Cześć.
Dość dawno wydany został mój ostatni wpis. Głównie muszę się przyznać że powodem tego było moje lenistwo, ale także to, że ciekawie dzieje się w moim bankrollu.
NL5 nie zbyt chętnie chciał, abym się z nim zaprzyjaźnił. Brak niestety umiejętności, i według mnie „wzrost” poziomu graczy spowodował, że któregoś pięknego dnia, klikając przypadkowo na cashier zobaczyłem niezbyt pięknie wyglądające 112 baksów. Jako że nie chciałem czekać do 100$ aby zejść limit niżej, z bólem serca zdecydowałem się na kolejne zmagania z NL2. Co jak co, ale na NL2 rybek jest znacznie więcej, a jak się to mówi najlepiej jest u swoich :). Jakby to powiedział … „Skończyło się czcze gadanie. Zaczynamy grindowanie!!!”
Jestem myślę wielkim fanem pokerowym. Obejrzałem większość odcinków „High Stakes Poker'a”, naoglądałem się Shana'y Hiatt w Poker After Dark. Jestem takim pokerowym maniakiem, ale jak przyjdzie co do czego, to jednak ludzka wrodzoność do lenistwa niestety okazuję się górą. Mam tak, że jak idzie mi dobrze, wszyscy pasują do moich blefów, moje valuebety wyciągają maximum value to mam jakby lepszy dzień. Ale jak już jest w odwrotną stronę, to wtedy zaczyna się odwrotna strona szczęścia. W zasadzie kontroluję siebie przy stole w czasie gdy moja rodzina jest w środku, ale jak jej brakuje to po prostu można powiedzieć wychodzę z siebie. Potrafię tak się zadrzeć, że sądzę że sąsiedzi którzy są oddzieleni 30m i murem słyszą moje wrzaski 🙂
Tak więc muszę więcej pracować nad sobą. Wiem jaka jest natura pokera, wiem że jest to irracjonalne, ale podświadomość to raczej ignoruje.
Na koniec podziele się z wami linkiem, który myślę pomoże wam w trudnych chwilach (pie**ole coś nie od rzeczy, ale co tam):
Peace and love
Powodzenia w życiu, i pozdrawiam.