku z jednej strony wszyscy walczą o to aby o pokerze mówić jak najmniej w kontekście hazardu, skupić się na umiejętności graczy natomiast z drugiej artykuły o legendach Las Vegas czyta każdy. Dzisiaj próżno wśród młodej pokerowej społeczności odnaleźć wybitne osobowości. Doyle Brunson , Phill Hellmuth czy Daniel Negreanu to zawodnicy już tego „starszego pokolenia” brakuje nam w obecnych czasach jakiegoś Archie Karasa (którego życie to istna kolejnka górska) , Stu Ungara (którego kochało i nienawidziło całe Vegas) , czy nawet charyzmatycznego Amarillo Slima (opowiadającego w kółko historie o prawdziwym Teksańskim Pokerze w latach 70-tych.) Nie mówię że to było by dobre dla dzisiejszego pokera ale jednak nawet Osobowość dzisiejszych czasów jakim jest Gus Hansen przyciąga tłumy do siebie. Koleś topi kolejne miliony a jednak wciąż grinduje wysokie stawki i uwaga mediów skupia się na nim. Więcej takich wariatów a i media będą bardziej zainteresowane tylko tyle że opiszą pokera jako zło i hazard.

  3. Zacznijmy od tego ze Esfanidari to ciekawa osoba. Polecam wywiad u Howarda Sterna zaraz po the Big One for One Drop: https://dl.dropboxusercontent.com/u/71623/HowardStern-AntonioEsfandiari.mp3

    Druga sprawa, to że nie ma czemu się dziwić. Poker stał się nielegalny i zamknięty dla szerszego grona a co za tym idzie to brak swieżej krwi i coraz wyższy poziom regów. Spadek oglądalność i brak koloru w uczestnikach tych turnieji to następstwa Czarnego Piątku. Cięzko tu mówić o ciekawych postaciach skoro, żeby wygrywać trzeba być matematycznym nerdem i spędzać godziny on line żeby mieć szanse z najlepszymi.

  4. „… poker potrzebuje kogoś szalonego jak Bode Miller, kontrowersyjnego jak Dennis Rodman, niepokornego jak Zlatan Ibrahimovic” – no dobra, ja przecież już od dawna jestem! 🙂

    • To teraz jeszcze tylko shipnij November Nine, żeby pokazać się Jankesom i chicagowskiej Polonii 😉

    • Ojojojoj! Ale się odgryzł! Brrrrr, cay drżę… Długo musiałeś myśleć, żeby coś wymyślić? Idź udowadniać, że poker jest grą szczęścia, to ci lepiej wychodzi…

  5. Po pierwsze i przede wszystkim brakuje POKEROWYCH SHOW, takich jak High Stakes Poker, Poker After Dark, czy The Big Game. To właśnie dzięki takim show, a nie WSOP, czy WTP wykreowały się takie osobowości jak Daniel Negranu czy Phil Ivey. Nie należy zapominać też naprzykład o Philu Laak’u czy Elim Elezra.

    • zgadzam sie, choc te programy kreowaly osobowosci mimo wszystko glownie wsrod srodowiska pokerowego.

      artykul stawia inna teze: W obecnym pokerze wiekszosc wygrywajacych to nerdy, ktore procz duzej wiedzy pokerowej, maja niewiele do zaoferowania szerszej publicznosci. Wg. autora artykulu, wiecej indywidualnosci, byloby dla pokera dobre.

      Ja sie z tym stwierdzeniem zgadzam.

    • Mi to śmierdzi hipokryzją, w Polsce mamy jedną gwiazdę Stanko i zamiast go promować skutecznie go tępimy. Wolimy takich nudnych nerdów którzy napiszą, tak przegrałem pulę na chip leadera przy 15 left gdzie za 1 miejsce było 5 milionów dolarów, ale zdarza się w końcu miałem tylko karetę asów z flopa a typ mnie blefował z 8 high i trafił runner runner pokera. To jest poker.

      Stanko natomiast napisze „ty pierdolony niedorozwoju…” i oczywiście nasza społeczność woli poczytać wypowiedzi nerda który oznajmi „TO POKER”

    • Stanko w kategorii „bad boyów” przegrywasz z sosickiem i jego „good luck to me”, pomijajac fakt ze on ma wyniki

    • good luck to me używalem od 8 roku życia… ale ok przegrywam pod względem wyników:P Pozostaje mieć nadzieję że sosick zacznie grać cashe;P

    • Może dlatego, że to gadanie „to jest poker” wpisuje się w taką naszą narodową martyrologię – wspominamy ofiary powstań, celebrujemy wielkie porażki. Z kolei, w porównaniu do innych sportów, w pokerze kilka 15-30 miejsc w Sunday Million to ogromny sukces – gdyby np. Stoch regularnie zajmował takie miejsca w pucharze świata, to by wyzywano go od patałachów i beztalenć, jakby zapominając, że samemu nie mamy szans nawet się z nim mierzyć. Tutaj, nie tylko ze względu na element losowy, mamy skalę porównawczą między 15 miejscami Pyszalka, a naszymi pojedynczymi mincashami.

    • Jak mozesz porownywac miejsca w skokach narciarskich, w ktorych jest 50 zawodnikow, do turnieju pokerowego, w ktorym jest ich przykladowo 1000?

    • A no w taki, że w Pucharze Świata startuje tylko garstka najlepszych – setki bardzo dobrych, aczkolwiek nie wybitnych zawodników nigdy się tam nawet nie znajdzie, co nie znaczy, że przegraliby z amatorem. W pokerze z kolei ci „bardzo dobrzy, lecz nie wybitni” czy nawet słabi rywalizują na jednym polu z najwybitniejszymi zawodnikami.

      OK, element losowy w pokerze jest bardzo ważny, ale w kontekście jednego turnieju (wygrany/przegrany coinflip). Sądzę, że gdyby wprowadzić np. rozstawienie zawodników jak w tenisie (np. zasada, że przez cały pierwszy dzień na EPT 15 najlepszych graczy wg GPI nie może spotkać się ze sobą na jednym stole) stwierdzenie „To jest poker” nie byłoby wyłącznym wytłumaczeniem dla najlepszych graczy dla ich porażki – po prostu nie wykorzystali w pełni możliwości pokonania słabszych rywali. Może wtedy zamiast o „seryjnych deep-runach” mówilibyśmy o „seryjnych FT”, co udowodniłoby laikom, że element w pokerze jest, ale znikomy w długim okresie czasu.

    • Pol gratuluję inteligencji, tak z ciekawości ilu znasz skoczków narciarskich osobiście? BO ja żadnego, to jest niszowy sport, może z 200 osób uprawia go na całym świecie, może 1000, w pokera gra kilkaset milionów.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.