54 lata, 15 bransoletek World Series of Poker, 57 stołów finałowych i 135 miejsc płatnych na WSOP. Legenda światowego pokera. „Pokerowy Bachor”. Proszę Państwa, przed Wami jedyny i niepowtarzalny Phil Hellmuth w specjalnym wywiadzie, który przeprowadził z nim nasz redaktor naczelny, Rafał „Jack Daniels” Gładysz!
Jack Daniels – Phil, nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że mogę zadać Ci kilka pytań ode mnie i polskiej społeczności pokerowej. To z całą pewnością Twój pierwszy wywiad dla polskich mediów.
Phil Hellmuth – Prawdopodobnie! Ale jestem w mniej więcej 50% Polakiem! I w 40% Irlandczykiem…
– Masz piętnaście bransoletek World Series of Poker i jesteś najlepszą osobą do tego, aby zadać to pytanie – co mają zrobić polscy pokerzyści, aby w końcu zdobyć pierwszą w historii bransoletkę dla naszego kraju? Do tej pory żadnemu z naszych graczy się to nie udało. Co jest decydujące w walce na turniejach WSOP? Czy różnią się one w jakiś szczególny sposób od tysięcy innych turniejów na świecie?
– Tak, różnią się. Wszyscy pojawiają się na WSOP! Energia, pasja i prestiż są wtedy jedyne w swoim rodzaju! Bardzo ważna jest cierpliwość! Trzeba też jednak wiedzieć, kiedy zmienić tempo gry.
– Można chyba śmiało powiedzieć, że to Ty jesteś „Mister WSOP”. Swoimi osiągnięciami na World Series of Poker przyćmiłeś już dawno wszystkie legendy pokera, ale wciąż nie zdejmujesz nogi z gazu i walczysz o kolejne bransoletki, stoły finałowe i miejsca płatne. Co Cię do tego pcha? Jak znajdujesz jeszcze motywację do śrubowania swoich własnych rekordów?
– Na WSOP daję z siebie wszystko! Gra na World Series of Poker przez dwa miesiące jest dla mnie czymś naturalnym i normalnym. Walka o jak najlepsze wyniki na WSOP to moje życie. Fajnie jest mieć wszystkie te rekordy, ale nie jestem wcale bezpieczny! Daniel Negreanu czai się na mój rekord miejsc w kasie, a oprócz niego również Ivey, Hennigan i Deeb chcą pobić mój rekord bransoletek! Shaun Deeb mówił mi, że taki jest jego cel. Jest też wielu wspaniałych młodych pokerzystów, jak Dominik Nitsche, Adrian Mateos i Joe Cada. Jest o co grać i czego bronić!
– Mało kto pamięta, że oprócz zwycięstw w piętnastu turniejach na WSOP masz też jednak na koncie kilkanaście przegranych heads upów na tym festiwalu. Czy któregoś przegranego finałowego pojedynku żałujesz dzisiaj w jakiś szczególny sposób? Czy któryś z nich wyjątkowo zapadł Ci w pamięć?
– Stary! Jasne! I to trzy! Pierwszy był w 1994 roku. Miałem 400.000 żetonów, a George Rodis i Howard Lederer mieli po 100.000. George był na all inie z KTs przeciwko mojemu AA i wygrał to rozdanie. A tak pięknie zastawiłem na niego pułapkę, ech…
Bardzo bolała też porażka w 2006 roku z Jeffem Cabanillasem. Trzy razy miałem go na widelcu, gdy miał gorszą rękę, ale miał dużo szczęścia. I mogłem sprawdzić go i wyeliminować, gdy miałem 55, a on miał AK… Powinienem był dorzucić te 400.000 żetonów na riverze. Wiedziałem, że go mam… Eugene Todd był wtedy trzeci.
