Poker i popkultura – Thompson Street Poker Club

2

Odkąd pod koniec XIX wieku w Ameryce zaczęły pojawiać się kluby pokerowe, historie o grach w tych miejscach stały się popularną formą rozrywki literackiej. Takie historie to również wgląd w to, jak takie gry wyglądały, nawet jeśli są fikcyjne i upiększone. Przykładem ciekawej serii takich komicznych opowiadań jest cykl o fikcyjnej grupie graczy o nazwie Thompson Street Poker Club.

Krótko po debiucie magazynu „Life” w 1883 roku, zastępca redaktora Henry Guy Carleton zaczął pisywać krótkie historyjki o wymyślonym klubie pokerowym. Carleton, syn słynnego generała Unii, był również dramatopisarzem, którego kilka spektakli wystawiono w późniejszym czasie na Broadwayu. Był ponadto wynalazcą, który odpowiada za wczesne wersje czujników dymu i alarmów pożarowych.
Jego historyjki przypominały kolorowe wersje protokołów posiedzeń komitetów, ale okazały się popularne wśród pierwszych czytelników „Life”. Wiosną 1884 roku zbiór jego 13 opowiadań został wydany pod tytułem „The Thompson Street Poker Club”.
Książka została poświęcona Robertowi C. Schenckowi, który spisał zasady pokera. Były amerykański kongresman, Schenck, napisał podstawy strategii gry w pokera dobieranego, opublikowane po raz pierwszy w Anglii i przedrukowane w Stanach Zjednoczonych w 1880 roku.
Sequel został napisany przez Carletona pięć lat później i zawierał sześć dłuższych historii, a ich bohaterami były te same postacie.
Historie „Thompson Street” są godne uwagi z kilku powodów. Jednym z nich jest fakt, że zostały zilustrowane rysunkami E. W. Kimble'a, bardziej znanego jako ilustratora „Przygód Hucka Finna” Marka Twaina. W rzeczywistości Mark Twain obejrzał prace Kimble'a w „Life” i dopiero wtedy poprosił go o zilustrowanie swojej słynnej powieści.
Na uwagę zasługuje fakt, że gracze z Thompson Street Poker Club to czarnoskórzy, więc zbiory często są określane jako pierwsze w historii książki pokerowe, których bohaterami są Afroamerykanie. Uważa się także, że zawierają doskonałe przykłady „czarnego humoru” i z życia wziętych opowieści z życia czarnoskórych (choć napisanych przez białych).
Obydwa zbiory opowiadań zawierają prześmieszne momenty oraz znane scenariusze pokerowych opowieści, zarówno przeszłych jak i przyszłych.
Na przykład, jedna z historii w kulminacyjnym momencie opisuje rozdanie w dobieranego pokera, kiedy dwóch graczy wchodzi za wszystko i jeden z nich ma karetę króli, a drugi karetę asów. Przypomina to historię z opublikowanego w tym samym czasie opowiadania Marka Twaina „Profesor Yawn”, nie licząc oczywiście innych historii, w których kareta króli spotykała się z karetą asów.
Oczywiście jest sposób na wypracowanie takiego showdownu. Jeden z graczy skrobał scyzorykiem trójkę karo tak, aby stała się asem. Scyzoryk w tych opowiadaniach jest ogólnie ulubionym sposobem rozstrzygania sporów.
A co powiecie na rozdanie, w którym jeden z graczy twierdzi, że ma fulla z trzema asami i jedną szóstką, po czym odbezpiecza swój pistolet i mówi „A tu jest pozostała szóstka”?
Oczywiście dziś te opowiadania czyta się bardzo ciężko, ze względu na nieco przestarzały język, obciążony dodatkowo przez to, że bohaterowie mówią, jak przystało na Afroamerykanów. Postacie nie są przesadnie rozbudowane, ale sugerują pewne stereotypy, a rysunki Kimble'a sprawiają, że łatwo ich sobie wyobrazić.
Pierwszy zbiór jest lepszy i z pewnością polecamy go zainteresowanym. Można by wiele na jego temat powiedzieć, również z historycznego punktu widzenia. Biali ludzie przestawili czarnoskórych jako bardzo sympatycznych, choć z pewnością obarczonych pewnym negatywnym stereotypem.
Wszystkie książki w pełnym wydaniu znajdziecie z łatwością w internecie.
Warto do opowieści o Thompson Street Poker Club dodać późniejszą aluzję wykonaną przez Berta Williamsa, pierwszą czarnoskórą gwiazdę na Broadwayu. Na początku XX wieku często występował na scenach z W.C. Fieldsem oraz z grupą Ziegfield Follies. Dla tych ostatnich współtworzył piosenkę, którą później wykonywał, a ona okazała się hitem i z pewnością jest pierwszą pokerową piosenką.
„The Darktown Poker Club” wygląda na zainspirowaną opowieściami Carletona. Opowiada o graczu narzekającym na oszustwa, a to idealnie pasuje do innych historyjek z kolekcji. W późniejszym czasie piosenka doczeka się wielu coverów i z pewnością jeszcze kilka razy zostanie z sukcesem wskrzeszona.
Bohater piosenki, Bill Jackson postanawia w przyszłości ustanowić swoje własne zasady gry.
Trzymaj ręce nad stołem, gdy rozdajesz, proszę.
I nie chcę znaleźć żadnych asów pod stołem, między Twoimi kolanami.
Nie rób śmiesznych znaków rękami,
I nie chcę słyszeć żadnego języka, którego nie rozumiem.
Nie rozdawaj od dołu, bo to źle wygląda.
I pamiętaj, że w pokerze pięć kart wystarczy.
Chcę widzieć kiedy stawiasz, nie bądź nieśmiały,
A kiedy Cię złamią to wstań i dopiero potem wróć.
Daj mi karty do przełożenia zanim rozdasz,
Wtedy, jak coś będzie nie tak, będę wiedział dlaczego.
Nie będę w to więcej grał według zasad Hoyle'a,
Odtąd będę grał po mojemu.

Najbardziej znana wersja tej piosenki wykonywana była przez Phila Harrisa i pochodzi z 1946 roku.

Jak Wam się podoba? Czasy skrobania kart scyzorykiem minęły, dziś za to czasami święcie wierzymy w „rigged soft”.  Może my też „zaśpiewamy” poker roomom, że nie będziemy więcej grać według ich zasad i od tej pory rivera będziemy rozdawać sobie sami?

źródło: https://www.pokernews.com/news/2016/09/poker-pop-culture-020-the-thompson-street-poker-club-25807.htm
Poprzedni artykułSheldon Adelson otwiera w Macau kasyno warte 2,9 miliarda dolarów
Następny artykułTVP ocenzurowało wypowiedź Marcina Horeckiego o zmianach w ustawie hazardowej!

2 KOMENTARZE

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.