Numerek z szatni 53

19

TROCHĘ SZCZĘŚCIA W ZŁYCH CZASACH

Przy wejściu do kasyna jak zawsze udałem się najpierw do rejestracji, zaraz potem oddałem

swoją kurtkę do szatni i otrzymałem numerek 53. ?To dobry omen? pomyślałem sobie i

postanowiłem zagrać all in z każdym 5 3, które dziś dostanę. Co prawda Mario od paru dni mi

mówi, że coś się magia tej karty chyba kończy, bo ostatnio przegrał z nią kilka większych

rozdań, ale w końcu znak to znak i należy się go słuchać.

W turnieju wzięło udział 21 osób, co jest ostatnio standardową frekwencją. Po pierwszej edycji

kilka osób zrezygnowało z gry w drugim cyklu lub gra tylko od czasu do czasu. Na frekwencję

w kolejnych turniejach na pewno dobrze nie wpłynie fakt likwidacji środowej satelity, z której

sam wygrywałem kilka razy wejściówkę do poniedziałkowego turnieju. Ale trzeba grać nawet

w takim gronie, więc usiadłem pełen dobrej nadziei do stolika.

Pierwsze rozdanie, ja na pozycji,

podnoszę karty i mam dwa śliczne czerwone króle! No, zaczyna się nieźle! Niestety, po moim

podbiciu tylko Sejo sprawdził, a po kolejnym zagraniu na flopie już wyrzucił karty. Grając w

miarę spokojnie w krótkim czasie zbudowałem sobie stack około 16 tysięcy, lecz moje szczęście

nie trwało zbyt długo, bo najpierw próbowałem blefować Stasia, którego się nie blefuje, bo i tak

zawsze sprawdzi jak coś ma, a potem na boardzie ATxTx sprawdziłem all ina Skorpiona z moim

T7, a on pokazał mi dwa asy. Tak pozbyłem się sporej części żetonów i sytuacja stała się raczej

ciężka.

Postanowiłem jednak tanio skóry nie sprzedać i dostać się za wszelką cenę na stolik finałowy.

Kilka pozycyjnych zagrań, kilka mniejszych pul i jakoś mój stack ze stanu krytycznego 3 tysięcy

wzrósł do 15 tysięcy. W tym momencie Roni, który na drugim stole urywał głowy kolejnym

przeciwnikom, wyrzucił z gry dwóch graczy jednocześnie i ogłoszono tworzenie final table.

Pierwszy krok był więc za mną, ale nie zapowiadało się wesoło. Po mojej lewej stronie miałem

Woya i Roniego na big stackach, a ja z moimi żetonami znajdowałem się w strefie kandydatów

do wywalenia z gry. Trzeba się więc było szybko podwoić, aby mieć szansę w dalszej grze. Ale jak to zrobić kiedy dostaje się przez pierwsze kilkanaście rozdań same śmieci typu 8 3 czy 9 2?

Wiedziałem, że każde moje zagranie pozycyjne i tak będzie sprawdzone przez któregoś z big

stacków, więc musiałem mieć choć cień szansy na powodzenie. I w końcu przychodzi rozdanie,

którego przebieg zmienił sytuację na stole. Byłem na small blindzie, gdy Roni z UTG robi call.

Tylko call z takiej pozycji i przy stacku około 80 tysięcy?? Coś tu śmierdzi? Podobnie jak ja

pomyśleli chyba inni gracze bo zaraz posypały się kolejne trzy limpy i taka sytuacja doszła do

mnie. A ja ze swoim K3 w karach musiałem już oczywiście dołożyć do takiej puli. Flop Qxx, ale

pojawiły się na nim dwa kara, więc bez chwili namysłu zagrałem z pierwszej piłki za wszystko

i czekałem na dalszy rozwój wypadków. Tak jak przypuszczałem Roni natychmiast zagrał

swojego all ina separując resztę graczy od gry i pokazał QQ. No cóż, mam outy na jego seta?