Bardzo bolały też porażki z Johnem Juandą (w 2-7 Lowball No Limit) i Tedem Forrestem (w Razza), ale w obu przypadkach byli to najlepsi gracze na świecie w tych odmianach. Aczkolwiek z Forrestem walczyłem o miano „najlepszego gracza w historii w tę grę” – wyprzedziłem go kilka lat później zdobywając dwie bransoletki w Razza, drugie miejsce, piąte i czternaste. W przypadku Juandy zawsze powtarzałem wszystkim, że zdobędę bransoletkę w No Limit 2-7. Póki co mam dwa drugie miejsca…
– Zmieńmy temat. W ostatnich tygodniach bardzo popularny na social mediach jest hashtag #10YearsChallenge. Piszę serię artykułów o pokerze w 2009 roku i akurat przy okazji znalazłem informację o tym, jak to 10 lat temu podczas nieudanej dla siebie sesji online dałeś upust swoim emocjom w dość niewybredny sposób. Jak zmienił się Phil Hellmuth na przestrzeni tych dziesięciu lat? Czy Twoje wybuchy złości przy pokerowych stołach to już przeszłość?
– Jestem emocjonalny! Zawsze będę emocjonalny! Im starszy jestem, tym moje wybuchy są rzadsze i tracą na gwałtowności. Ale zawsze byłem „Pokerowym Bachorem”. Świat pokera wie o tym i w sumie ma dobrą zabawę, gdy tracę nad sobą kontrolę. To chyba dobrze…
– Nie wiem czy wiesz, ale to właśnie Polska była krajem, która jako pierwsza (równocześnie z USA i Wielką Brytanią) wydała Twoją autobiografię „Poker Brat”. Brałem udział w przygotowaniu polskiej edycji książki i byłem nią zafascynowany. Mówiąc szczerze to przed jej lekturą myślałem, że będzie ona opowiadała jedynie o Twoich sukcesach i dobrych stronach Twojego życia, a przez pierwszych kilkadziesiąt stron czytałem jedynie o tym, co Ci się w życiu nie udawało.
– Cieszę się, że byłeś pod wrażeniem! Napisałem „Poker Brata” będąc całkowicie szczerym, dlatego też podzieliłem się w nim wszystkimi moimi problemami i bolączkami, począwszy od czasów dziecięcych. Gdy sam czytałem tę książkę, nie potrafiłem jej odłożyć! Wiedziałem wtedy, że to dobry znak. Kto chciałby czytać „Wygrałem to, wygrałem tamto”? Ale każdy chce przeczytać rozdział o tym, jak żona prawie mnie zostawiła lub o tym, jak sam prawie zostawiłem żonę. Każdy jest w stanie odnaleźć siebie w problemach dotyczących związków…
– W którym momencie uwierzyłeś, że jesteś naprawdę dobry w tym, co robisz?
– Wiedziałem, że jestem świetnym pokerzystą, gdy miałem 23 lata. Grałem z najlepszymi na świecie i już wtedy uważałem, że czegoś im w podczas gry w Hold’ema brakuje…
– Czy zgodzisz się ze stwierdzeniem, że Phila Hellmutha albo się kocha, albo nienawidzi?
– Nie! Jeżeli popatrzysz na moje „popisy” – i tylko na nie – sprzed 2011 roku, to tak. Ale teraz każdego dnia jakiś fan mówi mi, że mnie kocha! Dziwne… Ale jednocześnie wspaniałe! Świat wie, że dobry ze mnie facet. Ale świat nie wiedział o tym przed 2014 rokiem! Gdy zostałem złym chłopcem pokera, „Poker Bratem”, w 2004 roku, założyłem, że świat dowie się o tym, że jestem w porządku najpóźniej w 2007 roku. Błąd! Nie rozumiem tego. Nigdy nie zdradziłem żony, mam wysokie zasady moralne i etyczne, nie jestem alkoholikiem ani narkomanem, pomogłem wielu ludziom i pomogłem zebrać 54 mln dolarów na cele charytatywne…
– Jak sobie radzisz z tą wieczną krytyką, która na Ciebie z jakiegoś powodu wiecznie spada? A to Phil Hellmuth nie umie już grać, a to Phil Hellmuth nie zna GTO, a to Phil Hellmuth nie radzi sobie w high rollerach… Ja bardzo często odnoszę wrażenie, że takie rzeczy mówią gracze, którzy Ci zwyczajnie zazdroszczą osiągnięć i starają się w jakiś sposób obniżyć Twoje znaczenie w świecie pokera i zdyskredytować jako pokerzystę. Jak Ty się do tego odnosisz?
