Mniej więcej rok temu polscy gracze dostali wiadomość, która podniosła im natychmiast ciśnienie i przyspieszyła bicie serc – po praktycznym upadku cyklu Polish Poker Series oraz zakończeniu w znanym nam do tej pory wymiarze cyklu Redbet Live, nie mieliśmy w zasadzie gdzie grać w swoim, polskim gronie. Na pomoc przybiegł wówczas niezawodny Marcin Jabłoński i ogłosił – gramy dalej, zaczynamy nowy cykl Poker Fever!
Marcin znany jest polskiej społeczności pokerowej od wielu lat. Już raz „ratował tyłki” polskich pokerzystów, gdy w 2010 roku upadł uwielbiany przez graczy festiwal Unibet Series of Poker. Wtedy to powołał on do życia HESOP – Hey Series of Poker – przekształcony później w Redbet Poker Open, a następnie w Redbet Live. Wszystkie te serie zdobyły ogromne uznanie w oczach polskiej społeczności pokerowej, kolejne turnieje biły rekordy frekwencji, a Marcina zaczęto traktować jak apostoła dobrych wieści.
Jednak wszystko w życiu ma swój początek i koniec, więc również drogi Marcina Jabłońskiego i Redbetu również się rozeszły w grudniu 2016 roku. Polscy gracze nie zostali jednak pozostawieni sami sobie, bo mający wiecznie milion pomysłów na minutę „Cygan” wpadł na kolejny z nich – zmieniamy szyld, jedziemy dalej! I tak na marzec 2017 roku zaplanowano pierwszy festiwal Poker Fever Series!
Gdy patrzymy na tę historię z perspektywy czasu, to mamy wrażenie, że to wszystko działo się całe wieki temu. Przecież Poker Fever zna już w Polsce każdy, kto w ogóle kiedykolwiek dotknął kart i usiadł do pokerowego stołu – czy to live, czy online. Cykl z każdym miesiącem rósł, mężniał, dorastał, rozwijał się, aż do stanu obecnego – cyklu pokerowego numer jeden w Polsce (a w zasadzie na obczyźnie, ale głównie dla Polaków). Ktoś powie – no dobra, zaraz, moment, przecież Poker Fever nie ma w Polsce konkurencji! A ja natychmiast odpowiadam – no właśnie, ale czemu nie ma?!
To jasne – polscy gracze od samego początku pokochali Poker Fever. Jestem jedyną osobą, która na festiwalu spędziła dosłownie każdy dzień jego rozgrywania, więc mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że wiem, co mówię. Obserwuję graczy na co dzień podczas moich relacji i widzę, że w Ołomuńcu bawi się dobrze dosłownie każdy – zarówno doświadczony pros, jak i semi-reg czy też zwykły amator. Nie mają znaczenia doświadczenie, umiejętności czy bankroll, bo i tak każdy znajdzie tam coś dla siebie i będzie częścią wielkiej pokerowej przygody.
Rozwój Poker Fever najlepiej ilustrują liczby, spójrzmy więc na kilka z nich. Zacznijmy od samych turniejów…
W przeciągu dwunastu miesięcy spotkaliśmy się w Go4Games Casino już siedmiokrotnie. Jak sobie obliczyłem któregoś dnia – na relacjach w Olomolo spędziłem w tym czasie dwa miesiące życia! Miało być spokojnie, miało być co kwartał lub nawet rzadziej, a skończyło się… jak zawsze. Gracze są głodni gry, głodni dobrych eventów, a organizatorzy nie są głusi na głosy pokerzystów.
Po dwóch przystankach Pokerowej Gorączki w marcu i lipcu 2017 roku padł więc pomysł, aby robić „małe Poker Fever”. Weekendowo, na szybko, bez wielkiej pompy, jak jest podczas dużych festiwali. Tak narodził się Poker Fever Cup, który od września 2017 roku został rozegrany już czterokrotnie, a przetkany był jeszcze jednym Poker Fever Series w listopadzie.
Każdy z tych siedmiu eventów był dosłownie oblegany przez graczy, o czym możemy się przekonać patrząc na kolejną infografikę…
Tak, to nie jest żadna pomyłka! We wszystkich turniejach podczas siedmiu festiwali Poker Fever zanotowaliśmy już prawie 11.000 wpisowych do wszystkich turniejów! Jedenaście tysięcy! Biorąc pod uwagę, że Poker Fever jest raczej festiwalem „wewnętrznym”, głównie dla Polaków i Czechów, to liczby porażają!
Z drugiej strony nie jest to nic dziwnego, jeśli przypatrzymy się frekwencji na samych Main Eventach. Była ona przecież ogromna i ani razu nie spadła poniżej tysiąca buy inów na PF Series i pięciuset wpisowych podczas PF Cup! Wiem jednak doskonale, że wielkim marzeniem Marcina Jabłońskiego jest przekroczenie magicznej liczby 1.500 w którymś z turniejów głównych rozgrywanych podczas Pokerowej Gorączki. Obyśmy się doczekali!