Błagając krupiera o karo czekałem na turn i river. Czwarta karta pomocy mi nie przyniosła, ale

10 karo na river dała mi całą pulę. Ufff? Mogłem odetchnąć? A Roniemu powiedziałem

tylko jedno co mogłem w tej sytuacji ? Slow play, you pay?

Kilka rozdań później tuż przede mną all ina zagrywa jeden z shortów na stoliku, a ja mam parę

dziesiątek na ręku. Chcąc odizolować resztę graczy z rozdania zagrywam all in, na co zaraz

Roni gra za swoje wszystkie żetony. Ups, chyba jestem w plecy? No i oczywiście! Roni

pokazuje QQ, short 4 2, a ja muszę się znowu modlić do pokerowych bożków o łaskę i pomoc

w tym rozdaniu. Modły zostają wysłuchane i przychodzi flop KJT! Yeah, mam seta! Problem

w tym, że Roni ma draw do strita i kilka outów na zwycięstwo. Na szczęście w kolejnych

kartach pomoc dla niego nie nadchodzi i wygrywam kolejną wielka pulę. Za chwilę dostaję QQ

na pozycji, a do mnie chyba z pięć limpów, więc robię gruby raise i wszyscy wywalają karty,

a ja pokazuję Roniemu jak należy rozgrywać parę dam preflop:)

W tym momencie zostałem chip leaderem na stoliku. Blindy były jednak już wysokie, a po

kilku minutach szczęścia nadeszła fala bezkarcia i powoli oddawałem żetoniki przeciwnikom.

Stiltowany niepowodzeniami Roni odpada na piątej pozycji, chwile później Woy nękany

gorączką odpada na czwartym miejscu i zostaję w grze z Sysem i Stasiem, który co chwila robi

raise i w każdym rozdaniu ma na ręku asa. A ja od pół godziny dostaję karty w stylu 72 albo Q6

i nawet nie mam jak się odwinąć all inem. I nagle podnoszę karty i co widzę? 5 3 w drzewkach!!

Tak, teraz jest ta chwila! To pierwsze 5 3 jakie tego dnia dostałem, na dodatek w treflach. Znak

nadszedł w najlepszej chwili. ALL IN!!! Sys fold, a Stasiu mówi mi ?No musze sprawdzić? i

pokazał po raz kolejny AQ. Flop jak z bajki! 876, w tym dwa trefle! Turn jeszcze lepszy, bo

spada na stół piątka! Mam cię Stasiu! River jednak najgorszy z możliwych ? dama? Trzecie

miejsce jest jednak niezłe i jestem zadowolony ze swojej gry. Dzięki zdobytym punktom

awansowałem w rankingu Terminatora i mam nadzieję, że dalej pójdzie mi równie dobrze co

w poniedziałek.

WLP BEZ SUKCESÓW CZYLI POBITY PRZEZ 7 2?

Wtorek był dniem ciężkiej pracy. Od południa siedziałem z Pawciem w siedzibie Sportklubu,

bo nagrywaliśmy kolejne dwa odcinki programu z cyklu Party Poker .net World Open III. Praca

była jednak ciekawa i było wesoło, staraliśmy się stworzyć razem duet na miarę Lona

McEacherna i Normana Chada komentujących rozgrywki podczas WSOP 🙂 Co nam z tego

wyszło zobaczycie sami podczas transmisji na Sportklubie.

Po 6 godzinach pracy pojechaliśmy

prosto na WLP. Frekwencja tym razem jakby mniejsza, ale i tak graczy stawiło się wielu. Ja

trafiłem na dość ciekawy stolik, przy którym siedziało kilku doświadczonych graczy oraz paru

ligowych żółtodziobów. Gra szła mi różnie ? raz robiłem fantastyczne zagrania i wygrywałem

duże pule, raz próbowałem blefów blefów nadziewałem się na sprawdzenia, mój stack wahał się

więc dość znacząco. Ale formuła WLP nie pozwala mi na spokojną grę, potrzebuję żetonów do

prowadzenia gry na moim stole i dlatego szukam szansy na różne sposoby. Jednym zagraniem

muszę się jednak pochwalić. Z późnej pozycji zrobiłem raise z A6 chcąc ukraść blindy. Jednak

big blind postanowił mnie sprawdzić i naszym oczom ukazał się flop 9 6 2. Na to zawodnik z

dużej w ciemno zagrywa za pulę, czyli 1500 żetonów, stawiając mnie w zasadzie na all inie. Co

do cholery? Co on ma? Over parę? Z shorta by zagrał all in preflop. Dziewiątkę? A może 78?

