Pete Chen – Chcę być najlepszy

0
pete chen
Pete Chen

Mówi Wam coś nazwisko Pete Chen? Jeśli nie – prędko nadróbcie zaległości. Tajwańczyk to nie tylko Gracz Roku Azjatyckiego GPI, ale i pokerzysta, którego aspiracje sięgają znacznie dalej.

Pete Chen, znany w rodzinnym Tajwanie jako Chen Yan Han, swoją przygodę z pokerem zaczął jako specjalista od cashówek, ale przez ostatnie lata gra już niemal wyłącznie turnieje na żywo. W 2014 roku został wyróżniony nagrodą PokerStars Asia Player of the Year i od tego mniej więcej czasu można już go oglądać nie tylko przy stołach największych azjatyckich kasyn, ale i tych rozsianych po całym świecie.

W ubiegłym roku aż 51 razy kończył turnieje na miejscach płatnych (w tym sześć razy wygrał). Dało mu to ex aequo drugie miejsce w rankingu na największą ilość scashowanych turniejów, zaraz za Amerykaninem Johnem Hoilleyem. – Było kilka turniejów tutaj w Azji, gdzie kończyłem w kasie, ale nie zostało to zarejestrowane przez Hendon Mob. Dlatego powinienem być numerem jeden – prostuje Chen.

„Chcę być najlepszy!”

Aż do tego roku jego imponujące wyniki nie były przypieczętowane zwycięstwem w żadnym poważnym turnieju. To się jednak zmieniło w kwietniu, kiedy zgarnął tytuł w inauguracyjnym WPT Main Event w Pekinie. – Ludzie powtarzali: „Owszem, jesteś Graczem Roku, ale nigdy nie wygrałeś żadnego Main Eventu” – mówi Chen. – Dlatego to zwycięstwo było czymś fantastycznym. Blisko bubble’a grałem short stackiem, ale turniej zakończyłem z przytupem i wyszedł z ważącym dwadzieścia kilogramów trofeum.

pete chen

Tajwańczyk nie miał jednak wiele czasu, by nacieszyć się swoją wygraną. Kilka dni później był już w Makau i na Filipinach (gdzie zaliczył kolejnych dwanaście miejsc w kasie), a wakacje spędził w Las Vegas, wytrwale grindując turnieje festiwalu WSOP.

W czasie WSOP mieszkam w pokojach hotelowych kasyna Rio [gdzie odbywa się festiwal – przyp.red.], więc po prostu schodzę na dół i gram – tłumaczy Chen. – Przez 45-50 dni widzę tylko i wyłącznie kasyno. Nigdy z niego nie wychodzę.

Niewiele brakowało, a to poświęcenie do pokerowego grindingu zakończyłoby się dla Chena zdobyciem bransoletki. W evencie NLHE (#56) z wpisowym 5000$ doszedł aż do heads-upu, gdzie uległ ostatecznie – mimo że decydującą rozgrywkę zaczął ze sporym chip leadem – Andre Kornowi z Argentyny. Na pocieszenie zarobił 382.122$ – jego osobisty rekord.

Tegoroczne sukcesy wysunęły Tajwańczyka na czoło rankingów Global Poker Index (GPI) Asia i GPI Asia Player of the Year. Ale na tym jego ambicje bynajmniej się nie kończą.

Dla mnie w turniejach nie chodzi jedynie o pieniądze. Próbuję również zaistnieć w mediach, marzę o większej rozpoznawalności w pokerowym środowisku – tłumaczy. – Nie chcę być światowym numerem dwa czy trzy. Chcę być najlepszy.

Zaraz po PokerStars Championship w Barcelonie, gdzie zająłem czwarte miejsce, awansowałem na siódmą pozycję w ogólnym rankingu GPI. Żaden Azjata nie był nigdy tak wysoko. Z reguły są to miejsca zarezerwowany dla tych grających mnóstwo high rollerów, więc to dla mnie ogromny zaszczyt.

Pokerowy pracuś

Chen swoje sukcesy zawdzięcza przede wszystkim ciężkiej pracy. – Gram wręcz za dużo. W 2014 roku przy stołach spędziłem jakieś 1500 godzin, przez następne dwa lata ta liczba zwiększyła się do 2000 – wylicza. – Ale w tym roku to już raczej 3000 godzin. Wygląda to tak, jakbym nie robił niczego innego oprócz spania, grania w karty i studiowania.

Azjata nie zgadza się z pojawiającymi się od czasu do czasu opiniami, że na turniejach live nie da się zarabiać pieniędzy. Twierdzi, że niezbędne są dwie rzeczy: ciężka praca i granie turniejów z wyższym wpisowym.

Jeśli grasz w małej ilości turniejów, w dodatku z niskim buy inem, wariancja jest oczywiście wysoka, podobnie jak koszty związane z hotelami czy przemieszczaniem się. Ale jeśli grindujesz dużo turniejów z wyższymi wpisowymi – wtedy bez dwóch zdań możesz zarobić mnóstwo pieniędzy. Poza tym, dodatkową korzyścią może być kontrakt z jakimś pokerroomem czy zwiększone zainteresowanie ze strony inwestorów.

Obecny rok jest najlepszym w karierze Chena, ale pokerzysta bynajmniej nie zamierza zwalniać tempa. Zamierza za to kontynuować wytężoną pracę przy stołach (a nawet jeszcze ją zwiększyć – Tajwańczyk zapowiedział już, że planuje poświęcić więcej czasu innym niż Texas Hold’em odmianom pokera), zgarniać kolejne statuetki, pobijać nowe rekordy. Krótko mówiąc – chce zostać jednym z najlepszych pokerzystów na świecie.

Poker Fever Cup baner

ŹRÓDŁOSoMuchPoker
Poprzedni artykułPoker Fever Cup dzień 1A – relacja na żywo 01:45
Następny artykułTwitch – ogromny sukces pokerowego turnieju charytatywnego