– W zasadzie to moje wyniki w high rollerach są dobre! Ale ponieważ nie gram w zbyt wielu, to hejterzy i zazdrośnicy mają okazję, by mnie atakować. Nie mam z tym jednak problemu. Te słowa krytyki, szczególnie od pokerzystów takich jak Negreanu, tylko mnie motywują. A ponieważ wygrałem w zeszłym roku swoją piętnastą bransoletkę WSOP w No Limit Hold’em – a mówili, że jestem słaby w turniejach z 30-minutowymi poziomami, ha! – to hejterzy muszą się na jakiś czas zamknąć.
– Przeczytałem ostatnio wywiad z Tobą, w którym mówisz o tym, że nie grasz GTO, tylko grasz tak, aby ograć GTO. Większość najlepszych pokerzystów na świecie mówi wciąż o tym, jak pracują nad swoją grą, jak starają się ja poprawiać. A czy Phil Hellmuth musi pracować nad swoją grą? Jeśli tak, to jak to robisz?
– Cały czas pracuję nad swoją grą! Brandon Cantu, Mike Matusow i ja analizujemy to, co obecni „magicy pokera” nazywają najlepszą strategią. Szukamy w niej dziur. W GTO znaleźliśmy wiele dziur. Negreanu mówi – „Nie ma tu żadnych dziur.” Ale oczywistą rzeczą jest, że każda strategia ma dziury. Daj mi znać, z jakiej strategii będą korzystać „magicy” jako grupa, a ja przez cały dzień będę ją kontrował! Jedno pokolenie mówi „Phil nie ma racji”, po czym zaczyna wykorzystywać moje zagrania i nazywać je „standardem”. Idę w przeciwnym kierunku niż wszyscy pozostali. A dzięki moim umiejętnościom czytania rywali góruję nad nimi.
– Mam teraz jedno, bardzo ważne pytanie i myślę, że będziesz umiał mi na pewno na nie odpowiedzieć – czy pokerzysta powinien mieć wybujałe ego? Czy musi absolutnie wierzyć w to, że jest najlepszy, aby odnosić sukcesy? Nie mogę się od wielu lat oprzeć wrażeniu, że to jest właśnie Twoja największa siła przy pokerowym stole…
– Musisz wierzyć w siebie! To ważne. Jeśli jednak czytałeś „Poker Brata”, to wiesz, że moje ego nie jest tak duże, jak mogłoby się wydawać. Walczę o swoje miejsce w historii. Walczę o swoje miejsce w świecie pokera. Ale czyny mówią więcej niż słowa!
– Sytuacja pokera w USA nie jest z pewnością najlepsza, ale muszę Ci powiedzieć, że w Polsce pokerzyści mają jeszcze gorzej. Od dziewięciu lat nielegalny jest poker online (ale i tak gramy oczywiście), w turniejach na żywo obowiązuje podatek od wygranych w wysokości 25%, a gry cashowe zakazane są całkowicie. Jak według Ciebie można walczyć z politykami o prawa pokerzystów?
– Hold’em to gra umiejętności! Od tego należy zacząć każdą rozmowę. Gdy ludzie w końcu to zrozumieją, to w końcu coś się zmieni. Może to jednak zająć trochę czasu… Potrzebujecie strony walczącej o pokera! Kogoś, kto będzie przekazywał pieniądze (legalnie) politykom…
– Byłeś ostatnio na PCA na Bahamach, teraz słyszę, że będziesz również grał w Rio de Janeiro, rozważałeś też udział w Aussie Millions. Czy rok 2019 to będzie dla Ciebie rok pokerowych podróży?
– Prawie poleciałem na Aussie Millions! Byłem jednak trochę za bardzo zmęczony i zrezygnowałem… Mam nadzieję pojawić się w Borgacie na WPT (jest to druga strona kraju, bo mieszkam w północnej Kalifornii). Minusem jest to, że to tylko 2-3 turnieje i aż 5 godzin lotu. Plus jest taki – chcę grać teraz w dużych turniejach!