Ten frekwencyjny sukces nie jest jednak przypadkowy. Dużo ludzi w Ołomuńcu to przede wszystkim efekt doskonale zaplanowanych satelit online na PartyPoker, które z każdym miesiącem cieszą się rosnącą popularnością. W sumie przez rok na Poker Fever rozdano w nich aż 1.135 ticketów, a grane są przecież prawie wyłącznie przez polskich graczy!
Co idzie za wielką frekwencją? Rzecz jasna – wielka kasa!
Podczas siedmiu spotkań na Poker Fever w Ołomuńcu gracze podzielili między sobą pule nagród o łącznej wartości ponad 41.000.000 koron! Aby nieco bardziej Wam zobrazować te kwoty przeliczmy to na bardziej popularne waluty – to prawie 6,8 mln złotych lub ponad 1,6 mln euro! Kosmos, jeśli weźmiemy pod uwagę – co by nie mówić – niskie wpisowe do wszystkich turniejów.
Kto zagarnął największe kwoty na Poker Fever w Ołomuńcu? Oczywiście zwycięzcy Main Eventów i High Rollerów! Oto ich lista (w kilku przypadkach doszło do deala między graczami, stąd wysokość nagród czasem się mocno różni w tych samych eventach).
W krótkiej historii Poker Fever mamy dwóch zwycięzców, którzy jednorazowo przytulili po ponad milion koron (około 40.000€) – obaj mają na imię Jakub, jeden jest z Czech, a drugi z naszego kraju. Od siebie dodam jeszcze taką jedną ciekawostkę dotyczącą naszego polskiego championa, Jakuba Chludzińskiego – jest on jedynym znanym mi graczem, który po swoim zwycięstwie dał tipa… reporterom piszącym relację z turnieju! A tak sympatycznie zachował się właśnie Kuba po swojej wygranej, wręczając mi i Doro z redakcji Pokerground napiwek „za trzymanie kciuków”. Nasze niespodziewanie zdobyte środki finansowe przeznaczyliśmy jednak na szczytny cel i przekazaliśmy je… No wiadomo komu, nie?
Co nas czeka w najbliższej przyszłości na Poker Fever? Już za moment spotykamy się ponownie w Ołomuńcu na dziewięciodniowym festiwalu PF Series, a miesiąc później wracamy do Go4Games ponownie, aby rozegrać kolejny weekendowy PF Cup. Jednak już w maju cykl czeka prawdziwe starcie o szacunek pokerowego świata, bo na aż dwa tygodnie wylądujemy w słynnym King’s Casino w Rozvadovie, miejscu doskonale znanemu już każdemu pokerzyście na świecie. Jeśli cykl wypali również w tym miejscu, to o jego przyszłość nie ma się co raczej obawiać (a że wypali, to nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości).
Ze swojej strony chciałbym też zwrócić uwagę na jeszcze jedną istotną część wszystkich festiwali Poker Fever – relacje. Robię je od samego początku i wiem doskonale, jaką popularnością się one cieszą wśród Czytelników portalu Pokertexas. Dziesiątki tysięcy odsłon, które notujemy podczas każdego festiwalu Poker Fever nie kłamią – polscy gracze i fani pokera chłoną wszystkie informacje dochodzące do nich z Ołomuńca, czekają na wyniki, kibicują swoim faworytom lub znajomym będącym na miejscu. Czytają koledzy, żony, dziewczyny, a nawet całe rodziny graczy, co wiem z informacji od samych zawodników, którzy często proszą o przekazanie pozdrowień dla swoich kibiców. To świetnie buduje atmosferę wokół Poker Fever i sprawia, że turniejami tego cyklu nie są zainteresowani jedynie grający. Dlatego tu również liczby są wręcz kosmiczne – siedem eventów Pokerowej Gorączki to aż 180.000 odsłon relacji na Pokertexas!
Mieliśmy już również trzy live streamy ze stołów na Main Eventach, które cieszyły się ogromnym zainteresowaniem widzów. Wiadomo, zainteresowanie rośnie wraz z ilością Polaków na FT, ale na szczęście nasi gracze nas raczej nie zawodzą w tej materii i jest kogo oglądać oraz komu kibicować. W marcu i w maju możecie się spodziewać kolejnych relacji na żywo – jak zwykle z odsłoniętymi kartami i polskim komentarzem!
Na koniec nie zostaje mi nic innego, jak zaprosić Was na Poker Fever! Przyjeżdżajcie do nas, wpadajcie do Ołomuńca i w maju do Rozvadova, grajcie satelity online, zdobywajcie swoje tickety, rozpoczynajcie (lub kontynuujcie) swoje pokerowe kariery razem z nami! Walczcie w puchary, występujcie w turniejach, podbijajcie stoliki cashowe! W końcu Poker Fever to „nasz” festiwal i powstał on z myślą o naszych polskich graczach. A jak znam Marcina Jabłońskiego, to nie powiedział on jeszcze ostatniego słowa…