A może nie ma nic? Ale czy wtedy tak by ryzykował? Postanowiłem to sprawdzić grając po

prostu all in z moja drugą parą i sprawdzając jego bet. A on mi pokazał AK! Kurde, jestem

genialny! Złapałem go na blefie, król nie przyszedł, a ja się podwoiłem! Byłem z siebie bardzo

zadowolony.

Jednak już za moment moja gra się zakończyła. Najpierw robię raise preflop z JJ

i po continuation bet na flopie A23 dostaję reraise i muszę wyrzucić karty. Za chwilę gram za

resztę moich żetonów all ina z KT i zostaję sprawdzony przez big stacka z? 72!! Dalszy ciąg

chyba wszyscy znacie ? flop 7, river 7, a ja out! No trudno, zemsta będzie słodka za tydzień.

Najgorsze było to, że Losadamos, zwany już dość powszechnie Jozinem, nie chciał publicznie

przedstawić swojego tańca, którym popisywał się w Krakowie?

JACK DANIELS POKER CUP JUŻ ZA DWA DNI!!

Dziś jadę powygłupiać się na freezoucie w Hiltonie, bo za dwa dni poważny sprawdzian podczas

mojego turnieju urodzinowego. Wcale nie zamierzam traktować tego turnieju ulgowo, wręcz

przeciwnie ? wypada go chyba wygrać, nie? A przynajmniej dojść do final table. Taki mam

przynajmniej plan i proszę wszystkich o oszczędzanie jubilata! Kilka osób z różnych przyczyn

zrezygnowało z gry, więc lista uczestników została już zaktualizowana o kolejnych graczy z

waiting list. Jeśli ktoś nie może przybyć na turniej proszę o sygnał!

W rywalizacji na Bloga Roku dramat ? nie dość, że straciłem prowadzenie to na dodatek

spadłem na trzecie miejsce na rzecz bloga o fotografii trójwymiarowej. No nic, może w

kolejnym etapie pójdzie lepiej, bo teraz już w sukces jakoś mniej wierzę. Jednak dobrze pisać

to chyba nie wszystko?

Poprzedni artykułZnakomita passa Gusa Hansena
Następny artykułBrett Faustman wygrywa World Poker Open

19 KOMENTARZE

  1. Oglądałem dzisiaj UK Poker Open na Sportklubie z waszym udziałem. Jak na debiut nie było najgorzej. Ale następnym razem mówcie troche wiecej. Coś o pokerze w Polsce, jak sie rozwija itp. No i wiecej na temat samych rozdań.

    Pozdrawiam i życzę udanej kariery w telewizji.

  2. przepraszam – obiecuję poprawę.

    Mam prośbę usuń mi bana – jak mi odwala wolę by to było widoczne z mojego IP.

    A tak nigdy nie bedzie wiedaomo czy to ja czy ktoś inny:(.

    Paweł jak sobie poświruję raz na dwa tygodnie to chyba Ci nic nie ujmie. Jeszcze raz sorki.

    Nigdy nie robiłeś głupich rzeczy?

  3. Daniz tobie wydaje się, że ty jesteś bardzo zabawny? Idź się leczyć, normalni ludzie w Twoim wieku mają lepsze zajęcia niż trolowanie i robienie z siebie ostatniego głupka.

  4. nie chciałem wierzyć w magię 5 3… ale jednak ta ręka jest niesamowita. zawsze cos wpadnie 😀 opisuj więcej magicznych rąk żebym zawsze wiedział z czym grać 😉 pozdrawiam

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.