Pierwsze koty za płoty

1

Co prawda w noc czwartkowo – piątkową delikatnie sobie pofolgowałem ze znajomymi przy grach planszowych i do domu powróciłem o 6 rano, ale już kole 12 siedziałem przy stołach PokerStars . Nie powiem, ale ciągłe myślenie o tym, żeby tylko nie przegrać z Pawciem nie daje mi spać.

No więc wczorajszy dzień stał raczej pod znakiem badbeatów. Nie będę się tu jakoś zanadto rozwodził nad swoim nieszczęściem, ale wszystkie lepsze ręce dostawały wczoraj jakieś chore suckouty! W sumie rozegrałem 12 Sit&Go o różnej ilości osób – 45, 90 i 180 i udało mi się dojść do miejsc punktowanych tylko w jednym z nich – turniej na 180 osób ukończyłem na 8 miejscu. Po drodze przytrafił się też jeden bubble i byłem już mocno zniesmaczony swoimi wynikami (szczególnie, że w tym momencie Pawcio kosił wszystkie swoje turnieje).

W międzyczasie rozpocząłem również 3 turnieje wielostolikowe. Z dwóch odpadłem jakoś w połowie stawki natomiast w turnieju za $5, który rozpoczął się o godzinie 15:00 szło mi naprawdę dobrze. Turniej w sumie rozpoczęło 3240 graczy. W momencie, kiedy w grze pozostało nas już tylko 100 osób byłem chipleaderem turnieju. Muszę przyznać, iż rozdanie w którym się nabudowałem było bardzo ciekawe. Otóż po raise od gracza na CO, spoglądam na dealerze an moje A T . Więc przebijam dosyć zdecydowanie pierwotnego agresora i zostaje sprawdzony. Flop w postaci: J 8 7 nie był jakimś wymarzonym, ale przeciwnik zaczekał. W tym momencie zdecydowałem się wykonać push za pozostałe 40.000 do puli 30 tysięcy. Co ciekawe zostałem sprawdzony i przeciwnik pokazał mi A T . Dwa kara na turnie i riverze dały mi kolor na mojej dziesiątce i po tym rozdaniu zacząłem zdobywać kolejne żetony dominując stolik. Niestety w pewnym momencie nie weszły mi 2 drawy (raz kolorowy, raz open ended do strita) przeciwko 2 "prawie shortom"i moja sytuacja się delikatnie skomplikowała. Ostatecznie turniej zakończyłem na 27 miejscu, co generalnie wynikiem jest całkiem niezły, biorąc pod uwagę ilość osób, które rozpoczynały turniej, ale zawsze jakiś niedosyt pozostaje.

Nie będę w swoim blogu zdradzał wyników Pawcia, ale dzięki temu turniejowi udało mi się zakończyć 1 maja na prowadzeniu w naszym wyzwaniu.

Dziś z rana stwierdziłem, że poświęcę półtorej godzinki na PokerStars , a dopiero potem zacznę akcję przed-weselne: prasowanie koszul, przymierzanie krawatów itd. Jak się okazało była to wspaniała decyzja, gdyż z 4 rozegranych Sit&Go na 45 osób udało mi się zapunktować w 3! Zająłem miejsca: 6-te, 2-gie oraz 1-wsze i dzień dzisiejszy kończe z wynikiem 493 punkty TLB .

Tymczasem zmykam na ślub i weselisko. Jutro już ogłoszone są poprawiny, ale jeszcze nie wiem, czy dam radę się na nie zwlec. Jeśli zdecyduję się pozostać w domu to na pewno coś powalczę w turniejach na PokerStars , a jeśli nie to najbliższe granie dopiero w poniedziałek.

Poprzedni artykułPokerStars.com EPT Monte Carlo 2009 – Dzień 4
Następny artykułPokerStars.com EPT Monte Carlo 2009 – Finał

1 KOMENTARZ

  1. Jak dla mnie to trochę lajtowo do tego podchodzicie, rozumiem, że nie ma czasu ale jak można grać 4/12 stoły naraz zamiast 25 albo 30 ?

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.