Phil Hellmuth dziś w nocy zameldował się na stole finałowym turnieju 25.000$ Mixed Game Championship, rozgrywanego przy okazji US Poker Open. Amerykanin został zaproszony do krótkiego wywiadu przed startem finału, o którego wynikach przeczytacie w tym miejscu.
– Jestem ostatni pod względem stacka, mam 372.000 żetonów. Nawet nie patrzyłem na strukturę wypłat. Nie wiedziałem nawet, że jest siedem miejsc płatnych do momentu, w którym zostało ośmiu zawodników i usłyszałem „jesteśmy na bubble'u” – mówił Phil po wyłonieniu składu stołu finałowego.
Zdaniem Hellmutha nie ma nic złego w tego typu podejściu i co ważniejsze – momentami ułatwia ono grę.
– Dobre rzeczy mogą dziać się bardzo szybko, jeśli tylko świetnie sobie w tych grach radzisz. Gdy inni ludzie robią błędy, Ty grasz dobrze, lepsze ręce się utrzymują lub wykorzystujesz te słabsze – bardzo szybko wszystko może dziać się po Twojej myśli. Wiem, że tak właśnie było w tym przypadku.
Hellmuth wchodził na stół finałowy z ostatnim stackiem i perspektywą rywalizowania z bardzo ciężkimi przeciwnikami. Jak się pewnie domyślacie – Phila nie przeraziła żadna z tych kwestii.
– Wchodzę tam wolny od oczekiwań. Pozwólcie mi grać najlepszego pokera i nie przywiązywać wagi do pieniędzy. W takich turniejach swingi mogą występować w obydwie strony. Rozmawiałem z Danielem Negreanu o tym, ile razy tego lata goście przeskakiwali z dwóch lub trzech big blindów na fotel chipleadera – to było coś szalonego. Ja znajdowałem się na drugim biegunie – miewałem dużo żetonów, ale nie mogłem postawić kropki nad i. Tak więc wiecie – jestem spokojny i zrelaksowany.
Jeśli spojrzymy na listy uczestników wcześniejszych turniejów serii US Poker Open, z łatwością dostrzeżemy nieobecność „Poker Brata”. Okazuje się, że potrzebował on chwili wytchnienia i próbował naładować baterie na kolejne eventy.
– Widziałem w internecie raporty i pytania w stylu „gdzie jest Phil?”. Tak więc nie grałem w drugim i trzecim evencie. Po prostu potrzebowałem przerwy. Grałem w turniejach będąc wykończonym, a gdy tak robię – nie radzę sobie. Jestem zestresowany, zaniepokojony i sfrustrowany. Wziąłem trzy dni wolnego, nie robiłem w tym czasie kompletnie nic i prawie nie było mnie w pierwszym turnieju. Nawet dzisiaj nie chciałem grać. Powiedziałem sam do siebie „po jaką cholerę tutaj przyjechałeś?” oraz „jeśli chcesz wygrać trofeum, musisz dzisiaj zagrać”. Po właściwym ustawieniu głowy poszedłem grać.
Po przerwie, która jego zdaniem była niezbędna, Hellmuth poczuł się jednak nieco zardzewiały, przez co potrzebował nieco więcej czasu, aby zacząć się zachowywać normalnie.
– Początkowo czułem się trochę nieswojo i nie zacząłem dobrze. Jednak w chwili, gdy zdjąłem słuchawki i zacząłem zwracać uwagę na to, co gracze robili w każdym rozdaniu, coś się zmieniło. To było miłe wydarzenie, ponieważ nie byłem na all-inie. To jedna z tych sytuacji, które tworzysz, a nie grasz za wszystko, a skoro nie grasz za wszystko – nie możesz odpaść. Oto gra Phila Hellmutha w najlepszym wydaniu.