– Przed nami specjalny, jubileuszowy WSOP numer 50. Jednocześnie mija 30 lat, odkąd zostałeś mistrzem świata. Po Twojej piętnastej bransoletce napisałem o Tobie duży artykuł, który nazwałem po prostu „Cesarz”. Jak przygotowujesz się do tegorocznego WSOP, aby ludzie zapamiętali, że wciąż jesteś prawdziwym hegemonem tego festiwalu? Czy podejdziesz do tego tematu jakoś wyjątkowo?
– Będę dobrze wypoczęty i przygotowany. W przygotowaniach pomaga mi gra w grach mieszanych. Dzięki temu mogę ćwiczyć różne odmiany pokera. Kluczem jest też wypoczynek. Nie jestem tym samym pokerzystą, gdy jestem zmęczony… Joe Cada inspiruje mnie, żeby grać w większej liczbie turniejów No Limit Hold’em! Myślę, że łatwiej jest wygrać turniej NLH z 3.800 graczami niż Mixed Game ze 140 zawodnikami… A to, co potrafię, udowadniam zdobywając bransoletki WSOP.
– Jesteś znany z tego, że o każdą bransoletkę WSOP walczysz dosłownie jak lew. Jest to dla Ciebie coś tak ważnego i prestiżowego, jak nic innego w pokerze. Muszę się więc zapytać o coś, co od dłuższego czasu nie daje mi, wielkiemu fanowi WSOP, spokoju… WSOP 2018, event #5, High Roller z wpisowym 100.000$. Ogromna kasa, wielki prestiż… i nagle dwóch graczy w heads upie (Elio Fox i Nick Petrangelo) robi deala „pod stołem” i nawet nie ukrywają tego, że sprawę walki o bransoletkę, najważniejsze trofeum w pokerze, mają głęboko w dupie… Co sobie wtedy myślałeś?
– Słysząc o tym ogarnął mnie smutek. Myślę, że kiedyś tego pożałują. Kiedyś Jean-Robert Bellande miał podobny przypadek i potem żałował, bo przez 15 lat nie zagrał o bransoletkę! Po czym wygrał ją w 2018 roku! I jest teraz w siódmym niebie! Dwóch innych pokerzystów zrobiło to samo i też tego potem żałowali! Dla niektórych pieniądze są po prostu najważniejsze. Dla większości wspaniałych graczy liczy się jednak gra o wszystko!
– Co sądzisz o tych wszystkich innowacjach w pokerze? Jak podchodzisz na przykład do odmiany Short Deck? Czy to szukanie zmian na siłę czy potrzebna ewolucja? Czy holdem potrzebuje takich zmian czy lepiej, żeby wciąż był „nudny” jak do tej pory?
– Kocham nowe gry! Moim zdaniem wprowadzają do pokera nową energię! Nie jestem pewien, czy Short Deck jest tak świetny, za słabo go jeszcze znam. Hold’em jest w tej chwili idealny, szczególnie turniejowy.
– Kilka dni temu napisałem swoją „bucket list”, czyli listę rzeczy do zrobienia przed śmiercią. Jest na niej również taki punkt – zrobić sobie selfie z Philem Hellmuthem. Nie ukrywam też, że po cichu marzę o Twoim autografie na egzemplarzu Twojej książki. Czy aby zrealizować ten punkt na liście muszę lecieć do Las Vegas, czy może wybierasz się w najbliższym czasie do Europy? Odwiedzisz jeszcze ponownie WSOP Europe w Rozvadovie?
– Kocham Leona Tsoukernika! Na pewno wrócę do jego pięknego kasyna na WSOP Europe.
– Phil, bardzo Ci dziękuję za ten wywiad i mam ogromną nadzieję, że już latem będziemy mogli pisać na Pokertexas o Twojej kolejnej bransoletce WSOP! Życzę Ci powodzenia i trzymam kciuki!
Z okazji udzieleniu wywiadu przez Phila Hellmutha, Wydawnictwo Player postanowiło zrobić szybką promocję na jego autobiografię „Poker Brat”! Teraz kupicie ją w obniżonej cenie 93 złotych, a jeśli skorzystacie z naszego kodu rabatowego PTRABAT19 to cena wyniesie jedynie 87 złotych! Promocja trwa tylko do końca stycznia!
to źle ??? lepiej mieć 5 zł w kieszeni czy nie mieć ?
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.